- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
25 lipca 2010, 13:20
Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)
Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.
Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.
Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
31 października 2010, 07:14
dobry dzień.
wstałam przed chwilą. najwyraźniej potrzebowałam tej dodatkowej godziny
![]()
ćwiczenia-śniadanie-spacer to plany na najbliższych kilka godzin.
muszę kupić sobie obciążniki na kostki, czy jakkolwiek one się nazywają
![]()
31 października 2010, 09:32
Dzień dobry!
Memoria zawsze znajdzie się ktoś kto powie, że jesteś za gruba/za chuda/za brzydka/ krzywa etc. Nie poddawaj się i nie odpuszczaj, bo jo jo przyjdzie szybciej niż myślisz.
ja zaraz zabieram się za ćwiczenia :)
31 października 2010, 09:35
memoria, zawsze ten, kto cię nie lubi będzie starał się zdeprecjonować każdy twój wysiłek. od ciebie jednak zależy, co z tym zrobisz. albo się poddasz i pozwolisz komuś z zadowoleniem patrzeć, jak przegrywasz. albo całkowicie się odizolujesz od takiej opinii i z podniesionym czołem będziesz dążyć do własnych celów, zamiast realizować czyjeś względem ciebie.
31 października 2010, 11:04
ćwiczenia zrobione :) pora na prysznic, kremy, a później jakieś pyszne śniadanko :)
31 października 2010, 12:38
tofu kupiłam
![]()
więc będzie jakaś sałatka na obiad z tofu i oliwkami w rolach głównych.
chyba wybiorę się później po brany, bo mam ochotę na jakieś nasty food
![]()
31 października 2010, 12:46
fuuu nie lubię ani tofu ani oliwek :D :D ale za to zjadłabym jakąś chrupiącą sałatę z mozzarellą, kurczakiem i pomidorem aaaaa ![]()
muszę obczaić te brany przy najbliżej wizycie w sklepie :)
31 października 2010, 13:19
zjadłam 900 kcal w warzywach, kromce chleba i białku, a czuję się jakbym pochłonęła 3,000 w cisatkach
![]()
pogoda idealna dziś na spacery. za niedługo będę na przechadzce #2. kupię sobie brany i jakiś włoski koncentrat pomidorowy.
tofu jest pycha. za oliwkami też kiedyś nieprzepadałam, ale tapenada bez nich nie istnieje
![]()
31 października 2010, 13:23
kupiłam sobie dziś taką szminkę:
na żywo kolor jest bardziej malinowy, bardziej intensywny.
trudno było coś wybrać, bo wszystkie były perłowe, a ja nienawidzę perłowych kolorów. są babcine i nie dają wyrazistego wyglądu.
31 października 2010, 16:22
spacer się wydłuuuuużył
![]()
2 pomidory, oliwki i tofu. skończę na marnych 1,400 kcal
![]()
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
31 października 2010, 16:52
ale szalejecie. u mnie nadal średnio, ale jem na innej zasadzie. już się nie obżeram, jem w miarę normalnie. wczoraj zjadłam chyba z 10kromek chleba plus dużo dużo innych. upiekłam też (samobójstwo) sernik na czekoladowym spodzie.
mama i siostra mówią, że zeszczuplałam. ale często tak mówiły, pewnie wiedzą że chciałabym to usłyszeć. zobaczymy co jutro powie moja bacznie obserwująca ciotka. jak ona powie, że schudłam, to znaczy, że jednak widać;p chociaż ja widzę, mimo wszystko. spodnie musiałam dać d prania, bo spadały mi już z tyłka, po praniu będą lepiej leżały.
we wtorek rano już wracam do krk. kolejny etap diety do rozpoczęcia... póki co żadnych okazjonalnych słodyczy, pączków, pizzy czy frytek. jeśli chcę, umiem odmawiać. no i liczyć mniej więcej te kalorie by się przydało. pieczywo też postanowiłam ograniczyć wyłącznie do I lub II śniadania i próbować zwiększać ilość białka. proste jak drut, ale jakoś ciężko mi się dostosować. nie lubię nabiału, a węgle jak najbardziej.
im mniejsze poczucie winy, tym mniejsza potrzeba jedzenia. ale dążąc do perfekcji trudno nie wyrzucać sobie takiej ilości syfów w żołądku.
akcja Idealny Listopad niebawem zostanie rozpoczęta ;)