Temat: 5,10,15 kg do zrzucenia

Witajcie zakładam nowy wątek i mam nadzieje że dołączął do mnie jakieś osoby które mają właśnie do zrzucenia 5, 10 lub 15 kg.

Moja waga stoi w miejscu już od prawie dwóch miesiecy.Ładnie mi szło do świąt wielkanocnych a potem sobie pofolgowałam i zaczęłam na nowo podjadać jesc słodkości jak sie nudzę lub denerwuje.Zaczynam mnieć obsesje na temat odchudzania a raczej tego jak wyglądam czyli źle.Mam także problem taki że mam napady obżarstwa i sobie z tym nie radze chce zgubic najpierw 5 potem 10 a i moze nawet 15 kg ale nie koniecznie.

Zapraszam chetnych do walki ze mna a może ktoś ma podobny problem i mógłby mi poradzic jak z tym problemem walczyc.

Hehe żeczywiście ja również jestem w szoku że waga Tobie spadła...no z tą pizzą...heh....nie dowierzam...normalnie szok...Mam nadzieję że w końcu ruszy...ta waga.. :O) Pozdrowionka
Pasek wagi
Na pewno Ci ruszy, jak mi ruszyła, to tobie tym bardziej bo ćwiczysz  i tym szybciej i lepiej będą Ci lecieć kilogramy :-) a co do mnie to w sumie już się powinnam przyzwyczaić, że mój organizm takie figle mi płata i w sumie jest nieprzewidywalny. Jak się martwiłam, że nic nie leci to jakby mi na złość robił. Kiedy sobie powiedziałam, ok będę trzymać diete to się w koncu ruszy, to faktycznie się ruszył, i nawet to że sobie pofolgowałam nie odbiło się na wadze. I może o takie właśnie podejście chodzi. Taki totalny luz i spontan
fajnie,jak ja bym chciała mieć już twoja wagę..ale mosze jeszcze sporopoczekać...Ale Ci sie smykło z tą waga... Gratuluję..:O)
Pasek wagi
Acha,a od kiedy sie odchudzasz??
Pasek wagi

Wiesz w sumie to zaczęłam się tak na poważnie odchudzać na przełomie luty/marzec br. Wcześniej jak miałam 75 to jadłam tylko tak, żeby nie utyć jeszcze więcej, więc ochudzaniem tego nie można nazwać. Wtedy też waga nie spadała ani nie szła w górę. Dopiero jakoś tak w lutym boom mnie trafił i zaczęłam się ochudzać z myślą zgubienia kg. Trchę pomogły mi nowe obowiązki zw z pracą, pisanie licencjatu i przygotowywanie się do wcześniejszej sesji przed obroną, czyli jednym słowem DUŻO STRESU.

Co do czasu to faktycznie minęło go trochę ale to nic w porównaniu z tym, że resztę życia cieszyć się będę szczupłą sylwetką (teraz wiem, że największym moim błędem było niekontrolowanie wagi. Gdybym, tak jak teraz ją kontrolowała, to podejrzewam, ze nie rozbestwiłabym się aż tak bardzo. Mam nauczkę na resztę życia) - dlatego warto czekać.

Poza tym było mi łatwiej bo na początku wymierzyłam sobie cel 65, potem 60 no i teraz 55. W najśmielszych snach nie marzyłam, żeby spaść poniżej 60, a co więcej wydawało mi się to nawet niemożliwe do osiągnięcia.

Pomyśl, że już masz 6 z przodu, nie 7 a 6, a to już bardzo duży krok w przód. Nim się obejrzysz będziesz się cieszyć, że dobijasz do 60 i niedługo zobaczysz 5 z przodu  Dostaniesz takiego kopa motywacyjnejgo że HEJ  

Super!!! Ja piernicze też tak bym chciała,najbardziej mnie dobija że waga już nie spada i to mnie zniecheca..Ale mam nadzieję że juz w końcu znowu ruszy w dół..To może najlepiej stopniowo sobie wyznaczać cel..Tak jak Ty to robiłaś..
Pasek wagi

Rozumiem cie doskonale, bo też głowiłam się nad tym, czemu mi ta cholerna waga stoi w miejscu. Kurde przecież robie wszystko co mogę, ograniczam kalorie a nawet zaczęłam ćwiczyć i NIC. Rozumiem twoją frustrację i zniechęcenie, ale widzisz u mnie ruszyła to u ciebie też ruszy  może tak jak ja wrzuć na luz  przeciez najważniejsze, że nie idzie w górę

Dla mnie wyznaczanie małych celów, było najlepszą opcją. Gdybym od razu wyznaczyła sobie 55 to bym chyba ześwirowała czekając na osiągnięcie tej wagi. A tak cieszyłam się bardzo z tych mniejszych sukcesów i dzięki temu dobijam do wagi docelowej. Wiem, że było mi łatwiej wytrwać w tym wszystkim  bardzo bardzo mocno trzymam za ciebie kciuki

Łoo mam nadzieję że ja również będe miała takie pozytywne podejście na tą sprawę tak jak Ty, bo to jest bardzo ważne jeśli się chce schudnąć. Niewiem dlaczego ale twoje posty dodają mi wiary i chęci do dalszego twania w tym co już zaczełam i przyznam się szczerze że była by wielka strata gdybym teraz się wycofała,bo mam już 3 kg mniej. z których się bardzo cieszę. Im jest nas wiecej tym lepiej aby się wspierać nawzajem ;O)

Pasek wagi

Pewnie, że byłoby szkoda a jeszcze dodaj do tego poświęcenie, walkę ze sobą i ćwiczenia którymi się katowałaś. Jesteś na jak najlepszej dordzę do uzyskania wymarzonej figury

Pocieszę Cię, że ja też kilka razy chciałam to w szystko rzucić i znowu zacząć jeść, jeść i jeszcze raz jeść poprawiając sobie humor. Ale zawsze zastanwiałam się co mi to da? Chwilową przyjemność, a potem.... przecież to przez obżarstwo byłam nieszczęśliwa i czułam się jak shit... Dlatego NIE możesz się poddać!!!

Pomyśl, że wiele kobiet ma problemu z ogólnym zmobilizowaniem się do podjęcia diety, a ty MASZ już za sobą 3 kg i to jest OGROMNY sukces, bo początki tak naprawdę są najgorsze. Wtedy właśnie, przy tych pierwszych załamaniach, człowiek zadaje sobie pytanie po co mi to, przecież sie najem i będę szczęśliwa... tylko że jest to złudne szczęście. Dziś wiem, że będąc ponad 70 byłam zwyczajnie nieszczęśliwa. Źle się ze sobą czułam a jak patrzyłam w lustro to chciało mi się płakać.

Cieszę się, że motywuję Cię do dalszej walki bo od tego tu jestem i będę do póki nie osiągniemy własnych celów

Tak masz racje,ja własnie tak się czułam,zjadłam obrzarłam sie jak niewiem co i czułam się jak hipopotam ociążały ledwo się ruszający,zadyszki dostawałam jak szłam po schodach a już nie mówiąc o jakimś wysiłku fizycznym. A teraz mimo to że nie straciłam niewiadomo ile tych kg,ale czuję się inaczej,taka bardziej energiczna, poprostu widzę zmianę...jestem bardziej radosna,chcę mi się poprostu żyć. Czy też tak masz?? Lecz widze że niezłe postępy zrobiłaś...Jeszcze raz GRATULUJĘ!!! :O)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.