15 kwietnia 2012, 18:28
malutka26, im dłużej będziesz zwlekała tym strach będzie większy. Na pewno znasz jakiegoś miłego stomatologa. Dziś ze znieczuleniem nie czujesz nic :) A z zębami nie ma żartów, możesz mi wierzyć. DZIELNA MUSISZ BYĆ :)
15 kwietnia 2012, 18:51
teoretycznie to ja to wszystko wiem, gorzej z praktyką,zwłaszcza ze muszę iść na ubezpieczenie bo prywatnie nie stać mnie bo mam kilak zębów do zrobienia, a mamy inne wydatki teraz(auto)
Edytowany przez 72aa84fb517a01ebffb0ce4c6a6e6972 15 kwietnia 2012, 18:57
15 kwietnia 2012, 19:05
tak czy siak, lepiej iść :) właśnie jestem po przebieżce, dwa razy na 11 piętro - dół, góra, dół, góra :) szybkim tempem. Serce wali mi jak cholerka :) a przecież to tylko dwa razy.... dawno nie biegałam, przez tą chorobę, teraz brzydka pogoda, to pomyślałam, że mogę wykorzystać, to że mieszkam we wieżowcu :)
- Dołączył: 2007-08-09
- Miasto: Takie Malutkie
- Liczba postów: 16948
15 kwietnia 2012, 19:12
gina swietny pomysl, wiesz, ze moj tez tak biega jak na dworek nie moze, tyle za ja mam 8 pieter plus piwnica :)
malutka, a Ty nie zwlekaj i idzi do tego dentysty, bo bedzie jeszcze gorzej im dluzej bedziesz czekac.
A ja dzis poplynelam ze slodkim, mlucilam gdzies do 17., a potem wzielam sie za prasowanie.
15 kwietnia 2012, 20:56
verden, ale to był dla mnie taki wysiłek, że masakra :) na pewno na pupę zrobi dobrze. Też popłynęłam ze słodkim, ale u mnie najlepsze jest to, że wcale za nim nie jestem. Po prostu raz na jakiś czas mam napad, często w czasie @ (tak jak teraz) a poza tym słodycze w sumie nie są dla mnie takim problemem. :)
15 kwietnia 2012, 21:06
Gina mam tak samo ze słodyczami raz na miesiąc(@)muszę coś zjeść a tak to mogą nie istnieć, ja tez biegam w domu jak nie moge przy dzieciach a tak to biegają ze mną od kuchni przez korytarz do salonu jest trochę i tak 100razy to tez jestem mokra i serce wali jak szalone...lepiej po schodach, ale przy małej schody sobie daruje:)
Edytowany przez 72aa84fb517a01ebffb0ce4c6a6e6972 15 kwietnia 2012, 21:07
16 kwietnia 2012, 05:47
malutka, a dzieci przy okazji mają dobrą zabawę :) U mnie w domu nie ma gdzie, hehe :) ale bieganie po schodach mi się spodobało :)
Dziś poniedziałek, więc było ważenie, 66,2 kg :D:D czyli nadbagaż po świętach zrzucony. Nie ukrywam, że się bardzo cieszę :):) ale wiem, że za tydzień znów będzie porażka, bo idziemy na wesele.... Może jakoś je przetrwam. Oby nie tak jak te święta :)
Edytowany przez Gina87 16 kwietnia 2012, 05:48
- Dołączył: 2007-08-09
- Miasto: Takie Malutkie
- Liczba postów: 16948
16 kwietnia 2012, 07:40
Witajcie, a u mnie waga bez zmian, czyli jak po swietach 70,3 kg wyszlo chyba wczorajsze objadanie.
Gina ja tez nie jestem zbatnio slodyczowa, czekolady generalnie nie ruszam nawet jak mam kryzys, bo nie lubie, to juz musi byc ostatecznosc by jakas czekoladke pochlonac. Za to mialam w odmu paczki, a tym jak kusza to nie przepuszcze, moze dlategon anich tak poplynelam. Oczywiscie nie myslcie ze sama je sobie kupilam, bo paczki przywiozla ciotka meza jak byla w marcu, a ja je zamrozilam, a ze w zamrazarce miejsc brak to je wyjelam w weekend na wlasna zgube.
A tabelki chyba dzis nie bedzie, bo Krzyzykomania miala isc wczoraj do szpitala na zabieg i pewnie zrobi ja dopro jak wroci.
- Dołączył: 2011-04-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1549
16 kwietnia 2012, 08:03
Witajcie dziewczyny. U mnie waga 76.2 kg. Nie mam kiedy ćwiczyć, nie mam kiedy odpocząć i nie bardzo kiedy spotkać się ze znajomymi. Non stop w pracy albo obmyślanie różnych rzeczy w domu albo w weekendy na skoleniach( do tej pory co 2 weekend, teraz do czerwca może spokój a w czerwcu znowu 2 szkolenia). no ale szefowa zaczęła mnie doceniać, a osoba , która narobiła takiego dymu, że mało brakowało a czułam, że wyleciałabym z pracy przyznała, że to było bezmyślne co powiedziała, nie to miała na myśli co szefowa zrozumiała i mnie przeprosiła i do szefowej wyprostowała/ Wyszło też kto jest niekompetentny.. na szczęście nie ja:)
- Dołączył: 2007-07-21
- Miasto: Góry
- Liczba postów: 2422
16 kwietnia 2012, 08:07
Cześć Dziewczyny!!
U mnie wagowo super... Gorzej z samopoczuciem... Całą noc nie spałam i tylko czekam jak mnie dopadnie zmęczenie... Bo na razie jestem w mirę rześka.
Co do słodyczy, to nie mogę im się oprzeć. Mam dni że nic nie ruszę, ale niestety jest ich mniej... Ale nie katuję się jakoś... Jak mam ochotę to choć kosteczkę, czy parę sobie zjem.
A bieganie po schodach to rewelacja... Szkoda że ja nie mam takich możliwości... A w domu to tylko w miejscu i to też tak nie do końca. Mam 30m2 więc sobie wyobraźcie
![]()
Ale czekam na pogodę i może się w końcu zmuszę i wyjdę pobiegać!!!