Temat: Zrzucajmy razem

Zapraszam wszystkich do wspólnego odchudzania. Zaczynamy jutro i kończymy 31 maja 2010. Mam w planach zrzucić 11kg. Zapraszam więc wszystkich chętnych.
Lulka dziękuję za miłe słowa! I ja Tobie również gratuluję sukcesu, bo jakby nie było dla nas każdy kilogram mniej to sukces i powód do radości! Nawet nie sądziłam że aż tak wielką radość sprawia efekt po ciężkiej walce z sobą... Tak Luleczko ważyłam się popołudniu, cos ok 19-tej  Kolejne ważenie mam we wtorek, poniewaz ważę się w równych odstępach czasu, co 5 dni żeby mieć lepszy obraz tego jak ta waga się zmniejsza  I myślę że już we wtorek zaopatrzę się we własną wagunię  Ale mówię Wam kobietki tak mnie to zmotywowało że dziś kolejne 30 minut spędziłam na rowerku  Ale jednocześnie nachodzą mnie chwile strachu że ta waga stanie w miejscu... jak to nie raz dziewczyny piszą,albo nastąpi jo-jo  Tego najbardziej się boję... bo ja naprawdę dostarczam teraz nie wielką porcję kalorii, próbuję się nastawić psychicznie na jakąś trwałą decyzję stałego zdrowego odżywiania ale coś mi to nie wychodzi Przyznaję się mam ochotę i czekam z utęsknieniem na obiadek, na pieczywko... Powiem tak wiem że nie chcę rezygnować z tego, zamierzam po prostu przestać się objadać, jeść mniejsze porcje i do godz. 18, raz w tygodniu pozwolić sobie na łakocie, starać się jeść mniej kalorycznie tzn. ciemne pieczywo a od czasu do czasu pszenne... to tak na chwilę obecną wygląda z moimi postanowieniami... Powiedzcie czy to wystarczy aby zachować potem to co uda mi się osiągnąć teraz??? czy jest szansa że nie wrócę do teraźniejszej wagi  Gdybym jadła obiady ale w małych porcjach np. nie pół talerza ziemniaków a np. 3-4 ziemniaczki... itd.Czy jest to dobre rozwiązanie?
Aaaa i oczywiście nie rezygnując z choćby takich 30 min. dziennie na rowerku... spacerów...
Nati-ja tak mniej jedząc schudłam 2 lata temu jakieś 10 kg w 3 mies.ale pózniej zaczeły sie ochotki i obrzeranie az nie pękne(oczywiście jo-jo).Nie wiem jaką masz psychikę,dopuki sie nastawisz i nie żucisz na jedzenie to będzie dobrze.Jedz te obiady tylko mniej,licz kalorie a może ci się uda...Ja postawiłam na proteinowa bo tu mogę jeśc do woli(produkty z listy) i nie mieć wyrzutów sumienia.Chociaż tez jakiś smakołyk z poza listy wpadnie ale się nimi nie objadam.staram sie jeśc njpuzniej do 18 chociaż na proteinowej to można nawet o 22 zjesc serek i waga spada.Mi spada dosyc wolno(ale spada) ponieważ nie czymam sie jej tak rygorystycnie...zobaczycie jak kuleczka ruszy z kopyta to nas przegoni z 5 kg. w tydzień:)buziolki pa
Nie opychałam się masz racje, zjadłam kawałek zapiekanki z ryb i dodatków (kawałek taki 10x10cm) więc nie tragicznie a 4 drinki z colą i wódką. teraz koniec z alkoholem aż na długi czas. teraz dieta najważniejsza. Masz racje pływanie jest mało istotne na fitnesie wodnym.Jak schudne do 100 kg to sobie pójdę w nagrodę!!!!!!!!Chodziłam 2 miesiące na zwykły aerbik ale wysiadły mi stawy w kostkach. Ważyłam wtedy 115kg i nie mogłam hopsać. Miałam specjalne buty do skakania na sali za kostkę, ale i tak nie mogłam chodzić. 
No mi najbardziej dokucza kręgosłup odkąd mam pracę siedzącą, bóle są tak silne że często utrudniają mi zasypianie... szkoda że mieszkamy wszystkie tak daleko od siebie... razem byłoby nam raźniej wybrać się na taki fitnesik... Nie wiedziałam o tej diecie proteinowej, rozważałam "odchudzanie na zawołanie"ale tak jakos odwlekałam i wyczytałam o tej warzywno-owocowej, powiem szczerze wybrałam ją z uwagi na to że nie trzeba np.liczyc kalorii, nie trzeba układać menu, pilnować godzin itd. Bałam się że nie dam rady nad tym zapanować, chodząc do pracy, ta moja dieta jest o tyle wygodna i prosta że mam po prostu jeść warzywa i owoce i o niczym nie muszę więcej pamiętać...
to ile schudłaś na tej warzywno-owocowej juz?? 2-3 tygodnie chyba pisałaś ze juz trwa?

Nati:Ja bym nie była przekonana do tej warzywno-owocowej prędzej czy pózniej żucisz się na jedzonko:(...A na proteinowej możesz zjesc,kurczaczka z piekarnika,rybki pieczone w foli,serki do 3%tł,maślaneczki:)Tutaj masz mniejsze prawdopodobieństwo żucenia sie na jedzonko:)Kuleczko-a ty jak tam dzisiaj z dietką?...Laski mnie tez dzisiaj łupie w krzyżu-jakaś rwa kulszowa:)

Ze mną do tej pory to było tak,że nie potrafiłam się opanować, jak mi coś zasmakowało to jadłam do oporu, choćby czekoladę... nie 2-3 kosteczki,całą potrafiłam pochłonąć i jeszcze miałabym chętkę na następną!!! Często budząc się miałam tak silne łaknienie na słodkie jak to kiedyś bywało z chęcią na papierosa... Porcje obiadowe tez nie należały do najskromniejszych... I ciągle się tłumaczyłam sama przed sobą, a to że rzadko tą potrawę jemy , więc muszę zjeść więcej,a to że przecież nie jem obiadu codziennie,bo praca brak czasu... ciągle coś, każda wymówka była dobra! No mam nadzieję że ten mój post będzie dla mnie taką lekcją pokory i zacznę jeść rozsądniej-mniejsze porcyjki, a druga rzecz to na pewno skurczę żołądek :)

u mnie dziś dietkowo następująco:

jajeczniczka z 2  jajek, serek wiejski lekki z 2 plasterkami wedlinki, mleko z otrębami(szklanka), udko z kurczaka- dużo?? jeju liczyłam kalorie prawie 3 tygodnie i mam pietra przed efektami diety

Lulka wyobraź sobie,że wczoraj spałam w ciągu dnia i jak się przebudziłam to czułam zapach świeżo upieczonego ciasta?!!!  Pomimo że nikt ciasta żadnego nie piekł  No to już niedługo zamiast myszek tańczące czekolady będę widziała 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.