- Dołączył: 2007-01-30
- Miasto:
- Liczba postów: 48
2 stycznia 2009, 16:04
Pomyślałam, że założę taki wątek.
Wprawdzie wszystkie Vitalijki łączy jeden cel, ale chyba inne problemy mają dziewczyny, które chcą schudnąć 5kg a inne te, które planują stracić 35kg ( jak np.ja).
Czy są jakieś XL, które chcą się do mnie przyłączyć?
- Dołączył: 2008-10-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1691
7 lutego 2009, 12:07
Asiatko, dziękuję, ja też cieszę się, ze choroba za mną :)
Ja w czasie okresu zazwyczaj mam ochotę na jedzenie w ogóle niekoniecznie słodkie, po prostu chce mi się jeść... A z ćwiczeniami to nigdy nie odpuszczam :)
- Dołączył: 2008-06-29
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 16
7 lutego 2009, 13:28
Bardzo dziekuje za informacje, tak wiem ze w jedzeniu kompulsywnym zajada sie wszystko, moja lekarka narysowala mi taki diagram i wypisala wszystkie stany ktore p;owoduja jedzenie kompulsywne, jak smutek, strach, gniew itp. I kazala starac sie kontrolowac te stany, tzn nie doprowadzac do nich, co w dzisiejszym swiecie jest raczej niemozliwe, a jak juz nastapia uswiadomic sobie najpierw dlaczego jem, czy dlatego bo potrzebuje czy dlatego o akurat jestem w dolku
Mam silne postanowienie, i zobaczymy
7 lutego 2009, 18:26
Ale mialam czytania :) Crocus, gratuluje i zdrowka i spadku wagi :) Ja dzisiaj tez mialam mila niespodzianke na wadze, bo mniej o 0,5 kg niz wczoraj... I moze juz dzisiaj ostatni dzien jestem osoba otyla... Jak dobrze pojdzie, to jutro juz bede miala tylko nadwage. Co nie zmienia faktu, ze wcale nie czuje sie osoba z nadwaga... Moze jak zejde ponizej 80 kg, to tak bedzie... A moze jeszcze wtedy nie? Pozyjemy, zobaczymy
A odnosnie jedzenia kompulsywnego, to niestety tez to mam :( Jako prezent od losu i rodzicow. Jest ciezko, ale nie chce byc taka jaka jestem. I to nie chodzi tylko o wyglad zewnetrzny, ale i psychike. I wierze, ze jesli jednoczesnie bede pracowac nad jednym i drugim, to uda mi sie pokonac ta moja slabosc... Bedzie trudno, juz jest, bo ludziom z mojego otoczenia nie podoba sie to, ze przestaja wszystkim przytakiwac i sluzyc, ze na pierwszym miejscu stwaiam teraz siebie... I wcale nie jestem egoistka, ale czuje, ze teraz musze myslec o sobie. Ech, koniec tego smucenia...
Sciskam Was cieplutko
<img src="http://fotoforum.gazeta.pl/photo/5/ki/fh/7orx/5H2v894mZZzJ21IkYX.jpg" alt="stokrotka" title="stokrotka" />
- Dołączył: 2008-10-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1691
7 lutego 2009, 19:09
Anna trochę zdrowej dawki egoizmu jest potrzebne każdemu i to nie jest ani złe, ani dziwne. Inwestuj w siebie, nie tylko finansowo, ale też psychicznie, po prostu dla lepszego samopoczucia! I zdrowiej!
- Dołączył: 2009-01-04
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 471
7 lutego 2009, 23:49
Hej dziewczyny, pewnie już śpicie. Ja sobie dziś poćwiczyłam - 50 min steppera, trochę brzuszków i rozciągania, potem prysznic, masaż i balsamiki ujędrniające i teraz sobie czytam co tu napisałyście.
Crokus naormalnie nie wiem jak Ty znajdujesz tyle czasu na ćwiczenia. Ja teraz staram się wstać przed dzieckiem i chociaż z 15 minut poćwiczyć, potem mogę trochę jak mały śpi w dzień bo wieczorem to on chodzi spać o 11. No ale dziś w dzień nie dałam mu spać dzięki czemu usną po 9 to sobie troszkę poszalałam.
Zaciekawiła mnie ten temat jedzenia kompulsywnego. Ja też mam takie napady na lodówkę, wprawdzie raczej nie związane z jakimiś emocjami, ale tak poprostu podejdę do lodówki i myślę co by tu skubnąć oczywiście nie jestem głodna, staram się opamiętać myślę sobie nie nie będę nic jeść, ale w pewnej chwili coś się ze mną dzieje, normalnie jak by mi kto odebrał rozum, zupełnie przestaję myśleć i tak podjem a to parówkę, kanapkę, a to kawałek sera a to jeszcze łyżeczka majonezu.
Naszczęście teraz da diecie lepiej mi idzie kontrolowanie ale i tak nie raz zjem coś zupełnie bezmyślnie.
I rzeczywiscie to jedzenie to najgorszy i najtrudniejszy do pokonania nałóg. Chyba dlatego, że tylko pozornie nie wygląda tak groźnie jak np alkoholizm.
- Dołączył: 2008-10-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1691
8 lutego 2009, 08:10
Aniag, ja właściwie każdą wolną chwilę spędzam ćwicząc, a wczoraj dopadł mnie właśnie napad jedzeniowy i najadłam się na noc bardzo... W zawiązku z tym nie ma spadku jest wzrost wagi, ale dzisiaj to odpokutuję :) Miłej niedzieli babeczki :)
- Dołączył: 2009-01-04
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 471
8 lutego 2009, 10:13
U mnie też wzrosło o ponad pół kilo. zaczynają mnie zastanawiać te skoki wagi. Ale zauważyłam już pewną prawidłowość. Mam takie dni, że strasznie dużo siusiam, wystarczy parę łyków wody i już lecę do wc i wtedy następnego dnia jest miła niespodzianka na wadze.
A czesto jest tak, że wypiję dwa kubki kawy i herbaty i nic, wczoraj właśnie bardzo dużo piłam, wody, herbatek a do toalety bardzo żadko no i dziś jest 88,3. Tak więc myślę, że to nie do końca sprawa samego jedzenie tym bardziej, że wszystkie dni są do siebie podobne pod wzgędem diety. Poprostu organizm zatrzymuje wodę, tylko dlaczego? Czy to tak poprostu, czy ma związek z niektórymi potrawami? Muszę poobserwować siebie bo jest to dla mnie wielka zagadka.
Miłej niedzieli dziewczyny!
- Dołączył: 2009-02-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16
8 lutego 2009, 15:12
Crokus - jesteś moją inspiracją :) Ja już nawet nie mówię, że 30 kg to jest costakiego, że jak ktoś tego dokona to potem książki pisze na ten temat ale te ćwiczenia!!! Nawet zastanawiałam się kiedy Ty masz czas ale jak zanalizowałam sytuację to zamiast oglądać tv..... naoliwiłam orbitreka i popylam sobie w krótkich odstępach czasowych. Jak dojdędo formy i pot przestanie zalewaćmi czoło to spróbuję umocować sobie książkę do rączek i zobaczymy :) Naprawdę dziewczyno - jesteś niesamowita, przykład zwycięztwa ducha nad materią :)
- Dołączył: 2008-10-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1691
8 lutego 2009, 18:04
Aniag, dokładnie, czasem nawet po jakimś grzechu waga spada, a innego dnia, kiedy wszystko jest dietkowo stoi lub wzrasta...
Kat, dziękuję bardzo! Takie słowa bardzo motywują do dalszej walki! Dziękuję :)
8 lutego 2009, 21:05
Hejka, fajnie macie ze mozecie cwiczyc tak duzo...
Ja wstaje o 6 rano, wychodze z domu 6:45 zawoze dzieci do szkoly i jade do pracy. W domu jestem z powrotem 17-18 (zalezy czy dzieci maja jakies zajecia dodatkowe). Jakis obiadek, pomoc w lekcjach i nie wiadomo kiedy robi sie 20... I powiem Wam szczerze, ze juz nie mam wtedy sily na zadna aktywnosc fizyczna... Od tego tygodnia mam steperek i probuje na nim wieczorami troszke pedalowac, ale to pewnie bedzie za malo...