- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 marca 2012, 21:59
Edytowany przez chaje 11 marca 2012, 23:02
8 grudnia 2014, 12:00
Hej melduję, że żyję i wkrótce się do Was odezwę - chcę najpierw przeczytać Wasze posty :)
8 grudnia 2014, 18:57
Hej Kochane ja już po rozmowie z prezesem :P Nooo powiem Wam ze mega stresujący gość. Na maxa sztywny krawaciarz. O ile po pierwszym spotkaniu z Dyrektorem wyszłam uśmiechnięta, wyluzowana i pełna nadziei tak teraz hm nie wiem co myśleć. Koleś przemaglował mnie konkretnie, pytał o każdy najdrobniejszy punkt mojego cv, o mnóstwo rzeczy. Patrzył na mnie tak przenikliwie, słuchał uważnie każdego słowa, pare razy aż się zająknęłam co rzadko mi się zdarza :P no ale generalnie myślę że nie zrobiłam złego wrazenia. Mam nadzieję że dostanę tą pracę choć będę z tego faktu mega dumna jeśli się uda boooo po takiej rekrutacji to chyba naprawdę trzeba być szpecem żeby zakończyć pozytywnie :P rzadko ktoś potrafi mnie az tak zestresować. ehhh no cóż teraz to już nie ma co miałczeć. Było co było, zaprezentowałam się jak umiem najlepiej i pozostaje zderzyć się z prawdą - jestem dobra, czy tylko mi się tak wydaje :)
Buziole dla Wszystkich! Odezwę się niebawem ;)
9 grudnia 2014, 14:58
Jestem i nadrobiłam Wasze posty. Ostatnio pisałam przed wyjazdem z Londynu i muszę powiedzieć że było bardzo fajnie, choć nie aż tak jak np w Paryżu o tej porze roku. Zacznę od tego, że lot o 7:30 (więc pobudka ok 5 rano) to straszna mordęga :P No ale wtedy jeszcze można coś pozwiedzać bo jest się w miarę wcześnie. Poza pierwszym dniem mieliśmy nawet dobrą pogodę i udało się nam sporo zobaczyć. Zobaczyliśmy te wszystkie słynne budynki, byliśmy w angielskim pubie i na świątecznym markecie - ogólnie dużo się nachodziliśmy. W Londynie na każdym kroku można spotkać Polaków co mnie wcale nie dziwi - nawet jak byliśmy w Wiedniu to śniadanie w hotelu obsługiwała Polka :) Największym jednak minusem Londynu jest jego cena.
Po powrocie waga minimalnie wzrosła ale już spadła i pasek jest aktualny :) Mam mocną motywację do ćwiczeń i staram się namawiać do tego również mojego K. Na 5 z przodu nie mam już co liczyć w tym roku ale i tak będę walczyć ile starczy sił :) Na gwiazdkę od mikołaja zamarzył mi się pulsometr. Poczytałam, popatrzyłam i bardzo się na to nakręciłam ;)
Chaje jak taka cicha myszka - nic nie wspomniała wcześniej o tej pracy. Trzymam mocno kciuki żebyś dostała tą pracę i mogła się wyrwać z tej poprzedniej. Bardzo dużo osób pracuje teraz na takich zasadach że minimalna + pod stołem. No i ja wszystko rozumiem, że to są koszty dla pracodawcy i on chce ich uniknąć. Rozumiem ale tylko pod warunkiem, że mimo to jest uczciwy wobec pracownika - nie wykorzystuje go, nie zmusza do pracy po 12h i pozwala odejść z pracy, a nie trzyma go na siłę. Moja koleżanka teraz odeszła z pracy i powiedziała o tym szefowi 3,5 miesiąca wcześniej bo miała 3 miesiące wypowiedzenia. Próbowała z nim ustalić wcześniejsze odejście albo cokolwiek bo dostała szansę pracy gdzie indziej na okres próbny 2 dni w tygodniu jeśli nie może cały tydzień - a szef i tak się nie zgodził :/
Daga no ode mnie dostaniesz znów tylko komplementy bo wyglądasz bosko. Nie widzę u Ciebie jakieś wystającego brzuszka ale wiem, że my sami na siebie patrzymy bardziej krytycznie. Ja gdy na siebie patrzę nago mam wrażenie że nic się nie zmieniłam od wtedy gdy ważyłam 75kg. Owszem noszę mniejsze ciuchy, a w sklepie sprzedawczynie dają mi M jak patrzą na moją figurę ale ja i tak mam swoje skrzywione spojrzenie na siebie. Mam nadzieję, że Ty i Filip jesteście już całkiem zdrowi? No i jak idę Ci te zlecenie co musisz zrobić do 20.12 - nie obijaj się im szybciej je zrobisz Tym szybciej będziesz miała wolne przed świętami ;)
Monia bardzo mi przykro z powodu pieska. Wiem jak Ty się czujesz, ale pomyśl że on już nie cierpi. Dobrze, że podjęliście taką decyzje. Moja kotka przez jakiś czas walczyła z tłuszczakiem - który później się niestety mocno rozwinął i pękł. Myśleliśmy, że to już koniec ale nasza sąsiadka weterynarz namówiła rodziców na operacje. Operacja się udała i wydawało się, że już wszystko będzie dobrze, aż któregoś dnia kotka dostała zatoru płuc. Rodzice mówili, że bardzo cierpiała. Zanim poprosili sąsiadkę i pojechali samochodem z nią do lecznicy nie dało się już nic zrobić - nawet środek usypiający nie zdążył zadziałać. Prawda jest taka, że czas leczy rany. Rodzice długo nie chcieli nowego zwierzaka w domu. Po dwóch latach jednak przygarnęli nowa kotkę :) Ta poprzednia żyła 17 lat - praktycznie się z nią wychowałam i była dla nas jak członek rodziny.
Ewa jejku naprawdę miałaś ciężki poród. Jak opisywałaś ten poród i na końcu napisałaś to zdanie kiedy się urodziła, ile ważyła itp aż się wzruszyłam. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło dla Ciebie i Laury. Teraz ona Ci wynagrodzi Ci te cierpienia - jestem tego pewna. Jest taka słodka :) i Ty tez bardzo dobrze wyglądasz. Poczekaj jeszcze trochę z tymi ćwiczeniami i dietą jak całkiem wrócisz do siebie - jestem pewna że już na przyszłe lato będziesz miała piękną i seksowną figurę.
Misek fajnie, że ciągle do nas zaglądasz. Jejku ale Ci zazdroszczę tego etapu jak ubrania zaczynają coraz bardziej wisieć i są za luźne. To bardzo motywuje do dalszego działania. Tak trzymaj! Nie daj się tym wszystkim obowiązkom o których wspominałaś i staraj się dużo ruszać np spacerować :)
10 grudnia 2014, 10:08
Hej laski :)
Ja tylko na chwile :) Bo za pol godziny jade do jednostek na obsługe.. eh.. nie chce mi sie :P
Chaje dobrze, ze jesteś już po! Jestem pewna, ze z Dyrektorem sobie poradziłaś :) i dobrze ze wyszłaś zwycięsko z teh bitwy mimo tego, że facet był stresujący! Trzymam kciuki i daj koniecznie znać czy dostałas ta prace!!! Byłoby super!!!! :)))))
Kasia super ze byliscie w Londynie :) Ja tez bym sobie gdzies pojechała, ale teraz nie bedzie czasu i bedzie mniej kasy, bo wiekszosc robót mam płatnych w styczniu. Za to w styczniu się odkuje ;) Teraz możecie sobie podróżować :) Póki jeszcze nie macie dzieci :) Ja wierze w Twoje samozaparcie odnosnie 5 z przodu... osiągnełaś już naprawdę duży sukces! Masz samozaparcie i jesteś zdyscyplinowana i wiem, że ta 5 przyjdzie... :) właśnie co do pulsometru... polecam :) ja swój kupiłam w sierpniu i nie wyobrazam sobie cwiczen bez niego :) zakładam go zawsze... do biegów, na rower, na cwiczenia siłowe... przydaje się bardzo przy treningu redukcyjnym kiedy ten puls jest mega ważny bo musi byc na poziomie umiarkowanym, żeby spalać tłuszcz... poza tym możesz sobie wyznaczyc swój Hrmax..... u mnie jest wyższy niż ze wzoru... ze wzoru niby masz tetno max 220 - wiek czyli u mnie powinno wyjsc 189 a sprawdziłam ze osiagnełam swoje max na poziomie 199, wiec jest róznica :) Także super sprawa pulosmetr :) Ja mam taki z decathlona za 140 zł:) Jak masz wiecej kasy to mozesz w drozszy zainwestowac :) mają wiecej bajerów :) ale mi ten wystarcza :)
Dobra, spadam :) bd pozniej :) musze wyjezdzac :P buzki :****
10 grudnia 2014, 21:14
Heh Daga jak piszesz o tym pulsometrze to tym bardziej się nie mogę doczekać kiedy go dostanę. Ja właśnie jestem po treningu i dawno się tak nie spociłam ;) Myślę, że i ja będę mieć większe tętno maksymalne bo wiek wiekiem, ale też kondycja ma spore znaczenie. Pochwale się jeszcze, że pompki idą mi coraz lepiej.
Odnośnie podróży to mamy ambicje coś zwiedzić dalej ale kurde to są spore koszta. Może nie mamy dzieci ale chcemy zaoszczędzić na swoje mieszkanie i szkoda wydać oszczędności na podróż i mieś świadomość, że plany o własnym mieszkaniu się oddalą. Marzą nam się Stany, mój K był tam 2 razy na wakacje pracować i ma jeszcze wizę ważną no i znajomych którzy by nas przekimali na kilka dni. Niestety jechać tam to koszt ok 20-30 tysięcy żeby coś zobaczyć, pozwiedzać na 2 osoby na 3 tygodnie - więc za dużo i chyba musimy sobie to odpuścić. No ale nie będę się smucić! :) Na razie rozpiera mnie energia po treningu! :)
Edytowany przez Misia_Kasia 10 grudnia 2014, 21:14
12 grudnia 2014, 16:36
Hej dziewczynki :)
Mam tą robote :D nie wiem jak ja to zrobiłam ale jakos udalo mi sie przekonac do siebie tego sztywniaka :P ide we wtorek juz tylko dogadac co i jak - kasa, formalnosci i takie tam :D no i pozostaje kwestia wypowiedzenia z aktualnej pracy, tego boje sie najbardziej ale coz... nie ominie mnie to :P poczekam jednak pare dni dopoki nie bede pewna na czym stoje. trzymajcie kciuki!
Kasiu popieram pomysl pulsometru :) taka zabawa moze fajnie wzbogacic trening i stanowic dodatkową motywację :) moze tez o tym pomysle.. zazdroszcze wyjazdu do Londynu, my z Ziutkiem tez myslelismy o takim weekendowym wypadzie do Anglii ktoregos razu. kto wie, moze teraz kiedy ustabilizuje mi sie zycie zawodowe bedzie łatwiej.
Daga chudzinko widac Cie jeszcze? :) jak tam zwezanie kiecek co zadecydowalas? noo i kiedy te disco? :) czekamy na fotki pełnej stylizacji :D
12 grudnia 2014, 17:31
Chaje wiedziałam, że do Ciebie zadzwonią!!!!!!!!!!!! Czułam to w kościach :D Co się dziwić... wdzięki, szyk, czar ;) :DDDD nie ma mocnych na Ciebie :)))) Cieszę się bardzo i mocno gratuluję :)))) super nowina :) Teraz tylko jeszcze obyś jakoś wypowiedzenie przeyzla :D Ale dasz radę :) A powiedz mi ta praca nowa jest bliżej Ciebie czy bliżej Ziutka? Mysleliscie juz coś o wspolnym mieszkaniu? :D :DDD
Ja już po siłowni :) Nie ma lipy.. godzinka bieżni zaliczona ;) Chaje kiecek narazie nie zwezałam :P nie mam do tego głowy bo mam ostatani tydzien na wypchnięcie dużej roboty... dziś miałam dograc szczegóły ale okazało się, że dyrektorzy banków sa na szkoleniu i jadę w poniedziałek! :) A na dicho to nie wiem kiedy... :P u mnie to wiesz kwestia opieki na Fifem ;) A co do chudości to nie jest zle :P ale jeszcze trochę przede mną :P
Byłam dziś kupic tusze do drukarki w media markt... oczywiście tam jest też pasaż i weszłam do big stara... kupiłam se dzinsy :P mialam nic nie kupować bo jestem względnie spłukana... no ale to było silniejsze ode mnie :P ciemno grantowe, leżą jak ulał ;) jak na mnie :) i dość fajna cena bo 135zł :) oczywiście jeszcze se kupilam t-shirt i 4 pary majtek w reserved :P Potem pojechałam umyć samochód i opony w końcu zmienić na zimówki :P i znowu kasa :P Teraz w sobote idziemy na parapetówe do kuzyna wojtka.. srednio się cieszę... bo to sa ludzie, którzy spią na kasie :P ta parapetówke robia u siebie w domu na 30 osób :P zastanawiam się w co się ubrać? myślę nad czymś w miare luźnym... w sensie, ze dziny, szpile i jakiś t-shirt :P no bo w kiecke to chyba nie bardzo ? co myślicie?
Muszę się brać za sprząstanie... taki syf ze hej.. :P
Gdzie reszta?
Chaje ja dziś mam plana wypic wieczorkiem drinka :D wypijemy z Wojtkiem za Twój sukces :D oczywiście masz od Niego gratki i buziaka :* :)
12 grudnia 2014, 18:43
Dzięki Daga bardzo sie ciesze ze oddzwonili, tez po cichutku na to liczylam ale wiadomo jak jest... nie jest łatwo sie dostac do pracy w małym miescie bez znajomosci, trzeba byc albo mega dobrym (a ja w tej branzy mam zerowe doswiadczenie) albo umiec tak zagadac ze z gamonia urosne w czyichs oczach do rangi specjalisty he ;) takze jakos mi wyszło :) musze teraz jak najszybciej wybrac sie na zakupy i zmienic garderobe :P aktualnie chodze do pracy w czym chce, nawet w bluzie i trampkach jesli mam ochote, tutaj to nie przejdzie... musi byc elegancko ale cieszy mnie to, to miła odmiana, juz dawno mialam ochote sie wylaszczyc na codzien i brakowało mi tego :P Praca jest u mnie w miescie, nie przy Ziutku. O wspólnym mieszkaniu myslelismy jak skoncze szkołe i wszystkie zobowiazania tu na mejscu zeby nie mnozyc kosztow i problemow. w pierwszym planie mialo byc tak ze ja przeprowadze sie do niego, jednak w sytuacji kiedy mam nową prace nie wiem czy nie bede rozmawiala z nim by to raczej on sie przeniosl. zobaczymy jeszcze jak to wszystko wyjdzie ale jesli wszystko ulozy sie po mojej mysli to bede miala naprawde fajną, ciepłą i niezle płatną posadkę, co najwazniejsza stabilną i pewną. nie wiem czy tak łatwo w obcym duzym miescie w swiecie wyscigu szczurów i korporacji znalezc cos podobnie pewnego. nie mowiac juz o kosztach utrzymania ktore w moim miasteczku są znacznie mniejsze... jemu z kolei łatwiej byłoby znalezc tu zajecie bo pracuje fizycznie, nawet moj szwagier czy siostra mogliby mu pomoc znalezc zatrudnienie u siebie... osobie "umysłowej" jak ja jest trudniej bo konkurencja duza i ryzyko wypowiedzenia z dnia na dzien podobne.. hm no nie wiem czy dobrze kombinuje ale za kilka miesiecy gdy wyklarują sie moje sprawy postanowimy ostatecznie :) od dawna marzyła mi sie przeprowadzka do duzego miasta ale troche ostatnio myslalam i tak naprawde w tygodniu i tak sie po pracy siedzi w domu a na weekend zawsze mozna gdzies skoczyc, nie musze miec tego na codzien a najwazniejsze zebysmy byli razem :) coraz czesciej mysle sobie ze jednak u mnie byłoby nam łatwiej. jeszcze z nim o tym nie rozmawiałam, zobaczymy jak on to widzi.
Co do parapetówki to nie wiem jaki bedzie "dress code" ;) ale skoro to majętni ludzie to pewnie zarowno oni jak i goscie będą takze na zasadzie zastaw sie a postaw sie, szpanerstwo i moc ;) tak wiec nie zaluj sobie! kieca i szpile musza byc :) masz teraz takie piekne ciało, niech widzą :D oczywiscie bez przesady, zadne tam balowe szale ale co Ci szkodzi strzelić sobie fajną miniówe i ładną biżuterię :) jestem pewna ze cała uwaga skupi sie na Tobie i bedzie Ci przemiło z powodu komplementów które zapewne usłyszysz :P skoro nie tak do końca spieszy Ci sie na tą dżamprezkę to chociaż popraw sobie humor i zapewnij dobre nastawienie fajnym ciuchem - to zawsze pomaga :D
Ah i dziękuje za toast! :) Usciskaj Wojciecha ten nasz ideał :)))
Edytowany przez chaje 12 grudnia 2014, 18:44
16 grudnia 2014, 16:32
Chaje gratuluję zdobycia nowej pracy! :) Wiedziałam, że Ci się uda - bo jesteś pracowitą osóbką pełną wdzięku. Daj znać jak się potoczyły losy z tą starą pracą. Sporo się u Ciebie ostatnio dzieje i widzę, że macie już jakieś plany przyszłościowe. Myślę, że nie ma co się spieszyć z podjęciem decyzji. Tak jak pisałaś poczekaj jak rozkręcisz się w nowej pracy i skończysz studia (kiedy w ogóle kończysz?). Wtedy zobaczycie na czym stoicie, jednak nie wymagaj od Ziutka żeby to on się do Ciebie przeprowadził, poczekaj może jak sam wyjdzie z taką inicjatywą? ;)
U mnie w zasadzie nic nowego się nie dzieje, praca, dom i przygotowani do świąt. Wczoraj kupiliśmy i ubraliśmy choinkę :) dziś może znajdę czas żeby upiec pierniczki.
17 grudnia 2014, 20:07
Dziękuję Kasiu :) Myślę podobnie jak Ty, że z poważnymi decyzjami nie ma się co spieszyć i nie zamierzam :) jednak rozważam różne opcje. Od Ziutka tez na pewno nie bede wymagać przeprowadzki, absolutnie nie to miałam na myśli jednk skoro chcemy być razem to taki związek na odległość na dłuższą metę jest raczej mało krzepiący zatem trzeba będzie coś pomyśleć. w każdym razie jeszcze duzo przed nami i czas na takie rozmowy nastąpi :) póki co naprawdę nie mam głowy nad tym rozmyślać i nie zamierzam. są inne priorytety.
Jestem już po rozmowie z szefem :) o dziwo dobrze zareagował, nawet mi podziękował za to że nie zostawiam go z dnia na dzień, a daję mu czas do Świąt. nie wiem czy nic nie kombinuje, ale cóż.. co najwyżej oszuka mnie na kasę, jakoś to przeboleję. póki co wygląda na to, że nie będzie większych problemów więc ulga.
co do nowej pracy to do 12 stycznia mamy ogarnąć kwestie formalne, szkolenia, dokuenty i takie tam a później zaczynam :) na poczatek będe prawdopodobnie uczyła się w innym oddziale co jest mi nawet na rękę - będę pracowała w większości z kobietami a wiadomo jak jest. niektóre zazdrosne, inne złośliwe, mogą mi niechętnie pomagać.będę czuła się pewniej obejmując nowe stanowisko z jakąś tam wiedzą zdobytą na zewnątrz. dodatkowo razem ze mną zatrudniona będzie jeszcze jedna dziewczyna, ma w tej branży kilkuletnie doświadczenie, więc licze na to że się polubimy i podczas wspólnych szkoleń będę mogła liczyć też na jej pomoc i wsparcie. baaardzo chciałabym sie sprawdzić i okazac dobra w nowej pracy. mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
poza tym u mnie jak zwykle zamieszanie :P szkoła, egzaminy, jakies prace do napisania i ogólny rozgardiasz... mam nadzieję że jakoś to wszystko poukładam. niestety musiałam z tego tytułu zawiesić treningi :( obawiam się że ruszę z kopyta dopiero po nowym roku bo na razie nie mam na to ani czasu ani za bardzo głowy :( źle mi z tym ale cóż począć. pocieszam się ż w tych wszystkich emocjach i stresach i tak jestem coraz szczuplejsza, więc zaległosci w cwiczeniach az tak bardzo mi nie zaszkodzą. z formą mam nadzieję niebawem podgonię :)
A co u Was Kochane? Jak przygotowania do Świąt i inne sprawy? :) zdaję sobie sprawę, że z pewnością u większości z Was końcówka roku jest gorąca, ale mam nadzieję, że znajdziecie chwilkę by poskrobać coś na vitalii, już kolejny rok mija nam we wspólnym towarzystwie :)