Temat: Od teraz zaczynam od nowa - ktoś ze mną?

Dziś zdałam sobie sprawę na czym polega mój problem - niby zdrowo jem, niby pije wode, niby cwicze, niby wszystko ok - dlaczego wiec nie chudne? Przez weekendy w ktore robie sobie zupełną labę, obżeram sie slodyczami, pozwalam sobie na kaloryczne obiady... Dotychczas wydawało mi się że ten raz (a przeciez to dwa) w tyg mi nie poszkodzi... Owszem szkodzi! Bo zatrzymuje mnie w miejscu - to co wypracuje sobie przez tydzien, w weekendy doslownie zagrzebuję pod górą kalorii... Koniec z tym! Dziś mega dół i łzy w oczach kiedy na bezdechu próbuję dopiąć ukochane jeansy, ale od jutra pełna mobilizacja! Ktoś chętny do spółki? :)

Wesela, wesela, śluby... jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze :P Rozumiem Monie... mało kto spi dzis na kasie, a jak widze koszta są po prostu gigantyczne! jesli w parze z tym nie idzie jakosc, frustracja natasta i wcale sie nie dziwie... ale nie martw sie Monia na zapas. Poznań to duze miasto, a co za tym idzie, spora konkurencja, jestem pewna ze jest jeszcze wiele opcji do których zwyczajnie nie dotarłaś - zwykle te najgłosniej reklamujące się firmy czy to z kieckami, czy usługami typu fotograf sa niestety najdrozsze. Szukaj na spokojnie i nie stresuj się za duzo, cos musi sie wreszcie wyklarować, nie wierze ze nie!

Kasiu nie wiedzialam ze lubisz mecze :) wydarzenie spore, fajnie :) ja osobiscie nie przepadam za oglądaniem piłki, ale w sumie taki powazny meczyk na zywo - to muszą być spore emocje :D bawcie sie dobrze!

Czesc dziewczyny :) 

Ja dziś miałam mieć dzień za kółkiem :P ale przełozyłam i siedze dzis nad papierami :P 

Kasia to zyczę miłej zabawy na meczu :))) Ja to mam podobnie jak Chaje - nie przepadam za meczami :P w domu jak Wojtek oglada to ja z nim tez czasem, ale nie pałam do meczy jakimś dużym uczuciem :P 

Kochane ja wczoraj zrobiłam na rolkach 10.0 km :P powiem szczerze ze dziś trochę czuje. :P Mialam plana dziś isc na siłownie, ale pogda sie szykuje ładna i chyba pobiegam :PPPP Waga wraca na dobre tory - czyli spada :))) POza tym wszystko po staremu :) Życzę miego dzionka dla wszystkich i do usłyszonka :* 

Czesc dziewczyny jak tam samopoczucie przy srodku tygodnia? :) powiem Wam ze mi sie wlecze koszmarrrrrnie juz tak bym chciała piątek... są ostatnie ladne, słoneczne dni naprawde żal spędzać je w robocie.

ale musze sie pochwalić ze z odchudzaniem idzie mi nie zapeszając, idealnie :) sama już widzę różnicę - pasek o dziurkę ciasniej sie zapina, za małe portki leżą jak ulał a brzuch przestał przypominać balon :) Ziutek twierdzi ze musiałam zjechac jakies 10 kg ale oczywiscie przesadza - na poczatku naszej znajomosci twierdzil ze waze cos koło 70 kg :/ (czasem mam go ochote udusic za tą szczerosc :P) w kazdym razie jestem znacznie szczuplejsza i dobrze mi z tym :) jak tak dalej pójdzie to niebawem odwaze sie na nowo zaprzyjaznic z wagą i bede regularnie sprawdzac co pokazuje ten monsterek :P na razie jeszcze nie chce, ale czuje ze juz niebawem waga przestanie mnie przerazac :P

no wiecie Wy co!!! zeby zadna ani znaku zycia nie dala tyle czasu? :P bedziemy sie gniewac...

Ja to nie wiem.. co tu taka cisza....

Chaje ciesze się, ze idzie Ci dobrze Ci idzie z odchudzaniem :) Ziutek przesadził ostro z ta waga 70 kg.... ;/// ale trzeba przyznac ze jest rozbrajajaco szczery :P ;) Kochana gratuluje Ci mocno :) ciesze sie, ze dobrze sie ze sobą czujesz :) Wszystko by było na złoty medal - gdyby wiesz co? gdyby nie te faje... ;/ ale siła nałogu to siła nałogu. ;/ Moja Mama pali całe zycie i to 2 paczki dziennie. ;/ Ja nigdy nie miałam z tym problemu, nigdy mnie nie ciągło. :) Miałaś nas uraczyć zdjęciami w nowym zestawie ubraniowym :DD czekam :))) 

Ja własnie czekam na ta moja kumeple ze Śląska :) Jakiegos drinka sobie zapodamy. Wojtek jest na imprzie firmowej, ale ma wrócić po 20 - kolega go przywiezie. Mam z Wojtkiem dziś cichy dzień. ;/ Wkurzył mnie. Filipa mamy chorego, ma taki meczacy kaszel bo mu spływaja spiki po scianie gardła - jkaby od srodka. Cała noc się meczył dziś a ja z nim. Juz nie wiedziałam jak mu pomoc z tym kaszlem. Syrop przeciwkaszlowy nie pomagal. Ja dziś mialam wyjazd, kórego nie mogłam przełozyc, wiec poprosilam wojtka zeby wzial urlop na zadanie bo jest awaria i nie chce Filipa dawac do Nianki bo tam tez chorzy i sie jeszcze bardziej zaprawi. Ale gdzie tam, mój Mąż musi byc w pracy bo by sie bez niego firma zawaliła. On nigdy nie bierze wolnego na Fifa a umie sie nim zając. Wielce sie tłumaczy ze maja wazna robote do oddania. To po cholere sie jeszcze dziś goszcza. Takze jestem zła bo mam wszystko na głowie. Opieka popołudniowa nad dzieckiem spada na mnie, jak sie nawet z siłką nie wyrobie do 16 albo z biegami to jest foch jak robie to jak Wojtek jest w domu, ze z nim powinnam siedziec i Filipem. Normalnie jestem zła jak osa na niego. Nie ma go całe dnie w domu a potem wielka obraza jakbym z jakims kolega na fb pogadała. Nie mam tu tez kolezanek, te bliskie zostały na Śląsku to dzownimy do siebie a ja jestem zbyt społecznym człowiekiem zeby siedziec sama całe dnie :P Wszyscy Wojtka postrzegaja jako takiego fajniego, ze mi sie trafilo bo czasem okna umyje i obiad zrobi - ale tez ma swoje za uszami i tego nie widzi. Co on chce drugie dziecko??? jak ja z jednym nie wyrabiam a z dwójką tez bede sama. A firma sama sie nie poprowadzi... ;//// eh... dobra, nawrzucałam na Męża ;) i musiałam sie wygadac :P 

Dobrze ze dzis ta kumpela przyjedzie to sie rozładuje, chociaz nie moge przesadzac bo Filip kaszle i czeka mnie pewnie kolejna nie przespana noc. ;/ Jeszcze mam @ i mogłabym gryźć. ;/ :P 

Daga Ziutek ma po prostu zaburzone postrzeganie, twierdzi ze ja z wagą 60 kilo wyglądałabym jak koscotrup zatem 70 to przy moim wzroscie taka typowa ja :P wiem, ze nie powiedzial tego w złej wierze wiec sie nie bocze ;) cos mi sie wydaje ze niedlugo odwaze sie wejsc na wage i rozwieją się wszelkie wątpliwości ;) mam cichą nadzieję na 5 z przodu :P fajki oczywiscie to małe "ale" w całym tym moim swietnym stanie, ale mając świadomość że to głownie dzięki nim udaje mi się trzymać dietkę jakoś niepotrafię się im przeciwstawić :P

Wojciech otrzymuje ode mnie żółtą kartkę. przy całej sympatii do do Twojego Mężą w 100 % zgodzę się że prowadzenie domu i opieka nad dzieckiem powinny być dzielone po połowie. Logiczne, że jesli Ty spedzasz z Fifkiem większość czasu i poświęcasz swoje sprawy to ten raz czy dwa kiedy rzeczywiście Ci nie leży, Wojtek powinien stanąć na wysokości zadania i trochę Cię odciążyć, chociażby psychicznie bo wiadomo że czułabyś się spokojniejsza wiedząc że chore dziecko jest z tatą a nie gdzieś u niani... Z drugiej strony wiem jak to jest kiedy ma się pracę gdzie niemile widziane jest wszelkie wolne, sama tego unikam no ale ja nie mam dzieci więc wiadomo.. nie ma aż takiego ciśnienia. Myślę że rodzina jest najważniejsza, a dobry pracownik nie straci pracy i nie zostanie uznany za olewatora jeśli powodem urlopu jest choroba malucha w domu. Pogadaj z Wojtkiem na spokojnie i mu to wytłumacz, może dotrze mu coś do głowy.

Ja dziś do pracy dobiłam prosto z jeziora od Ziutka, czuje sie jak wiewiórka rozjechana trtaktorem bo wiadomo jak to jest isc do pracy po nocy spedzonej nie w swoim łóżku. Ale fajnie było :) jak sie ogarne dzis w robocie to tez tam skocze i pokorzystamy mysle z ostatniego w miare letniego weekendu. na domiar złego w pracy skończyłą mi sie kawa a nie bardzo mam jak sie wyrwac bo jestem sama :P mam jakas resztke, zaraz zaaplikuje i mam nadzieje ze co nieco się obudzę :P noooo bo pobódkę to miałam akurat dzis calkiem sympatyczną ale zdecydowanie za wcześnie napisał(a):</p

:>" title= napisał(a):

:>" class="emoticon" data-code= napisał(a):

:>">

Cześć kochane.

Dzisiaj mam egzamin o 17, kolejny jutro o 18 trzymajcie kciuki ;) nie odzywałam się, bo miałam niestety zawirowania, jak to ja. Torbiel dała się we znaki. We wtorek w pracy umierałam, tak mnie bolało. DOstałam okres, wziełam ketonal i padłam jak kawka. W środę nie mogłam się dodzwonic do gina. Probowałam się dstać do 4 przychodni wszędzie mnie odsyłali, dawali termin za 3-5 tygodni. W końcu w piątej z łaską przyjeła mnie nieuprzejma baba. Zbadała mnie bez USG, potraktowała jak idiotkę, stwierdzając, że myle ból okresowy z torbielą i, że skąd w ogóle wiem, że ją mam ect. Wyszłam wściekła i obolała. Nie dostała, l4 (musiałam wziąć Uż) i zapisała mi nospę... w czwartek poszłam prywatnie. Oczywiście, wymaz, USC, full serwis. Okazało się, że torbiel urosła ma 4,5-4,7 cm. Dostałam antybiotyki, czopki i l4 do końca miesiąca. Także niezbyt kolorowo.

Daga współczuje. Kurde tak to jest... potem faceci są wielce zdziwieni, że kobieta nie chce/ boi się zdecydować na kolejne dziecko. Opieka nad chorym dzieckiem, do łatwych nie należy, łatwiej powiedzieć, że ma się urwanie głowy w pracy;/

Zgadzam się z chaje, obowiązki należy dzielić. Jestem zdania, że często (oczywiście nie zawsze) kobiety same są sobie winne. Często przystają na taki stan rzeczy, nie żądając zmian. Sam foch, nie załatwi sprawy, facet przeczeka posłucha, a ostatecznie stanie na jego, bo jak nie zrobił, tak nie zrobi. JA porozmawiała bym szczerze. Jeśli mały choruje, zajmujecie się nim na zmianę, raz Ty, raz Wojtek, bez ustępstw, przecież też może wziąć opiekę. To nie jest przywilej, a raczej obowiązek, należący tylko do matki. Ojciec ma takie same obowiązki. Z drugiej strony u wielu kobiet widuję taką paranoje, że narzekają, że mąż nie robi tego, czy tamtego, jednocześnie każde jego działanie negując, lub poprawiając po nim :D to dopiero psychoza. Nie daj się i postaw na swoim. Masz prawo zarówno wymagać, by Wojtek dzielił z Tobą obowiązki, jak i do czasu dla siebie. Może wydaje mu się, że jak masz własną firmę, a nie etat, to masz na wszystko czas ? Czas chłopa wyprowadzić z błędu :) 

Ja to jestem wredota ;D np. jak ja gotuje obiad, M. musi po nim wysprzątać kuchnie i pozmywać naczynia. Bezwzględnie zawsze ;) jeśli mu się nie chce/ nie weźmie się od razu. Nie odpuszczam i nie tykam, chociaż syf mnie razi. Jak potem pyta co jemy na kolacje, odpowiadam, że nic, bo nie mam warunków do pracy :D nawet sobie nie wyobrażacie, jak szybko jest błysk :P

Odezwę się później, bo muszę wracać do nauki.

Pasek wagi

Monia jak słysze o państwowej służbie zdrowia, a tym bardziej o "specjalistach" ginekologii to mam dreszce ://////// sama miałam przeboje i wiem jak jest. to przykre, że trzeba zapłacic zeby moc liczyc na konkretną opiekę w naszym państwie... przykro mi ze tyle sie wycierpiałaś mam nadzieje ze po lekach jest Ci nieco lżej :( daj znać co i jak nooo i jak poszły egzaminy,m kciukalce wirtualne trzymałam, wiec licze na ich sukcesiorową moc :)

Hej Kochane. Pisze z telefonu wiec znów musze ciurkiem... Wróciliśmy z dwutygodniowego urlopu w Grecji. Byliśmy w 10 osób. Juz kiedyś z tymi ludźmi byłam na wyjeździe i było fajnie i tym razem też okazało się świetnie. Jedyna osoba która nawalila był mój mąż niestety. Nie mam pojęcia (on chyba tez nie) co w niego wstąpiło. Juz od drugiego dnia przestał się do mnie odzywać bez powodu i przez dwa dni pytałam co się dzieje ale tylko słyszałam że nie ma ochoty ze mną rozmawiać (za to z innymi pałał radoscia). I tak spędziliśmy 2 tyg bez odzywania się do siebie. Serce myślałam że mi pęknie z bólu. Plus jest taki ze straciłam  apetyt potem się rozchorowalam na grypsko  i nie przytyłam a wręcz schudłam. Pierwszy raz coś takiego zdarzyło mi się na urlopie. Miałam nawet kompanów  do biegania i kilka razy zrobiliśmy po kilka ładnych  km. Byłoby więcej gdyby nie moje choróbsko. Wróciliśmy do kraju ale atmosfera nadal do bani. Nie wiem co z tym zrobić. Czuje bezsilność bo nawet nie było kłótni o cokolwiek.... a we wczorajszej  rozmowie usłyszałam ze brak mu adrenaliny w życiu ze się wypalił ze nie lubi tych ludzi ... a jak zapytałam kogo lubi to nie umiał wymienić ani jednej osoby. Zawsze był typem samotnika.. wspominał tez o odejściu wiec powiedziałam ze ku nie bronie jak mu źle ze mną to niech szuka szczęścia gdzie indziej choć wiem ze motyle w brzuchu i tak będzie miał tylko przez krótki czas a skoro nie docenia poczucia bezpieczeństwa które nazywa przyzwyczajeniem to nic na to nie poradzę. Mówi ze mam mi dać trochę czasu do namysłu. Ale nie chce tak żyć mijając się pod jednym dachem. Niech znajdzie sobie lokum i tam rozmyśla czy te 10.lat razem nic nie znaczą. Mówię. Wam jestem klebkiem nerwów. I nie wiem co począć. Świat mi runął w gruzach w jednym momencie...

Larice witaj kochana :* musze Ci powiedziec, ze Twój post wbił mnie w kanape... chwilę temu widziłam na fb jakies fotki wrzucone przez Twoich znajomych i muszę Ci powiedzieć że zwróciłam uwagę że mimo pięknej opalenizmny i widocznej fajnej atmosfery coś nie gra.. teraz rozumiem :( Nie wiem co ugryzło Szyszka i co sobie ubzdurał w głowie, ale na tyle na ile Was poznałam, odnoszę wrażenie że Krzysiek jest rzeczywiście typem myśliciela, samotnika, może nawet małego smutasa. Chyba potrafi czasem złapać doła bez powodu i ma w nosie to, że krzywdzi bliskich. wydaje mi się że przez te 10 lat, które spędziliście razem na pewno przeżyliście milion wzlotów i upadków, więc i tym razem cała sytuacja się wyjaśni, ale musze Ci powiedziec ze złapałam dość sporego nerwa na Szyszka za to jak się zachował i w jaki sposób manifestuje swoje humorki (daj Boże by były to jedynie humorki) wobec Ciebie. myślę, że Twoja myśl o tym, że powinniście od siebie odpocząć i na jakiś czas, nawet zamieszkać osobno jest dobra i może rzeczywiście oczyści atmosferę... Muszę Ci też powiedzieć, że jestem z Ciebie mega dumna że w takiej sytuacji mimo rozdartego serducha potrafiłaś i dałaś radę zachować w całej tej sytuacji zimną krew i pokazać klasę. Nie płaszczysz się przed Nim tylko dajesz jasny i klarowny przekaz. Jesteś mega silna babeczka i z całego serca Ci kibicuję! Mam nadzieję że wkrótce wszystko wróci na dobre tory. Trzymaj się i nie pękaj!

Sorki za składnię, zwróciłam uwagę, że mój post roi się od zwrotu " muszę Ci powiedzieć" ;) ale to wszystko z przejęcia, taki myślotok. Lecę do pracy ściskam mocno i jestem z Tobą myślami.

Dziewczyny, a Wy gdzie się podziewacie???? Dawać tu! potrzebne posiłki i obiektywne spojrzenie na sprawę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.