- Dołączył: 2011-11-14
- Miasto: Kołobrzeg
- Liczba postów: 5835
11 marca 2012, 21:59
Dziś zdałam sobie sprawę na czym polega mój problem - niby zdrowo jem, niby pije wode, niby cwicze, niby wszystko ok - dlaczego wiec nie chudne? Przez weekendy w ktore robie sobie zupełną labę, obżeram sie slodyczami, pozwalam sobie na kaloryczne obiady... Dotychczas wydawało mi się że ten raz (a przeciez to dwa) w tyg mi nie poszkodzi... Owszem szkodzi! Bo zatrzymuje mnie w miejscu - to co wypracuje sobie przez tydzien, w weekendy doslownie zagrzebuję pod górą kalorii... Koniec z tym! Dziś mega dół i łzy w oczach kiedy na bezdechu próbuję dopiąć ukochane jeansy, ale od jutra pełna mobilizacja! Ktoś chętny do spółki? :)
Edytowany przez chaje 11 marca 2012, 23:02
- Dołączył: 2011-11-14
- Miasto: Kołobrzeg
- Liczba postów: 5835
1 stycznia 2014, 00:48
A ja w tym roku miałam najgrzeczniejszy Sylwester swiata ;p poszlam do siostry, wypiłam dwie lampki wina, zjadłam spagetti i pare minut po 12 juz byłam w drodze powrotnej do domku ;) Nie jest zle ;p tylko czuje sie koszmarnie, jestem ostro podziebiona, jakies grypsko nade mną wisi, ale właśnie grzeje się pod kołdrą, popijam theraflu i nie zamierzam pozwolić mu do reszty schrzanić mi początek roku ;p
Daga obejrzałam Wasz filmik, szczerze się wzruszyłam :) niesamowite ujęcia i niesamowite uczucie, które bije od Was z każdej strony :) Super! jestescie moim wzorem :)))))))))))
Dziewczyny byc może za kilka dni bedę miała coś do pochwalenia :) na razie trzymam tajemnicę żeby nie zapeszyć :P
Buziaki, jeszcze raz wszystkiego naj naj w Nowym Roku :*
- Dołączył: 2012-01-02
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 2170
1 stycznia 2014, 10:40
Czesc laski w Nowym 2014 Roku!!!!!!!!!! :))))
Chaje ale mnie zaciekawiłaś z tą tajemnicą... to czekamy na wieści :D Sywester faktycznie miałaś grzeczny, ale takie tez są czasem potrzebne:) Mysmy tez siedzieli w domu, wypilismy wina, pobroilismy;) i nawet dzis o 10.00 jeszcze sie po łyku szampana napilismy ;) Teraz tylko 2 dni Wojtka pracy i znowu 3 dni wolnego - fajna ta koncówka roku i poczatek nowego:) Dzięki za miłe słowa, ja się wzruszyłam na Twój komentarz:) ale maz racje, kocham Wojtka bardzo i On mnie też:) I mam nadzieje, że tak bedzie zawsze! :)
Ja dziś mam plana poprasowac, mam całą górę prasowanioa i ciagle to odkładam. :P Do 7 stycznia muszę sie wyrobić z instrkcjami i porozwozić to wszytsko do sprzedazy:) Takze styczen sie zapowiada ok:)
A jak tam pozostałe kobitki? Trzezwiejecie po Sylwestrze? :)
- Dołączył: 2013-10-13
- Miasto:
- Liczba postów: 218
1 stycznia 2014, 10:40
Dziewczyny zycze Wam szczesliwego roku 2014 i spelnienia wszystkich marzen.
U mnie do bani, te ostatnie dni 2013 daly mi duzo do mysleni. Trzeba pamietac o tym ze zycie jest tylko jedno. Moj zwiazek tez zostal wystawiony na probe, nie wiem czy ja przetrwa, wczoraj siedzialam sama przed telewizorem.Ale nie ma co sie nad soba rozczulac, biore teraz sprawy w swoje rece
DAGA filmik super, wzruszylam sie, trzymajcie tak dalej
- Dołączył: 2012-01-02
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 2170
1 stycznia 2014, 12:45
Gosia przykro mi bardzo. Mam nadzieje, że uda Wam się odbudować relacje. Pewnie problemy macie w związku z sytuacją partnera Twojej Mamy. Mam nadzieje, ze wszytsko sie ułoży. Przejdziecie przez to i bedziecie silniejsi. Razem jest sie na dobre i na złe. :) Trzymam za Was kciuki!
Ja własie sobie zjadłam pierwszy posiłek - no ale wczoraj wychlałam całe wino wiec mam wytłumaczenie ze nie wcisłam w siebie sniadania. Może to i dobrze. Zwazyłam się dziś (czyt. masochistka), po tych swietach itd. No i niestety trzeba sie za siebie wziąść. Na wadze 61.9kg dziś rano. Kilo lekko na plus. Ale nie łamie się. Myślę, że cześć to treść jelitowa ale tak czy inaczej pora cos ze soba zrobic. Wojtek mój tez ma plana sie odchudzać. Bo przytył a już jest naprawde kawa chłopa. Musiałby zrzucuc conajmniej 10kg. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Wogóe to powiem Wam, że mam natretnego wielbiciela na fb... to jest kumpel - którego znam od dziecka, zna go tez mój Wojtek... a koleś wypisuje mi tak rzeczy ze rece opadaja... pisze ze oglada moje zdjecia, ze jestem piekna, ze sie zakochał, i wogóle takie podteksty seksualne typu... jakie mam piersi i jak gole bikini - normalnie masakra. Pomijam fakt, ze facet zrobił dziecko takiej mojej młodej znajomej i go nie uznał ( a dziecko - cały Tatus). Teraz ma narzeczona i z nia mieszka i do mnie takie bzdury pisze. Napisałam mu dzis " ciekawe co by Twoja narzeczona powiedziała jakby sie dowiedziała co do mnie piszesz". To odpisał, ze nie umiem sie wyluzować. Narazie mam spokój. Wojtek powiedział, że jak go dorwie to mu jaja urwie:) Sytaucja jest o tyle niezreczna ze to nasz kolega, z którym nie raz pilismy na wspólnych imperzach. Te chłopy..
Co porabiacie? :) Gdzie reszta.. Dorotka, Ulka, Monia, Asia, Laris, Kasia - gdzie się podziewacie? :)
- Dołączył: 2011-11-14
- Miasto: Kołobrzeg
- Liczba postów: 5835
1 stycznia 2014, 18:41
Gosiu mam nadzieje ze Twoje klopoty z ukochanym to przejsciow problemy, ktore jedynie Was umocnią! trzymam kciuki
Daga ale palant z tego Twojego kolegi... ja tam bym się nie certoliła, normalnie prosto z mostu powiedz mu że sobie nie życzysz takich tekstów i że jeżeli nie potrafi zachować się z klasą w stosunku do zamężnej kobiety to niech się do Ciebie nie odzywa. nie ma co się burkiem przejmować...
A ja Wam powiem dziewczyny, że od rana zbieram szczenę z podłogi... odezwał się do mnie mój były. ten który ponad 2 lata temu złamał mi serce i doprowadził do wszystkich zmian w moim życiu... masakra jakaś. mówi ze nie moze o mnie zapomniec, ze mnie nadal kocha ze wie ze juz nigdy nie bedziemy razem i ze wybrał tak kosztem własnego szczescia i ze zrobił to wbrew sobie, jedynie dla rozsądku i ze cierpi (chodzilo o sprawy rodzinne z jego strony). ze tylko ja jestem w jego sercu bla bla... wiem ze był wypity i dlatego odwazyl sie napisac. powiedzialam ze nie bedziemy tak rozmawiac i ze jesli chce to niech zadzwoni ktorys dzien.
dziwnie mi. to jest czlowiek do ktorego mam burze uczuc w sobie. z jednej strony najwieksza milosc mojego zycia i ktos kto dał mi najwiecej szczescia... z drugiej nikt mnie nigdy tak nie skrzywdzil. nie chce z nim byc. na swoj sposob zawsze bede cos do niego czula ale to co bylo nigdy juz nie wroci, z drugiej strony namieszał mi w glowie niepotrzebnie. moje zycie zaczyna sie powoli układac i teraz sie zjawia??!! sorry za te moje wywody ale musialam sie wygadac :(
musze tez Wam powiedziec ze mam przyjemnosc w tym ze to on pękł ;) nie ja :) miałam kilkakrotnie ochote sie do niego odezwać ale byłam twarda, ciesze sie ze to on podkula ogon. sama swiadomosc tego ze okazał słabosc (zawsze to ja byłam tą zabiegającą o nasz związek) jest dla mnie powodem do satysfakcji.
Edytowany przez chaje 1 stycznia 2014, 18:42
- Dołączył: 2012-01-02
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 2170
1 stycznia 2014, 20:53
Chaje nie znam powodów Waszego rozstania... ale musiałaś go naprawdę kochać... zawsze tak jest, że jak już człowiek zaczyna sobie zycie układać po rozstaniu to czasem osoba, przez którą cierpielismy znowu do nas wraca... czasem to dobrze, czasem nie. Jednym jest pisane być razem, innym nie. Czemu się rozstaliscie? Nawet nie wiem co Ci napisac,doradzić bo nie znam powodów... czy On wogóle kogoś ma, jakas stała partnerke? Jak chcesz to napisz, ale tez oczywiście nie naciskam...
- Dołączył: 2013-07-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1018
1 stycznia 2014, 21:15
Witam w Nowym lepszym roku! :) Nie było mnie tydzień, nie będę się tłumaczyć powód mojej nieobecności chyba jest zbyt oczywisty - święta. Niestety między świętami a sylwestrem pracowałam, no ale każdą wolną chwilę leniuchowałam z Moim K :) Trochę kosztem ćwiczeń i diety ale nie żałuję bo miło było znów tak razem spędzać czas na przytulaniu i w ogóle :) Ja tak jak Daga odważnie weszłam dziś na wagę i przez ten tydzień szaleństw przytyłam 1,5kg. Myślę, że tydzień i wszystko wróci do normy bo część z tego to pewnie po wczorajszej imprezie. Żeby nie tracić już ani jednego dnia układam sobie dziś plan działania.
Daga nie było mnie, ale widziałam że pyknęła Ci trzydziestka na karku. Wszystkiego najlepszego z tej okazji i dużo miłości z okazji 5 rocznicy ślubu. :)
Chaje ja w czasach liceum również spędziłam sylwestra w domu, ba nawet sama ale to już dłuższa historia. Tak więc wcale nie uważam, że się starzejesz czasami po prostu tak jest lepiej :) Co do Twojego byłego ciężko mi jest coś doradzić. Słuchaj się tego co Ci serce podpowiada no i nie daj się zranić kolejny raz.
Gosia współczuję Ci z facetem Twojej mamy. Mój tata już prawie 10 lat temu miał 23 grudnia udar, święta wiadomo do dupy prawie całe spędzone w szpitalu a najgorsze, że tata leżał w szpitalu 100km od domu więc też nie mogliśmy być u niego cały czas. Do tego brak samochodu więc mogliśmy liczyć na pkp albo życzliwość bliskich. Tata miał porażoną lewą stronę i na początku wyglądało to kiepsko. Teraz jest dużo lepiej, rehabilitacja bardzo pomogła. Ta lewa strona nie jest tak sprawna jak prawa ale uważam, że jest bardzo dobrze i po jego doświadczeniach wiem, że jeśli Twojej mamy partner będzie chciał wrócić do zdrowia uda mu się to prawie w 100%.
- Dołączył: 2012-01-02
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 2170
1 stycznia 2014, 21:36
Hej Kasia :) Połowa z tych 1,5kg to pewnie treść jelitowa.. szybko spadnie. Ja tez sie nie martwie bo wiem, że tydzien... dwa i znów bedzie 60,5kg:) Jutro juz lece na basen i ogólnie ostry detox! :) Tak jak piszesz, czasem trzeba wyluzować... tymbardziej, że spedziłaś super chwile ze swoim facetem wiec kto by myslał wtedy o diecie... :) my z Wojtkiem jak leniuchujemy to sobie nicego nie odmawiamy;) Wyszperałam dziś fote ze studiów... moja i Wojtka.. jakies 10 lat temu... Wojtek wtedy zmężniał, ale był jakies 25kg lżejszy niż dziś.. ja może wazyłam z 56kg. :) Wstawilismy to zdjęcie na widok, żeby mieć motywacje:) he he:)
A wogóle kiedyś bylismy na sesji zjdęciowej nad morzem... cos tam organizowali... Wojtkowi pykneli taka fote, ze jak patrze na nia to mam ciary :) Moze jak mi sie uda zeskanowac to wrzuce:)
- Dołączył: 2011-11-14
- Miasto: Kołobrzeg
- Liczba postów: 5835
1 stycznia 2014, 22:08
ahh dziewczyny to długa i smutna historia. zostawił mnie niby dla mojego dobra - bzdura, uwazam takie wymowki za najidiotyczniejsze w momencie kiedy ktos chce kogos porzucic... w kazdy razie fakt ze nie bylo nam po drodze i mielismy przeciw sobie pol swiata. nie mialabym z nim lekko ale bylam na to wtedy gotowa. to strasznie zawiłe, nie bede opowiadac od poczatku bo to za trudne ;/ w kazdym razie musilam sie wygadac, dzieki ze jestescie :*
Kasia wracaj do formy po swietach jak najszybciej! wszystkie potrzebujemy tu Twojej motywacji ;)
Daga a moze niech Wojtek przypakuje zamiast chudnąć? :) dopiero byś miała Apolla w domu :))))
a powiedz jak z Twoją sesją w Hollywoodzkiej kreacji? :)
- Dołączył: 2012-02-04
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4364
2 stycznia 2014, 00:33
Cześć dziewczyny,
wszystkim Wam życzę by rok 2014 był lepszy od 2013, ale gorszy od 2015;D no i wytrwałości w postanowieniach;*
dziadek po 2 dniach w domu znów wylądował w
szpitalu. Wymiotował,nie chciał jeść. Trafił do tego samego, ale zamiast
na wewnętrzy, na chirurgie. Zje***ałam lekarza, aż sie oburzył, że co
to za brak zaufania. No ale do cholery. Dziadek był tydzień w szpitalu,
lekarka twierdziła, że to jakiś wirus, dali kroplówkę i do chaty. Na
wypisie info, że chirurgicznie nie ma potrzeby leczenia, że kolonoskopia
zalecana, ale jej nie zrobili. Najpierw powiedzieli babci, że w święta
go wypiszą, a w wigilie, że po świętach... wrócił do domu, nie
wymiotował pół dnia i powtóka. Kazałam babci zadzwonić po pogotowie.
Wzięli go, lekarz, który przyjechał, zapytał czy może choruje na raka...
W szpitalu 1. dnia rozmawiałąm z lekarzem bucem. Walił frazesy, nic
konkretnego. Zadawałam pytania: czemu wypisali,go w takim stanie , czemu
nie było badania, skad wymioty, nie umieł odp.więc był oburzony.
Tlumaczył, że dziadek sonde wyrywa. Potem, że mogą to być leniwe jelita,
albo przeszkoda w jelitach, jakiś polip, a nawet guz. Słowem g.
wiedział. Powiedział, że możliwe, że będzie konieczne otwarcie brzucha, a
rodzina musi wyrazić zgodę. Tłumacze, żę nie jesteśmy biologiczną
rodziną, a tym samym prawnie obcymi. On na to, że babcia może podpisać
zgodę, jako rodzina z zasiedzenia...no to go znów wyzwałam, że głupoty wygaduje
na drugi dzień zadzwonił do babci lekarz prowadzący, że chcą robić operacje i w godz. ktoś musi zgodę podpisać. Oczywiście nie babcia, bo konkubina to nie żona. Babcia dzwoniła do siostry, po pół godzinie oddzwoniła i nie zgodziła się na operacje, bo w tym szpitalu zmarł ojciec, a poza tym ona nie weźmie na siebie odpowiedzialności. Byłyśmy wściekłe,bo do opieki to się nie poczuwa, ale, żeby odmówić operacji to tak. Jednak dziadkowi udało się założyć sondę, a 2 dni póżniej jadł sam. Beznsens, bo znów nic nie zrobią, a w domu znowu nie będzie chciał jeść i będzie problem
chaje gdyby była taka możliwość załatwiłybyśmy dziadkowi taki ośrodek, ale po 1 nie ma jeszcze renty, po2 musiał by wyrazić zgodę, o jest niemożliwe, albo rodzina musiała by go ubezwłasnowolnić. chajula, Ty chyba nie prowadziłaś po tych dwóch lampkach ;?
nie wiem co napisać apropo tego gościa... niby nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki, ale czasami warto zaryzykować, chociażby po to, żeby wiedzieć, że nie było warto, a jednocześnie nie załować, że się nie spróbowało. Daga ma sporo racji, ale bez konretnego naświetlenia sytuacji trudno dac jednoznaczna radę. Może ta sytuacja rodzinna, która rzucała Wam kłody pod nogi, z czasem się unormowała. Może kiedyś było Wam nie po drodze, a teraz bedzie inaczej. Nie wiem, sama musisz zdecydować, ale czy przypadkiem, to On nie jest powodem tego, że każdy facet jest "nie taki"?
Gosia jak jest w takim stanie, to jest dobrze;) przełyk można rehabilitować;) wylew mógł być rozległy, ale szybko zareagował na leczenie. Co do związku, mieliśmy też sporo zakrętów, jeśli się kochacie pokonacie każdy kolejny;*
Daguś fajnie, że tak sie kochacie filmik bardzo wruszający;) szczególnie w chwili obecnej ;D
(a "kolege "bym na drzewo spuściła)
a apropo wzruszeń, my też mieliśmy spędzić sylwka w domu. No, ale coś nas ruszyło i jednak postanowiliśmy się ruszyć. Pojechaliśmy do Wrocka na sylwestra z 2;D jako, że kocham Edytę Górniak ustawiłam się pod samą sceną. Bawiliśmy się świetnie, potańcowaliśmy. O 12 poszły fajerwerki. składaliśmy sobie życzenia, i ja do M., "że to nas 9 sylwester i życzę nam, żebyśmy każdy kolejny spędzali razem"(poznaliśmy sie dokładnie 9lat wcześniej), on na to, że cieszy się, że to mówię i wyciągnał pierścionek;D także zaręczyłam się ;D dostałąm delikatny pierścionek z białego złota, z oczkiem z kamyczków swarovskiego. dokładnie taki jak chciałam;) żółtego złota nie lubię i zawsze chciałam, żeby pierścionek zaręczynowy był delikaatny, żebym mogła nosić go z resztą biżuterii.
Cieszę się, bo chyba dojrzałam do momentu, żeby trochę się . 2014 ogłaszam rokiem zmian;) wyprowadzki z domu, może ślubu i oby schudnięcia ;D
Co do wagi, w święta było 68kg, na razie na nią nie wchodzę;D
. Jutro sie przeprowadzan i internet będe miec dopiero od 8 stycznia. Bede próbować pisać z tel;)
Edytowany przez moniaczkaa 2 stycznia 2014, 01:56