Temat: Od teraz zaczynam od nowa - ktoś ze mną?

Dziś zdałam sobie sprawę na czym polega mój problem - niby zdrowo jem, niby pije wode, niby cwicze, niby wszystko ok - dlaczego wiec nie chudne? Przez weekendy w ktore robie sobie zupełną labę, obżeram sie slodyczami, pozwalam sobie na kaloryczne obiady... Dotychczas wydawało mi się że ten raz (a przeciez to dwa) w tyg mi nie poszkodzi... Owszem szkodzi! Bo zatrzymuje mnie w miejscu - to co wypracuje sobie przez tydzien, w weekendy doslownie zagrzebuję pod górą kalorii... Koniec z tym! Dziś mega dół i łzy w oczach kiedy na bezdechu próbuję dopiąć ukochane jeansy, ale od jutra pełna mobilizacja! Ktoś chętny do spółki? :)
Haha chaje spoko tez sie usmiechnelam choc najpierw sie zdziwilam i popatrzalam na niego wzrokiem typu 'zabije, udusze, pocwiartuje i schowam w piwnicy!' :P
Przyjemnego biegania :*
Pasek wagi
Cześć dziewczynki.. Ziutka powróciła.. co prawda mam nową ksywkę, ale myślę, że zawsze tutaj już będę Ziutką :) 
Chciałam Was przeprosić, że tak długo się nie odzywałam a teraz nagle znów się pojawiam.. Błagam o przebaczenie i proszę, abyście znów mnie przyjęły do siebie tutaj.. ;*
To ja może zacznę od początku, bo wypadałoby.. 
A więc zaczęło się od tego, że miałam jechać na Mazury na dwa pierwsze tygodnie wakacji z moją przyjaciółką Asią i, hmm, Piotrkiem -,- 
Robiłam wszystko by nie dopuścić do tego, że wylądujemy na tym samym jachcie, ale niestety się nie udało.. ale o tym później. 
Potem, tak jakoś dwa-trzy tygodnie przed wyjazdem dostałam zaproszenie na rejs od jednej ze sterniczek z zeszłego roku.. Brzmiało fajnie więc poszła gadka "Mamo.. bo wiesz.. dostałam zaproszenie na jeszcze jeden rejs.." No i się udało.. 
Więc 28 czerwca przyleciałam do Polski, do Gdańska. Tam na lotnisko czekał na mnie mój kochany Asiek, który tak samo jak ja nie mógł się doczekać kiedy przyjadę. Siedziałyśmy chyba do 3 w nocy i nagadać się nie mogłyśmy, ale w końcu stwierdziłyśmy, że mądrym rozwiązaniem będzie pójść spać, bo następnego dnia mamy intensywne plany.. 
No i w sobotę jak się wyspałyśmy wyruszyłyśmy na Gdynię.. bo Asia mieszka w Gdyni. Byłyśmy na pizzy, plaży.. potem poszłyśmy na imprezę. O używkach może nie będę Wam opowiadać, bo się do mnie zrazicie ^^ 
Na owej imprezie byłyśmy od godziny 17 do 6 rano dnia następnego.. impreza była świetna! Bo generalnie, to Asiek mi obiecał, że urządzi mi mega imprezę urodzinową.. owa impreza trwała od 28 czerwca do 12 sierpnia :D
1 lipca wyruszyłyśmy na wandruska na Mazury.. w pociągu było spotkanie, którego obawiałam się najbardziej. Piotrek. 
Na temat nas nie było ani słowa, siema, siema, co tam, dobrze.. a potem to już z Asią tylko siedziałyśmy i snułyśmy Mazurskie plany. 
Jak dojechaliśmy w końcu do Rynu, podchodzi do mnie Marcin, nasz pan KWŻ (kierownik wyszkolenia żeglownego).. znałam Go tylko z widzenia z zeszłego roku.. On też wtedy cumował swoim jachtem obok naszego jak wpadałam do wody trzymając dalbę.. ale tak bardziej to Go nie znałam.. A nasze spotkanie wyglądało tak:
M: Siema Zuza! 
Z: Eee.. no cześć.
M: Jesteś na moim jachcie.
Z: Spadaj, idę na jacht to Rafała! 
(Nie chciałam iść na jacht KWŻta, bo w zeszłym roku Maciek mówił, że nie było fajnie, bo do Marty cały czas ktoś dzwonił, cały czas coś robiła i nigdy Jej nie było na jachcie.. i cały czas ktoś Jej szukał, nie mieli chwili spokoju.)
M: Nie, będziesz na moim jachcie. 
Z: Nie. 
M: Tak! 
(Po krótkiej chwili namysłu)
Z: No dobra.. Ale jeśli ja, to i Asia! 
M: No ok.
(I potem do akcji wkroczył Piotrek, za co miałam ochotę Mu przyczepić kotwicę do nóg i wrzucić do jeziora.)
P: Ale jak One, to i ja!
M: Niech Wam będzie. 
I jeszcze wspomniany wcześniej Maciek do nas dołączył, też kolega z zeszłego roku. Tak więc na 6 osób na jachcie, znałam Marcina, Asię, Maćka i Piotrka.. doszedł jeszcze kolega Maćka, Paweł, który się szkolił.. więc mieliśmy na jachcie luzy, bo przecież szkoleniówka "musi się uczyć" :D
Moje obawy się jednak nie potwierdziły i na jachcie KWŻta było baaaaardzo fajnie. Jeszcze lepiej niż w zeszłym roku. A myślałam, że tak się nie da :)
Marcin był zupełnie inny niż Marta w zeszłym roku, nie robił wszystkiego sam, tylko rozplanował to tak, że każdy ze sterników miał coś do zrobienia. I każdy był zadowolony. A ja byłam Jego prawą ręką.. beze mnie to pan KWŻ chyba by zginął.. przecież bywały nawet sytuację kiedy odbierałam Jego telefon.. Miał tak fajny dzwonek, jak stary telefon.. i ja odbierałam to zawsze było: Jacht Marcina Sz(kończyłam nazwisko, jednak ze względów na prywatność, pozwolę sobie nie kończyć), w czym mogę pomóc?.. Bywało również, że musiałam obejmować dowodzenie na naszym jachciku (nosił nazwę Pogrom, jak na najważniejszy jacht obozu przystało!), bo Marcinowi się zachciało "myśleć nad sensem życia", czyli po prostu spać po pokładem kiedy ja odwalałam całą robotę. Generalnie to się bardzo zaprzyjaźniłam z Marcinem.. uczyliśmy się razem nowych węzłów, robiliśmy bransoletki z linek żeglarskich, śpiewaliśmy razem przy ognisku (mimo, że strasznie fałszował).. i dużo innych.. W ogóle na 6 sterników, 4 to same ciasteczka.. Marcin, lat 22, student. Rafał, lat 20, brat Marcina. Piotr, lat 21, student. Michał, lat 27, opiekun w przedszkolu sportowym. Achhh, wszyscy tacy przystojni, że szok :D I my z Asią codziennie tylko chodziłyśmy, i bajera do każdego.. a przy Piotrku specjalnie zawsze tylko z Asią mówiliśmy jakie z Nich dupeczki, albo zastanawiałyśmy się którego z Nich by tu dzisiaj poderwać.. a On się tylko na mnie patrzył takim wzrokiem.. Ale ten człowiek jest już dla mnie nikim, mam Go w dupie. 
Generalnie, to cały wandrusek był świetny, na koniec, ostatniego dnia, byłam przewodniczącą chrztu, wszystko zaplanowałam i zorganizowałam.. a że Marcin pierwszy raz w swoim życiu był KWŻtem, no to zmusiłam Go do udziału.. a, że tego dnia ja rządziłam, to nie miał nic do gadania :D
Wgl to mam koszulkę z Mazur ze wszystkimi podpisami:
Moje ulubione to "Za pojedynki na kciuki, niezrobioną kawę i śpiewy przy ognisku, Michał".. Kawę zrobiłam, tylko nigdy nie raczył na nią przyjść!  I od Piotra, "Dla Szkotki-psotki z "życzeniami powrotu" Piotrek". A Życzenia Powrotu wzięły się stąd, że jest taka szanta, którą dosyć często śpiewałam, i potem jak byliśmy w Sztynorcie na koncercie EKT Gdynia to Oni ją tam też grali.. i jak byliśmy w Wilkasach to Piotr do mnie mówi.. Zuza! Jest taka szanta.. śpiewali ją na koncercie.. i Ty ją śpiewałaś.. i ja się głowię, zastanawiam o co Mu chodzi.. a potem ją sobie tak śpiewałam i On do mnie.. O! To to! I potem już zawsze razem chodziliśmy i ją śpiewaliśmy.. 
Było cudownie.. za każdym razem jak się z kimś żegnałam to płakałam bardzo.. a szczególnie jak się żegnałam ze świętą czwórką sterników <3
Potem byłam tydzień w Olsztynie.. nic ciekawego, rodzina, i takie tam.. 
Potem znów Mazury <3 !
Miałam cudowną załogę, ja, Olek, jego kolega Gutek.. Potem Marek, który był oficjalnie naszym sternikiem i był też z nami na wandrusku w zeszłym roku.. byli bracia Wieczorkowie, Maciek lat 18 i Mateusz lat 19.. Mateusz <3 ! Był też Wiking i Ewa. Bardzo sympatyczna para. Z ową załogą zgraliśmy się bardzo od samego momentu kiedy się przedstawiliśmy. Po prostu jakbyśmy się znali od zawsze. Ja zawsze z Markiem gotowałam.. no i śpiewałam. 24 na dobę. Zuza zaśpiewaj! Zuza, idziemy zmywać, choć nam pograsz i pośpiewasz. Ale Zuza, Ty wiesz jak my lubimy jak śpiewasz.. Zaśpiewaj coś! 
I generalnie to na tym alkorejsiku było mega.. Z Mateuszem zawsze się zaczepialiśmy.. i ach.. On taki fajny był.. ale na razie ciii, nie chcę zapeszać ^^
Ach, i z alkorejsiku bierze się też moja nowa ksywka.. Rufa. Bo pierwszego dnia jak wypłynęliśmy na Bełdany, tak strasznie szkwaliło, że Marek nie był w stanie jedną ręką utrzymać steru, więc przekazał mi główny żagiel, i wziął ster w obie ręce. Nie miał więc wyczucia, kiedy bom miałby przelecieć na drugą stronę. Powiedział więc, żebym Go informowała, kiedy będzie robił zwrot przez rufę. Więc ja co chwilę krzyczałam "Uwaga: Rufa!" I pod koniec dnia stwierdzili, że jestem Rufa.. potem zdrobnili do Rufuś albo Rufcia. 
I od Nich potem z Mazur dostałam też kartkę! Jedyną kartkę urodzinową.. Bardzo miło mi się zrobiło.. Kartka była od Marka, Maćka i Mateusza <3 
I tak jakoś wyszło, że zaraz po naszym alkorejsiku wyruszyłam pierwszy raz na morze! Pływałam po Zatoce Gdańskiej.. też Asia była. To Ona mnie w sumie namówiła. Naszym kapitanem był Wojtek, który był również jednym ze sterników na Mazurach na pierwszym obozie. Troszkę starszy, ale też równy gość. Bardzo Go lubiliśmy. A ja byłam pierwszym oficerem na naszym jachcie. Wojtek mi bardzo ufał, i praktycznie to ja robiłam za kapitana i większość czasu spędzałam za sterem. Moje urodziny.. najlepsze! Spędziłam na Zatoce, w Gdańskiej marinie.. 
Generalnie to te wakacje były cudowne, najlepsze 6 tygodni mojego życia.. 
Generalnie to utrzymuję kontakt ze wszystkimi na których mi zależy. Aaaa Mateusz obiecał, że niedługo będzie na skypie.. mam zamiar Go bajerować :D
Ale nie można mieć wszystkiego.. spędziłam 5 tygodni na żaglówce, co wiązało się z jedzeniem ze słoików i puszek.. więc mi trochę przybyło.. Mam więc nadzieję dziewczynki, że tak jak za pierwszym razem udało mi się z Wami wygrać, tak i teraz dam radę jeszcze raz. Wierzę, że będziecie dla mnie wielką motywacją i że ja będę mogła się odwdzięczyć tym samym.
A w przyszłym roku planuję żagle całe wakacje.. a że kończę szkołę to będą one mega długie.. co najmniej 8 tygodni na żaglach.. ale już mam plan, żeby odżywiać się trochę inaczej.. ale to bliżej wakacji ^^ 
A tak na koniec, moja załoga z Wandruska (przystojniaczek na środku to sam pan KWŻ <3 )
WItaj Ziuta ale sie czytalo hehe momentami gubilam sie w tych Piotrkach, Mateuszach i Marcinach ale genaralnie chyba zalapalam ! Czekalam tylko na jakas historyjke milosna ...?  Nic, a nic? W ogole nie pasuje mi do ciebie ten caly 'alkorejsik' no ale nie wazne ;) Dobrze ze sie swietnie bawilas no i chyba za wiele to nie przytylas bo ja tam roznicy nie widze, fajnie ze wrocilas no i jak pisalas dla nas bedziesz Ziutka! :)

W ogole jak zobaczylam post od jakiejs nowej osoby mysle sobie o znow jakis zapaleniec na 1 dzien hehe :D
Pasek wagi
Dorotka, historyjka miłosna.. Aaaa, Mateusz! Generalnie to było tak, że my od pierwszego dnia się strasznie zaczepialiśmy.. bo zaczęło się od tego, że jak przyjechałam z Olkiem do Rynu rano to mnie strasznie głowa bolała.. i było tak fajnie ciepło, że się położyłam na trawie przed naszym jachtem i jakoś tak wyszło, że zasnęłam.. a obudził mnie właśnie Mateusz, który już na samym początku prawie mnie wrzucił do jeziora ^^ Ale Mu się nie udało, bo zagroziłam, że mam telefon w kieszeni.. No i tak się zaczepialiśmy, a to blaszka w czoło, a to ja Go dźgnęłam, a tu On mnie bierze na ręce i gdzieś normalnie porywa, a tu ja się na Niego rzucam.. Dużo też razem śpiewaliśmy.. i tak generalnie fajnie było.. I właśnie nie chcę zapeszać, ale mam skrytą nadzieję, że coś z tego może wyjdzie.. chociaż z drugiej strony bardzo się nie nastawiam, bo wolę się miło zaskoczyć niż niemiło rozczarować.. i odczuwam ten strach, że jeśli coś się uda, to jednak na odległość.. i będzie tak samo jak z Piotrkiem.. no cóż.. ale zobaczymy.. bo Mateusz.. ach <3 !
A jakies zdjecie tego tajemniczego Mateusza??
Pasek wagi
Ehehehe.. niestety na alkorejsiku nie robiliśmy zbyt dużo zdjęć.. nie mieliśmy czasu, za dużo śpiewaliśmy i dobrze się bawiliśmy.. jak będziemy rozmawiać z skypie to postaram się zrobić print screena! :) 
Hahah Ziuta jaki tajniak :D

Dziewczyny ide pojezdzic!!!!!!!!!!!!!! Jupii ! :D Zdam relacje jak wroce !!!
Na takim placu bede jezdzic :)

Pasek wagi
A cóż to za plac? Wygląda super! 
Ja z dietką i ćwiczeniami na serio zaczynam od jutra, dzisiaj nie dałam rady bo taki zawalony dzień jakiś.. 
hihi Ziutka wrócila i od razu jest co czytac :)) czesc kochanie :* ja juz historie wakacji znam wiec nie komentuje ponownie - powiem tylko ze ciesze sie ze udalo sie wydusic te wakacje jak cytryne :) wsomnienia to cos czego nikt nigdy nam nie odbierze ahhh

Dorotka czekam z niecierpliwoscią jak bylo na pierwszej jezdzie! mam nadzieje ze sie nie zniechecisz :) ja po swojej pierwszej prawie sie pobeczalam ale nigdy wczesniej nie siedzialam za kolkiem... bedzie dobrze :*

Musze dokonac autokrytyki - nie poszlam biegac i na dodatek zgrzeszylam ;/ ale juz sie tlumacze! mialam szczery i wzniosly plan isc na jogging ale jak wstalam od kompa po dres, zadzwonil moj dobry kumpel i zaproponowal wspolna kawke gdzies nad morzem - stwierdzilam ze tak zadnko wychodze i mam wolny czas ze bez sensu odmawiac - biegac i cwiczyc moge codziennie w tygodniu a czas dla znajomych i w ogole fajnych zanjomych poza lovelasami za dyche mam niewiele zatem zgodzilam sie ;p no i pojechalismy do kolobrzegu, wypilam dobra kawe, zjadlam pyszną salatke z kurczakiem i gdyby na tym sie skonczylo byloby super ale tam dają takie pyszne lody kręcone ajjj musialam zjesc bo to tak jakby byc na dyskotece i nie zatanczyc heheh ;) mam nadzieje ze mi wybaczycie ;p tylko jeden obrzydliwie pyszny i obrzydliwie kaloryczny lodzik ;p jutro odpokutuje :*

Hej dziewczyny:)

Pisze tylko na chwile z Zakopca:) przyjechalismy dopiero. facet nie chcial mnie z zajec puscic wczesniej... ( na studiach).. co za gosc;/ jest fajnie, dzis spimy w apartamencie na pietrze, ale juz jutro przenosimy sie na parter, gdzie filip ma bezposrednie wyjscie na plac zabaw:)

to jest nasz apartament:)

http://www.ogrodygorskie.pl/pl/apartament-niezapominajka

mam nadzieje, ze pogoda bedzie jako taka:)

bede sie oddzywac:) buzki:*

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.