- Dołączył: 2009-06-05
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 140
5 czerwca 2009, 21:18
Chcę założyc grupę wsparcia, ale nie taką, że na początku każdy się rzuci a potem zostanę sama.
Chciałabym miec koleżanki do wspólnej motywacji, nie chcę zawodów w zrzucaniu wagi - ale może jakieś małe przełamywanie się w cwiczeniach, i osiąganiu coraz to lepszych celów?
Jedyna nagroda - to będzie piękna wymarzona sylwetka.
Czy ktoś jest naprawdę chętny do wspólnej walki - może nie tyle co z kg (chociaż to też) co z wykształtowaniem pięknej figury?
- Dołączył: 2009-06-03
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 238
7 sierpnia 2009, 18:22
Hej dziewczyny. Wybaczcie, że znowu zniknęłam, że zdjęć nie dodałam, ale po prostu... Może zacznijmy od tego. Jestem tak blisko wytyczonego celu, więc ważąc trochę ponad 50 kilo postanowiłam `już prawie, chyba powinnam przejść na stabilizację`, w końcu jem tak mało, a zanim dojdę do swojego limitu gdzie nie chudnę, ani nie grubnę (a to ponad 2000 kcal...) minie i dalej będę chudnąć. Ok, nie będę już obsesyjnie liczyć kalorii, będę sobie czasem pozwalać na coś, zwiększę ilość jedzenia. Tydzień mija, ważyłam się w poniedziałek, po przyjeździe. Ale coś mi się wydało, że przez tydzień khem `stabilizacji` dziwnie schudłam. No to wchodzę na wagę (po wypiciu 500 ml wody, jednej kawy, zjedzeniu śniadania) i co na niej widzę? 49.5! I to po tym wszystkim. Ale ja się nie cieszę już. Bo mimo, że wszyscy mówią mi jak szczupło wyglądam, ja cały czas czuję się taka wielka, myślę wciąż o sobie jak o grubasie. Wchodzę w rozmiar 34 i eSki bez problemu, ale cały czas widzę grubasa. Nie chcę już liczyć kcal, więc na kartce już nie ma niekończących się rachunków, ale w głowie cały czas te kcal siedzą, wiem ile mniej wiecej dziś zjadłam, boję się, że zgrubnę, że ludzie widząc mnie myślą `tłusta`. A ja wiem, że taka nie jestem, ale mimo wszystko myślę. Ja już sama się chyba w tym pogubiłam. Spotykam się ze znajomymi, ale to wciąż nie to. Żyję `zdrowo` bo przecież jem warzywa, owoce, zero fast foodów i słodyczy, ale moja ilość kcal mnie przeraża! Mam siły jeszcze, bo codziennie wskakuję na rower i jadę na wycieczkę, dzisiaj rano biegałam sobie i cały dzień byłam taka rześka. Robię też brzuszki, ciągle w ruchu jestem, bo mimo wszystko ja zawsze byłam taka aktywna i teraz znowu chcę chodzić, skakać i cieszyć się życiem. Ale nie mogę, bo ciągle myślę o tym cholernym jedzeniu. Dla mnie w przeciwieństwie do innych już nie jest problemem niejedzenie i za duże ilości, ale problemem jest dla mnie zjeść. Mam tatę dietetyka, ale on jest może i świetnym dietetykiem, tylu ludziom pomógł, ale co mi po tym, że ułoży mi dietę. Skoro mi to wszystko siedzi w głowie. Już teraz mówi, że to złe, że zaczynam popadać w paranoje i za niedługo anoreksja mi grozi. A ja to wiem. I mi tak strasznie ciężko, nie wiem co robić. Na razie z metabolizmem problemów nie mam, ale się boję, że jak tak dalej pójdzie to niedługo zacznie się horror. Na szczęście prowadzę zeszyt z zpisakami co i ile jem, w piątek jadę z nim do taty, muszę spróbować, powiedział, że mi pomoże, że policzy wszystko i ułoży mi dietę, powoli będziemy zwiększać ilość jedzenia. Ale tak bardzo się boję, że to co siedzi mi w głowie zbuntuje się. W domu kiedyś drukowałam mu do przychodni jedną z diet 1200 kcal, jak spojrzałam na nią, nie chciałam uwierzyć jak można tyle zjeść i schudnąć! To chore. A najgorsze jest to, że dopiero teraz uświadomiłam sobie jaki błąd popełniłam zaczynając dietę po mojemu. No bo przecież ja wszystko wiem najlepiej, phi, co się będę słuchać. Głupia, młoda. Ale człowiek uczy się na błędach. Dobrze, że coś mi się zaczęło uświadamiać i błogosławię to, że mój ojciec jest świetnym dietetykiem i pomoże mi wyjść z tej diety bez efektu jojo.
Bo za niedługo idę do liceum, dostałam się gdzie chciałam, do renomowanego, wszystko pięknie, ale jak ja mam normalnie funkcjonować z takimi kcal? 300, potem 500 dość długo, powoli pododawałam do każdego posiłku i teraz to tak 750 mi wychodzi. Ale to cholernie mało. Za niedługo mogłoby mi siąść przemiana materii, na szczęście na razie z tym problemów nie mam.
W każdym razie morał jeden z tego. Nie warto zaczynać diety bez przemyślunku, do stosowania trzeba rozumu i ROZSĄKU, którego niestety mi brakło. Bo ja mówię tu o wychodzeniu z tego, ale myślę, że 49 to wciąż za dużo.
Dlatego tak mało tu byłam, na vitali, bo to budziło we mnie większe paranoje. Będę zaglądać na to forum, ale postaram się powoli zerwać z moim żywieniem i nowymi nawykami. Co nie znaczy, że wrócę do starych, nie będę potrafiła.
A Wam dziewczyny na razie życzę wszystkiego najlepszego, żebyście doszły do swoich celów, ale nie w taki sposób jak ja, gdzie bez dietetyka i pewnie innych rzeczy się nie obejdzie.
Haniu, Dorota, powodzenia i udanego dnia :*
- Dołączył: 2009-06-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1322
7 sierpnia 2009, 23:59
taki wywód napisałam , a Vitalia się akurat zawiesiła - zła jestem ... heh... nie lubię się powtarzać , no , ale to zrobię....
Droga Altasik , z przejęciem przeczytałam to co napisałaś i powiem Ci , ze cieszę się , że zrozumiałaś , że nie jest to najlepsza droga (takie prawie nic nie jedzenie) i chcesz coś z tym zrobić. Jestem o Ciebie spokojna , ponieważ pomoże Ci Twój tata , ale komu jak komu , nikomu bardziej nie zależy na Twoim zdrowiu jak własnym rodzicom. Jednocześnie jest mi przykro , że w ogóle do tego doszło. Bardzo dobrze , że jesteś mądrą dziewczyną i zdałaś sobie sprawę z tego nie małego problemu. Niestety jest sporo osób na tym świecie , którzy za późno zdają sobie sprawe z wagi problemu , jakim jest wpadnięcie w jakąś chorobe z powodów nie dorzywienia . Głównie anoreksję , ale oczywiście , dolegliwości jest mnustwo więcej. Także Altasik , trzymam kciuki , aby Ci dobrze poszła ta stabilizacja i ogólnie stopniowe wracanie do odpowieniej ilości jedzenia.
Piszesz , ze masz problem z zaprzestaniem myślenia o sobie jako o grubasce... Nie wiem z skąd się to bierze , ale ja również przez to przechodziłam , Dorotka też. Nie wiem jak ona , ale ja chyba juz sobie z tym poradziłam... Wiesz co jest dobrym sposobem , jaki ja sama opracowałam? Zwykle przeglądałam się w lustrze z odległości , może 1m , widziałam wtedy, że tu troszke wystaje , ty tam , patrząc na brzuch i uda od góry zawsze wydawały mi się że robią się corac grubsze. Wiuęc co zrobiłam? Zaczęłam stawać tak daleko od lustra jak tylko się da , czasem nawet mrużyłam oczy , i widziałam zarys zgrabnej sylwetki - Tak , to byłam Ja! Dużo tez mi dało stosowanie systematycznie kremów modelujących do ciała. Nadal czasem zdaża mi się ponarzekac na swoją tuszę , ale szybko przechodzi , bo to siedzi w głowie i trudno się odzwyczaić . Przecież tak niedawno byłyśmy duzo grubsze. To drudny temat , duzo można by było pisać i rozmyślać , nad jego rozwiązaniem...
Tak , że Dziewczyny wszystkie co tu zaglądają , życzę Wam powodzenia i mądrego zdrowego odrzywiania. W końcu robimy to dla siebie, dla swojego zdrowia. :*
8 sierpnia 2009, 01:24
Hej dziewczynki :* Znaczy dobry wieczór :)
Przeczytałam tylko częsc wypowiedzi Hani a dokładnie to jedno zdanie w którym wspomniała o mnie Masz rację przechodziłam przez to i wiecie co ja wam powiem zmieniłam swój pasek wagi ale ja już nie chce schudnąć tak naprawdę chcę tylko wysmuklic uda;D
a wiecie skąd takie wnioski ?? Właśnie wróciłam z imprezki urodzinowej ( było booosko ) I muszę się pochwalić dostałam przecudny zegarek taki jak mi się podobał ;D I nie trzeba być mega chudym żeby się świetnie bawić, zresztą przyjaciółka mi mówiła nawet żebym już nie chudła, bo wyglądam świetnie i myślę ze ma racje !!! kurcze a do tej pory nie mogę uwierzyć że koleś chciał ode mnie numer tel
było tylko jedno ale był z panienką ;/ I się nawet z nią lizał ;p Więc już na wstępie spalony ;/
A i wiecie co poszłam w nowej zdobyczy białych spodniach
kto by pomyślał ale świetnie się czułam i tak też się bawiłam:D
A no i oczywiście nagrzeszyłam zjadłam z koleżankami czekoladki te co dostałam i piłyśmy ( wiadomo nie cole ) heheh
Ach jak mnie ten wypad podbudował;)
To wszytko jeszcze tak na ciepło;D
a i obiecuję jutro poczytam was bo teraz idę już spać bo padam ;)
Kolorowych kochane ;***
Ps. przepraszam że ja tak tylko o sobie ale tu się mogę wygadać;D
Buśśśśśśśśśśka:******
- Dołączył: 2009-06-03
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 238
13 sierpnia 2009, 19:30
Wpadłam na chwilę, tak jak pisałam, że będę tu dalej zaglądać :)
Dziewczyny, cieszę się, że tak świetnie Wam idzie, naprawdę ^^ Ja już mam ułożoną dietę przez tatę i staram się. Ciężko jest, bo żołądek muszę strasznie rozpychać na przynajmniej przyzwoite porcje (mam ułożoną 900-1000 kcal), ale myślę, że z czasem przyzwyczaję się. Ciekawe czy dalej będę chudła przy takiej kaloryczności
Wiem, że nie powinnam i moją wagę kontrolują rodzice, ale ja bym się nie obraziła :)
Na szczęście to nie była anemia, uf, ale i tak morfologia mi nie za ciekawa wyszła ;/ Zobaczymy za dwa miesiące.
Moja stabilizacja zaczęła się dzisiaj z wagą 49.2 i może przy moim trybie aktywności (rower, biegam teraz :D spacery, steper i brzuszki) dalej będę spuszczać?
Na razie muszę sobie w głowie poukładać, nauczyć się jeść. Bo ja jem, ale dalej mi ciężko. Z czasem mam nadzieję minie, ale nawet nie wiecie jaki to ból, uczucie i wyrzuty sumienia, gdy po małym posiłku mój żołądek musi się rozepchnąć ;/
Tata jak zobaczył zapiski gdzie jadłam naprawdę tyle co nic, to po prostu był w szoku, że nie czułam głodu i że umiałam funkcjonować w takim stanie :(
Ale optymistycznie patrzę w przyszłość, mam wspaniałych rodziców i znajomych, którzy mi pomagają i wspierają. I mam Was. Jesteście ze mną od początku, za co wam dziękuję :*:*
A jak Wam idzie dietkowanie, Dorota?
Hania, miłego wyjazdu. Baw się dobrze i korzystaj z życia ^^
Buziaki.
15 sierpnia 2009, 22:15
Cześć cześć cześć;p
I znowu ja pisze tylko tym razem z nudów i to prawdziwych jest sobota wieczór a ja nie mam co robić i do tego boli mnie głowa;/
Widzę że już się żadna dziewczyna z "nowych" nie udziela;/
Dlaczego?? Przecież nie ma tu aż tak źle;(
Kurczę nie mogę się doczekać waszych powrotów z wakacji pooglądania cudnych zdjęć ( mam nadzieję że takowe wkleicie???)
Ciekawa jestem także jak wam idzie?? Mam nadzieję że ładnie sobie dietkujecie ;D
A ty Atlasiak przekonujesz się do większych ilości jedzonka i mam nadzieję że za nie długo będzie u ciebie wszystko ok;D
Dziś sobota a ja czuję jak by była niedziela ale to pewnie przez to że mieliśmy gości i co wypiłam 3 drinki ale i tak nie jest źle bo mogłam zjeść dużo przeróżnych rzeczy i w tym słodyczy których u mnie w domu jest pod dostatkiem;/
Ale nie chcę tego jeść bo po co ?? przecież głodna nie jestem.
Już się w sumie przyzwyczaiłam do godzin posiłków i ostatni jem ok 19 nie raz nawet i po 19 głodu jakoś nie czuję ale nie raz z nudów mogłabym coś jeść ciągle a tego nie chcę bo powróciłabym do starych nawyków a nie na darmo o takie efekty walczyłam;/
Tak Mi smutno bez was;// Czekam aż wrócicie i się podzielicie swoimi przeżyciami pozdrawiam i ślę gorące buziaki ;******