Temat: Ta grupa wsparcia może byc Twoją szansą!

Chcę założyc grupę wsparcia, ale nie taką, że na początku każdy się rzuci a potem zostanę sama.
Chciałabym miec koleżanki do wspólnej motywacji, nie chcę zawodów w zrzucaniu wagi - ale może jakieś małe przełamywanie się w cwiczeniach, i osiąganiu coraz to lepszych celów?
Jedyna nagroda - to będzie piękna wymarzona sylwetka.
Czy ktoś jest naprawdę chętny do wspólnej walki - może nie tyle co z kg (chociaż to też) co z wykształtowaniem pięknej figury?

hem...moje drogie..
mnie bardzo ciagnie do slodyczy:(
i nie wiem jak mam sie oszukac...zeby nie dac organizmowi pustych kalorii:0
Haniaaa1986-hem...
Mam naimie Edyta
lat:18
chodze do liceum w Lublinie
mieszkam w Lublinie
mam chlopaka:)
cos jeszcze;)
a mi humor dalej nie dopisuje.
Poprostu mnie zajebcie.
Proszę.
Hania, dawno nie pisałaś, aż pomyślałam, że się poddajesz. A jednak nie, to dobrze ;)
Mi idzie naprawdę nieźle, jem niby troszkę więcej, ale cały czas jestem w ruchu, a to spacer, a to rower, a to piłka. I kilogramy lecą. Rano (nie ważyłam się wczoraj, będę starać się ważyć rzadziej) ważyłam 56,6 i jestem pod wrażeniem. Ale wczoraj cały dzień na rowerku byłam i jadłam tyle co zwykle. Zresztą myślę, że mi się żołądek trochę przykurczył, bo już nie umiem tyle jeść co kiedyś. Jem mniej, inaczej brzuch mnie boli. Jedyne przeszkoda, to że wciąż tam jeszcze coś siedzi w głowie i mówi jedz, chociaż nie potrafię. Ale i to coraz słabiej ;)
Dzisiaj zjadłam na śniadanie trochę kefiru z musli plus kawa, obiad gotowane mięso, którego praktycznie nie tknęłam, bo nie miałam ochoty i duuużo sałatki. Potem 5 truskawek i 100ml szklankę koktajlu z mleka i truskawek, bez cukru. A na kolacje powtórka czyli kefir (w obu przypadkach 100ml) z dwoma łyżkami musli (na śniadanie też dwie).
Nie podliczyłam ile to, zajmę się tym potem.
A dzisiaj od rana na nogach, rano do południa wycieczka klasowa do parku, gdzie z koleżankami spacerowałyśmy. Potem do domu na obiad, 20 min na steperze, 100 brzuchów, potem na rowerek na godzinkę, zahaczyłam o babcię też ; ) Spaerek, kolacja i steper. I 50 brzuchów, plus inne ćwiczenia na poszczególne części ciała ^^ Jakoś idzie, a ja chcę się wprowadzić w nawyk, żeby po większości posiłków ćwiczyć te 20 minut na steperze. Zobaczymy czy mi się uda :)
Dutty.wine, nie, nie zrobię tego. Kopnij się w dupę i weź się w garść. I za cholerę się nie poddawaj. Gdyby nie że diety chcemy się tutaj wszystkie trzymać, to powiedziałabym, żebyś zjadła czekoladę ;)
Gratulacje Atlasik widzę że ci nie źle idzie i do tego humor dopisuje.:) Podziwiam cię że tak dużo ćwiczysz w końcu to dla naszego dobra. Ja się jakoś nie mogę przemóc to pewnie siedzi gdzieś głęboko we mnie tylko gdzie?? Chociaż dzisiaj i tak sukcesik trochę poćwiczyłam  oby tylko dalej tak trzymać i się nie poddać. A co do diety to nawet ok nie mam jakoś ochoty nawet na większe jedzenie w sensie objętości. Zresztą szkoda tracić czas na jedzenie jak taka ładna pogoda za oknem:))
A ty dutty bierz się w garść!!! Trzymam za was kciuki i życzę powodzenia :))
He he   - Atlasik , ja się nigdzie nie wybieram , zwłaszcza bez pożegnania 
Podsumowując moje tygodniowe wyniki , bo w końcu dziś wtorek , a ja w ten dzień się ważę , to mogę rzec , że nie jest źle... Nie jest też dobrze , bo nic nie schudłam Wymiary mam też takie same, więc tak jakby tydzień z dupy , że  tak się brzydko wyrażę. Nie dziwie się , w końcu miałam z 3 , może 4 dni słabości , co trochę mnie rozstroiły. Nawet nie miałam ochoty zapisywać co jadłam w pamiętniku. Szczerze , to nawet trochę wstyd mi było. Jestem jednak pełna optymizmu , rozpoczynając nowy tydzień , teraz na pewno mi się uda schudnąć chociaż jeden malutki kilogramik Wtrącę też krótką notkę o wczorajszym dniu. Mąż rozbił samochód, więc będę chodzić pieszo , przez około 2 tygodnie. Przynajmniej więcej ruchu będę mieć. Wczorajszy dzień z okazji tego , pechowego i zarazem szczęśliwego dnia , że nic mu się nie stało, urządziliśmy sobie z rodziną grila "wsparcia" i zjadłam 3 szaszłyki , ale były prawie w większości z warzyw (ja robiłam  ), gorzej to to , że wypiłam piwo i szklankę wina
Pasek wagi
No rzeczywiście ostatnio bardzo dobrze mi idzie, ćwiczę i mało jem. Dzięki, w sumie pewnie jakbym ni miała się gdzie wypisać o wszytskim, to było by mi trudniej ^^
Jedyny problem jaki mam w tym wszystkim to załatwianie się. A szczególnie stolec, od dwóch tygodni ani razu go normalnie nie zrobiłam. Coś, ale to tyle co nic. W sumie głupio o tym pisać, ale mnie naprawdę zaczyna to martwić. Próbowałam już jabłka, białka, herbatki. Nawet jem więcej trochę, ale wciąż nic. Jakieś porady?
A dzień jak dzień, na śniadanie dwa pieczywa chrupkie z plasterkiem szynki i pomidorem. około 11 w szkole gruszka, na obiad mały talerz żurku (powiedzcie mi, tuczący?), z 15 truskawek. I jeszcze szklanka koktajlu. Według mnie to bardzo dużo, na kolację planuję zjeść coś lekkiego. A jutro mniej zjeść. Tylko ja już nawet to zjadłam, bo chcę wreszcie normalnie iść do toalety.
A z ćwiczeń, to od rana latam z paierami i innymi świstkami, bo kończę szkołę, trzeba mieć wszystko pozałatwiane. A potem wskoczyłam na steper na 20 min po obiedzie.Po kolacji też planuję z 15 minimum. Brzuszków 50, bo dzisiaj straszna pogoda to i mnie leń dopadł. A na rower w deszczu nawet nie ma sensu...


Hania, dobrze, że w moim wieku przynajmniej nie mam się martwić, ile ma piwo czy wino ; ) Dobrze, że się utrzymywałaś na wadze, a nie przybrałaś.
Ja stwierdzam, że też się będę ważyć raz na tydzień, w poniedziałki.
Dorota, jak pogoda nie dopisuje, to nic się nie chce. Może się w końcu przełamiesz ;) Trzymam za was kciuki!
Hej dziewczyny jak wy to robicie że chudniecie, ja tam ćwicze już od kilku miesięcy i waga ani drgnie, nie wiem czemu, pomóżcie.
Pasek wagi
Bo samymi ćwiczeniami nic nie zdziałasz, może spróbuj wyeliminować ze swojego jadłospisu słodycze, większość mącznych produktów, chleb pszenny wymień na razowy, śmietanę na kefir, słodycze na owoce? Myślę, że może pomóc. Ale nie wiem, bo nie mam pojęcia co jadasz ; )

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.