- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
17 marca 2008, 10:48
Czy jest ktos jeszcze jak ja?
Zapraszam na pogaduchy!
Edytowany przez ramayana (moderator) 21 lipca 2011, 21:50
1 kwietnia 2008, 08:43
> wszyscy (znaczy obecni) rozumiemy :) jak ja sie
> ciesze ze mam towarzyski 'niedoli' hm... chudy
> grubego nie zrozumie.....
no tak, chudy grubego nie rozumie ale gruby (ja wole okreslenie puszysty bo brzmi sympatyczniej:)) nie zawsze rozumie osob z nadwaga ok 10kg. nie raz mikolezanki czy cioteczne rodzenstwo mowili ze jestem glupia uwazajac ze jestem gruba ale ja czuje sie tak i nie akceptuje tego i mysle ze wiele osob spotkalo sie z podobnymi sytuacjami. A za Was dziewczyny trzymam kciuki bo widze ze niezle sobie radzicie:)
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
1 kwietnia 2008, 08:47
to prawda!
w grupie jest zawsze łatwiej, a że puszyści mają większe poczucie humoru to chyba faktycznie cos w tym jest!!!
sezamek68!
serce1 nie wiem jak długo dziś tu będę ale narazie jestem! jak wrócisz to koniecznie się odezwij!!!
A wszystkim Wam kochane miłego dzionka życzę!!!
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: kosmos
- Liczba postów: 17468
1 kwietnia 2008, 09:28
beti będziesz , krótko bo Cię pewnie ten nowy rowerek nęci. Piękna pogoda , słońce i wiatr we włosach buszuje !!!!!!
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
1 kwietnia 2008, 09:33
i chyba za karę wszystko kupiliśmy... oprócz bagażnika
i nie ma jak zamontować fotelika dla Jacusia!!!
także rower dziś absolutnie odpada, ale za to jutro... jak już wszystko będzie zamontowane jak trzeba...
- Dołączył: 2008-03-11
- Miasto: kosmos
- Liczba postów: 17468
1 kwietnia 2008, 09:42
No wiesz widocznie coś tam zawsze musi być nie tak. Jeśli mówimy o zapominaniu to my kiedyś zapomielismy syna wziąść do samochodu. Po jakimś czasie się zoriętowaliśmy i wróciliśmy na stację benzynową , a on spokojnie siedział na nocniku i obserwował toczące się życie.Tak więc , cóż bagaznik?
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
1 kwietnia 2008, 09:48
no... to faktycznie...
to aż tak mi się jeszcze nie zdażyło... ale historia całkiem niezła...
w obliczu takiej historii czy jest bagażnik do rowera... błahostka...
- Dołączył: 2008-04-01
- Miasto:
- Liczba postów: 338
1 kwietnia 2008, 09:57
Witam :)
Jestem tu poraz pierwszy i mam wielką wolę walki z nadwagą !
Nie stosowałam nigdy żanej diety i mam wielka prośbę byście mi doradziły która dieta jest najbardziej skuteczna aczkolwiek najmniej drastyczna- chicałabym zrzucić chociaż 10 kg :)
Pozdrawiam :)
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
1 kwietnia 2008, 10:05
nie ma złotego środka... wszystko zależy od wielu czynników... jestem weteranką w odchudzaniu... wiem napewno... to co jest 100% skuteczne to ćwiczenia i ruch... a reszta to już w zależności od tego co i jak ... tak mi się wydaje bynajmniej...
diet z Vitalii nie stasowałam bo ja jestem zbyt leniwa, żeby na dłuższą metę ważyć i odmierzać jedzenie... życie wg scenariusza to nie dla mnie...
Serdecznie Cię pozdrawiam... i wierzę, że Ci się uda!!!
jak nam wszystkim...
- Dołączył: 2008-04-01
- Miasto:
- Liczba postów: 338
1 kwietnia 2008, 10:15
Dziękuję beti za odpowiedz :)
U mnie własnie cały problem jest w tym, ze mam mało ruchu :(
Ciągłe siedzenie za biurkiem, droga do pracy i z pracy samochodem, w domu również niewiele do zrobienia :(
Więc zdradz mi, jak Ty sobie z tym radzisz skoro jednak Ci się tu udaje pomimo, że niestusujesz jakis drakońskich diet :)
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
1 kwietnia 2008, 10:32
oki!
niech będzie!
po pierwsze:
moj problem leżał napewno w bardzo późnej kolacji... były momenty, że jadałam nawet po północy...- teraz nie później niż o 17-tej
po drugie:
śniadanie jadam około 2 godz po wstaniu...
po trzecie:
jadam normalnie... może mniej kalorycznie... ale jednak bez cudowania... śniadanie i obiad...
no i podstawa - woda!!!
po czwarte:
ninawidzę ćwiczyć... mam słabą silną wolę i nie potrafię się zmobilizować do tego... - ale... uwielbiałam kiedyś jeździć na rowerze... - kupiłam stacjonarny (żeby nie mieć okazji się wykręcić złą pogodą) i zapierniczam 1godz dziennie na balkonie... - nie ma, że boli...
bardzo się bałam, że jak dostanę pierwsze zakwasy to szlag trafi i rower... dlatego zaczęłam od 3 sesji dziennie po 20 minut... na efekty nie trzeba było długo czekać...
po piąte:
dziś nie posiadam się ze szczęścia! kupiliśmy wczoraj z mężem rower dla mnie... już taki normalny... teraz to mnie już w domu zastać będzie od święta...
a jeszcze ... wszystkim, którzy mają opory przed piciem herbat... zielonych... czerwonych... owocowych... albo mają problem jak ja kiedyś ( 8- 11 kaw dziennie)... serdecznie polecam herbatę tetley... zielona o smaku pomarańczowym z guaraną... no poprostu... napój bogów... jest świetna... a co najważniejsze... piję tylko 1 kawę z rana, a energii mam tyle... że nie zawsze wiem co ze sobą zrobić...
ależ się rozpisałam... myślę, że to cała tajemnica mojego sukcesu...
nie wiem czy to Ci jakoś pomoże... ale jeśli tak to koniecznie daj znać!!!
serdecznie pozdrawiam!!!