- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
17 marca 2008, 10:48
Czy jest ktos jeszcze jak ja?
![]()
Zapraszam na pogaduchy!
Edytowany przez ramayana (moderator) 21 lipca 2011, 21:50
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Czeremcha
- Liczba postów: 100
3 kwietnia 2008, 22:28
A tak ile Wam ubywa m-cznie????????????////![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/smilie11.gif)
3 kwietnia 2008, 22:45
Mnie około 4 kilo. No ale ja jestem na "jadłospisie".
Rak a czy ty porządne śniadania jesz? Bo jak nie jesz to wieczorne podjadanie masz jak w banku.
Tyle was było a jak przyszłam to wszystkich "wymietło"
![]()
Ale tyle z tego dobrego że przeczytałam od dechy do dechy pamiętnik sezamka. Uśmiałam się do łez w niektórych momentach. A w niektórych zadumałam.
- Dołączył: 2008-01-29
- Miasto: Wszystkojedno
- Liczba postów: 4415
3 kwietnia 2008, 22:56
książkowo to powinno około kilograma tygodniowo,ale jest róznie.Czasem na poczatku(tak powiedzmy po tygodniu,dwu)gubi sie troche więcej,szybciej.Potem zdazaja sie przestoje kilku a nawet kilkunasto dniowe.Potem przyspieszenia i tak na zmianę.Ale wcale sobie tym głowy nie zawracaj.To bez sensu.Policzysz tygodnie do wakacji i uznasz ,że nie zdążysz stracic tyle ile bys chcial,albo uznasz ,że zdazysz ale waga będzie spadala wolniej i się zaczniesz łamac czy to ma sens.MA SENS nawet jeśli będziesz traciła 10dkg miesięcznie bo to oznacza,że zastopowałaś ten masakryczny proces przemiany w wieloryba któreg o ja u siebie nie zatrzymałam kilk alat temu.Z miesiąca na miesiąc było gorzej.Ty zrobiłaś ten krok ważny bardzo o ile nie najważniejszy-zaczynasz walczyc o siebie.I nie poganiaj siebie samej.Spokojnie ale do przodu.Bez krwi,potu i łez bo to nie zaden zryw na kilka tygodni ma byc tylko zmiana w życiu juz na zawsze! Juz nigdy od teraz nie będziesz zajadac zmartwień i relaksowac się przed TV z czyms pysznyn w objeciach.I w dodatku będzie ci z tym dobrze albo nawet lepiej niz z najpyszniejszym batonikiem w ustach.Zaufaj! Dlatego ja uważam,ze mówienie o jakiejś tam diecie jest bez sensu.Bo nie da sie byc na diecie cale zycie-to tak jakbyś zamiszkała w jakims cholernym sanatorium dla otyłych.A mieszkasz u siebie w domu ,żyjesz swoim własnym życiem.więc jedz po swojemu,to co lubisz i jak lubisz tylko mniej i z zachowaniem zasad podstawowych.Diety owszem jako oczyszczenie czy wstęp do prawdziwego procesu powrotu do zdrowej i korzystnej figury,al enie na stałe.Pierwszy miesiąc,dwa tak ,żeby sie nauczyć wartości kalorycznej i odżywczej to tak,ale na zawsze....? Ja nie mam kasy na dietetyków ani nawet dietę vitalii i nie lubie gospodarki nakazowo rozdzielczej ,ale ,żeby sobie pomóc kupiłam na początku zestaw herbatek,takich co to niby maja oczyszcac ,spalać i coś tam.Zrobiłam to ,żeby wytworzyc sobie taka aurę konkretnego działania .Coś jak leki na dowolną chorobę .Regularne w miarę pory zaparzenia i wypicia.To mi na początku przypominało,co robię i po co.I tak jak Fermina-nie jem słodyczy ani nic takiego bo TERAZ NIE MOGĘ i już.Nie mogę i nie chcę.Jak będę mogła i chciała to zjem ,ale dopiero jak te dwa elementy będą spełnione.Zbyt długo jadłam bo tylko CHCIAŁAM.
Acha,nie wiem jak to z Tobą jest ,dlaczego utyłaś ,jak szybko itp.czasem warto poprosic lekarza o skontrolowanie funkcji tarczycy i nie o poziom cukru na czczo co zazwyczaj sie robi,ale o KRZYWĄ CUKROWĄ czy iaczej test insulinoopornoci czy jeszcze jakos inaczej.Chodzi o to,zeby sprawdzic jak twój organizm radzi sobie z weglowodanami,jak odpowiada trzustka na spozycie cukrów ,czy nie produkuje zbyt duzo insuliny.Niekiedy potrzebne sa leki.Patrz pamiętnik martyanastazji(zaraz jeszcze poszukam to wrzucę Ci link)
- Dołączył: 2008-01-29
- Miasto: Wszystkojedno
- Liczba postów: 4415
3 kwietnia 2008, 22:59
Kurcze nie da się edytować napisanego tekstu a ja z tą swoją dysgrafią,rozklekotaną klawiaturą i pośpiechem takie literówki i błędy robię ,że coś okropnego.Bez ogonków,bez kropek,brakuje liter,końcówek wyrazów...brrrr.Przepraszam .
- Dołączył: 2008-03-29
- Miasto: Czeremcha
- Liczba postów: 100
3 kwietnia 2008, 23:39
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
3 kwietnia 2008, 23:46
oj dziewczynki! dziewczynki!
właśnie skończyłam czytać nasze forum... jeszcze muszę kilka komentarzy strzelić i też będę spadać!
tak nam się sympatycznie zrobiło tutaj i wesoło, że faktycznie boki zrywać! i tak mi przykro, że mnie dziś z Wami nie było...
![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/crying.gif)
a jeszcze bardziej, bo jutro też nie mogę być... strasznie mam zalatany dzień
![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/hot.gif)
ale odbije sobie wieczorem... jak jeszcze będę miała siłę...
kawały- boskie! uśmiałam się po pachy!
a teraz dorzucę coś od siebie:
sytuacja autentyczna: mój mąż zdawał dziś egzamin na kartę wędkarską, w komisji był nasz kumpel... jedno z pytań brzmiało:
GDZIE RYBA MA CHUJA?
nie wiedział...
![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/crying.gif)
no to go pan z komisji uświadomił:
NA BRZEGU - Z WĘDKĄ W RĘKU!!!
jak mi to Sebastian opowiedział to myślałam, że padnę, ale cóż... samo życie!
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
3 kwietnia 2008, 23:51
raczku!
ja mam podobnie jak sezamek! na podobnym schemacie jedziemy, z tym, że jadam normalne obiady z rodziną - tylko mniejsze...
![](//filesrr.vitalia.pl/gfx/smileys/smile.gif)
a początki nie były łatwe, bo uwielbiam pitrasić i uwielbiam czynność jedzenia samą w sobie... ale jakoś się zapieram ze skutkiem raczej niezłym i zalewam wodą (zwłaszcza wieczorami)...
i Tobie też się uda!!!
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
4 kwietnia 2008, 00:07
no nie byłam na tych zakupach, no!!!
jakaś "życzliwa" koleżanka nam ten shopping zepsuła i wprosiła się na kawę z jakimś cholernym rowerkiem dziecięcym... szkoda gadać!!!
historia przydługaśna i irytująca bardzo... w każdym razie, że nie dało się tego cholerstwa w żaden sposób przełożyć... i musiałyśmy przełożyć zakupki niestety... i to o całe 2 tygodnie, bo za tydzień to Renata leci do Londynu - do męża na kilka dni... i pójdziemy dopiero jak wróci , pod warunkiem, że będę miała jeszcze co na siebie założyć... bo garderoba to mi się przerzedziła okrutnie... a spodnie w zębach... to chyba nienajlepszy pomysł, co?