Temat: Mam 50 KG do zrzucenia...

Czy jest ktos jeszcze jak ja?   

Zapraszam na pogaduchy!

                  

A tak ile Wam ubywa m-cznie????????????////

Mnie około 4 kilo. No ale ja jestem na "jadłospisie".

Rak a czy ty porządne śniadania jesz? Bo jak nie jesz to wieczorne podjadanie masz jak w banku.

Tyle was było a jak przyszłam to wszystkich "wymietło"

Ale tyle z tego dobrego że przeczytałam od dechy do dechy pamiętnik sezamka. Uśmiałam się do łez w niektórych momentach. A w niektórych zadumałam.


książkowo to powinno około kilograma tygodniowo,ale jest róznie.Czasem na poczatku(tak powiedzmy po tygodniu,dwu)gubi sie troche więcej,szybciej.Potem zdazaja sie przestoje kilku a nawet kilkunasto dniowe.Potem przyspieszenia i tak na zmianę.Ale wcale sobie tym głowy nie zawracaj.To bez sensu.Policzysz tygodnie do wakacji i uznasz ,że nie zdążysz stracic tyle ile bys chcial,albo uznasz ,że zdazysz ale waga będzie spadala wolniej i się zaczniesz łamac czy to ma sens.MA SENS nawet jeśli będziesz traciła 10dkg miesięcznie bo to oznacza,że zastopowałaś ten masakryczny proces przemiany w wieloryba któreg o ja u siebie nie zatrzymałam kilk alat temu.Z miesiąca na miesiąc było gorzej.Ty zrobiłaś ten krok ważny bardzo o ile nie najważniejszy-zaczynasz walczyc o siebie.I nie poganiaj siebie samej.Spokojnie ale do przodu.Bez krwi,potu i łez bo to nie zaden zryw na kilka tygodni ma byc tylko zmiana w życiu juz na zawsze! Juz nigdy od teraz nie będziesz zajadac zmartwień i relaksowac się przed TV z czyms pysznyn w objeciach.I w dodatku będzie ci z tym dobrze albo nawet lepiej niz z najpyszniejszym batonikiem w ustach.Zaufaj! Dlatego ja uważam,ze mówienie o jakiejś tam diecie jest bez sensu.Bo nie da sie byc na diecie cale zycie-to tak jakbyś zamiszkała w jakims cholernym sanatorium dla otyłych.A mieszkasz u siebie w domu ,żyjesz swoim własnym życiem.więc jedz po swojemu,to co lubisz i jak lubisz tylko mniej i z zachowaniem zasad podstawowych.Diety owszem jako oczyszczenie czy wstęp do prawdziwego procesu powrotu do zdrowej i korzystnej figury,al enie na stałe.Pierwszy miesiąc,dwa tak ,żeby sie nauczyć wartości kalorycznej i odżywczej to tak,ale na zawsze....? Ja nie mam kasy na dietetyków ani nawet dietę vitalii i nie lubie gospodarki nakazowo rozdzielczej ,ale ,żeby sobie pomóc kupiłam na początku zestaw herbatek,takich co to niby maja oczyszcac ,spalać i coś tam.Zrobiłam to ,żeby wytworzyc sobie taka aurę konkretnego działania .Coś jak leki na dowolną chorobę .Regularne w miarę pory zaparzenia i wypicia.To mi na początku przypominało,co robię i po co.I tak jak Fermina-nie jem słodyczy ani nic takiego bo TERAZ NIE MOGĘ i już.Nie mogę i nie chcę.Jak będę mogła i chciała to zjem ,ale dopiero jak te dwa elementy będą spełnione.Zbyt długo jadłam bo tylko CHCIAŁAM.
Acha,nie wiem jak to z Tobą jest ,dlaczego utyłaś ,jak szybko itp.czasem warto poprosic lekarza o skontrolowanie funkcji tarczycy i nie o poziom cukru na czczo co zazwyczaj sie robi,ale o KRZYWĄ CUKROWĄ czy iaczej test insulinoopornoci czy jeszcze jakos inaczej.Chodzi o to,zeby sprawdzic jak twój organizm radzi sobie z weglowodanami,jak odpowiada trzustka na spozycie cukrów ,czy nie produkuje zbyt duzo insuliny.Niekiedy potrzebne sa leki.Patrz pamiętnik martyanastazji(zaraz jeszcze poszukam to wrzucę Ci link)
Kurcze nie da się edytować napisanego tekstu a ja z tą swoją dysgrafią,rozklekotaną klawiaturą i pośpiechem takie literówki i błędy robię ,że coś okropnego.Bez ogonków,bez kropek,brakuje liter,końcówek wyrazów...brrrr.Przepraszam .
jesteście jeszcze?

Serdeczne dzieki sezamku za ogromne wsparcie. Chyba tego mi trzeba! Sprobuję jutro zacząć się ograniczać z ilością jedzenia i dam znac wieczorem jak mi poszło.
Może właśnie takie rozmowy z Wami zmobilizują mnie. Przytyłam po dwóch porodach  i teraz cięzko mi zrzucić. Probowałam i waga spadała do ok.87, a potem znów rosła. Kiedyś na diecie 1000 schudłam 13kg. Ale to było dawwwwwwwwwwno temu!!!!!!!!!!!!!1
Fermina ja śniadanie jem zawsze - mniejsze lub większe ale jem. Po prostu podjadam czesto i wieczorem.
Ale od jutra póbuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

oj dziewczynki! dziewczynki!

właśnie skończyłam czytać nasze forum... jeszcze muszę kilka komentarzy strzelić i też będę spadać!

tak nam się sympatycznie zrobiło tutaj i wesoło, że faktycznie boki zrywać! i tak mi przykro, że mnie dziś z Wami nie było...

a jeszcze bardziej, bo jutro też nie mogę być... strasznie mam zalatany dzień
ale odbije sobie wieczorem... jak jeszcze będę miała siłę...

kawały- boskie! uśmiałam się po pachy!
a teraz dorzucę coś od siebie:
sytuacja autentyczna: mój mąż zdawał dziś egzamin na kartę wędkarską, w komisji był nasz kumpel... jedno z pytań brzmiało:

GDZIE RYBA MA CHUJA?

nie wiedział...

no to go pan z komisji uświadomił:

NA BRZEGU - Z WĘDKĄ W RĘKU!!!

jak mi to Sebastian opowiedział to myślałam, że padnę, ale cóż... samo życie!


raczku!

ja mam podobnie jak sezamek! na podobnym schemacie jedziemy, z tym, że jadam normalne obiady z rodziną - tylko mniejsze... 

a początki nie były łatwe, bo uwielbiam pitrasić i uwielbiam czynność jedzenia samą w sobie... ale jakoś się zapieram ze skutkiem raczej niezłym i zalewam wodą (zwłaszcza wieczorami)...

i Tobie też się uda!!!


Życie pisze najlepsze dowcipy!

Beti buszowałaś po tych sklepach? Pochwal no się co upolowałaś

Chyba tu jestem dziś ostatnia. Dobrej nocy wszystkim życzę
no nie byłam  na tych zakupach, no!!!

jakaś "życzliwa" koleżanka nam ten shopping zepsuła i wprosiła się na kawę z jakimś cholernym rowerkiem dziecięcym... szkoda gadać!!!
historia przydługaśna i irytująca bardzo... w każdym razie, że nie dało się tego cholerstwa w żaden sposób przełożyć... i musiałyśmy przełożyć zakupki niestety... i to o całe 2 tygodnie, bo za tydzień to Renata leci do Londynu - do męża na kilka dni... i pójdziemy dopiero jak wróci ,  pod warunkiem, że będę miała jeszcze co na siebie założyć... bo garderoba to mi się przerzedziła okrutnie... a spodnie w zębach... to chyba nienajlepszy pomysł, co?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.