- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
17 marca 2008, 10:48
Czy jest ktos jeszcze jak ja?
![]()
Zapraszam na pogaduchy!
Edytowany przez ramayana (moderator) 21 lipca 2011, 21:50
- Dołączył: 2009-12-28
- Miasto: Żory
- Liczba postów: 84
17 stycznia 2011, 10:04
> Na własne życzenie zawalam najlepsze lata mojego
> życia, wikłając w to najbliższych - totalna
> egoistka nie myśląca o odczuciach innych. A
> wystarczyłoby parę miesięcy pracy nad sobą, aby
> wszyscy dookoła byli szczęśliwsi.......
Bardzo dobrze Cię rozumiem. Wstaję rano i jeśli waga nie pokazuje spadku, to z góry współczuję mojej rodzinie: jestem upierdliwa, wściekam się o byle co, najchętniej zamknęłabym się w sypialni i przespała cały dzień. Poza tym unikam wychodzenia z domu przed wieczorem - mam wrażenie, że wszyscy dookoła gapią się na mnie z niesmakiem, że przynoszę wstyd moim bliskim.
Na placu zabaw siedzę na ławce i usiłuję być niewidzialna, chociaż chętnie pobiegałabym z chłopakami za piłką. Moje koleżanki uprawiają sporty razem ze swoimi dziećmi: łyżwy, konie, pływanie, a mnie wstyd się pokazać gdziekolwiek. Zresztą, ja na koniu, to byłoby maltretowanie zwierzęcia!
Przed każdym spotkaniem ze znajomymi jest afera, bo nie mam się w co ubrać, nie chcę iść, żeby wszyscy się na mnie nie gapili, bo mi wstyd po prostu...
Tak właśnie wyglądają "najlepsze lata życia"...
- Dołączył: 2009-08-06
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1060
17 stycznia 2011, 12:11
O to, to jak bym sama to pisała, a jeszcze temat lato i jezioro, to dopiero afera. No i właśnie jakieś spotkania rodzinne, wesela itp. - w co sie ubrać, żeby się w oczy ludziom nie rzucać, no i jak najdalej od kamer i aparatów
17 stycznia 2011, 20:30
ech głowa mnie cos boli chyba dzis zxa duzo swiezego powietrza
za bardzo sie dotleniłam
- Dołączył: 2009-03-25
- Miasto: Bolesławiec
- Liczba postów: 5753
17 stycznia 2011, 20:39
A ja Wam powiem,że to gówno prawda-naszym największym problemem nie jest otyłość,ale niska samoocena,przeświadczenie,że się do niczego nie nadajemy,że są ładniejsze,mądrzejsze od nas.Robimy z siebie emocjonalne kaleki chowając się za tuszą.Powiedzcie szczerze-jak często jak macie spotkać się z kimś po latach czy poznać kogoś innego obsesyjnie myślicie o jednym tylko-"co on/ona sobie o mnie pomyśli?przecież jestem taka gruba'.Nie dajemy szans ludziom by poznali,że jesteśmy ciekawymi,wartymi poznania ludźmi.Same siebie postrzegamy tylko przez pryzmat wielkiego tyłka.I same siebie wpędzamy w spiralę niechęci do siebie,wstydu,upokorzenia,zamykania się i zażerania tego swojego emocjonalnego bagienka...Ile razy odmawiałyście swojemu facetowi seksu,bo przecież to żenujące by facet się gapił na wielki sflaczały tyłek i trzęsące się brzuszysko?Jak często jak już się kochacie to przy zgaszonym świetle,na szybcika myśląc "niech już będzie koniec bym mogła bezpiecznie schować się pod kołdrą? Jak często rezygnujecie z wyjścia do kina,na spacer,na koncert?
Dziewczyny prawda jest taka,że nie lubimy siebie,nie potrafimy akceptować siebie-nie odróżniamy siebie od tuszy.Siebie mamy w pełni akceptować,lubić i rozpieszczać.Swojej tuszy akceptować nie powinnyśmy,ale gubić powinnysmy ją z miłości do swego ciała i do siebie a nie ze wstydu.
Ktoś mi dziś otworzył oczy...zupełnie przypadkowo zresztą...Spotkałyśmy z moją przyjaciółką kolegę z klasy...poszliśmy na kawę,sporo rozmawialiśmy-tak jakoś wyszło,że zaczęliśmy rozmawiać bardzo szczerze o różnych sprawach...Coś tam bąknęłam o tych moich kompleksach a Adrian zaskoczony w pewnej chwili zapytał -"ale o co Ci dziewczyno chodzi" no to ja czerwona jak burak szeptem wyznałam że przecież najgrubsza w klasie jestem i takie tam inne.Spojrzał na mnie zdziwiony i spytał "Tak?no nie wiem,nie zwróciłem uwagi,ale wiesz co widzę jak na ciebie patrzę?Inteligentną,dowcipną dziewczynę,której oczy błyszczą jak żadnej innej jak tylko do klasy wchodzi.Widzę świetną osobę lubianą przez ludzi i ludzi lubiącą-jesteś genialna-czemu do licha siebie nie lubisz?"
Myślę nad tym od kilku godzin...i wiecie co?ja naprawdę jestem w klasie lubiana,szanowana i podziwiana.Jest parę dziewczyn które mówią o mnie "pieprzona fenomenka"-ale nawet one mówią to nie złośliwie a z sympatią...Mój już nie maż uwielbia na mnie patrzeć,uwielbia się ze mną kochać....wystarczy jedno moje spojrzenie i żadnych innych podniet mu nie trzeba...W pracy mam kolegę który ciągle ze mną flirtuje,lubi spędzą ze mną czas,rozmawiać...Jestem dobra w tym co robię...jestem lubiana.
..ludziom których poznaję nie przeszkadza moja tusza...Nie mam powodów do kompleksów,ucieczek i zamianiania się w pustelnika rezygnującego ze wszystkiego...
Dziewczyny każda z nas ma sporo powodów do tego by być dumną z siebie-czas tylko dojrzeć to w sobie i zacząć lubieć siebie
- Dołączył: 2009-03-25
- Miasto: Bolesławiec
- Liczba postów: 5753
17 stycznia 2011, 21:02
może by to nasze odchudzanie zacząć od polubienia siebie?
- Dołączył: 2009-03-25
- Miasto: Bolesławiec
- Liczba postów: 5753
17 stycznia 2011, 21:05
ta...wymądrzyłam się a teraz pomyślę sobie jak polubić siebie
17 stycznia 2011, 21:22
Aga nic dodać nic ujać AMEN