- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 lipca 2011, 11:38
Edytowany przez ramayana (moderator) 11 lipca 2011, 12:17
11 lipca 2011, 14:33
11 lipca 2011, 14:33
11 lipca 2011, 14:40
11 lipca 2011, 14:42
11 lipca 2011, 14:45
11 lipca 2011, 14:47
> > faktycznie silny ten Pan>
> http://www.hcfor.pl/tragedia-zwierz-t/17612-zabijanie-wi-pr-dem.htmlCzlowiek
> w przeciwienstwie do wiekszosci zwierzat jest w
> stanei odczuwac empatie i boli go cierpienie
> innych czy to ludzi czy to zwierzat. Natomiast lew
> ma to kompletnie gdzies, ze jak wyjada antylopie
> zoladek to ona jeszcze zyje. Malpie gdyby dac
> paralizator i postawic obok czlowieka tez by sie
> czlowieka krzykami nie przejela.Jest wielu ludzi
> ktorzy tak jak zwierzeta nei odczuwaja w stosunku
> do zwierzat zwlaszcza hodowlanych empatii czyli
> nie obchodzi ich to ze dane zweirze cierpi albo w
> ogole tego nie zauwazaja. Zycie. Natura.Natomiast
> ci ktorym zwierzat szkoda powinni zawalczyc raczej
> o to zeby tych zwierzat nie meczono w hodowlach.
> BO ludzie mieso beda jesc zawsze i mysle zo to
> moje marzenie ze jesli ludzie beda jesc miesa
> mniej to zwierzeta beda mniej cierpiec moze byc
> niestety tylko marzeniem. Samo niejedzenie miesa
> nie wystarczy. Jak ktos zabija czlowieka obok mnie
> a ja nie pomagam to jestem tez winna jesli
> faktycznei moglam cos zrobic przeciw. I jest to
> nieiwelki moj wklad w poprawe jesli krzycze ze ja
> nie zabijam ale sama stoje jak kolek zawsze jak
> kogos kolomnie zabijaja.
Brak empatii u ludzi to nie życie czy natura, jak piszesz, a zaburzenie psychiczne, którym zajmują się psychologowie i psychiatrzy. Sam fakt, że ktoś je mięso nie świadczy o braku empatii, bo inaczej mięsożercy nie czuliby jej także w stosunku do ludzi albo wobec zwierząt typu pies, kot, a przecież mają rodziny, kochają swoje dzieci, swoje psy, wzruszają się na komediach romantycznych itd. To raczej kwestia niewiedzy, braku wyobraźni, lenistwa, lęku (czy wegetarianizm rzeczywiście jest zdrowy, czy można tak karmić dziecko, co pomyślą o mnie ludzie), stereotypów, środowiska, w którym się żyje czy zwyczajnie głupoty. "Ludzie mięso będą jeść zawsze" - śmieszne są tego typu stwierdzenia, a wypowiadają je ci, którym się nie chce nic zmieniać na lepsze i którzy chcą się usprawiedliwić, zasłaniając się większą grupą. Nie powinnaś się zastanawiać nad tym, co ludzie będą robić zawsze lub czego nie będą robić, ale nad tym, co będziesz robić Ty sama. Tylko z takim podejściem jesteś w stanie coś zmienić, niekoniecznie w kwestii odżywiania.
11 lipca 2011, 14:52
Edytowany przez Salemka 11 lipca 2011, 14:53
11 lipca 2011, 14:53
11 lipca 2011, 15:37
> > To raczej kwestia niewiedzy, braku wyobraźni,>
> lenistwa, lęku (czy wegetarianizm rzeczywiście>
> jest zdrowy, czy można tak karmić dziecko, co>
> pomyślą o mnie ludzie), stereotypów, środowiska,
> w> którym się żyje czy zwyczajnie głupoty.
> "Ludzie> mięso będą jeść zawsze" - śmieszne są
> tego typu> stwierdzenia, a wypowiadają je ci,
> którym się nie> chce nic zmieniać na lepsze i
> którzy chcą się> usprawiedliwić, zasłaniając się
> większą grupą. No tylko nie próbuj mi wmówić, że
> wegetarianizm jest bezwzględnie zdrowszy od
> zbilansowanej diety uwzględniającej
> mięso...Człowiek jest wszystkożerny...
Jest wszystkożerny, czyli MOŻE jeść wszystko, a nie MUSI. A wmawiać Ci niczego nie zamierzam. Nie interesuje mnie jakoś szczególnie kwestia wpływu wegetarianizmu na zdrowie, bo zdrowie nie jest moją motywacją w wyborze tej akurat drogi. Wyznaję pogląd, że dopóki nikomu nie szkodzisz, możesz w życiu robić, co Ci się podoba, a w tym wątku udzielam się jedynie po to, żeby wytknąć rażące błędy, np. osobom, które podejmują dyskusję, nie znając nawet definicji wegetarianizmu.
11 lipca 2011, 15:50
lat dwadzieścia dwa. wege od sześciu lat. nigdy dla schudnięcia. ze świadomego wyboru trochę etycznego, ale bardziej 'obrzydliwego' - mięso mi zwyczajnie śmierdzi i kojarzy się z jedzeniem kału. przepraszam za obrazowość. jestem uzależniona od warzyw na patelnię i kotletów sojowych. po epizodzie z nieracjonalnym weganizmem schudłam mnóstwo, ale wróciłam do wegetarianizmu i przytyłam najwięcej w swoim życiu. dziś jestem wegetarianką świadomą, racjonalnie ustawiam składniki odżywcze tak, by wegetarianizm mnie nie utuczył, ale i żeby dostarczać sobie wszelakich mikro i makroelementów. denerwują mnie mięsożercy, którzy moje przyznanie się do diety uważają za atak na ich osobę, którzy z góry cię krytykują i wyśmiewają, przyjmując agresywną postawę w obawie przed tym, że zacznę ich edukować, namawiać. a ja nic z tych rzeczy nie zamierzam robić. mięsożercy mi nie przeszkadzają, a i pogadanki uważam za jałowe.