Temat: Chciałabym pójść do zakonu

Witajcie, jak wyżej. Jestem młoda i szukałam jakiegoś miejsca, żeby to z siebie wyrzucić i znalazłam to forum wsparcia. Jak mogę powiedzieć to rodzicom? 

agazur57 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Bylam w takim punkcie majac 17scie lat. Wierzylam slepo, naiwnie ze to wszystko prawdziwe, uczciwe itd. Tez chcialam sluzyc innym. Moja mama powiedziala mi swiete slowa- zrobisz jak chcesz, ale innym sluzyc mozna wszedzie. 

Ja zaczarowana " swietoscia" zakonu zglosilam sie, przywitana bylam dobrze, zarzekano sie ze do pol roku ( tu juz nie jestem pewna jak dlugo) mam czas na zmiane  decyzji i NIKT  nie bedzie mial mi za zle gdy zmienie zdanie. Uczestniczylam ja i kilka innych dziewczyn w zyciu zakonu, rytm od 5.00 rano, modlitwy, rozne prace- wieczne sprzatanie, przy ktorym za mna chodzila siostrzyczka i dopiekala co ma byc dokladniej zrobione. Rozmawiac z inna siostra moglam tylko w tajemnicy, czulam sie jak w wiezieniu o zaostrzonym rygorze. Zadnego kontaktu z bliskimi na poczatek. Siostra z ktora rozmawialam opowiedziala mi jak bardzo sa ograniczone w swoim prywatnym zyciu,w zasadzie go nie ma, czytasz,  robisz to co pozwolone, sprawdzane sa listy do rodziny i odpowiedzi, zero prywatnosci. Mala figurke - prezent od kogos z rodziny siostra mi oddala, bo ona jej nie mogla miec w pokoju. W pokoju  ( malenkim) miala lozko, stolik do pisania, krzeslo, puste sciany i krzyz. Atmosfera jaka poznalam byla zgola inna niz ta jaka widzimy na zewnatrz, klotnie, zlosliwosci, Mobbing,  caly przekroj zachowan kobiet zamknietych w jednym domu, nie koniecznie szczesliwych. Napatrzylam sie i w momencie kolejnego wyzywania mlodej zakonnicy przez przelozona  uznslam ze to nie miejsce dla mnie. Przelozona byla w czasie modlitwy w pokoju kaplicy , ja tez, ona przerwala " skupiona" modlitwe by opierniczyc ta inna, ktora zobaczyla przy sprzataniu na korytarzu. Pieklo jakie mi zrobila gdy powiedzialam ze odchodze- nie bede opisywac, to bylo 40sci lat temu. Mialam juz stroj postulantki. Jestem szczesliwa ze odeszlam, z tamtej grupy nie wiem czy ktos " przetrwal". 

Sluze ludziom cale moje zycie w inny sposob,bez zaklamania i za swoje pieniadze. 

Zrobisz jak zechcesz, z rodzicami po prostu rozmawiaj, to twoje zycie. 

męskie zakony funkcjonują zupełnie inaczej. Jak to było napisane na pewnej bramie: praca uczyni cie wolnym.

mysle ze kazdy zakon funkcjonuje inaczej zaleznie od tego jakie maja cele i jacy w nim sa akurat ludzie.

Zoe23 napisał(a):

Jakie to jeszcze województwa mają ferie zimowe?

już się chyba skończyły wszystkim województwom. W pn do szkoły. 

Jak chcesz pomagać innym to wybierz jakąś organizację, która działa za granicą i wspiera ubogie kraje. Zamknięcie się w zakonie? Wg mnie kijowy pomysł. To tylko odcięcie się od świata. Odciać można się bez zakonu. 

Tylko wiesz,  że w zakonie spirala obowiązkowa, żeby czasem kolejnego niepokolanego poczęcia nie było? 😆  a jak zakonnice pomagają, to chyba najlepiej wiedzą obecni już dorośli, którzy zgłaszają się ze byli katowani i gwałceni pod opieką KK

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Bylam w takim punkcie majac 17scie lat. Wierzylam slepo, naiwnie ze to wszystko prawdziwe, uczciwe itd. Tez chcialam sluzyc innym. Moja mama powiedziala mi swiete slowa- zrobisz jak chcesz, ale innym sluzyc mozna wszedzie. 

Ja zaczarowana " swietoscia" zakonu zglosilam sie, przywitana bylam dobrze, zarzekano sie ze do pol roku ( tu juz nie jestem pewna jak dlugo) mam czas na zmiane  decyzji i NIKT  nie bedzie mial mi za zle gdy zmienie zdanie. Uczestniczylam ja i kilka innych dziewczyn w zyciu zakonu, rytm od 5.00 rano, modlitwy, rozne prace- wieczne sprzatanie, przy ktorym za mna chodzila siostrzyczka i dopiekala co ma byc dokladniej zrobione. Rozmawiac z inna siostra moglam tylko w tajemnicy, czulam sie jak w wiezieniu o zaostrzonym rygorze. Zadnego kontaktu z bliskimi na poczatek. Siostra z ktora rozmawialam opowiedziala mi jak bardzo sa ograniczone w swoim prywatnym zyciu,w zasadzie go nie ma, czytasz,  robisz to co pozwolone, sprawdzane sa listy do rodziny i odpowiedzi, zero prywatnosci. Mala figurke - prezent od kogos z rodziny siostra mi oddala, bo ona jej nie mogla miec w pokoju. W pokoju  ( malenkim) miala lozko, stolik do pisania, krzeslo, puste sciany i krzyz. Atmosfera jaka poznalam byla zgola inna niz ta jaka widzimy na zewnatrz, klotnie, zlosliwosci, Mobbing,  caly przekroj zachowan kobiet zamknietych w jednym domu, nie koniecznie szczesliwych. Napatrzylam sie i w momencie kolejnego wyzywania mlodej zakonnicy przez przelozona  uznslam ze to nie miejsce dla mnie. Przelozona byla w czasie modlitwy w pokoju kaplicy , ja tez, ona przerwala " skupiona" modlitwe by opierniczyc ta inna, ktora zobaczyla przy sprzataniu na korytarzu. Pieklo jakie mi zrobila gdy powiedzialam ze odchodze- nie bede opisywac, to bylo 40sci lat temu. Mialam juz stroj postulantki. Jestem szczesliwa ze odeszlam, z tamtej grupy nie wiem czy ktos " przetrwal". 

Sluze ludziom cale moje zycie w inny sposob,bez zaklamania i za swoje pieniadze. 

Zrobisz jak zechcesz, z rodzicami po prostu rozmawiaj, to twoje zycie. 

męskie zakony funkcjonują zupełnie inaczej. Jak to było napisane na pewnej bramie: praca uczyni cie wolnym.

mysle ze kazdy zakon funkcjonuje inaczej zaleznie od tego jakie maja cele i jacy w nim sa akurat ludzie.

wątek obsesyjnego sprzątania przewija się w opowieści praktycznie każdej zakonnicy. Kiedys czytałam jak panowie życie sobie organizują w zakonach. Mają wolność, własne pieniądze, mogą realizować się w różnych aspektach. W opowieściach kobiet zakon przypomina opowieści osób pozbawionych swoich praw.

agazur57 napisał(a):

Berchen napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Bylam w takim punkcie majac 17scie lat. Wierzylam slepo, naiwnie ze to wszystko prawdziwe, uczciwe itd. Tez chcialam sluzyc innym. Moja mama powiedziala mi swiete slowa- zrobisz jak chcesz, ale innym sluzyc mozna wszedzie. 

Ja zaczarowana " swietoscia" zakonu zglosilam sie, przywitana bylam dobrze, zarzekano sie ze do pol roku ( tu juz nie jestem pewna jak dlugo) mam czas na zmiane  decyzji i NIKT  nie bedzie mial mi za zle gdy zmienie zdanie. Uczestniczylam ja i kilka innych dziewczyn w zyciu zakonu, rytm od 5.00 rano, modlitwy, rozne prace- wieczne sprzatanie, przy ktorym za mna chodzila siostrzyczka i dopiekala co ma byc dokladniej zrobione. Rozmawiac z inna siostra moglam tylko w tajemnicy, czulam sie jak w wiezieniu o zaostrzonym rygorze. Zadnego kontaktu z bliskimi na poczatek. Siostra z ktora rozmawialam opowiedziala mi jak bardzo sa ograniczone w swoim prywatnym zyciu,w zasadzie go nie ma, czytasz,  robisz to co pozwolone, sprawdzane sa listy do rodziny i odpowiedzi, zero prywatnosci. Mala figurke - prezent od kogos z rodziny siostra mi oddala, bo ona jej nie mogla miec w pokoju. W pokoju  ( malenkim) miala lozko, stolik do pisania, krzeslo, puste sciany i krzyz. Atmosfera jaka poznalam byla zgola inna niz ta jaka widzimy na zewnatrz, klotnie, zlosliwosci, Mobbing,  caly przekroj zachowan kobiet zamknietych w jednym domu, nie koniecznie szczesliwych. Napatrzylam sie i w momencie kolejnego wyzywania mlodej zakonnicy przez przelozona  uznslam ze to nie miejsce dla mnie. Przelozona byla w czasie modlitwy w pokoju kaplicy , ja tez, ona przerwala " skupiona" modlitwe by opierniczyc ta inna, ktora zobaczyla przy sprzataniu na korytarzu. Pieklo jakie mi zrobila gdy powiedzialam ze odchodze- nie bede opisywac, to bylo 40sci lat temu. Mialam juz stroj postulantki. Jestem szczesliwa ze odeszlam, z tamtej grupy nie wiem czy ktos " przetrwal". 

Sluze ludziom cale moje zycie w inny sposob,bez zaklamania i za swoje pieniadze. 

Zrobisz jak zechcesz, z rodzicami po prostu rozmawiaj, to twoje zycie. 

męskie zakony funkcjonują zupełnie inaczej. Jak to było napisane na pewnej bramie: praca uczyni cie wolnym.

mysle ze kazdy zakon funkcjonuje inaczej zaleznie od tego jakie maja cele i jacy w nim sa akurat ludzie.

wątek obsesyjnego sprzątania przewija się w opowieści praktycznie każdej zakonnicy. Kiedys czytałam jak panowie życie sobie organizują w zakonach. Mają wolność, własne pieniądze, mogą realizować się w różnych aspektach. W opowieściach kobiet zakon przypomina opowieści osób pozbawionych swoich praw.

czytanie opowiesci to czytanie jakichs wycinkow , tak jak wszedzie i zawsze nie mozna generalizowac. Sa rozne zakony i rozne ich reguly, sa rozne funkcje poszczegolnych osob w zakonie i zwiazane z tym obowiazki i przywileje. Nie ma w sumie sensu dyskutowac w taki sposob, bo tak jak w kazdym innym temacie trzebaby odniesc sie do konkretnych sytuacji , czasow , miejsca, ludzi. Kazde uogolnianie prowadzi do blednych wnioskow. Tak jak wszedzie ludzie sa bardzo rozni i odpowiednio do swojej sytuacji zyja. 

MajowyJaj napisał(a):

Użytkownik5511319 napisał(a):

barbra1976 napisał(a):

A dlaczego chcesz do zakonu? Nie rozumiem pytania, jak powiedzieć. 

byłam na spotkaniu w kościele z elżbietanka z mojej parafii. Jestem pod wrażeniem ile ciepła mają te kobiety i jestem wierząca i chciałabym poświęcić pani Bogu swój czas, nie chce zakładać rodziny raczej

RACZEJ. Nie jesteś przekonana. Ile masz lat? To decyzja na całe życie. Zacznij pomagać poza zakonem i jeśli powołanie nie minie to pójdziesz. 

jak to na całe życie? Księża rezygnują bo życie się im inaczej potoczyło i zakładają rodziny. 

nielubiebiegac napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Użytkownik5511319 napisał(a):

barbra1976 napisał(a):

A dlaczego chcesz do zakonu? Nie rozumiem pytania, jak powiedzieć. 

byłam na spotkaniu w kościele z elżbietanka z mojej parafii. Jestem pod wrażeniem ile ciepła mają te kobiety i jestem wierząca i chciałabym poświęcić pani Bogu swój czas, nie chce zakładać rodziny raczej

RACZEJ. Nie jesteś przekonana. Ile masz lat? To decyzja na całe życie. Zacznij pomagać poza zakonem i jeśli powołanie nie minie to pójdziesz. 

jak to na całe życie? Księża rezygnują bo życie się im inaczej potoczyło i zakładają rodziny. 

Nawet jeśli nikt nie będzie jej tam trzymał siłą całe życie, to decyzja na pewno na poźniejsze ewentualne życie w cywilu też mocno rzutuje. Niech się rozmyśli po 20 latach przykładowo i wyjdzie. Jaką pracę może wykonywać? Czy ma jeszcze szanse na założenie rodziny? Nawyki nabyte przez te lata, też w normalnym życiu mogą być mocno upierdliwe, bo co innego sprzątać 20 lat i modlić się od rana do nocy w większym lub mniejszym zamknięciu a co innego żyć normalnie. Też nie wiadomo jak trafi - tematy wykorzystywania w tym środowisku nie są raczej nikomu obce i jak się jej przytrafi to też do końca życia psychika zajechana. Więc tak, oczywiście w każdej chwili może odejść, tylko co później? Szczególnie, że ja z jej słów jakiegoś wielkiego powołania nie widzę, tylko "jestem wierząca" i "chciałabym pomagać ludziom". To wszystko można robić nie wstępując do zakonu. Wręcz bym powiedziała, że łatwiej pomagać będąc poza. A będąc wierzącą, też można celebrować wiarę bez konieczności wstępowania do zakonu.

Pasek wagi

Brat mojej mamy jest księdzem. Kiedy zdradził rodzicom swoje plany, nie byli zadowoleni, zwłaszcza ojciec, czyli mój dziadek. Ale z biegiem czasu przywykli. Dziadek nie żyje od wielu lat, ale babcia jest teraz bardzo dumna ze swojego syna.

nielubiebiegac napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Użytkownik5511319 napisał(a):

barbra1976 napisał(a):

A dlaczego chcesz do zakonu? Nie rozumiem pytania, jak powiedzieć. 

byłam na spotkaniu w kościele z elżbietanka z mojej parafii. Jestem pod wrażeniem ile ciepła mają te kobiety i jestem wierząca i chciałabym poświęcić pani Bogu swój czas, nie chce zakładać rodziny raczej

RACZEJ. Nie jesteś przekonana. Ile masz lat? To decyzja na całe życie. Zacznij pomagać poza zakonem i jeśli powołanie nie minie to pójdziesz. 

jak to na całe życie? Księża rezygnują bo życie się im inaczej potoczyło i zakładają rodziny. 

tylko ze czesto ci ksieza poznali juz jakas kobiete, sprobowali seksu i maja gdzie i do kogo sie 'wyprowadzic'. Facet moze isc pracowac na budowie nawet, zreszta wielu ksiezy w seminarium albo po konczy studia, robi doktoraty. Z zakonnice czesto gesto siedza odciete od rzeczywistosci, odejdzie z klasztoru i gdzie pojdzie? Faceta pozna? Waptliwe bo np po 10 latach nie robienia nic ze soba nie bedzie totalnie 'na czasie' jak sie ubrac, umalowac, zachowywac zeby facet sie zainteresowal. To sa dwa inne swiaty. 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

nielubiebiegac napisał(a):

MajowyJaj napisał(a):

Użytkownik5511319 napisał(a):

barbra1976 napisał(a):

A dlaczego chcesz do zakonu? Nie rozumiem pytania, jak powiedzieć. 

byłam na spotkaniu w kościele z elżbietanka z mojej parafii. Jestem pod wrażeniem ile ciepła mają te kobiety i jestem wierząca i chciałabym poświęcić pani Bogu swój czas, nie chce zakładać rodziny raczej

RACZEJ. Nie jesteś przekonana. Ile masz lat? To decyzja na całe życie. Zacznij pomagać poza zakonem i jeśli powołanie nie minie to pójdziesz. 

jak to na całe życie? Księża rezygnują bo życie się im inaczej potoczyło i zakładają rodziny. 

tylko ze czesto ci ksieza poznali juz jakas kobiete, sprobowali seksu i maja gdzie i do kogo sie 'wyprowadzic'. Facet moze isc pracowac na budowie nawet, zreszta wielu ksiezy w seminarium albo po konczy studia, robi doktoraty. Z zakonnice czesto gesto siedza odciete od rzeczywistosci, odejdzie z klasztoru i gdzie pojdzie? Faceta pozna? Waptliwe bo np po 10 latach nie robienia nic ze soba nie bedzie totalnie 'na czasie' jak sie ubrac, umalowac, zachowywac zeby facet sie zainteresowal. To sa dwa inne swiaty. 

faceta moze poznac tez ta ktora sie nie maluje🤣🤣🤣🥰, jesli juz. Gorsze juz jest te przykladowe 10 lat wykonywania polecen bez cienia sprzeciwu, tu trzeba uczyc sie na nowo zyc, samodzielnie decydowac, samodzielnie zadbac o byt.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.