Temat: AKTYWNE ŻYCIE SENIORA

WITAM I ZAPRASZAM WSZYSTKIE CHĘTNE PANIE DO GRUPY.

BĘDZIEMY TU OPOWIADAŁY O SWOJEJ AKTYWNOŚCI, O ZDROWYM JEDZENIU, O SŁABOŚCIACH I O TYM JAK POZBYĆ SIĘ ZBĘDNYCH KILOGRAMÓW. KAŻDA Z NAS MA DUŻY BAGAŻ WŁASNYCH DOŚWIADCZEŃ I TU JEST MIEJSCE BY SIĘ NIM PODZIELIĆ.


PRZEJDŹ DO TEMATU

AKTYWNE ŻYCIE SENIORA - WYNIKI

Pasek wagi

uleczka44 napisał(a):

Kawę z tamtych lat doskonale pamiętam, sypana do szklanki i zalewana wrzątkiem. Na wierzchu tworzył się kożuch z fusów i pianki i trzeba było zamieszać, żeby pić. I te uchwyty, ile było różnych, metalowe, wiklinowe, plecione z koronki. Z sentymentem wspominam. A co do podjadania to jest taka teoria, że aby nie podjadać trzeba zjeść syte śniadanie i obiad. Wtedy popołudnie i wieczór mogą być leciutkie. Natomiast leciutkie śniadanie spowoduje, że przez resztę dnia będziesz miała ochotę podjadać. Wypróbuj czy u Ciebie ta teoria działa.

A co zrobić żeby nie podjadać w pracy ? U mnie z tym na ogół właśnie jest problem .I ze słodkościami też ,nie potrafię się oprzeć i zjadam jak tylko coś słodkiego mam.

dorotamala02 napisał(a):

sarunia66 napisał(a):

uleczka44 napisał(a):

WITAJ U NAS SARUNIA66 , Z TWOIM PISANIEM JEST WSZYSTKO OK. MY PISZEMY DUŻYMI LITERAMI ŻEBY ŁATWIEJ BYŁO CZYTAĆ. Pisz jak Ci wygodnie. Dla Mamy dużo zdrowia. Dla Ciebie też bonie jest łatwo opiekować się na co dzień starszą osobą. Doskonale znam ten problem. Moja mama przez ostatnie 10 lat nie wychodziła z domu a zmarła mając prawie 92 lata. Tak to już jest, że oddajemy rodzicom to co sami od nich dostaliśmy czyli opiekę. 

Dziękuję bardzo .Nie jest łatwo niestety ,moja Mama ma już 95 lat ,od kilku miesięcy jest leżąca ,wcześniej jeszcze troszkę chodziła .Jednak gorsze to jest to że pamięć już baardzo szwankuje i Mama wymaga całodobowej opieki .Ale mnie jeszcze poznaje a ja mam do kogo powiedzieć " Mamuś " więc jest dobrze .

To masz ciężko ja dwa lata temu pożegnałam rodziców, najpierw odszedł tata 93 lata a pół roku później mama 88 lat opiekowałam się nimi w ich mieszkaniu i wiem jakie to trudne. Ale teraz chciałabym mieć cały ten trud choć na jeden dzień z nimi. Dużo zdrowia dla Twojej  mamy  i dla Ciebie sił i wytrwałości.

Dziękuje bardzo ,siły i wytrwałość bardzo są potrzebne.Jest ciężko ,czasem nawet bardzo ciężko ,brakuje mi chwilki dla siebie w ciągu dnia.Ale jak mama jest w dobrym humorze,uśmiechnie się i mnie pozna ,to wszystko inne przestaje się liczyć.Tak to jest że czasem się ma dosyć takiej opieki a potem bardzo brakuje tych naszych Rodziców i chciało by się znowu Ich mieć ,nawet marudzących i męczących .

Sarunia66 , ja mam taką teorię, że słodycze i stres idą w parze. Organizm w ten sposób broni się przed nadmiarem stresu. Zjedzenie czegoś co jest słodkie trochę nas uspakaja. Przynajmniej mnie. Jeżeli bardzo chcesz zjeść coś słodkiego to podziel to na pół i zjedz 1/2. Wtedy wilk będzie syty i owca cała. Będziesz miała słodki smak w ustach i jednocześnie satysfakcję, że trochę się oparłaś. 

Pasek wagi

uleczka44 napisał(a):

Sarunia66 , ja mam taką teorię, że słodycze i stres idą w parze. Organizm w ten sposób broni się przed nadmiarem stresu. Zjedzenie czegoś co jest słodkie trochę nas uspakaja. Przynajmniej mnie. Jeżeli bardzo chcesz zjeść coś słodkiego to podziel to na pół i zjedz 1/2. Wtedy wilk będzie syty i owca cała. Będziesz miała słodki smak w ustach i jednocześnie satysfakcję, że trochę się oparłaś. 

🙂 chyba sobie Twoje ostatnie zdanie wydrukuję i powieszę nad biurkiem :)) Bo u mnie to niestety odwrotnie - zjem ile widzę a potem mam wyrzuty sumienia że zjadłam.A jakby nie patrzeć - satysfakcja lepsza .

Ula jaka piękna Kliwia a podejście do jedzenia słodyczy w 100% popieram.

Krysiu jedzonko jak zawsze zdrowe i biorę z Ciebie przykład ,przepiękna jest Twoja konsekwencja i spadek wagi, trwaj jak najdłużej .

Maniu nie zawsze wszystko nam wychodzi też mam dni kiedy ulegam ale najważniejsze że coś robimy i się trochę ruszamy. W takich szklankach kawę pije mój mąż i nie wyobrażalne jest mu podać w innej bo wyleje, ale jak już wiecie on opóźniony w rzeczywistości jest.

Ja wagę będę podawała w niedzielę  bo rano wstaję i nie mam czasu na ważenie ale to chyba nie będzie przeszkadzać.

Dziś jedzonko;

Obiad to pierś z kurczaka 1/4 a na kolację  drugi talerz pomidorowej i jabłko.

Do jutra:)))

Pasek wagi

dzisiaj mam dzień leniwy, bez spaceru, bez gimnastyki, tylko rowerek 6 km. Trochę sprzątania, gotowania i coś, czego bardzo nie lubię ale robię a mianowicie - sama obcinam sobie włosy. Od biedy można to nazwać strzyżeniem. Wszystko przez pandemię. Moja fryzjerka zamknęła zakład ja byle gdzie nie chciałam i rada nie rada skróciłam sobie włosy sama, z cieniowaniem. Potem co kilka dni trochę poprawiałam aż uznałam, że jest spoko. Męża strzygę od zawsze. Odkąd mnie poznał nie był u fryzjera, tak, że jakąś wprawę mam. No i tak zostało, pandemia się skończyła a ja nadal staję przed lustrem i tnę. Takie moje dziwactwo.

Pasek wagi

Dorotko, oczywiście, że możesz wagę podać jutro, zapiszę w poniedziałek. Twoja aktywność jest warta naśladowania. Obie z Krynią dajecie piękny przykład. i jedzeniowy i ruchowy.

Pasek wagi

Moje dzisiejsze wybryki:

śniadanie - jajecznica ze skwarkami z boczku, 2- śniadanie - koktajl - jabłko, 0,5 pomarańczy, obiad - rosół z makaronem, żeberka w kapuście, kolacja - pasztet "rosołowy", liść lodowej, pomidor, szpinak.

wybryki : 2 kromki chleba, 3 kostki mlecznej czekolady i pewnie coś jeszcze, ale nie mogę sobie przypomnieć :-)

Pasek wagi

Maniu, nie takie znowu wybryki. Chociaż rosołek i żeberka w kapuście to miodzio, że ach. Ja w końcu miałam zupę dyniową z grzankami i naleśniki ze szpinakiem i surówkę z marchewki. Trochę nie pasowała ale lubię, to zrobiłam.

Nie mogę wyrobić sobie nawyku robienia zdjęć przed jedzeniem. Przypomina mi się jak prawie pusto na talerzu. Może jestem zbyt łakoma.

Pasek wagi

uleczka44 napisał(a):

dzisiaj mam dzień leniwy, bez spaceru, bez gimnastyki, tylko rowerek 6 km. Trochę sprzątania, gotowania i coś, czego bardzo nie lubię ale robię a mianowicie - sama obcinam sobie włosy. Od biedy można to nazwać strzyżeniem. Wszystko przez pandemię. Moja fryzjerka zamknęła zakład ja byle gdzie nie chciałam i rada nie rada skróciłam sobie włosy sama, z cieniowaniem. Potem co kilka dni trochę poprawiałam aż uznałam, że jest spoko. Męża strzygę od zawsze. Odkąd mnie poznał nie był u fryzjera, tak, że jakąś wprawę mam. No i tak zostało, pandemia się skończyła a ja nadal staję przed lustrem i tnę. Takie moje dziwactwo.

Za to ile zaoszczędzonego czasu masz .Ja dzisiaj właśnie byłam u fryzjera i prawie 4 godziny tam spędziłam.Sama obcinam sobie grzywkę ale włosów z długości już nie potrafię .Ani farbowania też nie więc fryzjer musi być .

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.