Temat: Zdrowa Rywalizacja Punktowa cz. 94 (12/10/2020-8/11/2020)

Waga początkowa: 57,1 kg

Waga końcowa: 58,3 kg

Stracone centymetry łącznie: +4 cm

Cel: 55 kg
Wzrost: 166
Wiek : 38

Tydzień 1 57,8 kg| +0,7 kg |50 pkt-10=40 pkt
Tydzień 2 57,0 kg | -0,8 kg | 60 pkt +10=70 pkt
Tydzień 3 58 kg | +1,0 kg | 54 pkt -10 pkt = 44 pkt
Tydzień 4 58,3 kg |+0,3kg | 42 pkt

Rezerwacja

Waga początkowa:72,8

Waga końcowa:72,5

Stracone centymetry łącznie: -1

Cel:71,5
Wzrost:155
Wiek :22

Tydzień 1 73 kg | +0,2 kg | 11 pkt
Tydzień 2 72,8 kg |-0,2 kg| 22 pkt
Tydzień 3 72,7 kg |-0,1 kg| 6 pkt
Tydzień 4 72,5 kg | -0,2 kg | 10 pkt

Naszej prowadzacej jeszcze nie ma, ale mozna juz pisac, prawda Kutaczan? :D

jak tam pierwszy dzien nowej edycji? :) 

U mnie dziś średnio. Do 15 syn dał się we znaki i jeszcze głowa zaczęła mnie boleć. Łyknęłam tablętkę i wzięłam młodego do siebie do łóżka. Po karmieniu oboje zasneliśmy i w sumie 30 minut temu wstaliśmy. Były po drodze dwa karmienia krótkie ale tez oo nich spał obok mnie. Troszke odpoczęłam. Biegać nie pójdę bo może coś mnie łapie, lepiej nie ryzykować. Zrobiłam za to teraz trening w domu - ruszyłam z wyzwaniem 100 pompek i 300 przysiadów. Oba wyzwania na etapie prawie początkującym - pompki robię damskie... Tak sił w rękach nie mam w ogóle. Nie zajmuje to na początku dużo czasu a zawsze coś wskoczy. Przysiady robię z hantelkami:)

U mnie dziś elegancko :) Kurde jak to jest że w końcu zawsze tu wracam :D ? W sensie do ZRP. Ale teraz kurde to mam kryzys. W sumie od kiedy urodziłam dzieci to pozwalałam sobie "zapuścić się" do max 63 kg i wtedy zawsze było "STOP". Teraz poleciałam aż do 65,4 kg ;( Zaczęłam się leczyć na Hashi i niedoczynność 2 miesiące temu i myślałam że tabsy mi pomogą (nie że schudnę od nich, ale że przynajmniej zniwelują przyczynę, która blokowała moje chudniecie). Wyszłam od endokrynologa z receptą i pełna nadziei, pierwsze 2 tygodnie dietka luksusik, zero odstępstw, tony warzyw, wchodzę na wagę po 2 tygodniach +2 kg. Szok. Ale spoko, luzik. Jadę dalej, z tym że na wagę wchodziłam już co 2-3 dni. Za każdym razem było +0,5 kg. Szlag mnie trafił, zapał mi opadł, zaczęłam żreć jak durna i tym sposobem dobiłam +6 kg w jakieś 2 miechy. Szlag mnie trafia normalnie bo miałam już cieżko wypracowane 59 kg a tu znowu jestem w punkcie wyjścia. No ale co zrobić? :) Wracam do tabelek, bo łatwiej się kontrolować jednak :)

u mnie na 9, bo cwiczenia tylko pol godzinki, ale jakby punkty byly za intensywnosc, to by bylo 10 :D 

Jeszcze tylko o balsamowaniu musze pamietac, bo jak nie mam punktow to sie nie moge zmobilizowac i zapominam

U mnie tragicznie. Jakoś tak cały dzień chodzę i jem. Nawet nie chcę sprawdzać ile wciągnęłam kalorii 😭 Poza tym wyjęłam swój zeszłoroczny płaszczyk. Za mały w biodrach - 7 kg to jednak bardzo dużo. Mam nadzieję, że moje 'od jutra' tym razem nie będzie tylko gadaniem, bo jak tak dalej pójdzie to będę musiała wymieniać garderobę na rozmiar w górę. 

Można, można, zawsze po 14 można ;)

U mnie spoko, ale ćwiczeń nie było.

Corinek u mnie też zeszłoroczne ciuchy przyciasnawe, jeszcze się mieszczę, ale nie zawsze czuję się komfortowo

Agnusia- oprócz ćwiczeń to na pewno od noszenia małego też wzmocnisz bardzo ręce 

Maratha- brawo za trening :) Ja też często zapominam o balsamowaniu. I o szczotkowaniu też. A jak mi się przypomina to już mi się nie chce haha

Cori- trzymam kciuki, mam nadzieję, że dziś już grzecznie :) Wiem coś o za ciasnej garderobie, więc łączę się w bólu

U mnie wpadła dyszka. Zasłużona. Ciężko było, bo po pracy wskoczyłam pod kocyk. Był taki cieplutki i pachnący za oknem deszcz, szaro, buro i zimno, ale spiełam dupsko i poszłam zrobić cardio na rowerku. Potem porządnie się porozciągałam, jak nigdy haha. A dziś czekają mnie zajęcia z tabaty. Już się nie mogę doczekać.