- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lipca 2018, 20:27
Zainspirowana innym tematem, postanowiłam założyć ten. Kilka dni temu przeczytałam taki artykuł:
http://natemat.pl/244315,rodzice-nie-chca-zeby-ich-dzieci-uczyly-sie-w-chorymi-na-autyzm
W skócie rodzice uczniów nie chcą żeby autystyczne dzieci chodziły do klasy z ich dziećmi.
Zgadzacie się z tymi rodzicami? Ale szczerze?
Ja się zgadzam i też nei chciałabym żeby w klasie mojej córki było takie dziecko. Czy rodzice autystycznych dzieci powinni wymuszać ''normalne traktowanie'' ich dzieci skoro te dzieci nie potrafią ''normalnie'' się zachowywać?
22 lipca 2018, 23:04
Świat zdrowego dziecka nie ogranicza się do szkoły. Poza szkołą i domem jest wiele przestrzeni gdzie styka się z ludźmi. Co będzie gdy Twoje izolowane dziecko w zetknie się z dzieckiem chorym na autyzm galerii albo na przystanku ? Jak się zachowa gdy dorośnie i będzie musiał przebywać z ludźmi chorymi w zakładzie pracy albo w szpitalu? Może właśnie klasa integracyjna daje okazję by nauczyć się funkcjonować w różnych środowiskach - z chorymi na autyzm, z niedowładami, z lekkimi upośledzeniem umysłowym. Kształcenie człowieka to nie tylko wpajanie mu wiedzy encyklopedycznej - tą zawsze można zdobyć włączając komputer. Szkoła powinna przygotować do życia, a klasy integracyjne są na to najlepszym sposobem. Umiejętność współżycia społecznego, współpracy kolektywnej, zrozumienia i odpowiadania na potrzeby innych jest bardziej przydatna do życia i pełnienia odpowiedzialnych stanowisk niż znajomość rachunku prawdopodobieństwa, macierzy i liczb urojonych.Autystyk nie musi być bardzo chory żeby być nieprzewidywalny, agresywny, mieć zły wpływ na inne dzieci, upierdliwy, irytujący itp. Jasne, są też zdrowe dzieci, które tak się zachowują, ale to coś innego. W szkole dobry nauczyciel potrafi nad tym zapanować, a jak zachowuje się w domu to nie moja sprawa, izoluje córkę od takich dzieci tak czy inaczej. W szkole mojej córki panują dość sztywne zasady i dyscyplina. Chodzi do prywatnej szkoły w Londynie, jest w najmłodszej grupie dzieci i w zasadzie nie zaczęła jeszcze prawdziwej nauki, ale i tak widzę że naucyzciele wiedzą jak zajmować się dziećmi. Nawet najlepszy nauczyciel nie zapanuje nad atakiem agresji autystyka (nawet jeśli jeszcze jest indywidualny nauczyciel, który go pilnuje), nad jego upierdliwością, potrzebami które aborbują całą uwagę nauczyciela i rozwalają atmosferę i koncentrację innych dzieci itp. Niby dlaczego tak narażać dobro innych dzieci i ich edukacje dla jednego dziecka? To jedne dziecko ma być obiektem (zwierzątkiem?) na którym dzieci uczą się tolerancji i empatii? Nie dziękuję.
Edytowany przez helppls 22 lipca 2018, 23:06
22 lipca 2018, 23:10
Powiem ze swojego doświadczenia. Chodziłam do podstawówki (klasy 2-6) z chłopcem " z problemami". Był agresywny w stosunku do dziewczynek , bałam się go. Kiedyś zaczął mnie dusić w szatni. Dotykał sie na lekcjach. Nauczycielka nie dawała sobie rady (28 dzieci, w tym on). był większy od innych. Z nauką sobie nie radził ( 4 razy dłużej musiał wszystko przerabiać, a potem i tak zapominał...) Nie wiem czy był upośledzony, czy tylko zaniedbany, z patologicznej rodziny. NIe wiem też dlaczego nauczyciele nie posyłali go do inne szkoły ( z tego co wiem i tak skończył w szkole specjalnej - ale dopiero w gimnazjium.Ja mam traumę z dzieciństwa i nie chciałabym tego samego dla swojego dziecka. Niepełnosprawność fizyczna to jest normalna sprawa i da się z tymi dziećmi normalnie lekcje prowadzić , ale co do niepełnosprawności umysłowej (autyzm też w to wchodzi?) - myślę, że zależy to od stopnia... I nie może być tak, że ktoś zaniża poziom, przeszkadza w lekcjach... Dodam tylko, że przez moje doświadczenia boję się osób chorych psychicznie, upośledzonych - nigdy nie wiem co im może strzelić do głowy i jak widzę, że ktoś gada do siebie to wolę przejść na drugą stronę ulicy. Okropne, wiem - ale pomóc im też przecież nie pomogę....
Edytowany przez helppls 22 lipca 2018, 23:10
22 lipca 2018, 23:28
Zdrowe dziecko chodzące do klasy integracyjnej to raczej coś nietypowego? Nie znam się na klasach integracyjnych, ale domyślam sie, że w nich tok nauczania jest dostosowany do uczniów z problemamy rozwojowymi itp? To krzywdzenie zdrowego dziecka, o ile rzeczywiście jest zdrowe?'Dlaczego krzywdę? O co Ci tak naprawdę chodzi? Troll?Dlaczego robisz taką krzywdę ZDROWEMU dziecku?Czy oby na pewno jest zdrowe? Może nie poradziłby sobie w zwykłej klasie?Mój syn jest zdrowym dzieckiem , ale dałam go do klasy integracyjnej . Zdrowe dzieci uczą się z chorymi , uważam że to była bardzo dobra decyzja !
No nie znasz się i jesteś w błędzie. Klasa integracyjna składa się w 80% z dzieci zdrowych i 20% dzieci z lekkimi dysfunkcjami. Dzieci z dysfunkcjami mają dostosowany program i nauczyciela wspomagającego. Dzieci zdrowe idą klasycznym programem. Nie mam dziecka w klasycznej klasie integracyjnej, ale zdarzało jej się być w klasie z dziećmi z lekką niepełnosprawnością. Osobiście nie mam nic przeciwko, chociaż pełnoobjawowy autyzm to dość trudna sprawa.
22 lipca 2018, 23:38
Czytam i nie mogę uwierzyć, że dorosły człowiek może być taki egoistyczny i traktować niepełnosprawne osoby w ten sposób. Mam trójkę dzieci...w śród nich syna autystyka. Chodził do szkoły masowej i musiałam go przenieść do innej nie dlatego, że nie dawał rady tylko, że właśnie te "normalne" dzieci nie potrafiły zachowywać się normalnie. Potrafiły wyśmiewać, przeżywać itp. Mój syn jest dzieckiem wysokofunkcjonującym i z programem szkoły masowej ma świadectwo z paskiem. Czasem myślę, że to on jest normalniejszy od tych "normalnych" dzici. W szkole masowej dostosuje się ewentualnie program do dziecka niepełnosprawnego ale przy tym nie obniża się poziomu innym dzieciom. To ten " chory" ma większy problem gdyż z reguły więcej się od niego wymaga niż powinno. A takie dziecko służy klasie tym iż dzieciaki uczą się tolerancji i akceptacji osób które zachowują się niekoniecznie tak jak one. Widzę, że niektórym rodzicom przydałoby się takie szkolenie bo do tej pory nie nauczyli się tolerancji, tylko czują się lepsi od tych "innych". A jak widzę czasem jak zachowują się dzieci w normalnych szkołach...to ciekawi mnie ile rodziców by się złapało za głowę, szok. Trochę tolerancji bo to co normalne nie zawsze jest takie normalne. Życie autystyka w naszym świecie jest trudnemu..a niektórzy próbują im jeszcze bardziej to utrudnić. A to wspaniałe dzieci z wielkim potencjałem...tylko trzeba dać im szansę...
22 lipca 2018, 23:38
Ahahaha a to dobre ;Dsama jesteś upierdliwa. Znieczulica jak nic. Może pora na inne forum? Tu jak widać nie zgadzamy się z Tobą.
Jestes obrzydliwa, matka..
Edytowany przez zpiekiel 22 lipca 2018, 23:40
22 lipca 2018, 23:43
Przepraszam za błędy...ale s trochę się zdenerwowałam
22 lipca 2018, 23:54
Powiem ze swojego doświadczenia. Chodziłam do podstawówki (klasy 2-6) z chłopcem " z problemami". Był agresywny w stosunku do dziewczynek , bałam się go. Kiedyś zaczął mnie dusić w szatni. Dotykał sie na lekcjach. Nauczycielka nie dawała sobie rady (28 dzieci, w tym on). był większy od innych.
Niestety w tej sytuacji zawiedli dorośli. Wszystko trzeba robić z głową. Do takich medialnych historii zawsze podchodzę z dystansem, bo trzeba by dokładnie zagłębić się w problem, żeby zrozumieć, kto ma rację. Nie każde dziecko nadaje się do klasy integracyjnej, nie w każdej szkole klasy integracyjne są dobrze zorganizowane, nie każdy nauczyciel poradzi sobie z takim dzieckiem i nie każdy będzie potrafił przekonać klasę do takiego dziecka. Wrzucanie na siłę dziecka autystycznego do zwykłej klasy, która go nie chce (przede wszystkim rodzice, a zaraz za nimi dzieci) jest błędem. Będą podjudzać, a dziecko będzie szaleć. Gdybym była rodzicem takiego dziecka, nie chciałabym, żeby uczyło się w nieprzyjaznym mu środowisku. Znam kilkoro dzieci z Aspergerem i są to często bardzo inteligentni młodzi ludzie. Ich problemem nie jest upośledzenie umysłowe, tylko ograniczona umiejętność funkcjonowania w społeczeństwie. Akceptacja przez otoczenie jest dla nich kluczowa.
22 lipca 2018, 23:55
Moje dziecko niestety miało styczność z autystyczną dziewczyną (5-6 lat), która na początku miło się bawiła, a gdy córka nie chciała dać jej swojej zabawki uderzyła ją zabawkowym samochodem w twarz i skończyło się na siniaku na twarzy i strachu dziecka przed pójściem na plac zabaw. Córka wie, że są rózni ludzie, ale nie musi się z nimi integrować. Z żadnych agresywnym dzieckiem nie pozwalamy jej się bawić, ale tłumaczymy dlaczego. Tak samo gdy widzi rozhisteryzowane dziecko i przyciągnie to jej uwagę na tyle, że zapyta to tłumaczymy dlaczego zachowanie tego dziecka jest złe itp. Lub gdy widzi kogoś wyraźnie nieprłnosprawnego i o to zapyta to tłumaczymy. Moje dziecko bywa w dużej ilości różnych miejsc i wie sporo o otaczającym nas świecie.
Nie wiem czy to najlepsze wyjście żeby zabraniać bawić się córce z tymi dziećmi.Tak dla zasady bo autystyczne i może uderzyć. To że dziecko dużo wie o świecie nie znaczy, że będzie umiało w nim funkcjonować. Siniaki i pobicia wśród dzieci zawsze się zdarzały, nawet gdy dzieci są zdrowe i tak kłócą się i biją. Świat nie jest idealny. Myślisz, że jeśli zapewnisz jej cieplarniane warunki rozwoju to sprawdzi się potem w zwykłym świecie, w którym można mieć np,agresywnego sąsiada albo kryminalistę? Nikt nie stanie się bohaterem siedząc na kanapie i oglądając kreskówki - by mieć odwagę trzeba się stykać z niebezpieczeństwem i nauczyć się jak sobie z nim radzić.
23 lipca 2018, 00:11
Nie wiem czy się zgadzam, bo nie opisano w tym artykule jakie są konkretnie obawy/zarzuty tych rodziców (poza ogólnym stwierdzeniem, że nie chcą dzieci z autyzmem). Inaczej bym reagowała gdyby zaburzenia dziecka dotkniętego autyzmem polegały np. na trudnościach w nawiązywaniu kontaktów społecznych (wtedy uważam, że nie powinno się nikogo wykluczać, tylko starać się nauczyć w jaki sposób można rozmawiać i nawiązywać ten kontakt i tę widzę przekazywać dzieciom). A inaczej bym reagowała gdyby problem był np. w tym, że chore dziecko byłoby nadaktywne i regularnie dezorganizowałoby lekcje. Piękna idea nauka tolerancji i indywidualnego podejścia do chorych osób. Ale realizowanie idei za wszelką cenę, nawet tej najpiękniejszej, dobre nie jest. Gdyby dzięki tego typu nauce moje dziecko miało zostawać w tyle z nauką dziesięciu innych przedmiotów to podejrzewam, że też szczęśliwa bym nie była.
23 lipca 2018, 00:18
. Znam kilkoro dzieci z Aspergerem i są to często bardzo inteligentni młodzi ludzie. Ich problemem nie jest upośledzenie umysłowe, tylko ograniczona umiejętność funkcjonowania w społeczeństwie. Akceptacja przez otoczenie jest dla nich kluczowa.
Jak patrzę na młodzież to zastanawiam się jaki % potrafi normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Trzydziestokilkuletni synkowie na utrzymaniu rodziców, bezrobotni pomimo skończenia studium. Wyobcowani, narcyze, komputerowi nałogowcy, samotnicy bojący się kontaktów z płcią przeciwną i cholera wie co jeszcze. Wszyscy tak bardzo pragną akceptacji otoczenia a jednocześnie nie potrafią zaakceptować innych. Paranoja jakaś.