- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 czerwca 2018, 22:27
Jak odbieracie informację od nauczyciela, że Wasze dziecko, np. bije inne dzieci i nauczycieli? Od kilku miesięcy pracuję w przedszkolu jako pomoc nauczyciela i zauważyłam, że większość rodziców traktuje to jako atak w ich stronę.
16 czerwca 2018, 12:13
Pytam z ciekawości (to nie atak na ciebie, żeby nie było) co robicie gdy dzieci w przedszkolu biją czy gryzą, jak reagujecie? Ja mam taki problem z tym ze dzieciak ze czasem rzuca różnymi przedmiotami, ale już teraz widać ze robi to z nadmiaru emocji np gdy cieszy się ze ktoś przyszedł albo gdy go pochwalić i jest dumny z siebie ze cis dobrze zrobił. Jest jeszcze problem spacerów, dziecko zamknięte w czterech ścianach to dziecko niewybiegany i marudne, a z doświadczenia wiem ze z wyjściem na płac zabaw jest w wielu przedszkolach problem:/ co do meritum, ja chce wiedzieć jak się zachowuje moje dziecko, jeśli jest jakiś problem to trzeba szybko zareagować, to ze przedszkolak bije to nie powód do wstydu tylko sygnał ze cos trzeba skorygować.
16 czerwca 2018, 13:40
Pytam z ciekawości (to nie atak na ciebie, żeby nie było) co robicie gdy dzieci w przedszkolu biją czy gryzą, jak reagujecie? Ja mam taki problem z tym ze dzieciak ze czasem rzuca różnymi przedmiotami, ale już teraz widać ze robi to z nadmiaru emocji np gdy cieszy się ze ktoś przyszedł albo gdy go pochwalić i jest dumny z siebie ze cis dobrze zrobił. Jest jeszcze problem spacerów, dziecko zamknięte w czterech ścianach to dziecko niewybiegany i marudne, a z doświadczenia wiem ze z wyjściem na płac zabaw jest w wielu przedszkolach problem:/ co do meritum, ja chce wiedzieć jak się zachowuje moje dziecko, jeśli jest jakiś problem to trzeba szybko zareagować, to ze przedszkolak bije to nie powód do wstydu tylko sygnał ze cos trzeba skorygować.
Jest zasada, że bierzemy dziecko na bok i pytamy dlaczego maluch np. uderzył inne dziecko. Jeśli wychodzi, że inne dziecko pierwsze go uderzyło, wtedy bierzemy też to drugie i tłumaczymy, że tak nie można, bo to kogoś bardzo boli. Jeśli sytuacja się powtarza często, wtedy jest dopiero rozmowa z rodzicem. Też mi się wydaje, że dzieci z nadmiaru emocji kogoś uderzą, zazwyczaj te żywe bardzo. Generalnie jest zasada natychmiastowego rozwiazywania problemu, bo taki maluch po kilku godzinach raczej zapomni co napsocił :) A co do wychodzenia na dwór, to robimy to codziennie, bez względu na pogodę, no chyba że leje deszcz i jest burza :) Dzieci muszą mieć gumaczki, kurtki przeciwdeszczowe, zimą spodnie na śnieg lub kombinezon, żeby być przygotowanym na każdą pogodę. Wychodzimy chociaż na 30 minut dziennie, jeśli jest bardzo zimno, latem jest łatwiej bo bierzemy koce, wodę i możemy dłużej posiedzieć :) Moje doświadczenie z dziećmi jest jeszcze małe, ale dziękuję za każdą odpowiedź :)
16 czerwca 2018, 14:43
Nie wiem ja ostatnio czytałam o przemocy wśród dzieci w szkole i byłam zaskoczona. Myślałam, że teraz są inne czasy gdzie z dziećmi się rozmawia, są psychologowie generalnie jest bardziej cywilizowanie, a potem czytam, że czyjeś dziecko codziennie wraca do domu z guzem i jest duszone albo jakiś dzieciak przykłada innym nóż do szyi. Dzicz jak za moich czasów.
Generalnie gdyby moje dziecko biło starałabym się coś z tym zrobić i dowiedzieć się o jego problemach emocjonalnych, chorobach, niepokojach. Ale gdyby to moje dziecko bito nogi z dupy bym powyrywała. W głowie mi się nie mieści żeby pozwalać na 2 letnie dręczenie swojego dziecka i posyłanie go tak do szkoły w miëdzyczasie pisząc sobie liściki do dyrekcji.
16 czerwca 2018, 19:01
Tez pracowałam w przedszkolu i nigdy mi się nie zdarzylo żeby któraś z nas "naskarzyla" na dziecko a niektore były wybitnie niesforne. Po pierwsze taka matka i tak nie uwierzy że jej kochane słoneczko rozwala zajęcia. Po drugie informowanie rodzica i tak nic nie zmienia w zachowaniu dziecka. Ogólnie miałyśmy to w dupie. Póki się krew nie lała. Ciężko jest ogarnąć ponad 30dzieci w dwie osoby, zwłaszcza że jest szczególowy plan dnia którego trzeba się trzymać.
Edytowany przez 16 czerwca 2018, 19:03
16 czerwca 2018, 19:12
Tez pracowałam w przedszkolu i nigdy mi się nie zdarzylo żeby któraś z nas "naskarzyla" na dziecko a niektore były wybitnie niesforne. Po pierwsze taka matka i tak nie uwierzy że jej kochane słoneczko rozwala zajęcia. Po drugie informowanie rodzica i tak nic nie zmienia w zachowaniu dziecka. Ogólnie miałyśmy to w dupie. Póki się krew nie lała. Ciężko jest ogarnąć ponad 30dzieci w dwie osoby, zwłaszcza że jest szczególowy plan dnia którego trzeba się trzymać.
koszmar, niezle podejscie, jasne ze nie jest latwo, ale bywam sama z ok 20-22 osobowa grupa i na szczescie do takiej postawy bardzo mi daleko. Dobrze ze nie pracujesz juz z dziecmi.
16 czerwca 2018, 19:35
Osobiście uważam, że bardzo dużo zależy od przedszkola/szkoły. Moje dziecko agresywne nigdy nie było, a w szkole to już w ogóle z tych bardziej anielskich, ale w każdej z trzech placówek edukacyjnych problem niesubordynacji/agresji ze strony innych dzieci występował. I nie były to dzieci z rodzin określanych jako patologiczne. Różnie sobie z tym radzono, w jednej przeciętnie, w drugiej słabo. Najbardziej jestem zadowolona teraz. W tej szkole się rozmawia z dziećmi - do skutku. I naprawdę daje to efekty. Dla mnie placówka, w której opiekunowie nie radzą sobie z dziećmi i obwiniają rodziców, to kiepska placówka. Szkoła ma aparat - psychologów, pedagogów - niech z niego korzysta, jeśli kadra sobie nie radzi. Uczyłam w LO kilka lat i wiem, że młodzież jest ok, tylko trzeba mieć do niej podejście. A na dręczenie uznaję tylko jeden sposób - pożegnanie z placówką.
16 czerwca 2018, 19:41
Tez pracowałam w przedszkolu i nigdy mi się nie zdarzylo żeby któraś z nas "naskarzyla" na dziecko a niektore były wybitnie niesforne. Po pierwsze taka matka i tak nie uwierzy że jej kochane słoneczko rozwala zajęcia. Po drugie informowanie rodzica i tak nic nie zmienia w zachowaniu dziecka. Ogólnie miałyśmy to w dupie. Póki się krew nie lała. Ciężko jest ogarnąć ponad 30dzieci w dwie osoby, zwłaszcza że jest szczególowy plan dnia którego trzeba się trzymać.
No tak, bo powiedzenie dzieciom po raz setny, że niedźwiedź przesypia zimę tudzież robienie kolejnego rysunku jest znacznie istotniejsze niż nauczenie dzieci życia w grupie. Pytanie zatem, po co posyłać dziecko do przedszkola, bo szczegółowy plan dnia to rodzic sam w domu może dziecku zapewnić.
16 czerwca 2018, 21:15
Mój syn wprawdzie nie bije, ale miał taki etap, że gryzł, w przedszkolu zdarzyło mu się dwa razy, w domu częściej. Pani z przedszkola nam o tym powiedziała, zapytałam się w jakich to było okolicznościach i okazało się, że podobnie jak w domu: nie było to z agresji tylko z nadmiaru wrażeń, on miał wtedy półtora roku i jeszcze nie wiedział jak sobie z tym radzić. Zapytałam, czy pani ma jakieś pomysły co z tym zrobić. Pani dała kilka pomysłów (standardowa rozmowa, tłumaczenie, pokazywanie innych metod rozładowania itp.) i dodała, że w tym wieku to się zdarza bardzo często i szybko mija (prawda).Jeśli rodzice odbierają takie coś jako atak na nich, to albo mają problemy czy kompleksy na punkcie swoim albo swojego rodzicielstwa, albo Ty prrzekazujesz to w jakiś agresywny sposób (pewnie raczej to pierwsze ale nie znam Cię, więc kto wie ;) ). Na to pierwsze nic nie poradzisz, powiedzieć przecież musisz, możesz podpowiedzieć, jak mogą sobie z tym radzić, a co oni z tym zrobią to już ich sprawa.
Pewnie zostanę zjedzona, ale czy nie powinno być odwrotnie...? Czy to nie nauczyciel powinien pytać rodzica, jakie ma pomysły na rozwiązanie problemów z własnym dzieckiem?
16 czerwca 2018, 21:25
koszmar, niezle podejscie, jasne ze nie jest latwo, ale bywam sama z ok 20-22 osobowa grupa i na szczescie do takiej postawy bardzo mi daleko. Dobrze ze nie pracujesz juz z dziecmi.Tez pracowałam w przedszkolu i nigdy mi się nie zdarzylo żeby któraś z nas "naskarzyla" na dziecko a niektore były wybitnie niesforne. Po pierwsze taka matka i tak nie uwierzy że jej kochane słoneczko rozwala zajęcia. Po drugie informowanie rodzica i tak nic nie zmienia w zachowaniu dziecka. Ogólnie miałyśmy to w dupie. Póki się krew nie lała. Ciężko jest ogarnąć ponad 30dzieci w dwie osoby, zwłaszcza że jest szczególowy plan dnia którego trzeba się trzymać.
16 czerwca 2018, 21:27
No tak, bo powiedzenie dzieciom po raz setny, że niedźwiedź przesypia zimę tudzież robienie kolejnego rysunku jest znacznie istotniejsze niż nauczenie dzieci życia w grupie. Pytanie zatem, po co posyłać dziecko do przedszkola, bo szczegółowy plan dnia to rodzic sam w domu może dziecku zapewnić.Tez pracowałam w przedszkolu i nigdy mi się nie zdarzylo żeby któraś z nas "naskarzyla" na dziecko a niektore były wybitnie niesforne. Po pierwsze taka matka i tak nie uwierzy że jej kochane słoneczko rozwala zajęcia. Po drugie informowanie rodzica i tak nic nie zmienia w zachowaniu dziecka. Ogólnie miałyśmy to w dupie. Póki się krew nie lała. Ciężko jest ogarnąć ponad 30dzieci w dwie osoby, zwłaszcza że jest szczególowy plan dnia którego trzeba się trzymać.