- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 czerwca 2018, 10:50
Czy robicie drzemki w ciągu dnia? Ile zwykle trwają? Ile godzin śpicie w nocy? Jak inaczej sobie radzicie z sennością w ciągu dnia? I jaką macie pracę (w sensie fizyczną, przed komputerem itd.)? Pytanie głównie do osób, które mają standardowe godziny pracy czyli nie pracują na nocne zmiany.
Edytowany przez nataliu 10 czerwca 2018, 10:50
11 czerwca 2018, 07:45
Sypiam 7-8 godzin w nocy i nie robię drzemek bo szkoda mi czasu i nie potrzebuję ich, inaczej było jak nie wiedziałam że mam niedoczynnosć i padałam w połowie dnia to musiałam chociaż na chwilkę oko przymknąć. Obecnie przyjmując euthyrox mam nawet nadmiar energii jak wtedy kiedy byłam dzieckiem dosłownie mnie nosi.
11 czerwca 2018, 07:49
Czasem lubię po obiadku na parę minut się położyć ale to musi być 15 max 30 minut, wtedy działa cuda a człowieka nie rozwala jeszcze bardziej bo jak się śpi za długo to człowiek potem wstanie i niewie jak się nazywa.
11 czerwca 2018, 08:43
Nie śpię w dzień, jeśli zasypiam to znaczy, że jestem chora.
11 czerwca 2018, 09:34
Nie bardzo wiem, jak mając standardowe godziny pracy można sobie ucinac drzemki w dzień, ale ok. Ja chronicznie niedosypiam, 5-6 godzin snu na dobę, ale na drzemkę czasu nie mam. Czasem w weekend jak za późno pójdę spać i za wcześnie potem wstanę, to mnie zmorzy sen i oglądając coś przysnę na godzinę-pół, ale zwykle staram się wykorzystać dzień wolny na odespanie, czyli z 10 godzin mi się uda pospać. Robiłabym sobie drzemki, ale nie mam jak.
11 czerwca 2018, 10:02
Przed ciąża i w ciąży zdarzało się często, pomimo, że długo spałam w nocy, ogólnie byłam śpiochem. Obecnie mając niemowlaka w domu mój sen w nocy jest przerywany(2-3 razy się budzę na 30min do 2 godzin, gdy nie mogę ponownie zasnąć). W dzień gdy mała śpi, szkoda mi czasu na jakiekolwiek drzemki;)
Edytowany przez Fizia26 11 czerwca 2018, 10:03
11 czerwca 2018, 10:45
Zdarza mi się spać w dzień. Trwa to różnie. O różnych godzinach bywam senna. Śpię zazwyczaj min 8h a 9 to norma.
11 czerwca 2018, 10:52
Zazwyczaj śpię 4-5 h w dni robocze (niestety budzą mnie ćwierkające ptaszki o 4:00 :) , tak co 2-3 dni muszę sobie zrobić drzemkę po pracy 30-40 min (ale zasnę tylko jak się położę na brzuchu). Tak już mam od kilku lat - widzę, że zrobiły mi się cienie pod oczami, ale nie umiem spać dłużej "za jednym razem"
11 czerwca 2018, 11:18
Siedzenie w toalecie tak, to dla mnie strata czasu i to samo co ze spaniem, gdyby się dało tę funkcję fizjologiczną wyłączyć to się zgłaszam. Z jedzeniem tak nie mam, lubię jeść, a już zwłaszcza w sytuacjach społecznych (kiedy idę z przyjaciółką na kremówki chociażby, bo kto nie lubi kremówek?). No i oczywiście, że to szkodzenie sobie, ale na tej samej zasadzie brak czasu na czytanie to szkodzenie sobie w sferze intelektualnej - i to na jakim polu sobie zaszkodzimy to już kwestia wyboru.Za to przyjmując Twoją teorię, to tak samo stratą czasu jest jedzenie i siedzenie na kibelku. Jeśli ktoś ma problemy ze snem i śpi za mało, to nie zawsze może coś na to poradzić. Ale jeśli niedosypia z premedytacją, bo sen to strata czasu, to działa tylko i wyłącznie na swoją szkodę.Mam problemy ze spaniem i to koszmarne, a sen uważam za marnowanie czasu i gdyby to było fizycznie możliwe to nigdy bym nie spała - więc teoria taka sobie.Sen to nie jest marnowanie czasu, ale w pełni zrozumie to tylko osoba, która że snem ma problemy...Ja nie robię drzemek w dzień. Cierpię na bezsenność, śpię za mało w nocy, a jak prześpię się nawet kwadrans w dzień, to potem tym bardziej nie mogę zasnąć wieczorem, a dodatkowo po drzemce łażę jakaś rozbita i nie potrafię się pozbierać... Czasem mnie ogarnia sen w ciągu dnia, ale staram się to zwalczyć jakimś bardziej aktywnym zajęciem. Poza tym wydaje mi się, że już się po prostu przyzwyczaiłam do zbyt małej dawki snu i dzięki temu jakoś tam funkcjonuję.
Pieprzenie od rzeczy że aż skóra cierpnie.
11 czerwca 2018, 12:28
Pieprzenie od rzeczy że aż skóra cierpnie.Siedzenie w toalecie tak, to dla mnie strata czasu i to samo co ze spaniem, gdyby się dało tę funkcję fizjologiczną wyłączyć to się zgłaszam. Z jedzeniem tak nie mam, lubię jeść, a już zwłaszcza w sytuacjach społecznych (kiedy idę z przyjaciółką na kremówki chociażby, bo kto nie lubi kremówek?). No i oczywiście, że to szkodzenie sobie, ale na tej samej zasadzie brak czasu na czytanie to szkodzenie sobie w sferze intelektualnej - i to na jakim polu sobie zaszkodzimy to już kwestia wyboru.Za to przyjmując Twoją teorię, to tak samo stratą czasu jest jedzenie i siedzenie na kibelku. Jeśli ktoś ma problemy ze snem i śpi za mało, to nie zawsze może coś na to poradzić. Ale jeśli niedosypia z premedytacją, bo sen to strata czasu, to działa tylko i wyłącznie na swoją szkodę.Mam problemy ze spaniem i to koszmarne, a sen uważam za marnowanie czasu i gdyby to było fizycznie możliwe to nigdy bym nie spała - więc teoria taka sobie.Sen to nie jest marnowanie czasu, ale w pełni zrozumie to tylko osoba, która że snem ma problemy...Ja nie robię drzemek w dzień. Cierpię na bezsenność, śpię za mało w nocy, a jak prześpię się nawet kwadrans w dzień, to potem tym bardziej nie mogę zasnąć wieczorem, a dodatkowo po drzemce łażę jakaś rozbita i nie potrafię się pozbierać... Czasem mnie ogarnia sen w ciągu dnia, ale staram się to zwalczyć jakimś bardziej aktywnym zajęciem. Poza tym wydaje mi się, że już się po prostu przyzwyczaiłam do zbyt małej dawki snu i dzięki temu jakoś tam funkcjonuję.
Też otworzyłam szeroko oczy.
11 czerwca 2018, 13:08
Siedzenie w toalecie tak, to dla mnie strata czasu i to samo co ze spaniem, gdyby się dało tę funkcję fizjologiczną wyłączyć to się zgłaszam. Z jedzeniem tak nie mam, lubię jeść, a już zwłaszcza w sytuacjach społecznych (kiedy idę z przyjaciółką na kremówki chociażby, bo kto nie lubi kremówek?). No i oczywiście, że to szkodzenie sobie, ale na tej samej zasadzie brak czasu na czytanie to szkodzenie sobie w sferze intelektualnej - i to na jakim polu sobie zaszkodzimy to już kwestia wyboru.Za to przyjmując Twoją teorię, to tak samo stratą czasu jest jedzenie i siedzenie na kibelku. Jeśli ktoś ma problemy ze snem i śpi za mało, to nie zawsze może coś na to poradzić. Ale jeśli niedosypia z premedytacją, bo sen to strata czasu, to działa tylko i wyłącznie na swoją szkodę.Mam problemy ze spaniem i to koszmarne, a sen uważam za marnowanie czasu i gdyby to było fizycznie możliwe to nigdy bym nie spała - więc teoria taka sobie.Sen to nie jest marnowanie czasu, ale w pełni zrozumie to tylko osoba, która że snem ma problemy...Ja nie robię drzemek w dzień. Cierpię na bezsenność, śpię za mało w nocy, a jak prześpię się nawet kwadrans w dzień, to potem tym bardziej nie mogę zasnąć wieczorem, a dodatkowo po drzemce łażę jakaś rozbita i nie potrafię się pozbierać... Czasem mnie ogarnia sen w ciągu dnia, ale staram się to zwalczyć jakimś bardziej aktywnym zajęciem. Poza tym wydaje mi się, że już się po prostu przyzwyczaiłam do zbyt małej dawki snu i dzięki temu jakoś tam funkcjonuję.
Tyle że jak nie przeczytasz książki, to Twój organizm nie będzie przez to gorzej funkcjonował. A przez brak snu owszem. Takie gdybanie o wyłączeniu funkcji fizjologicznych do niczego nie prowadzi, bo jednak tak jesteśmy skonstruowani i nie mamy na to wpływu. Ja piszę o rzeczywistości, czyli sen jest niezbędny do życia i funkcjonowania i w tym znaczeniu nie można go traktować jako stratę czasu, bo zwyczajnie bez niego nie da się funkcjonować. Ty znowu o jakiejś fantastyce "jakby można było nie spać, to bym nie spała". Ja pewnie też nie, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.
No i ja akurat kremówek nie lubię :)