Temat: Wsparcie partnerów w odchudzaniu

Hej, jak to wygląda u was ze wsparciem partnera w waszym odchudzaniu? Ja ostatnio prosiłam mojego żeby mi pomógł, żeby nie kusił i przy mnie starał się nie jeść np słodyczy bo jestem od nich uzależniona i łatwo mi się wtedy złamać. Oczywiście chłopak mnie zapewnił, że będzie moim wsparciem, że tak właśnie będzie itd.

No i ja tutaj ładnie się trzymam pierwszy tydzień, wychodzimy z piekarni, mój chłopak idzie rozpakowywać zakupy, a ja jeszcze do piekarni musiałam skoczyć. Wracam i co? Stoi uradowany przy budce z lodami z wieeelgachnym gofrem. Uśmiech od ucha do ucha. Sprzedawca od razu woła do mnie czy też ma mi zrobić, ale na całe szczęście udało mi się opanować ;D

Pasek wagi

Wspieram go i staram się aby dieta kojarzyła mu się dobrze i żeby ją lubial. I chyba to ja się bardziej wkurzam jak sięgnie po piwo albo namówi na kebaba ;-) w dodatku nie respektuje cheat meal, on to nazywa happy day co w jego przypadku oznacza że sięga po najgorszy szajs przez cały dzień hahaha ale i tak jestem z niego dumna co mu powtarzam ...

moj maz nie je slodyczy (w domu przynajmniej). Je dokladnie to co ja i sam domaga sie warzyw i salatek bo mowi ze mu witamin brakuje. Czasem sobie tam zrobi jakies inne kanapki na sniadanie ale ogolnie jemy to samo w wiekszosci.

Pasek wagi

Zupelnie nie wspiera. Uwaza ze nie musze chudnac bo mu sie podobam taka jaka jestem. W dodatku je przy mnie lodycze, chipsy, frytki i inne badziewia i jeszcze sie denerwuje jak nie chcę z nim jesc. Czym mnie rowniez denerwuje ze mnie nie rozumie ze chcę schudnac.

Ale jak schudne chocby kilogram czy dwa to slysze komplementy, wiec tak naprawde bym pewnie mu sie bardziej podobala w szczuplejszej wersji

mtsiwak napisał(a):

moj maz nie je slodyczy (w domu przynajmniej). Je dokladnie to co ja i sam domaga sie warzyw i salatek bo mowi ze mu witamin brakuje. Czasem sobie tam zrobi jakies inne kanapki na sniadanie ale ogolnie jemy to samo w wiekszosci.

Mój na warzywa syczy a witaminy uzupełnia faszerując się tabletkami. Ale już powoli przekonuje się do warzyw, chociaż ciężko z tym u niego. U niego w domu jadało się typowo polsko i tłusto. Co ciekawe, nikt u niego nie ma problemów z wagą a jedzą naprawdę dużo, ciężko i kalorycznie. Dwudaniowy obiad to norma, kiedyś liczyłam to spokojnie tam było 1200-1500 kcal. Do tego spore śniadanie i dosyć lekka kolacja plus kawa z czymś słodkim. Ja naprawdę nie wiem jakim cudem oni wszyscy są tacy szczupli. Ja gdybym tak jadła to mogliby kręcić po miesiącu dokument o mnie pt. "Najgrubsza kobieta świata".

BlueButterflyBaby napisał(a):

mtsiwak napisał(a):

moj maz nie je slodyczy (w domu przynajmniej). Je dokladnie to co ja i sam domaga sie warzyw i salatek bo mowi ze mu witamin brakuje. Czasem sobie tam zrobi jakies inne kanapki na sniadanie ale ogolnie jemy to samo w wiekszosci.
Mój na warzywa syczy a witaminy uzupełnia faszerując się tabletkami. Ale już powoli przekonuje się do warzyw, chociaż ciężko z tym u niego. U niego w domu jadało się typowo polsko i tłusto. Co ciekawe, nikt u niego nie ma problemów z wagą a jedzą naprawdę dużo, ciężko i kalorycznie. Dwudaniowy obiad to norma, kiedyś liczyłam to spokojnie tam było 1200-1500 kcal. Do tego spore śniadanie i dosyć lekka kolacja plus kawa z czymś słodkim. Ja naprawdę nie wiem jakim cudem oni wszyscy są tacy szczupli. Ja gdybym tak jadła to mogliby kręcić po miesiącu dokument o mnie pt. "Najgrubsza kobieta świata".

Mój też u mamy jadł mega tłusto, chociaż on sam chudy jak palec. Jego mama wszystko na smalcu smażyła, a ja nigdy. Jak zaczeliśmy razem mieszkać to on się przestawił, a jak raz poszedł po jakimś czasie do mamy i zjadł schabowego, który był znowu na smalcu smażony tooo miał niezłe rewolucje żołądkowe, bałam się, że do sąsiadów na dół się przebije xD

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.