Temat: budownictwo - czy warto

Moja siostra jest w drugiej klasie liceum i rozważa ścieżkę zawodową. Pytanie kieruję w jej imieniu - sama nie wiem co doradzić, bo jest w klasie matematyczno-informatycznej i zastanawia się na budownictwem.

Z tym że, naczytała się for internetowych i tam studenci niezbyt pochlebnie wypowiadają się o tym zawodzie. Że studia wymagające i pracochłonne a sama praca w zawodzie ciężka, często delegacje i wyjazdy, nadzór nad robotnikami którzy również mają ,,swoje muszki w dupie" , ogólnie chaos a wynagrodzenie jak na tak dużo nauki wcale nie takie dobre.

Siostra rozważa także informatykę i programowanie. Czy pracuje ktoś w zawodzie inżyniera budowlanego? Czy faktycznie opłaca się bardziej iść w branże IT aniżeli budowlaną?

ja jestem po budownictwie. Pracowałam tylko na budowie jako inżynier budowy. Kasa dobra i perspektywa że po zrobieniu uprawnień możesz byc kierownikiem budowy. Mój kierownik pracował jednoczesnie na kilku budowach (pojawiał się na każdej co drugi-trzeci dzień) i za każdą zgarniał po kilka/kilkanascie tysiecy na miesiąc (w zalezności od wielkosci budowy). Ja jako inżynier zarabiałam kilka lat temu oczywiście mniej, ale i tak więcej niż znajomi w innych branżach (teraz jestem na urlopie wychowawczym więc nie wiem jak stawki się mają). Sama praca ma plusy i minusy. Moja pierwsza ekipa była zgrana i z robotnikami tez się dobrze pracowało. W drugiej firmie już pracownicy byli nastawieni na kablowanie (bo dostawali za to premie) i atmosfera była kiepska. Do tego co jakiś czas trafi sie jakiś nawalony, ktorego trzeba wygonić z budowy. Do tego niestety dla niektórych robotników nie liczysz się jak nie rzucisz bluzgiem, więc czasem jak rzuciłam wiązanką (taka mała dziewczynka wyglądajaca na 17 lat do robotnika) to się ludzie aż oglądali ;) hehehe. Minus - pogoda. Właściwie nie pracowało sie tylko w bardzo dużych mrozach i bardzo dużych ulewach. Upały po 35 stopni w cieniu, średni deszcz - na nikim nie robił wrazenia i trzeba było chodzić, moknąć, gotować się i pilnować ludzi. Teraz rozważam pracę w biurze, ale nie projektowym. Chciałabym pracować na budowie w biurze, ale już nie jako ten nadzór - zestarzałam sie i mi sie już nie chce ;P Ale trzeba przyznać że w tych czasach, gdzie po 10 godzin łaziłam po budowie, miałam stresy za 10 osób, mogłam jeść ile wlezie i byłam szczuplutka ;) Jak to mój szef kiedyś powiedział: "Kobiety płacą ciężkie pieniądze za fitnessy i solarium a Pani ma to za darmo i jeszcze Pani za to pensje dostaje" :P hehe Plus też taki, ze dróg kariery jest sporo: budowa, biuro projektowe, jakiś urzednik w Zarzadzie Dróg czy urzędzie miejskim, na dorbrą sprawę czy skończy kubaturówkę czy drogi czy cokolwiek innego, to zawsze znajdzie pracę w innej gałęzi budownictwa - jak rozumiesz zasade prowadzenia budowy, umiesz kierowac ludźmi, umiesz obsługowac się niwelatorem to czy drogi czy domy czy mosty czy sanitarka - dasz sobie radę - kwestia przyswojenia nowej wiedzy teoretycznej (a to najczęściej się robi w trakcie budowy). Ja polecam w każdym razie ;) Ale zalezy co lubi robić. Jeden rok studiowałam informatykę matematyczną, ale po tym roku wiedziałam, że to absolutnie nie moja bajka i dlatego zmieniłam na budownictwo

Pasek wagi

Ja jestem inżynierem budowy. Branża elektryczna akurat a nie ściśle budownictwo. Jednak zasada ta sama. Pogoda i warunki sanitarne na budowie pozostawiają dużo do życzenia. Z pracownikami to zależy jaką ekpia się trafi. Czasami ok a czasami z oka nie można spuścić i wszystko tłumaczyć i pokazywać. Teraz jeszcze napływ Ukraińców i bariera językowa. Czasami dostaniesz ludzi, którym nawet nie jesteś w stanie wytłumaczyć co mają zrobić a nie ma szans, żeby wzięli projekt w rękę i poszli sami coś robić. Czas pracy.. w 8 godzin się nie zamkniesz. Bywa że świątek piątek i niedzielę. W dużych firmach typu Skanska gdzie jest kilku inżynierów do jednego tematu jest łatwiej z podziałem obowiązków czy chociaBy urlopem. Jak jesteś jedynym inżynierem swoje branży na obiekcie  to zapomnij że w trakcie budowy pojedziesz gdzieś na 2 tyg. Dostajesz na plecy spora odpowiedzialność i decyzyjność. Musisz mięs wysoką granicę odporności na stres. Musisz myśleć za wszystkich dookoła. Wyprzedzać realizację i zamaiwac materiały, żeby nie było przestoju w pracy. Często wyjaśniać błędy projektowe. Generalnie jest dość ciężko ale jak już popatrzysz na budynek który wyszedł spod Twojej ręki to jest satysfakcja. 

Możesz iść jeszcze w projektowanie jak już ktoś wspominał wyzej. Ja bym dodała że jest jeszcze trzecia droga czyli kosztorysowanie. Oba mają te plusy że większość czasu w ciepłym biurze i z czystą toaletą:) (uwierz to nabiera ogromnego znaczenia gdy dzielisz 2 tojtoje z powiedzmy 60 pracownikami). Minus jak dla mnie taki że siedzisz cały dzień za biurkiem. Ja wolę po rusztowaniach łazić:) 

Do bycia inżynierem budowy a napewno do bycia dobrym inżynierem budowy trzeba mieć zacięcie. Jak siostra tego nie czuje to będzie jej ciężko.

Pasek wagi

choco.lady napisał(a):

Dziękuje Ci za tę odpowiedź. Wyczerpującą ale na temat :) Dam przeczytać siostrze jak będziemy się widzieć, albo przekopiuję (nie mieszkam już w domu rodzinnym) :) Czyli ogólnie rzec biorąc drugi raz byś się już nie zdecydowała obrać tej ścieżki kariery? :) Pozdrawiam! :)

Szczerze mówiąc nie wiem... Jakby mi było tak źle, to bym zmieniła zawód, a jednak cały czas w tym siedzę :)

Bywa cholernie ciężko ale i satysfakcja jest wielka. Na pewno niezwykle istotne jest to, że pracuję w tej firmie a nie w innej, jedna z lepszych w kraju, super ambitne projekty, każdy dzień jest ciekawy, ludzie fajni, a to jednak mniejszość (trafienie tutaj zajęło mi 7 lat, 6 firm i 3 kraje). Myślimy o wyprowadzce za kilka lat a to pewnie oznacza koniec oszałamiających projektów i klepanie zwykłych obliczeń dla domków jednorodzinnych i wielka satysfakcja pójdzie w długą ;) W zamian mniej stresu i mieszkanie niedaleko rodziny. Zarobki zupełnie przeciętne (pez porównania z tymi na budowie) i to trochę boli szczerze mówiąc. Ale się jeszcze dorobię, jeszcze sporo życia przede mną ;)

ja jestem właśnie na kursie przekwalifikującym - na 18 osób, 5 to bydowlańcy właśnie (w tym studentka 5 roku) - jeden z nich właśnie skończył Forum Gdańsk i ucieka z budowlanki. (tak jak wszyscy u nas ;))

Pasek wagi

Ja jestem po architekturze ale spora czesc zajec mielismy z budownictwem. Tylko ja studiowalam i mieszkam w De. Wszyscy moi znajomi pracowali juz w zawodzie na studiach. Niektorzy w mniejszy j biurach, kumpel zaliczyl juz kilka miedzynarodowych "gwiazd" jesli chodzi o firmy. Ale to trzeba byc wybitnym.

Generalnie mysle, ze po IT jest latwiejsza kasa. I wieksza na poczatku i pozniej.

Ja dzisiaj bylam godzine na budowie i myslalam, ze zdechne w tym skwarze.

Mój mąż i moja bratowa są po budownictwie więc opowiem jak to u nich wygląda. 

Mąż zaraz po dziennej inżynierce poszedł na zaoczne magisterskie i zaczął pracować na budowie. W temacie zarobków powiem tylko że szybko zaczął zarabiać bardzo dobrze, a obecnie (z uprawnieniami i własną firmą) jest jeszcze lepiej. Ale... praca na budowie to nie jest praca, to jest tryb życia. Jeszcze o ile w kubaturówce delegacje nie zdarzają się tak często lub nie są tak odległe, to przy lądowej już tak nie jest. Dodatkowo o 8 godzinnym trybie pracy można zapomnieć, o urlopach kiedy się chce również. Mąż pracował wcześniej w nie za dużej firmie (nie wiem czy to samo ma miejsce w Skanskiej czy innym Budimexie - w których z kolei zarobki są niższe) ale u niego normą były telefony we wszystkich możliwych godzinach we wszystkich możliwych sprawach od: swoich pracowników, swojego kierownika, stróża na budowie, pani sprzątającej barak, pana dowożącego obiady... Nie oszukujmy się, w takim trybie pracy trzeba się umieć odnaleźć. Facetom jest też dużo łatwiej wzbudzić szacunek u pracowników. Nie mówię że kobiety sobie nie radzą czy się nie nadają, bo te które się w tym środowisku odnajdują radzą sobie bardzo dobrze. Warto tylko pamiętać, że muszą mieć umiejętność ustawienia sobie grupy robotników - czyli często panów dużo starszych od siebie, młodych Ukraińców itd. Chyba nikt też tu nie wspomniał, że posiadając uprawnienia budowlane i będąc kierownikiem robót czy obiektu ponosi się pośrednią lub bezpośrednią odpowiedzialność za ludzi i ewentualne wypadki przy pracy - a tych jest naprawdę sporo. 

Warto sobie zdawać sprawę jak taka praca wygląda przed rozpoczęciem studiów. Moja bratowa takiej świadomości chyba do końca nie miała... właśnie kończy studia, w trakcie których robiła praktyki na budowie po których stwierdziła że na budowę nie wróci. Obecnie zaczęła pracę w biurze projektowym. Nie wątpię że średnio jakieś jedno biuro na dziesięć prowadzi ciekawe projekty, ale no nie oszukujmy się - większość niekoniecznie. Warto też wspomnieć że w biurze zarobki są zazwyczaj niewspółmiernie niskie do trudu włożonego w studia/uprawnienia/wymagany staż pracy (jako-tako doświadczony pracownik zarobi tam tyle ile nie przymierzając początkujący programista).

Praca na budowie, czy to w zakresie stricte budowlanym,  elektrycznym czy każdym innym ma to do siebie, że aby nią kierować trzeba ją dobrze znać. Studia dają tylko przygotowanie teoretyczna, a potem przychodzi budowa i konkretne problemy wykonawcze. Okazuje się że w planie są błędy, czegoś brakuje, coś trzeba przesunąć, użyć materiału zastępczego, wymienić jedno urządzenie na inne itp. Żeby być dobrym kierownikiem trzeba się z tą pracą  dobrze zapoznać, nabyć doświadczenia  Faktem jest, że na początku  majster po zawodówce z kilkunastoletnim stażem ma większą wiedzę od pani magister i co najwyżej można się go zapytać jakie widzi rozwiązanie problemu. Jeśli ktoś uważa, że po studiach ubierze biały kask i pójdzie wydawać fizycznym dyspozycje to grubo się myli. By być dobrym kierownikiem potrzeba dobrych kilku lat doświadczenia zdobytego w ubraniu roboczym i gumiakach. Często na początku większa budowa to szczere pole, wszędzie daleko, brak wody, błoto, rozkopy i rozjeżdżone drogi. W szpilkach nie pójdziesz bo się ludzie z ciebie pośmieją. W zimie zimno, w upały gorąco, w deszcz mokre błoto. Kierowanie ludźmi też wymaga odpowiednich predyspozycji - ani kokietowaniem ani rozkazywaniem dużo się nie zdziała. Z jednej strony trzeba narzucić mężczyznom posłuch - co wcale nie jest takie proste bo męskie ego ma z tym trudności, a z drugiej strony zadbać o dobrą atmosferę by ludziom dobrze się pracowało i w razie problemów czuli wsparcie - i tu ponownie kłania się fachowość i znajomość zawodu w praktyce a nie teoretyczna. Jeśli się nie "czuje" spraw technicznych i konstrukcyjnych oraz nie ma predyspozycji do kierowania grupami ludzi,to  pracy na budowie lepiej nie planować.

choco.lady napisał(a):

Moja siostra jest w drugiej klasie liceum i rozważa ścieżkę zawodową. Pytanie kieruję w jej imieniu - sama nie wiem co doradzić, bo jest w klasie matematyczno-informatycznej i zastanawia się na budownictwem.Z tym że, naczytała się for internetowych i tam studenci niezbyt pochlebnie wypowiadają się o tym zawodzie. Że studia wymagające i pracochłonne a sama praca w zawodzie ciężka, często delegacje i wyjazdy, nadzór nad robotnikami którzy również mają ,,swoje muszki w dupie" , ogólnie chaos a wynagrodzenie jak na tak dużo nauki wcale nie takie dobre.Siostra rozważa także informatykę i programowanie. Czy pracuje ktoś w zawodzie inżyniera budowlanego? Czy faktycznie opłaca się bardziej iść w branże IT aniżeli budowlaną?

Dla mnie niebo a ziemia. Przez niebo mam na myśli IT. Dla osoby o umyśle ścisłym IT to bajka, zwłaszcza jak ktoś sobie cicho osiądzie na zapleczu odcięty od klienta  grubym murem marketingowców;) Budownictwo to duża odpowiedzialność, ciągłe użeranie się z ludźmi, a kasa dość przeciętna jak na takie warunki.

dzięki wielkie za wszystkie opinie  !

Ja skończylam budownictwo i pracuję jako geodeta. Ogólnie to trudny kierunek ale jeśli kogoś to naprawdę interesuje to na pewno sobie poradzi :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.