Temat: Otyłe dzieci

Co myślicie o rodzicach otyłych dzieci (kilkulatków, nie nastolatków). Zapewne jakiś procent otyłości wśród dzieci wynika z chorób/przyjmowanych leków, więc tu sprawa jest prosta. Czy pozostali rodzice powinni się wstydzić za siebie, że doprowadzili zdrowe dziecko do widocznego nadbagażu kilogramów? Czy "to tylko dziecko, wyrośnie z tego"? Ja miałam farta, jadłam duużo słodyczy za pozwoleniem rodziców, ale zawsze byłam szczupłym dzieckiem. Jednak słabość do słodyczy została do dziś. Zapewne to też kwestia tego, że ponad 20 lat temu nie było wiadomo, że cukier to "trucizna". 

AwesomeGirl napisał(a):

Matyliano ja bym poprosiła o ten artykuł jeśli to nie problem :)

jasne :) teraz idę na dzień mamy, ale jak wrócę do zeskanuję i się odezwę :) 

Pasek wagi

Matyliano, ja też poproszę artykuł :) 

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Dzieci rosną i za kilka lat nie będe juz miała takiego wpływu co sobie kupią po drodze do szkoły przykładowo, dlatego wpojenie dobrych nawyków jest o tyle wazne, żeby wybierali sami mądrze

Nie martw się. Jeśli nie będzie nauczony tego pić to nie kupi sobie gdy będzie taka możliwość. Co innego jeśli od święta lub jako nagroda będzie pił słodkie i gazowane. Mój nastolatek ma możliwość zakupu, także u znajomych, na imprezach gdzie nie ma nic innego może to zrobić ale nie robi. Zawsze ma przy sobie butelkę z wodą niegazowaną. Wolałby umrzeć z pragnienia albo iść pić z kranu niż smakować soczki i cole. 

Co do tematu, to wina dorosłych. Nie wierze w to że nie zdają sobie sprawy co jest szkodliwe. Nie żyjemy na Marsie. Jest internet, telewizja, edukacja, prasa. Każdy rolnik z zabitej dechami dziury wie że cukier to nie witamina, że gruby to chory. 

Moim zdaniem tacy rodzice zwyczajnie mają w dupie swoje pociechy, być może cieszy ich to że nie tylko oni są słabi ale ich dzieci też, że nie tylko oni źle wyglądają ale ich córki też. To ci sami rodzice którzy biorą dziecko na obiad do maca bo są leniwi. Chcą oszukać dziecko twierdząc że robią mu przyjemność, słyszeli że mac to syf ale udają że to nie istnieje, podświadomie zabijają, zwyczajnie nienawidzą swoich dzieci a siebie jeszcze bardziej. 

Dziwi tylko postawa olewawczych lekarzy którzy tez to mają w dupie i wychowawców w przedszkolu, szkole. Zresztą dieta w przedszkolach to też jedno wielkie słodkie gówno.

Pasek wagi

ZimowaMalina napisał(a):

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Bislett napisał(a):

zdrowo odżywiać dzuecko to latwiej powiedzieć trudniej zrobić. Dzieci maja to do siebie ze najlepiej uczą się przez przykład a nie wysłuchując ?wykładów? rodziców wiec jeśli sami rodzice piją gazowane napoje, jedzą słodycze czy inne śmieciowe jedzenie to nie ma sily żeby ich dziecko w tym samem czasie jadło otręby i eko marchewkę. Przy małym dziecku warto zmienić dietę całej rodziny na zdrowsza co, niestety jest trudne. Widzę to po sobie ze choć od kiedy maluch zaczął wyjadac nam z talerzy to nie kupuje np słodyczy czy białego pieczywa nje mówiąc już o moich ukochanych słonych przegryzkach choc mnie do nich ciągnie, ale skoro nie chce żeby dziecko to jadło tosama tez nie jem. Za to piekę mięso na obiad i gotuje zdrowe zupki tak aby były smaczne i zjadliwe dla mnie i dla dziecka, co niestety nie jest takie proste a nawet bywa wkurzające gdy dzuecko nie chce jeść gotowanego przez pol dnia obiadu a parówkę zje ze smakiem zawsze:/ niestety ale tak jesteśmy zaprogramowanie ze to co tluste i słone jest odbierane jako pyszne a szpinak robi bleee;)
Nie do końca się zgodzę. Wiadomo, że dziecko chce dostać to co rodzić. Ale można dziecku wytłumaczyć, że np. cola to napój dla dorosłych. Na kilka lat przyjmie to do wiadomości. Tak samo jak nie daje się dziecku alkoholu, papierosów itp. i nie trzeba z tym się kryć, wystarczy wyjaśnić. 
Moim zdaniem właśnie trzeba się kryć, jeszcze lepiej zrezygnować z tych rzeczy. Ty będziesz jadła ciastka i popijała colą a dziecko będzie patrzeć? Bo to dla dorosłych? My nie jemy słodyczy, nie pijemy kolorowych napoi. Mój synek ( 14 miesięcy) będąc ze mną na zakupach przechodzi koło alejki ze słodyczami nie wzruszony. Nawet nie pokazuje, że to trzeba kupić, bo nigdy tego nie robimy. A już przy owocach czy pieczywie, mięsie pokazuje paluszkiem i mówi am. Tłumacząc dziecku że to dla dorosłych, kiedyś po to sięgnie żeby się właśnie poczuć dorosły. Można dziecku dać spróbować słodyczy, w odpowiednim czasie, ale nie uczyć że to się je, bo słodycze to nie posiłek.

Ja nie jest zbyt często słodyczy, cole ostatni raz piłam rok temu więc mam łatwiej. Ale np. Lubie od czasu do czasu wypić energetyka i nie widzi mi się kryć po kątach. Moi rodzice palili papierosy, tata czasem wieczorem wypił ciepłe piwo, od zawsze wiedziałam, że to nie dla mnie i nie miałam z tym problemu. Nigdy też nie zapaliłam, piwo pierwsze wypiłam w wieku 16 lat, więc da się wytłumaczyć. Moja siostra swego czasu nałogowo piła pepsi, po 2l dziennie, dziecku powiedziała, że to dla dorosłych i jej syn pierwszy raz pepsi się napił w wieku 4 czy 5 lat. Wcześniej nie prosił o pepsi, pił wode i było to dla niego naturalne. Dziecko to czysta karta, wszystko zależy od rodziców.

Pasek wagi

Matyliano napisał(a):

jest udowodnione naukowo, że otyłe dzieci szybciej dojrzewają, co jest niedobre dla organizmu. otyłość dziecięca powoduje, że dziecko jest niższe niż mówi to jego potencjał genetyczny.  czytałam ostatnio świetny artykuł, w czasopiśmie medycznym, właśnie na ten temat.  mogę zeskanować, jak ktoś by chciał :)

Dla mnie to wiadome od zawsze. Byłam otyłym dzieckiem, w wieku 9 lat urosły piersi i pojawiło sie owłosienie ciała, w wieku 10 lat dostałam okres, w wieku 11-12 lat osiągnęłam maksymalny wzrost 153 cm (!) Moja matka miała 159 cm, babcia przedwojenna 164 cm. Powinnam być wyższa od matki która w dzieciństwie dużo chorowała i urodziła się tuż po wojnie. Moja stopa ma rozmiar 38, nogi są długie jak u ludzi 15 cm wyższych, tułów nie urósł, brat mierzy 178 cm, jestem drugim dzieckiem rodziców a one są zwykle wyższe. Pasiono mnie masłem i śmietaną. 

Pasek wagi

LessLessLess napisał(a):

Wczoraj byłam w Tesco z chłopakiem.  To był słaby wybór sklepu, ale akurat tylko ten był otwarty. Sensownego jedzenia prawie brak (np. nabiału z eco-gospodarstw, tofu, etc.), za to półki z nabiałem uginają się od słodzonych jogurtów i "deserków". Widzieliśmy nawet ser żółty uformowany w zwierzaczki. Myślę, że jeśli rodzice chcą dobrze, ale nie mają odpowiedniej wiedzy, to nieświadomie mogą zaszkodzić dziecku. Reklamy wmawiają nam, że dziecko powinno jeść serki, pić Actimel, zajadać się Monte, dostać do szkoły jakiś "deserek" z "kaszką", etc. Rodzice (zwłaszcza z niższych warstw...) bywają zapracowani, ciężko im znaleźć czas, siłę i inwencję do przygotowywania każdego posiłku z osobna. Ja sama mam wyższe wykształcenie, ale co z tego, skoro brakuje mi wiedzy o żywieniu? Chciałabym, żeby w szkole podstawowej był przedmiot "Odżywianie" prowadzony przez kompetentnych (i empatycznych) nauczycieli...

A to dopiero wymagania! Jeszcze czegoś sobie życzysz? Może przy okazji psychologia w szkole? Żeby na takim wykształconym i świadomym człowieku nie dało się zarobić bo bestia każdy przekręt wyczuje na kilometr?

Po co sprzedawać zdrowy jogurt którego litr kosztuje ok 4 zł, skoro można go napompować słodzikiem wrzucić trochę aromatów i barwników, i sprzedawać większą łyżkę w kubeczku dwa złote? Albo  niby te fabryki margaryny to zaraz zaorać bo powodują cukrzycę? Co z tego, że ludzie tyją od badziewia i chorują - najwyżej lekarze będą mieli robotę, szpitale będą miały robotę, ludzie w przemyśle farmaceutycznym będą mieli robotę, może jeszcze dietetycy, trenerzy personalni, przemysł odzieży sportowej i przyrządów gimnastycznych.....tyle dobrego byś chciała tak za jednym zamachem zlikwidować - no bój się Boga dziewczyno!

Bo trzeba mieć nadzieję,
że biznes się opłaci,
że będzie z niego zysk,
a firma nic nie straci.

Bo to co nas podnieca,
to się nazywa kasa,
a kiedy w kasie forsa,
to sukces pierwsza klasa.

To robienie dzieciom krzywdy - i psychicznej i fizycznej. I mówię to z własnego doświadczenia. A mama do dzisiaj sobie nie wybaczyła że nie powalczyła z dziadkami, którzy mnie tuczyli. 

Nie popieram zapychania dzieci słodyczami, gazowanymi napojami etc. Myślę, że zdecydowanie rodzic powinien mieć nad tym kontrolę i dbać o żywienie swojego dziecka. 
Ja jestem gruba, nigdy nie miałam o to pretensji do rodziców, bo myślę, że wiele rzeczy się złożyło na stan obecny, natomiast kiedy myślę o swoim dziecku w perspektywie przyszłości (bo na razie jeszcze dzieci nie mam) to na pewno chciałabym zadbać o to, żeby dobrze się odżywiało i nie miało problemów z wagą. 

Spotkałam w swoim życiu natomiast "sytuację", która mnie bardzo zdziwiła. Otóż w jednej ze szkół do której chodziłam już jako dorosła osoba byłam w jednej grupie z dziewczyną o bardzo dużych rozmiarach. Naprawdę dużych. Myślę, że ok. 150 kg mogła ważyć. No OK. Ale na moje oko ona miała ewidentne problemy hormonalne, z którymi chyba nic nie robiła (przynajmniej nie było widać, żeby robiła), ale nie mnie to oceniać. ALE! Na portalu społecznościowym wstawia zdjęcia córki, która ma może z 12 lat i też jest już olbrzymich (jak na dziecko) rozmiarów! I to mnie bardzo dziwi, że matka tego nie widzi sama mając problem z wagą nie chroni od tego swojego dziecka. Kojarzę, że były tak też zdjęcia ze wspólnego pieczenia ciasteczek etc. Patrząc na "rozmiary" tego dziecka to mnie akurat przeraża. 

Pasek wagi

bialapapryka napisał(a):

Spotkałam w swoim życiu natomiast "sytuację", która mnie bardzo zdziwiła. Otóż w jednej ze szkół do której chodziłam już jako dorosła osoba byłam w jednej grupie z dziewczyną o bardzo dużych rozmiarach. Naprawdę dużych. Myślę, że ok. 150 kg mogła ważyć. No OK. Ale na moje oko ona miała ewidentne problemy hormonalne, z którymi chyba nic nie robiła (przynajmniej nie było widać, żeby robiła), ale nie mnie to oceniać. ALE! Na portalu społecznościowym wstawia zdjęcia córki, która ma może z 12 lat i też jest już olbrzymich (jak na dziecko) rozmiarów! I to mnie bardzo dziwi, że matka tego nie widzi sama mając problem z wagą nie chroni od tego swojego dziecka. Kojarzę, że były tak też zdjęcia ze wspólnego pieczenia ciasteczek etc. Patrząc na "rozmiary" tego dziecka to mnie akurat przeraża. 

Mnie też to dziwi, bo ja sama po sobie wiem ile się nawkurzałam w życiu, napłakałam za gówniarza, że za dużo ważę itp i staram się dzieci od tego uchować. Oczywiście nie odchudzając, ale własnie wprowadzając zdrowe nawyki. Ale często widać całe rodziny typu matka szersza niz dłuższa, ojciec tak samo i do tego dwójka wielkich, otłuszczonych dzieci, które w wieku lat 10-13 lat już moga miec problemy z cukrzycą i czort wie co jeszcze. Ja nie wiem czy Ci rodzice są już tak przyzwyczajeni do tych gabarytów, że nie widzą tego? Może coś w tym jest bo jak się człowiek otacza osobami większymi, to mu ta jego tusza nie przeszkadza, bo nie odstaje od innych. Przykładowo ja jak byłam w anglii na wakacjach to czułam sie jak jakaś laska, modelka, choć wazyłam z 67 kg przy 164 cm wtedy i to był mój najgrubszy okres w życiu. Natomiast teraz w moich kregach sa same chuderlaki (i nie mowię o osobach szczupłych a o osobach mega wychudzonych - cała rodzina męża) i ja już tez patrzę na siebie inaczej - bardziej krytycznie. Zresztą to nie o sam wygląd chodzi a o zdrowie - dzieci ledwo biegają, mają problem wejść na drugie piętro, chorują na choroby dorosłych ludzi - to jest w tym najgorsze. A co bedzie dalej?

Pasek wagi

Hipopotam2014 napisał(a):

Matyliano napisał(a):

jest udowodnione naukowo, że otyłe dzieci szybciej dojrzewają, co jest niedobre dla organizmu. otyłość dziecięca powoduje, że dziecko jest niższe niż mówi to jego potencjał genetyczny.  czytałam ostatnio świetny artykuł, w czasopiśmie medycznym, właśnie na ten temat.  mogę zeskanować, jak ktoś by chciał :)
Dla mnie to wiadome od zawsze. Byłam otyłym dzieckiem, w wieku 9 lat urosły piersi i pojawiło sie owłosienie ciała, w wieku 10 lat dostałam okres, w wieku 11-12 lat osiągnęłam maksymalny wzrost 153 cm (!) Moja matka miała 159 cm, babcia przedwojenna 164 cm. Powinnam być wyższa od matki która w dzieciństwie dużo chorowała i urodziła się tuż po wojnie. Moja stopa ma rozmiar 38, nogi są długie jak u ludzi 15 cm wyższych, tułów nie urósł, brat mierzy 178 cm, jestem drugim dzieckiem rodziców a one są zwykle wyższe. Pasiono mnie masłem i śmietaną. 

To bardzo ciekawy temat i pomyślałam, ze może w tym moje problemy wagowo wzrostowe, ale jednak  u mnie to wszystko poszło odwrotnie. Zawsze byłam szczupłym dzieckiem, słodycze jadłam, ale tyle ile chciałam, czyli mało np pół batonika na tydzień, a czasami wcale. ale piersi zaczęły mi rosnąć jak miałam 7 lat, w wieku 8 lat zaczęłam nosić stanik, w tym czasie też zaczęłam nabierać kobiecych kształtów np w biodrach, czy pupie. Wiadomo różniłam się od innych, a dzieciaki wyzywały mnie od grubasów. Wtedy idiotycznie wyszłam z założenia, ze skoro jestem i tak gruba to co będę sobie żałować, szczególnie, ze hormony buzowały, smaki mi się zmieniały, chciałam słodkiego i słonego. Wzrost- karakanowy 147 cm, moja mama tyle samo, tata 171cm. Babcia ma ok 163 cm- rocznik '39. Moja mama zawsze była szczupła po porodzie ważyła 51 kg, dopiero potem zaczęła tyć od sterydów, ale też nigdy nie widziałam, żeby się odchudzała dbała o siebie, o mnie niestety tez nie dbała. Jako dziecko byłam niejadkiem- wmuszała we mnie jedzenie, a potem jak zaczęłam tyć niby chodziliśmy do lekarzy, ale nigdy nie zaczęła stosować wobec mnie diety. Teraz oczywiscie odwraca kota ogonem i mówi, że przecież ona stosowała diety zapisane przez lekarzy, ale ja nie chciałam jeść. MHM stosowała przez 2-3 dni bo nie chciało jej się gotować dwóch posiłków, a sama nie chciała jeść tego co ja powinnam. I na pewno 9-10 letnie dziecko samo sobie wyjdzie z domu i kupi niezdrowe jedzenie zamiast obiadu (ja sama z domu w tym wieku w ogóle nie wychodziłam do sklepu.)

Czy mam żal?- tak mam. Jestem uzalezniona od słodyczy, lubię niezdrowe jedzenie. W ciązy okazało się, ze mam problemy z tarczycą- odkąd biorę leki praktycznie nie tyję (8 miesiąc ciąży, a przybrałam niecałe 7 kg). Za miesiąc rodze i panicznie się boję, że nie dam rady zdrowo karmić dziecka, boję się że mimo wiedzy i chęci będę powielać część niezdrowych zachowań mojej mamy. Boję się, że karmiąc piersią nie dam rady odstawić słodyczy, czy innych niezdrowych rzeczy. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.