- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 maja 2018, 08:00
Co myślicie o rodzicach otyłych dzieci (kilkulatków, nie nastolatków). Zapewne jakiś procent otyłości wśród dzieci wynika z chorób/przyjmowanych leków, więc tu sprawa jest prosta. Czy pozostali rodzice powinni się wstydzić za siebie, że doprowadzili zdrowe dziecko do widocznego nadbagażu kilogramów? Czy "to tylko dziecko, wyrośnie z tego"? Ja miałam farta, jadłam duużo słodyczy za pozwoleniem rodziców, ale zawsze byłam szczupłym dzieckiem. Jednak słabość do słodyczy została do dziś. Zapewne to też kwestia tego, że ponad 20 lat temu nie było wiadomo, że cukier to "trucizna".
23 maja 2018, 10:34
Myślę, że
a) to ich pierwsze dziecko i kochają je miłością bezgraniczną, która nie przewiduje odmawiania zachcianek. Ja byłam takim dzieckiem, które na zawołani dostawało słodycze, jadło 2-3 obiady dziennie. I owszem dzieckiem byłam szczęśliwym, ale konsekwencje będą się ciągnąć do końca życia. Przy moim bracie nauczeni doświadczeniem już prowadzą zdrowszy tryb życia i brat nie ma problemów z wagą.
b) są idiotami, skoro widzą, że pasą swoje dzieci jak świnie i nie uczą się na błędach przy pierwszym dziecku. Nie zawsze dzieci wyrastają z kilogramów. Powiem więcej - co z tego, że wyrosną, skoro przy takich nawykach żywieniowych same się spasą w dorosłym życiu i będą nieszczęśliwe? Jakby dziecko od małego dostało jogurt naturalny i ciemną czekoladę, to nie sięgnie po Danio i milkę jako pierwszy wybór.
23 maja 2018, 11:34
zdrowo odżywiać dzuecko to latwiej powiedzieć trudniej zrobić. Dzieci maja to do siebie ze najlepiej uczą się przez przykład a nie wysłuchując „wykładów” rodziców wiec jeśli sami rodzice piją gazowane napoje, jedzą słodycze czy inne śmieciowe jedzenie to nie ma sily żeby ich dziecko w tym samem czasie jadło otręby i eko marchewkę. Przy małym dziecku warto zmienić dietę całej rodziny na zdrowsza co, niestety jest trudne. Widzę to po sobie ze choć od kiedy maluch zaczął wyjadac nam z talerzy to nie kupuje np słodyczy czy białego pieczywa nje mówiąc już o moich ukochanych słonych przegryzkach choc mnie do nich ciągnie, ale skoro nie chce żeby dziecko to jadło tosama tez nie jem. Za to piekę mięso na obiad i gotuje zdrowe zupki tak aby były smaczne i zjadliwe dla mnie i dla dziecka, co niestety nie jest takie proste a nawet bywa wkurzające gdy dzuecko nie chce jeść gotowanego przez pol dnia obiadu a parówkę zje ze smakiem zawsze:/ niestety ale tak jesteśmy zaprogramowanie ze to co tluste i słone jest odbierane jako pyszne a szpinak robi bleee;)
23 maja 2018, 12:04
zdrowo odżywiać dzuecko to latwiej powiedzieć trudniej zrobić. Dzieci maja to do siebie ze najlepiej uczą się przez przykład a nie wysłuchując ?wykładów? rodziców wiec jeśli sami rodzice piją gazowane napoje, jedzą słodycze czy inne śmieciowe jedzenie to nie ma sily żeby ich dziecko w tym samem czasie jadło otręby i eko marchewkę. Przy małym dziecku warto zmienić dietę całej rodziny na zdrowsza co, niestety jest trudne. Widzę to po sobie ze choć od kiedy maluch zaczął wyjadac nam z talerzy to nie kupuje np słodyczy czy białego pieczywa nje mówiąc już o moich ukochanych słonych przegryzkach choc mnie do nich ciągnie, ale skoro nie chce żeby dziecko to jadło tosama tez nie jem. Za to piekę mięso na obiad i gotuje zdrowe zupki tak aby były smaczne i zjadliwe dla mnie i dla dziecka, co niestety nie jest takie proste a nawet bywa wkurzające gdy dzuecko nie chce jeść gotowanego przez pol dnia obiadu a parówkę zje ze smakiem zawsze:/ niestety ale tak jesteśmy zaprogramowanie ze to co tluste i słone jest odbierane jako pyszne a szpinak robi bleee;)
Nie do końca się zgodzę. Wiadomo, że dziecko chce dostać to co rodzić. Ale można dziecku wytłumaczyć, że np. cola to napój dla dorosłych. Na kilka lat przyjmie to do wiadomości. Tak samo jak nie daje się dziecku alkoholu, papierosów itp. i nie trzeba z tym się kryć, wystarczy wyjaśnić.
23 maja 2018, 12:17
Nie do końca się zgodzę. Wiadomo, że dziecko chce dostać to co rodzić. Ale można dziecku wytłumaczyć, że np. cola to napój dla dorosłych. Na kilka lat przyjmie to do wiadomości. Tak samo jak nie daje się dziecku alkoholu, papierosów itp. i nie trzeba z tym się kryć, wystarczy wyjaśnić.zdrowo odżywiać dzuecko to latwiej powiedzieć trudniej zrobić. Dzieci maja to do siebie ze najlepiej uczą się przez przykład a nie wysłuchując ?wykładów? rodziców wiec jeśli sami rodzice piją gazowane napoje, jedzą słodycze czy inne śmieciowe jedzenie to nie ma sily żeby ich dziecko w tym samem czasie jadło otręby i eko marchewkę. Przy małym dziecku warto zmienić dietę całej rodziny na zdrowsza co, niestety jest trudne. Widzę to po sobie ze choć od kiedy maluch zaczął wyjadac nam z talerzy to nie kupuje np słodyczy czy białego pieczywa nje mówiąc już o moich ukochanych słonych przegryzkach choc mnie do nich ciągnie, ale skoro nie chce żeby dziecko to jadło tosama tez nie jem. Za to piekę mięso na obiad i gotuje zdrowe zupki tak aby były smaczne i zjadliwe dla mnie i dla dziecka, co niestety nie jest takie proste a nawet bywa wkurzające gdy dzuecko nie chce jeść gotowanego przez pol dnia obiadu a parówkę zje ze smakiem zawsze:/ niestety ale tak jesteśmy zaprogramowanie ze to co tluste i słone jest odbierane jako pyszne a szpinak robi bleee;)
No tak, ale tak jak dzieci palaczy z większym prawdopodobieństwem sięgną w przyszłości po papierosy (wiem że nie wszyscy - znam takie chlubne wyjątki) tak dzieci źle odżywiających się rodziców skopiują to co widziały w domu.
23 maja 2018, 12:20
magiczna widocznie moje dziecko odporne na tłumaczenia bo ciagle chce to samo co my jemy, a może poprostu taki etap rozwojowy. W każdym razie ja nie potrafię mojemu ze czekolada to dla mamusi a on niech sobie chrupie zdrowa marchewkę ale zazdroszczę tym co potrafią:) o alko czy papierosach nie mówię bo nikt u mnie nie pali a już tym bardziej nie pali przy dzieciach.
23 maja 2018, 12:20
Nie do końca się zgodzę. Wiadomo, że dziecko chce dostać to co rodzić. Ale można dziecku wytłumaczyć, że np. cola to napój dla dorosłych. Na kilka lat przyjmie to do wiadomości. Tak samo jak nie daje się dziecku alkoholu, papierosów itp. i nie trzeba z tym się kryć, wystarczy wyjaśnić.zdrowo odżywiać dzuecko to latwiej powiedzieć trudniej zrobić. Dzieci maja to do siebie ze najlepiej uczą się przez przykład a nie wysłuchując ?wykładów? rodziców wiec jeśli sami rodzice piją gazowane napoje, jedzą słodycze czy inne śmieciowe jedzenie to nie ma sily żeby ich dziecko w tym samem czasie jadło otręby i eko marchewkę. Przy małym dziecku warto zmienić dietę całej rodziny na zdrowsza co, niestety jest trudne. Widzę to po sobie ze choć od kiedy maluch zaczął wyjadac nam z talerzy to nie kupuje np słodyczy czy białego pieczywa nje mówiąc już o moich ukochanych słonych przegryzkach choc mnie do nich ciągnie, ale skoro nie chce żeby dziecko to jadło tosama tez nie jem. Za to piekę mięso na obiad i gotuje zdrowe zupki tak aby były smaczne i zjadliwe dla mnie i dla dziecka, co niestety nie jest takie proste a nawet bywa wkurzające gdy dzuecko nie chce jeść gotowanego przez pol dnia obiadu a parówkę zje ze smakiem zawsze:/ niestety ale tak jesteśmy zaprogramowanie ze to co tluste i słone jest odbierane jako pyszne a szpinak robi bleee;)
Moim zdaniem właśnie trzeba się kryć, jeszcze lepiej zrezygnować z tych rzeczy. Ty będziesz jadła ciastka i popijała colą a dziecko będzie patrzeć? Bo to dla dorosłych? My nie jemy słodyczy, nie pijemy kolorowych napoi. Mój synek ( 14 miesięcy) będąc ze mną na zakupach przechodzi koło alejki ze słodyczami nie wzruszony. Nawet nie pokazuje, że to trzeba kupić, bo nigdy tego nie robimy. A już przy owocach czy pieczywie, mięsie pokazuje paluszkiem i mówi am. Tłumacząc dziecku że to dla dorosłych, kiedyś po to sięgnie żeby się właśnie poczuć dorosły. Można dziecku dać spróbować słodyczy, w odpowiednim czasie, ale nie uczyć że to się je, bo słodycze to nie posiłek.
23 maja 2018, 12:32
To i ja coś swojego dorzucę... Kiedy chodziłam w pierwszej ciąży, bardzo się bałam, że moje dziecko będzie miało kiedyś problemy z wagą jak ja. Cóż, los był łaskawy, bo oboje - i synek, i córka - nie mają nadwagi i są "zgrabniutcy" :) Generalnie wychodzimy z mężem z założenia, że dzieciom warto pozwolić smakować świat, choć ograniczenia są konieczne. Trzeba też brać pod uwagę etapy rozwoju, bo można doktorat zrobić ze zdrowego żywienia, a pewnych preferencji dzieci się nie przeskoczy... Tak samo, jak głupich zachowań dziadków i ciotek...
AwesomeGirl, też miałam podobne doświadczenia z parku, gdzie mamusia częstowała obce dzieci smakowymi chrupkami (sztucznizna najgorszego sortu, jej syn miał ok. roku jak mój), bo chciała być miła. I też mnie taksowała wzrokiem, kiedy grzecznie podziękowałam i zgodnie z prawdą stwierdziłam, że my takich rzeczy nie jadamy. Jasiek miał zwykłe chrupki kukurydziane bez dodatków i krążki ryżowe dla dzieci.
fit-mamaa, masz rację. Rodzice malucha, który mając 1,5 roku pije colę przez smoczek, będą mieli nie lada problem za pół roku. Tyle jedynie trzeba, żeby dziecko miało mega próchnicę. W Australii już przeprowadza się u takich dzieci zabiegi usunięcia wszystkich zębów - dokładnie taki przypadek pokazali jak to dziecko z Twojej opowieści... Przerażające. Cóż, mnie ten film dokumentalny podziałał na wyobraźnię do tego stopnia, że postanowiliśmy z mężem, że całą rodziną odstawiamy cukier na raty. I był to strzał w dziesiątkę, bo może z miesiąc później okazało się, że Jasio ma kandydozę i i tak byłoby to konieczne.
Jedno jest pewne - żywienie maluszków to nie lada wyzwanie w dzisiejszych czasach. Błędów się nie da uniknąć, więc nie bądźmy tak okrutne dla siebie, drogie mamy. Macie dobre praktyki na koncie, to się nimi dzielcie z innymi, mniej obytymi w temacie zamiast tylko się oburzać. Czasem to, co ktoś nazywa pochopnie głupotą, bywa jedynie brakiem doświadczenia...
23 maja 2018, 12:46
dla mnie to masakra. sami z mężem mamy nadwagę,ale bardzo dbamy o to, żeby nasze dzieci nie. najstarsza jest wręcz bardzo szczupła. dzień słodyczy mamy we wtorki i wtedy dzieci sobie moga wybrać jedną rzecz. dziś idę na dzień mamy do przedszkola, to wiem, że tam tez będą słodycze - spoko, nie jestem jakimś ultrasem, że jest zakaz totalny. pijemy tylko wodę.
jest udowodnione naukowo, że otyłe dzieci szybciej dojrzewają, co jest niedobre dla organizmu. otyłość dziecięca powoduje, że dziecko jest niższe niż mówi to jego potencjał genetyczny. czytałam ostatnio świetny artykuł, w czasopiśmie medycznym, właśnie na ten temat. mogę zeskanować, jak ktoś by chciał :)
23 maja 2018, 12:58
Wczoraj byłam w Tesco z chłopakiem. To był słaby wybór sklepu, ale akurat tylko ten był otwarty. Sensownego jedzenia prawie brak (np. nabiału z eco-gospodarstw, tofu, etc.), za to półki z nabiałem uginają się od słodzonych jogurtów i "deserków". Widzieliśmy nawet ser żółty uformowany w zwierzaczki. Myślę, że jeśli rodzice chcą dobrze, ale nie mają odpowiedniej wiedzy, to nieświadomie mogą zaszkodzić dziecku. Reklamy wmawiają nam, że dziecko powinno jeść serki, pić Actimel, zajadać się Monte, dostać do szkoły jakiś "deserek" z "kaszką", etc. Rodzice (zwłaszcza z niższych warstw...) bywają zapracowani, ciężko im znaleźć czas, siłę i inwencję do przygotowywania każdego posiłku z osobna.
Ja sama mam wyższe wykształcenie, ale co z tego, skoro brakuje mi wiedzy o żywieniu? Chciałabym, żeby w szkole podstawowej był przedmiot "Odżywianie" prowadzony przez kompetentnych (i empatycznych) nauczycieli...