Temat: Kariera, pasje a ciąża- do mam po 30tce;)

Mam pytanie do kobiet które lubią swoją pracę, mają pasje z których ciężko im było zrezygnować i urodziły dzieci w okolicach albo zdecydowanie po 30tce... Czy dużo się w Waszym nastawieniu zmieniło, czy brakowało Wam wcześniejszego życia? Kończę w tym roku 29 lat, mam pracę która lubię i w której jeszcze troszeczkę chciałabym osiągnąć (chociaż akurat kariera nie jest już takim hamulcem, bo mam w pracy stosunkowa stabilizację), ale jestem coraz bardziej wkrecona w wyjazdy (i też tak naprawdę wygodne życie) i coraz bardziej przerażona tym że z jednej strony nie wyobrażam sobie nie być mama, patrzę na swojego faceta i wiem, że chcę mieć z nim rodzinę a z drugiej jeszcze tego nie czuję, bardzo się boję tej zmiany, ograniczenia- jestem realistka i nie patrzę przez różowe okulary -nieprzespane noce, uwiazanie w domu (nie bede mieć babć które chętnie przygarna wnuka), jakis czasowy brak możliwości podróżowania- wiem, że można z dzieckiem, ale na pewno jakis okres trzeba przeczekać, duża zmiana finansowa.  Miała któras z Was podobne wątpliwości? W jakim wieku urodzilyscie  dziecko? Czy może powinnam poczekać na moment nasycenia tymi innymi rzeczami i wtedy te wątpliwości znikną? Jak to było u Was?Czy po 30tce długo staralyscie się o dziecko? Nie chce kiedyś czuć że coś ważnego mnie ominęło, tak jak nie chcę zostać zfrustrowana mama...

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 

Z tym powerem to się zgadzam.

Urodziłam mając 30 lat, urlop macierzyński trwał wtedy 6 miesięcy, więc po wybraniu całego wypoczynkowego wróciłam do pracy. Przez pierwsze trzy lata nie mielismy żadnej pomocy ze strony dziadków i było ciężko, ale to jest do przeżycia, o ile rodzice sa oboje zaangażowani, a nie wszystko spada na matkę. Zdołałam wtedy zrobić MBA, wyremontowaliśmy dom itd. Co do podróży - my nie jesteśmy hardkorami, więc do 3. urodzin córka zaliczyła atrakcje typu wyjazd do Toskanii, Białowieży, do Grecji (głównie plaża). Później już większe zwiedzanie miast, byliśmy np. w Wiedniu i Londynie, bardziej aktywny urlop na Sardynii. Ale mam znajomych, którzy z niespełna rocznym synem pojechali na Grenlandię, więc to wszystko zależy od priorytetów i determinacji.

w moim odczuciu zupełnie nie ma się czego obawiać, o ile nie nadasz macierzyństwu większej rangi niż ono ma, bo to stan naturalny a nie zdobycie Everestu. 

ogólnie, tego się nie da opisać, ale mamy instynkt macierzyński (nie mylić z chęcią posiadania dzieci bo to nijak się ze soba nie wiąże), który automatycznie nam miesza w priorytetach, pewne rzeczy pobudza a pewne usypia. 

druga rzecz, o której warto pamiętac. Dziecko nie rodzi sie z wgranymi schematami i oczekiwaniami. Jakie życie mu zapewnisz takie bedzie jego naturalnym i do niczego go nie bedzie odnosiło. Jeśli zapragniesz podróżować z małolatem, to będzie on podrózował z Tobą. Problem bywa z dziecmi, które w wakacje nagle sa wyrywane ze swojego spokojnego srodowiska w zatłoczony kurort. Uwiązywanie sie z dziećmi w domu robi pod górę i matce i dziecku, i nie mam pojecia dlaczego kobiety uważają, że tak trzeba, skoro to się zwyczajnie nie sprawdza ;)

Po kilku czy kilkunastu latach, jak  zrobisz bilans zycia - i  jezeli  bedzie negatywny - to bedziesz zwalac na dziecko - to znaczy - gdy bedziesz miala dziecko, to uznasz, ze ci przeszkodzilo ( i bedziesz zalowac, ze sie na dziecko zdecydowalas), a gdy nie bedziesz miala dzieci przy bilansie negatywnym, to uznasz, ze nie warto bylo sie szarpac w zyciu - bo nie osiagnelas tego, co chcialas a nawet nie  masz dziecka ( i bedziesz zalowac, ze sie na dziecko nie zdecydowalas). Gdy bilans zycia bedzie pozytywny, to staniesz znowu nad tym samym pytaniem co dzisiaj.

W sumie nie ma co sie porownywac jak mieli inni. Mam dla ciebie tylko 2 rady - nie rezygnuj z zycia dla dziecka, bo ono cie o nic nie prosi, i nie rezygnuj z dziecka dla zycia, bo zycie tez ma swoja wartosc. Jak poczujesz moment, to otworz sie na nowy "projekt zyciowy", niech powoli dojrzewa, przyzwyczajaj sie do mysli, ze idziesz z wozkiem, ze kupujesz pieluchy, ze idziesz do szkoly na wywiadowke i sprawdz jakie wrazenia robia na ciebie tego typu projekcje - radosc, czy wrecz przeciwnie.

Pasek wagi

Ja sobie to racjonalizowałam tak. Czy wyobrażam sobie siebie 40-50 letnią samą z mężem, bez dzieci. Nie wyobrażałam sobie, to nie była przyszłość, jakiej chciałam. Chciałam mieć wtedy nastoletnie dzieci i prowadzić z nimi rozmowy na te wszystkie zajebiście ważne tematy, na które dorośli już nie mają czasu ani chęci. Więc chcąc mieć kiedyś nastolatki, trzeba to dziecko prędzej czy później zrobić. I tyle. To jak planowanie kariery, trzeba przetrwać etap kup i wstawania w nocy i tyle. to się nie różni wiele od zapie...lania na stażu na półtora etatu. Mam wrażenie, że te matki robiące karierę nie powinny mieć większego problemu z ogarnięciem tematu. Ja nagle zaczęłam moją pracę ogarniać w 7 godzin zamiast 9, przestałam się spóźniać, zawsze kończę punktualnie - dziecko to świetny motywator.

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 

Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dziecka

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 
Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dziecka

albo dziecko musiało mieć ojca ;)

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 
Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dziecka

U mnie to było zorganizowane tak, że kurs na prawko robiłam w weekendy, a na kurs językowy uczęszczałam wieczorami.(oba w tym samym czasie) Wtedy dzieckiem zajmował się ojciec, co jest dla mnie jak najbardziej naturalne, ale też ojciec pracuje w powiedzmy "standardowych" godzinach.

annamarta napisał(a):

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 
Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dziecka
U mnie to było zorganizowane tak, że kurs na prawko robiłam w weekendy, a na kurs językowy uczęszczałam wieczorami.(oba w tym samym czasie) Wtedy dzieckiem zajmował się ojciec, co jest dla mnie jak najbardziej naturalne, ale też ojciec pracuje w powiedzmy "standardowych" godzinach.

No chyba ze. Niestety nie każdy ma taką opcję.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 
Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dziecka
U mnie to było zorganizowane tak, że kurs na prawko robiłam w weekendy, a na kurs językowy uczęszczałam wieczorami.(oba w tym samym czasie) Wtedy dzieckiem zajmował się ojciec, co jest dla mnie jak najbardziej naturalne, ale też ojciec pracuje w powiedzmy "standardowych" godzinach.
No chyba ze. Niestety nie każdy ma taką opcję.

Wydaje mi  się, że nie byłabym z dzieckiem sama - wiem, że będzie dobrym ojcem. Teoretycznie w grę wchodzi tylko opiekunka (nie chciałabym żłobka), ale  to  nie  daje poczucia, że to ułatwia  wiele.

Dzięki za  wszystkie odpowiedzi- niektóre naprawdę podniosły mnie na duchu :)

sacria napisał(a):

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

maharettt napisał(a):

annamarta napisał(a):

Urodziłam w wieku 31 lat i nie chciałabym wcześniej. Dość szybko wróciłam do pracy (po 7msc macierzyńskiego). U mnie bycie matką dodało mi takiego powera żeby wreszcie poogarniać parę rzeczy, które odkładałam na później typu podnieść poziom języka, zrobić w końcu prawko. Dotarło do mnie że albo teraz albo nigdy bo planowałam drugie (jedynak nie wchodził nigdy w grę) Mąż również zaczął się super rozwijać, spędzamy więcej czasu razem. U mnie zadziałało, że im mniej mam czasu tym lepiej go organizuję. Co do wakacji - byliśmy tylko na Rodosie, ale mała super się dostosowała do okoliczności. Tylko z planowaniem to jest zawsze tak, że zawsze może coś nie pójść- a to nie uda się zajść, a to dziecko będzie wyjątkowo wymagające itd itp. Podejmujesz ryzyko na własną rękę, potem już nie ma odwrotu 
Tylko żeby robić prawko czy chodzić ma kurs językowy musiałaś mieć opiekę dla dziecka
U mnie to było zorganizowane tak, że kurs na prawko robiłam w weekendy, a na kurs językowy uczęszczałam wieczorami.(oba w tym samym czasie) Wtedy dzieckiem zajmował się ojciec, co jest dla mnie jak najbardziej naturalne, ale też ojciec pracuje w powiedzmy "standardowych" godzinach.
No chyba ze. Niestety nie każdy ma taką opcję.
Wydaje mi  się, że nie byłabym z dzieckiem sama - wiem, że będzie dobrym ojcem. Teoretycznie w grę wchodzi tylko opiekunka (nie chciałabym żłobka), ale  to  nie  daje poczucia, że to ułatwia  wiele.Dzięki za  wszystkie odpowiedzi- niektóre naprawdę podniosły mnie na duchu :)

My mamy opiekunkę właśnie, wg mnie to wiele ułatwia np odpadają pobudki, przebieranie do żłobka itd. Po pracy nie muszę pędzić jak szalona, mogę po drodze załatwić np drobne zakupy :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.