Temat: Brak domu a dziecko

Hej,

Co byscie zrobily w takiej sytuacji.

Oboje mieszkamy za granica, wynajmujemy kawalerke i staramy sie uzbierac na mieszkanie, ale ceny ida tak w gore ze mozemy nie uzbierac przez kolejne 5 lat. Chcielibysmy starac sie o dziecko, ale wiadomo ze w kawalerce nie bardzo damy rade z dzieckiem, wiec albo czekamy te okolo 5 lat jak pojdziemy 'na swoje', ale przeprowadzamy sie do 1 pokojowego mieszkania. Ale wtedy i czynsz bedzie wiekszy, i wizja wlasnego mieszkania juz w ogole odplywa na jakies kolejne 10 lat.

Co byscie zrobily? Czasami mysle zeby olac wlasne mieszkanie i przeprowadzic sie do wiekszego mieszkania i wynajmowac do konca zycia, ale przynajmniej rodzina nam sie powiekszy. Czy zbierac na wlasne a dziecko odlozyc na pozniej :(

jurysdykcja napisał(a):

W żadnym kraju w którym mieszkałam nie widziałam takiego ciśnienia na własne mieszkanie, jak w pl. Na zachodzie to chyba standard, że się mieszkania wynajmuje i przeprowadza jeśli zachodzi taka potrzeba.

Jurysdykcja, proszę Cię, nie Ty. Za mądra dziewczyna z Ciebie żebyś nie wiedziała, z czego to wynika. 

Co do tematu - jak dla mnie mieszkanie może poczekać, jeśli mieszkacie za granicą. Nie chcieli byście uzbierać części,a  na resztę wziąć kredyt? To też jest jakieś wyjście przecież.

ja również wychodzę z założenie ze rodzina jest najważniejsza . Mam 2 dzieci i żyje na wynajętym. 

Słowa jurysdykcji !!

Pasek wagi

Flavv napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

W żadnym kraju w którym mieszkałam nie widziałam takiego ciśnienia na własne mieszkanie, jak w pl. Na zachodzie to chyba standard, że się mieszkania wynajmuje i przeprowadza jeśli zachodzi taka potrzeba.
Jurysdykcja, proszę Cię, nie Ty. Za mądra dziewczyna z Ciebie żebyś nie wiedziała, z czego to wynika. Co do tematu - jak dla mnie mieszkanie może poczekać, jeśli mieszkacie za granicą. Nie chcieli byście uzbierać części,a  na resztę wziąć kredyt? To też jest jakieś wyjście przecież.

Za mądra jestem, żeby się wpakować w kredyt na pół milona euro, bo takie są ceny w Paryżu. Zarabiając w okolicach średniej krajowej mogę zapomnieć, żeby mnie kiedykolwiek było stać na własne 4 kąty tutaj. Prędzej kupię sobie chatkę gdzieś na prowincji, w dalekiej przyszłości.

Szczeze mowiac to w UK na palcach reki moge policzyc znajmoch przed 30 ktorzy maja wlasne mieszkanie... Chcecie to czekajcie, tylko sie nie obudz po 40 z mieszkaniem i problemami z zajsciem w ciaze... Bo teraz nie ma mieszkania, za piec lat bedzie kredyt, za kolejne piec remonty... i tak sie troche kolo zamyka.

I w sumie zgadzam sie z Jurysdykcja w tym temacie. Serio, co tak strasznie zlego jest w wynajmowaniu mieszkania? Jasne, placi sie komus, no i? Wypowiedzenie to przewaznie przynajmniej miesiac, naprawy nie kosztuja nic, remont przy sensownych wlascicielach albo mozna zrobic po swojemu, albo zrobia wlasciciele... Mobilnosc wieksza, bo mozna sie przeniesc za praca w razie potrzeby. 

Pasek wagi

Moi rodzice spłacili kredyt na dom jak miałam jakieś 10 lat, a nie pamiętam żebym wcześniej czuła się jak bezdomna ;) zawsze będzie COŚ stało na przeszkodzie, nie teraz, bo awansowałam, nie teraz, bo zmieniam pracę, nie teraz bo cośtam... prawie nigdy nie ma idealnej sytuacji ;)

Flavv napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

W żadnym kraju w którym mieszkałam nie widziałam takiego ciśnienia na własne mieszkanie, jak w pl. Na zachodzie to chyba standard, że się mieszkania wynajmuje i przeprowadza jeśli zachodzi taka potrzeba.
Jurysdykcja, proszę Cię, nie Ty. Za mądra dziewczyna z Ciebie żebyś nie wiedziała, z czego to wynika. Co do tematu - jak dla mnie mieszkanie może poczekać, jeśli mieszkacie za granicą. Nie chcieli byście uzbierać części,a  na resztę wziąć kredyt? To też jest jakieś wyjście przecież.

Tak, taki jest plan, wklad wlasny + kredyt. Tylko ceny w Londynie sa masakryczne, wiec nawet ten wklad wlasny musi byc wysoki zeby uzbierac na 2 pokojowe mieszkanie. Kredyt daja 'tylko' na 4.5 krotnosci zarobkow rocznych. A ze ceny sa takie wysokie musimy dobic z wlasnym kosztem. Reszta kredyt.

No i chyba macie racje, nie ma co czekac bo nigdy nie wiadomo jak bedzie ze zdrowiem w przyszlosci. Szczegolnie ze moj partner jest starszy ode mnie i powoli do 40stki dobija.

Zależy ile macie lat, jeśli 23-24 to można poczekać, jeśli jesteście tuż przed 30 to nie czekałabym. Na wynajmowanym można tak samo wychować dziecko jak we własnym, a może nawet komfort większy, bo nie wisi nad wami świadomość posiadania dużego kredytu i płacenia rat. Moim zdaniem ważniejsze niż posiadanie własnego mieszkania/domu (tym bardziej na duży kredyt) jest posiadanie stabilnego źródła dochodu.

Hipopotam2014 napisał(a):

A Ty byś wolała odziedziczyć coś po rodzicach i mieć poczucie bezpieczeństwa, własny dom czy dorastać ze świadomością że w każdym momencie można być wyrzuconym na bruk i wszystkie pieniądze za mieszkanie zostały w obcej kieszeni i nic z tego nie ma ? 

Typowo polskie podejście każdej Grażyny 

masz 27 lat, decyduj sie dziewczyno, co 3 para w PL ma problemy z poczęciem, a co jesli bedziecie mieli wspaniałe mieszkanie ale w ciąże nie bedziesz juz mogła zajść? są rzeczy ważne i ważniejsze a jesli bedziesz kochać dziecko to bedzie miało wspaniałe dzieciństwo nawet w malutkiej kawalerce :)

Szczerze jestem zaskoczona pozytywnymi odpowiedziami :)

Myslalam, ze wiekszosc mnie zjedzie za brak posiadania domu. Mamy 28 i 37 lat.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.