Temat: Wynajem

Jeśli w ogłoszeniu piszę że wynajem kosztuje powiedzmy 1500zł i kaucja również 1500.To przy podpisaniu umowy płaci się od razu 3000 zł? Czy może tylko kaucję?

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
Widzę ze tutaj to same milionerki. ile ludzi marzy o własnym koncie, nawet tym w  beznadziejnym blokowisku.

Pasek wagi

nataliaas napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
No moge sie mylic, ale skoro macie 2 mieszkania i dom i na nic kredytow to te mieszkania albo dostaliscie po rodzinie, albo w lotto wygraliscie, ewentualnie jestescie juz ludzmi 50+, którzy mieszkania w PRL dostali za grosze. Niestety od czegos zaczac trzeba - mam na mysli kredyt. Wiec jak dostaliscie mieszkania, z czym nie mam absolutnie problemu, to jednak nie ma co cwaniakowac, bo sami na to nie zapracowaliscie. I tyle w temacie. Nie kazdy ma taka dogodna sytuacje. 
Jedno mieszkanie ja dostałam od rodziców jak miałam 18 lat, drugie mąż dostał od swoich. Dom kupiliśmy sami. Tylko co w związku z tym? 
No właśnie co w związku z tym? Ze sami na te g.... warte mieszkania nie zarobiliście.

Pasek wagi

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 

No niestety nie każdy ma taki genialny status materialny. Wręcz trudno mi wsrod znajomych i znajomych znajomych znaleźć posiadaczy takiej ilości dóbr. Więc jesteś szczęściara w mniejszości. Nie wnikam skąd takie hajsy. Spadki. Dobrze ustawiony mąż. Czy własnymi rękami zapracowalas na wszystko. Jednak dla większości osób z mojego otoczenia i dla mnie kupienie jednego mieszkania to wielki wydatek na który trzeba długo odkładać. Zdolność kredytową to już naprawdę dużo. Ale tego nie zrozumiesz bo masz inny status. 

Autorko odpowiadając na pytanie ja płaciłam za pokó 1000j i 1000 kaucji. Z właścicielką byłam umówiona na rozłożenie kaucji na 2 miesiące. Więc w dniu przekazania kluczy dostała ode mnie 1500  i pierwszy czynsz też przelew na 1500. 

Pasek wagi

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
No moge sie mylic, ale skoro macie 2 mieszkania i dom i na nic kredytow to te mieszkania albo dostaliscie po rodzinie, albo w lotto wygraliscie, ewentualnie jestescie juz ludzmi 50+, którzy mieszkania w PRL dostali za grosze. Niestety od czegos zaczac trzeba - mam na mysli kredyt. Wiec jak dostaliscie mieszkania, z czym nie mam absolutnie problemu, to jednak nie ma co cwaniakowac, bo sami na to nie zapracowaliscie. I tyle w temacie. Nie kazdy ma taka dogodna sytuacje. 
Jedno mieszkanie ja dostałam od rodziców jak miałam 18 lat, drugie mąż dostał od swoich. Dom kupiliśmy sami. Tylko co w związku z tym? 
No właśnie co w związku z tym? Ze sami na te g.... warte mieszkania nie zarobiliście.
I co? Ty nam nie dałaś ;) A nasze mieszkania nie są do końca g* warte, moje co prawda jest dość skromne (kawalerka w kamienicy, 45m2, w centrum Warszawy), ale męża uchodzi za klasę lub nawet dwie wyżej :) To wszystko nadal nie zmienia faktu że nie rozumiem jak można wpakować się w kredyt przez badziewne mieszkanko w bloku żeby tylko mieć ''coś swojego''.

Pasek wagi

Nir rozumiesz i nie zrozumiesz. Nie jesteśmy Ci w stanie wytłumaczyć. 

Pasek wagi

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
No moge sie mylic, ale skoro macie 2 mieszkania i dom i na nic kredytow to te mieszkania albo dostaliscie po rodzinie, albo w lotto wygraliscie, ewentualnie jestescie juz ludzmi 50+, którzy mieszkania w PRL dostali za grosze. Niestety od czegos zaczac trzeba - mam na mysli kredyt. Wiec jak dostaliscie mieszkania, z czym nie mam absolutnie problemu, to jednak nie ma co cwaniakowac, bo sami na to nie zapracowaliscie. I tyle w temacie. Nie kazdy ma taka dogodna sytuacje. 
Jedno mieszkanie ja dostałam od rodziców jak miałam 18 lat, drugie mąż dostał od swoich. Dom kupiliśmy sami. Tylko co w związku z tym? 
No właśnie co w związku z tym? Ze sami na te g.... warte mieszkania nie zarobiliście.
I co? Ty nam nie dałaś ;) A nasze mieszkania nie są do końca g* warte, moje co prawda jest dość skromne (kawalerka w kamienicy, 45m2, w centrum Warszawy), ale męża uchodzi za klasę lub nawet dwie wyżej :) To wszystko nadal nie zmienia faktu że nie rozumiem jak można wpakować się w kredyt przez badziewne mieszkanko w bloku żeby tylko mieć ''coś swojego''.
Człowiek który ciężko pracuje na to co posiada nie chwali się tym. A ten co sie tym chwali najczęściej jest gołodupcem, a " jeździć" potrafi po kim wlezie bo to buduje jego ego, tzn. tak mu się tylko wydaje. A co do domu sa i tacy co wola mieszkanie nie dom, wiec ich sprawa w co sie pakują, bo to oni ten kredyt będą spłacać.

Pasek wagi

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
No moge sie mylic, ale skoro macie 2 mieszkania i dom i na nic kredytow to te mieszkania albo dostaliscie po rodzinie, albo w lotto wygraliscie, ewentualnie jestescie juz ludzmi 50+, którzy mieszkania w PRL dostali za grosze. Niestety od czegos zaczac trzeba - mam na mysli kredyt. Wiec jak dostaliscie mieszkania, z czym nie mam absolutnie problemu, to jednak nie ma co cwaniakowac, bo sami na to nie zapracowaliscie. I tyle w temacie. Nie kazdy ma taka dogodna sytuacje. 
Jedno mieszkanie ja dostałam od rodziców jak miałam 18 lat, drugie mąż dostał od swoich. Dom kupiliśmy sami. Tylko co w związku z tym? 
No właśnie co w związku z tym? Ze sami na te g.... warte mieszkania nie zarobiliście.
I co? Ty nam nie dałaś ;) A nasze mieszkania nie są do końca g* warte, moje co prawda jest dość skromne (kawalerka w kamienicy, 45m2, w centrum Warszawy), ale męża uchodzi za klasę lub nawet dwie wyżej :) To wszystko nadal nie zmienia faktu że nie rozumiem jak można wpakować się w kredyt przez badziewne mieszkanko w bloku żeby tylko mieć ''coś swojego''.
Człowiek który ciężko pracuje na to co posiada nie chwali się tym. A ten co sie tym chwali najczęściej jest gołodupcem, a " jeździć" potrafi po kim wlezie bo to buduje jego ego, tzn. tak mu się tylko wydaje. A co do domu sa i tacy co wola mieszkanie nie dom, wiec ich sprawa w co sie pakują, bo to oni ten kredyt będą spłacać.
Dlaczego tak cię boli moja opinia? :-( 

Pasek wagi

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
No moge sie mylic, ale skoro macie 2 mieszkania i dom i na nic kredytow to te mieszkania albo dostaliscie po rodzinie, albo w lotto wygraliscie, ewentualnie jestescie juz ludzmi 50+, którzy mieszkania w PRL dostali za grosze. Niestety od czegos zaczac trzeba - mam na mysli kredyt. Wiec jak dostaliscie mieszkania, z czym nie mam absolutnie problemu, to jednak nie ma co cwaniakowac, bo sami na to nie zapracowaliscie. I tyle w temacie. Nie kazdy ma taka dogodna sytuacje. 
Jedno mieszkanie ja dostałam od rodziców jak miałam 18 lat, drugie mąż dostał od swoich. Dom kupiliśmy sami. Tylko co w związku z tym? 
No właśnie co w związku z tym? Ze sami na te g.... warte mieszkania nie zarobiliście.
I co? Ty nam nie dałaś ;) A nasze mieszkania nie są do końca g* warte, moje co prawda jest dość skromne (kawalerka w kamienicy, 45m2, w centrum Warszawy), ale męża uchodzi za klasę lub nawet dwie wyżej :) To wszystko nadal nie zmienia faktu że nie rozumiem jak można wpakować się w kredyt przez badziewne mieszkanko w bloku żeby tylko mieć ''coś swojego''.
Człowiek który ciężko pracuje na to co posiada nie chwali się tym. A ten co sie tym chwali najczęściej jest gołodupcem, a " jeździć" potrafi po kim wlezie bo to buduje jego ego, tzn. tak mu się tylko wydaje. A co do domu sa i tacy co wola mieszkanie nie dom, wiec ich sprawa w co sie pakują, bo to oni ten kredyt będą spłacać.
Dlaczego tak cię boli oja opinia? :-( 
Nie boli mnie Twoja opinia, tylko widzę ze mam styczność z wielkim cwaniactwem , tylko po co to? a jeśli az tyle posiadasz to super oby Ci się wiodło jak najlepiej

Pasek wagi

przewaznie to i to idzie w parze. w sensie kaucja i czynsz od razu przy podpisywaniu umowy. ale musialaby zaglebic sie w swoja umowa, zeby to potwierdzic, bo moze sie ona roznic. (mysli)

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

emcia.emilia napisał(a):

nataliaas napisał(a):

Magdzior1985 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

kropka36 napisał(a):

nataliaas napisał(a):

KOTEL. napisał(a):

Kto normalny wynajmuje mieszkania? Nie lepiej wziac kredyt albo chociaz w TBS poszukac?
Kto normalny pakuje się w kredyt dla mieszkanka w bloku, które jest warte tyle co nic? Jakiś apartament, penthouse lub fajny dom rozumiem, ale zwykłe mieszkanko w blokowisku...?
Co do wynajmu/zakupu opinie zawsze są skrajne i każda strona ma swoje argumenty i patrzy z perspektywy innych potrzeb, celów i oczekiwań. Ale żeby mówić, że jest nic nie warte, to trzeba w ogóle nie znać rynku... Małe mieszkania schodzą na pniu. A przynajmniej w moim mieście na rynku wtórnym cena za metr mieszkania małego są wyższe niż za metr dużego, bo zdecydowanie łatwiej sprzedać. Moje mieszkanie kupione 12 lat temu w tej chwili mogłabym opchnąć za dwukrotność tego, za ile było kupione. Więc pisanie, że jest nic nie warte to naprawdę ignorancja.A co do tematu, to zależ jak właściciel chce otrzymywać zapłatę i czy wprowadzasz się od razu, czy dopiero za jakiś czas. Jeśli chce z góry i mieszkasz od zaraz, to trzeba zapłacić 3k na wejściu, wiadomo. Ale jeśli kasę chce na 10, czy później, albo wprowadzasz się dopiero od czerwca na przykład, to na razie tylko kaucja. Przy czym ten tydzień-dwa jeśli nawet nie chce z góry jakiejś wielkiej różnicy i tak nie robi przecież. Zresztą to jest kwestia dogadania się z właścicielem, tu nie ma jakiejś uniwersalnej zasady.
Dla mnie jest nic nie warte pod tym względem, że nie chciałabym tak żyć. Branie kredytu na mieszkanko w bloku to dla mnie szczyt głupoty. Ja i mąż mamy dwa mieszkania i dom, mieszkania wynajmujemy, nie chcemy sprzedawać. Ale my na nic nie braliśmy kredytów. 
No moge sie mylic, ale skoro macie 2 mieszkania i dom i na nic kredytow to te mieszkania albo dostaliscie po rodzinie, albo w lotto wygraliscie, ewentualnie jestescie juz ludzmi 50+, którzy mieszkania w PRL dostali za grosze. Niestety od czegos zaczac trzeba - mam na mysli kredyt. Wiec jak dostaliscie mieszkania, z czym nie mam absolutnie problemu, to jednak nie ma co cwaniakowac, bo sami na to nie zapracowaliscie. I tyle w temacie. Nie kazdy ma taka dogodna sytuacje. 
Jedno mieszkanie ja dostałam od rodziców jak miałam 18 lat, drugie mąż dostał od swoich. Dom kupiliśmy sami. Tylko co w związku z tym? 
No właśnie co w związku z tym? Ze sami na te g.... warte mieszkania nie zarobiliście.
I co? Ty nam nie dałaś ;) A nasze mieszkania nie są do końca g* warte, moje co prawda jest dość skromne (kawalerka w kamienicy, 45m2, w centrum Warszawy), ale męża uchodzi za klasę lub nawet dwie wyżej :) To wszystko nadal nie zmienia faktu że nie rozumiem jak można wpakować się w kredyt przez badziewne mieszkanko w bloku żeby tylko mieć ''coś swojego''.
Człowiek który ciężko pracuje na to co posiada nie chwali się tym. A ten co sie tym chwali najczęściej jest gołodupcem, a " jeździć" potrafi po kim wlezie bo to buduje jego ego, tzn. tak mu się tylko wydaje. A co do domu sa i tacy co wola mieszkanie nie dom, wiec ich sprawa w co sie pakują, bo to oni ten kredyt będą spłacać.
Dlaczego tak cię boli oja opinia? :-( 
Nie boli mnie Twoja opinia, tylko widzę ze mam styczność z wielkim cwaniactwem , tylko po co to? a jeśli az tyle posiadasz to super oby Ci się wiodło jak najlepiej
Cwaniactwem, hahahah - POLSKA ;-)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.