Temat: Nie chce mi sie isc do pracy

Od 2lat siedze w domu, mam nie duze pieniadze ale nie narzekam bo maz pracuje na styk na wszhstko starcza. Od maja bede miala juz mniej macierzynskiego bo wybralam opcje 100%/60% wiec wypadaloby isc do pracy. Kasa by sie przydala ale szczerze niekoniecznie chce mi sie pracowac.Wczesniej pracowalam na recepcji w takim wypasionym hotelu.

Ciezko mi sie przestawic, jedno dziecko ma juz 20msc a mlodsze prawie pol roku.  Na poczatek chcialam znalezc cos na pol etatu,ale szczerze, wole zostac w domu jednak boje sie ze wyjde na darmozjada. Dopiero od niedawna poczulam sie 100 %matka, polubilam spedzac czas z moimi dziecmi. Na poczatku bylo ciezko, czulam sie uwiazana ale teraz odkad starsze dziecko jest juz duze daje mi niesmowita radosc i spelnienie w byciu mama. Mozna sie z nim porozumiec, pobawic, wiele rzeczy rozumie.Odkrywam ten swiat razem z nim. Jest taki slodki i samodzielny. Mozna go wieloma zabawami zainteresowac,uczy sie chodzic po schodach, pokazuje co chce, wiem co mu jest kiedy np placze. Calkiem inaczej niz przy niemowalku Przy mlodszym pomaga tesciowa. 

Bylam juz umowiona na dwie rozmowy i zrezygnowalam bo jak sobie pomysle ze mam uzerac sie z wrednymi kolezankami i szefem ktory traktuje ludzi jak niewolnikow stale podkrecajac tempo to az mi sie wyc chce...

sacria napisał(a):

właściwie nie ma tutaj pytania więc o co pytasz...?To co piszesz nie brzmi dobrze.  Ja akurat nie rozumiem siedzenia latami w domu i braku rozwoju bo dzieci pójdą do szkoły, kiedyś w ogóle wyprowadza się z domu i co wtedy ze sobą poczniesz, nie mając doświadczenia żadnego? Jeśli już ktoś bardzo chce to wydaje mi się że to musi być świadoma decyzja obojga - muszą bardzo tego chcieć, czyli zazwyczaj łączy się to z tym że to facet dobrze zarabia i czuje się na siłach żeby utrzymać rodzinę. W przeciwnym razie balabym się jednak jego rosnącej frustracji? że pracuje, stara się żebyście jakoś żyli a ty nic od siebie nie dajesz. zawsze pójście kobiety do pracy nawet za te 2 tyś reperuje trochę budżet i całej rodzinie można coś więcej zapewnić. 

Zarobi 2 tys, a 1500 zapłaci za opiekę nad dziećmi. Ja mam dzieci z podobną różnica wieku i nie ma szans by się to kalkulowalo. Poczekaj aż pojda do przedszkola 

Pasek wagi

Młodsze dziecko ma pół roku wiec daj sobie jeszcze czas. Opieka nad dziećmi i tak zezre ci większość zarobków jak nie całe 

Pasek wagi

ilovewinter napisał(a):

Skoro nie chcesz iść do pracy, kasa by się przydała, a lubisz dzieci, to spraw sobie jeszcze ich kilkoro, a kaskę dostaniesz z 500 plus.

(puchar) 

Piszesz, ze Ci sie nie chce to nie idz. Skoro wystarcza Wam od pierwszego do pierwszego to siedz w domu i wychowuj dzieci. 

Ja pracuje z mamami ktore maja dzieci mniejsze i wieksze i maja czas na wszystko. Ogarniaja i dzieci i dom  i prace i nawet czas na fitness maja. Kwestia organizacji czasu po prostu, a u autorki juz temat postu mowi, ze najzwyczajniej w swiecie sie jej nie chce wychodzic z obecnego stanu rzeczy.  

A potem autorka bedzie mama jak z tej anegdoty: 

"Spotykaja sie dwie kolezanki i jedna pyta druga:

- A Ty pracujesz? 

- Nie ja siedze w domu i wychowuje synka

-A ile synek ma lat? 

- 17..."

Pasek wagi

ilovewinter napisał(a):

Skoro nie chcesz iść do pracy, kasa by się przydała, a lubisz dzieci, to spraw sobie jeszcze ich kilkoro, a kaskę dostaniesz z 500 plus.

(puchar) 

Piszesz, ze Ci sie nie chce to nie idz. Skoro wystarcza Wam od pierwszego do pierwszego to siedz w domu i wychowuj dzieci. 

Ja pracuje z mamami ktore maja dzieci mniejsze i wieksze i maja czas na wszystko. Ogarniaja i dzieci i dom  i prace i nawet czas na fitness maja. Kwestia organizacji czasu po prostu, a u autorki juz temat postu mowi, ze najzwyczajniej w swiecie sie jej nie chce wychodzic z obecnego stanu rzeczy.  

A potem autorka bedzie mama jak z tej anegdoty: 

"Spotykaja sie dwie kolezanki i jedna pyta druga:

- A Ty pracujesz? 

- Nie ja siedze w domu i wychowuje synka

-A ile synek ma lat? 

- 17..."

Pasek wagi

sacria


Właśnie widać jak Cie Ci zapracowani rodzice wychowali. Nie widzisz nic innego poza rozwojem , doświadczeniem i podróżami. Pojąć co to jest rodzina, o jakie wartości chodzi jest Ci trudno, bo nie miałaś wzoru w domu. Nic dziwnego, że dla Ciebie to żaden problem zostawić pół roczne dziecko  i lecieć do roboty rozwijać się. Serio nie miej dzieci ... jak nie rozumiesz pewnych wartości.  A co do mamy siedzącej w domu ma zdecydowanie  więcej czasu niż mama pracująca. I rozwój to nie tylko praca, ale Ty tego nie wiesz bo też Cię rodzice niczego w tym kierunku nie nuaczyli. Czas dla dziecka, bycie z nim chociażby z boku, bliskość, spokój i własny rytm dziecka  to co innego niż gonitwa praca-dom-żłobek dostosowanie małego dziecka do życia dorosłych , które potrzebuje jeszcze troski i własnego rytmu, czy  hodowanie dziecka 2h dziennie po pracy zwłaszcza do 3 roku życia, ale co Ty możesz o tym wiedzieć, jak rodzice nie pokazali, a sama nic innego nie widzisz poza rozwojem, nie wiesz nic o macierzyństwie, rodzinie , zaleceniach psychologów, neurologów itp.

Poza tym w życiu jest czas na wszystko na wykształcenie, na doświadczenie, a potem na rodzinę, ale też tego nie wiesz. Przez 60-70 lat naszego życia i jakieś 40 lat pracy zawodowej kobieta zdąży jeszcze się rozwijać. Te 3, czy 5 lat przerwy nie oznacza, że kobieta nie jest ambitna i nie może po tym czasie dawać dzieciom określonego przykładu. Jest wiele ambitnych mam, które maja spore osiągnięcia na koncie, ale wiedzą co w danym momencie jest ważniejsze i potrafią się zatrzymać z refleksją, być dla dziecka, a potem kiedy dziecko jest gotowe i tej mamy tak nie potrzebuje są w gotowe  znowu na pracę zawodową.Czym więcej się Ciebie czyta tym bardziej widać jaką Ci rodzice krzywdę wyrządzili i jak model zapracowanej mamy odbija się na dziecku. 

Kolejna sprawa nie da się być idelanym i najlepszym we wszysktim. Trzeba nie raz wybrać , czy zostanę  z chorym dzieckiem w domu i odpuszczę ważny projekt, który da mi awans,  albo nie pojadę na ważną delegację do innego kraju, czy jednak mam to w tyłku i stwierdzę, że dziecko nie umrze, bo moje zachcianki są ważniejsze. Są okresy, że dziecko bardziej potrzebuje rodziców i wtedy tez należy się nieco zatrzymać, może zmienić prace na taką, która mniej stresuje, mnie obciąża, zabiera mniej czasu, ale wiąże się jednak z mniejszym rozwojem, .  Prędzej , czy później dochodzi do konfrontacji i nie rozumiem jak można być tak nieodpowiedzialnym decydować się na dziecko, a później ustawić w priorytetach co innego niż rodzina. Nikt do posiadania dzieci nie zmusza, więc jak ktoś ma w głowie rozwój i nie umie czasowo zmienić priorytetów to tego dziecka mieć nie musi.

Po 2 autorka nie chce iść do pracy, więc to Ty wyjeżdżasz ze sowimi teoriami  i to Ty daj ludziom żyć. 

Marisca napisał(a):

sacriaWłaśnie widać jak Cie Ci zapracowani rodzice wychowali. Nie widzisz nic innego poza rozwojem , doświadczeniem i podróżami. Pojąć co to jest rodzina, o jakie wartości chodzi jest Ci trudno, bo nie miałaś wzoru w domu. Nic dziwnego, że dla Ciebie to żaden problem zostawić pół roczne dziecko  i lecieć do roboty rozwijać się. Serio nie miej dzieci ... jak nie rozumiesz pewnych wartości.  A co do mamy siedzącej w domu ma zdecydowanie  więcej czasu niż mama pracująca. I rozwój to nie tylko praca, ale Ty tego nie wiesz bo też Cię rodzice niczego w tym kierunku nie nuaczyli. Czas dla dziecka, bycie z nim chociażby z boku, bliskość, spokój i własny rytm dziecka  to co innego niż gonitwa praca-dom-żłobek dostosowanie małego dziecka do życia dorosłych , które potrzebuje jeszcze troski i własnego rytmu, czy  hodowanie dziecka 2h dziennie po pracy zwłaszcza do 3 roku życia, ale co Ty możesz o tym wiedzieć, jak rodzice nie pokazali, a sama nic innego nie widzisz poza rozwojem, nie wiesz nic o macierzyństwie, rodzinie , zaleceniach psychologów, neurologów itp.Poza tym w życiu jest czas na wszystko na wykształcenie, na doświadczenie, a potem na rodzinę, ale też tego nie wiesz. Przez 60-70 lat naszego życia i jakieś 40 lat pracy zawodowej kobieta zdąży jeszcze się rozwijać. Te 3, czy 5 lat przerwy nie oznacza, że kobieta nie jest ambitna i nie może po tym czasie dawać dzieciom określonego przykładu. Jest wiele ambitnych mam, które maja spore osiągnięcia na koncie, ale wiedzą co w danym momencie jest ważniejsze i potrafią się zatrzymać z refleksją, być dla dziecka, a potem kiedy dziecko jest gotowe i tej mamy tak nie potrzebuje są w gotowe  znowu na pracę zawodową.Czym więcej się Ciebie czyta tym bardziej widać jaką Ci rodzice krzywdę wyrządzili i jak model zapracowanej mamy odbija się na dziecku. Kolejna sprawa nie da się być idelanym i najlepszym we wszysktim. Trzeba nie raz wybrać , czy zostanę  z chorym dzieckiem w domu i odpuszczę ważny projekt, który da mi awans,  albo nie pojadę na ważną delegację do innego kraju, czy jednak mam to w tyłku i stwierdzę, że dziecko nie umrze, bo moje zachcianki są ważniejsze. Są okresy, że dziecko bardziej potrzebuje rodziców i wtedy tez należy się nieco zatrzymać, może zmienić prace na taką, która mniej stresuje, mnie obciąża, zabiera mniej czasu, ale wiąże się jednak z mniejszym rozwojem, .  Prędzej , czy później dochodzi do konfrontacji i nie rozumiem jak można być tak nieodpowiedzialnym decydować się na dziecko, a później ustawić w priorytetach co innego niż rodzina. Nikt do posiadania dzieci nie zmusza, więc jak ktoś ma w głowie rozwój i nie umie czasowo zmienić priorytetów to tego dziecka mieć nie musi.Po 2 autorka nie chce iść do pracy, więc to Ty wyjeżdżasz ze sowimi teoriami  i to Ty daj ludziom żyć. 

Nie będę tutaj nawet odpowiadać bo żyjemy w dwóch różnych światach, a w twoim jak widać rodzina, rozwój zawodowy i o dziwo nawet podróże nie mogą iść ze sobą  w parze - więc zakonczmy decyzję, niech każdy żyje i wychowuje swoje dzieci tak jak chce je wychować;)

sacria napisał(a):

Marisca napisał(a):

sacriaWłaśnie widać jak Cie Ci zapracowani rodzice wychowali. Nie widzisz nic innego poza rozwojem , doświadczeniem i podróżami. Pojąć co to jest rodzina, o jakie wartości chodzi jest Ci trudno, bo nie miałaś wzoru w domu. Nic dziwnego, że dla Ciebie to żaden problem zostawić pół roczne dziecko  i lecieć do roboty rozwijać się. Serio nie miej dzieci ... jak nie rozumiesz pewnych wartości.  A co do mamy siedzącej w domu ma zdecydowanie  więcej czasu niż mama pracująca. I rozwój to nie tylko praca, ale Ty tego nie wiesz bo też Cię rodzice niczego w tym kierunku nie nuaczyli. Czas dla dziecka, bycie z nim chociażby z boku, bliskość, spokój i własny rytm dziecka  to co innego niż gonitwa praca-dom-żłobek dostosowanie małego dziecka do życia dorosłych , które potrzebuje jeszcze troski i własnego rytmu, czy  hodowanie dziecka 2h dziennie po pracy zwłaszcza do 3 roku życia, ale co Ty możesz o tym wiedzieć, jak rodzice nie pokazali, a sama nic innego nie widzisz poza rozwojem, nie wiesz nic o macierzyństwie, rodzinie , zaleceniach psychologów, neurologów itp.Poza tym w życiu jest czas na wszystko na wykształcenie, na doświadczenie, a potem na rodzinę, ale też tego nie wiesz. Przez 60-70 lat naszego życia i jakieś 40 lat pracy zawodowej kobieta zdąży jeszcze się rozwijać. Te 3, czy 5 lat przerwy nie oznacza, że kobieta nie jest ambitna i nie może po tym czasie dawać dzieciom określonego przykładu. Jest wiele ambitnych mam, które maja spore osiągnięcia na koncie, ale wiedzą co w danym momencie jest ważniejsze i potrafią się zatrzymać z refleksją, być dla dziecka, a potem kiedy dziecko jest gotowe i tej mamy tak nie potrzebuje są w gotowe  znowu na pracę zawodową.Czym więcej się Ciebie czyta tym bardziej widać jaką Ci rodzice krzywdę wyrządzili i jak model zapracowanej mamy odbija się na dziecku. Kolejna sprawa nie da się być idelanym i najlepszym we wszysktim. Trzeba nie raz wybrać , czy zostanę  z chorym dzieckiem w domu i odpuszczę ważny projekt, który da mi awans,  albo nie pojadę na ważną delegację do innego kraju, czy jednak mam to w tyłku i stwierdzę, że dziecko nie umrze, bo moje zachcianki są ważniejsze. Są okresy, że dziecko bardziej potrzebuje rodziców i wtedy tez należy się nieco zatrzymać, może zmienić prace na taką, która mniej stresuje, mnie obciąża, zabiera mniej czasu, ale wiąże się jednak z mniejszym rozwojem, .  Prędzej , czy później dochodzi do konfrontacji i nie rozumiem jak można być tak nieodpowiedzialnym decydować się na dziecko, a później ustawić w priorytetach co innego niż rodzina. Nikt do posiadania dzieci nie zmusza, więc jak ktoś ma w głowie rozwój i nie umie czasowo zmienić priorytetów to tego dziecka mieć nie musi.Po 2 autorka nie chce iść do pracy, więc to Ty wyjeżdżasz ze sowimi teoriami  i to Ty daj ludziom żyć. 
Nie będę tutaj nawet odpowiadać bo żyjemy w dwóch różnych światach, a w twoim jak widać rodzina, rozwój zawodowy i o dziwo nawet podróże nie mogą iść ze sobą  w parze - więc zakonczmy decyzję, niech każdy żyje i wychowuje swoje dzieci tak jak chce je wychować;)

Nic nie zrozumiałaś z tego co napisałam, skoro wysuwasz takie wnioski, ale nie dziwię się. 

  • ilovewinter napisał(a):

    Skoro nie chcesz iść do pracy, kasa by się przydała, a lubisz dzieci, to spraw sobie jeszcze ich kilkoro, a kaskę dostaniesz z 500 plus.
  •   I szansa na emeryturę ☺

Pasek wagi

Glupio nazwany temat stad dostajesz takie odpowiedzii. Pol roku to za malo, ja bym nie zostawila takiego dziecka w domu. Jak potrzebujesz kasy bo teraz jest na styk a macierzynski sie zmniejszy to nie patrz na ambicje i poszukaj byle jakiej pracy dorywczej na lewo, najlepiej jakies nocki, dziecko i tak spii. Rozumiem ze tesciowa by sie tymi dziecmi pare godzin zajela. Jesli ma dojsc zlobek itd to sie nie kalkuluje juz.

Ja wróciłam po 7 msc do pracy i byłam/jestem zadowolona z takiej decyzji :) Po powrocie dostałam podwyżkę więc tym bardziej :P Logistycznie nie mam ciężko bo mamy nianię, więc wszelkie ranne pobudki itd odpadają, nie wiem jak byłoby ze żłobkiem (nie dostaliśmy się po prostu)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.