Temat: zarobki

Zastanawiam się w jakiej granicy oscylują wasze zarobki 

1. 1500 i mniej

2. 1500 - 2000

3. 2000 - 2500

4. 2500 - 3000

5. 3000 i więcej

Pytam bo czasem mam wrażenie że mając zarobki w przedziale nr 2 "klepię biedę" jak jest u Was ? 

Pasek wagi

WyjdaWamGaly napisał(a):

nereida20 napisał(a):

przedział 5, zdecydowanie powyżej 3 tys. Żyje mi się dość dobrze, ale to tez nie są jakieś szalone pieniądze by można sobie pozwalać na co się chce, albo by co miesiąc odkładać konkretna kwotę.
Jesteś sama czy z partnerem? Pytam, bo ja zarabiam również w przedziale 5, dużo powyzej 3tysięcy i uważam, że mogę pozwolić sobie na co chcę. Z tym, że ja żyję z partnerem, który też zarabia dużo ponad 3000zł i w małym mieście do 70 000 mieszkańców. Może w Warszawie byłoby inaczej.
z partnerem, z tym ze sama tyle zarabiam, partner oczywiście dodatkowo zarabia ale raczej teraz mniej niż ja. Może złe się wyraziłam- mogę sobie na ogol pozwolić na to co chce, ale chyba mam opory natury psychicznej by tak po prostu wywalać kasę na każda zachciankę. Chyba o to bardziej chodziło ;) EDIT: No i ja żyje w dużym mieście.

Pasek wagi

nereida20 napisał(a):

WyjdaWamGaly napisał(a):

nereida20 napisał(a):

przedział 5, zdecydowanie powyżej 3 tys. Żyje mi się dość dobrze, ale to tez nie są jakieś szalone pieniądze by można sobie pozwalać na co się chce, albo by co miesiąc odkładać konkretna kwotę.
Jesteś sama czy z partnerem? Pytam, bo ja zarabiam również w przedziale 5, dużo powyzej 3tysięcy i uważam, że mogę pozwolić sobie na co chcę. Z tym, że ja żyję z partnerem, który też zarabia dużo ponad 3000zł i w małym mieście do 70 000 mieszkańców. Może w Warszawie byłoby inaczej.
z partnerem, z tym ze sama tyle zarabiam, partner oczywiście dodatkowo zarabia ale raczej teraz mniej niż ja. Może złe się wyraziłam- mogę sobie na ogol pozwolić na to co chce, ale chyba mam opory natury psychicznej by tak po prostu wywalać kasę na każda zachciankę. Chyba o to bardziej chodziło ;) EDIT: No i ja żyje w dużym mieście.

To ja mam problem, bo moja natura mówi "kupuj, kupuj, kupuj" a potem płacz :D Właśnie niedawno wzięłam się za lekkie oszczędzanie :D

Jeżeli dochodzi do tego pensja męża, to rozumiem, że nie przeszkadza wam najniższa krajowa. Chodzi mi o kobiety mieszkające same. No i o fakt, że w razie rozstania z partnerem nie jesteście w stanie samodzielnie się utrzymać, nie boicie się takiej sytuacji?

Pasek wagi

5 i co z tego skoro mam dużo zobowiązań finansowych....

ConejoBlanco napisał(a):

LiuAnne napisał(a):

Agnieszka_O napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Jeśli cię to serio ciekawi, to lepiej szukać statystyk, niż pytać na vitalii.
To mnie zaciekawiło -  skąd te dane???  Serio najwiecej osób zarabia między 2100 a 3200 brutto??? Ja i mój mąż oboje w kategorii 5, przy czym on zarabia 2 razy więcej ode mnie,  a ledwo starcza do wypłaty :/Do tego cały czas słyszę... kiedy poszukam lepiej płatnej pracy :/
Jeju, to co Wy z kasą robicie???Ja jestem w przedziale 2, mąż do niedawna 3, mamy dwoje dzieci i wcale nie żyjemy biednie. Obecnie mąż w przedziale 5, a ja mam widoki na 3 za 3 miesiące :)
Brutto czy netto? 2+3 to jest 2500-3500. Nasz rata kredytu (mieszkanie w Warszawie, niezbyt duże, ale w raczej centralnej dzielnicy) to około 2400, czynsz 600, gaz + prąd 300zł na 2 miesiące, internet i netflix 80, ubezpieczenie 40zł, to wychodzi średnio prawie 3300. Żłobek + przedszkole jakby chodzili cały czas to jakieś 600zł, to wychodzi prawie 4000, a gdzie jedzenie, paliwo, ubrania, wakacje?

Netto - nasze dwie pensje netto to 4400. A i dochodzi osławione 500 plus na jedno dziecko ;)

Nie mamy kredytów. Nie płacimy za mieszkanie. Mamy dom w niedużym mieście. Dół zajmują teściowie, którzy płaca połowę rachunków. A rachunki te to tylko prąd, woda i opał na zimę, co daje w sumie około 300 zł miesięcznie. Butlę z gazem wymieniamy co kilka miesięcy (coś koło 40 zł). Internet i dwa telefony to 80-90 zł. Telewizji satelitarnej nie mamy, bo i po co? Żadne z nas nie pali papierosów. Dzieci są pod (darmową) opieką dziadków, aczkolwiek od września idą do przedszkola. 

Mamy dwa samochody i psa. Aktualnie trwa spora budowa, co prawda nie domu, ale też kosztuje. Jedzenie i chemia to około 300 zł na tydzień. Mąż ciuchów nie kupuje wiele, za to ja tak, szczególnie dzieciakom. Na wakacje jeździmy. Kino czy basen to też żaden problem. Natomiast nie chodzę do kosmetyczki, bo nie widzę potrzeby, nie jadamy na mieście i żadne z nas nie choruje przewlekle, no ja biorę euthyrox ale to groszowe sprawy. Mamy oszczędności.

Zucchini napisał(a):

Jeżeli dochodzi do tego pensja męża, to rozumiem, że nie przeszkadza wam najniższa krajowa. Chodzi mi o kobiety mieszkające same. No i o fakt, że w razie rozstania z partnerem nie jesteście w stanie samodzielnie się utrzymać, nie boicie się takiej sytuacji?

No ale dziewczyny chyba pisały o swoich zarobkach? Ja zarabiam więcej od męża, niewiele więcej, ale jednak. Mając 5 tys na miesiąc też jestem w stanie się utrzymać. 1500 mieszkanie 42m2 +300 opłaty to zostaje jeszcze 3200 zł na jedzenie, ciuchy, paliwo, lekarza :)

LiuAnne napisał(a):

ConejoBlanco napisał(a):

LiuAnne napisał(a):

Agnieszka_O napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Jeśli cię to serio ciekawi, to lepiej szukać statystyk, niż pytać na vitalii.
To mnie zaciekawiło -  skąd te dane???  Serio najwiecej osób zarabia między 2100 a 3200 brutto??? Ja i mój mąż oboje w kategorii 5, przy czym on zarabia 2 razy więcej ode mnie,  a ledwo starcza do wypłaty :/Do tego cały czas słyszę... kiedy poszukam lepiej płatnej pracy :/
Jeju, to co Wy z kasą robicie???Ja jestem w przedziale 2, mąż do niedawna 3, mamy dwoje dzieci i wcale nie żyjemy biednie. Obecnie mąż w przedziale 5, a ja mam widoki na 3 za 3 miesiące :)
Brutto czy netto? 2+3 to jest 2500-3500. Nasz rata kredytu (mieszkanie w Warszawie, niezbyt duże, ale w raczej centralnej dzielnicy) to około 2400, czynsz 600, gaz + prąd 300zł na 2 miesiące, internet i netflix 80, ubezpieczenie 40zł, to wychodzi średnio prawie 3300. Żłobek + przedszkole jakby chodzili cały czas to jakieś 600zł, to wychodzi prawie 4000, a gdzie jedzenie, paliwo, ubrania, wakacje?
Netto - nasze dwie pensje netto to 4400. A i dochodzi osławione 500 plus na jedno dziecko ;)Nie mamy kredytów. Nie płacimy za mieszkanie. Mamy dom w niedużym mieście. Dół zajmują teściowie, którzy płaca połowę rachunków. A rachunki te to tylko prąd, woda i opał na zimę, co daje w sumie około 300 zł miesięcznie. Butlę z gazem wymieniamy co kilka miesięcy (coś koło 40 zł). Internet i dwa telefony to 80-90 zł. Telewizji satelitarnej nie mamy, bo i po co? Żadne z nas nie pali papierosów. Dzieci są pod (darmową) opieką dziadków, aczkolwiek od września idą do przedszkola. Mamy dwa samochody i psa. Aktualnie trwa spora budowa, co prawda nie domu, ale też kosztuje. Jedzenie i chemia to około 300 zł na tydzień. Mąż ciuchów nie kupuje wiele, za to ja tak, szczególnie dzieciakom. Na wakacje jeździmy. Kino czy basen to też żaden problem. Natomiast nie chodzę do kosmetyczki, bo nie widzę potrzeby, nie jadamy na mieście i żadne z nas nie choruje przewlekle, no ja biorę euthyrox ale to groszowe sprawy. Mamy oszczędności.

No to się nie powinnaś dziwić, skąd ludzie mają takie wydatki... Porównując nasze sytuacje, u mnie ten sam poziom życia to zarobki 8000 na rodzinę, czyli prawie dwa razy więcej. Jak ktoś mieszka z rodzicami albo dostał od nich mieszkanie to jego sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej.

  Serio najwiecej osób zarabia między 2100 a 3200 brutto??? Ja i mój mąż oboje w kategorii 5, przy czym on zarabia 2 razy więcej ode mnie,  a ledwo starcza do wypłaty :/Do tego cały czas słyszę... kiedy poszukam lepiej płatnej pracy :/

Sorry ale mając 9 tys na rękę ( bo ty zakładam że 3 a mąż 6 tys ) lub więcej i to nie wystarcza na życie to nie wiem na co wydajecie hajs.  Że się w 9 tysiącach nie wyrabiacie.  

Zucchini napisał(a):

No i o fakt, że w razie rozstania z partnerem nie jesteście w stanie samodzielnie się utrzymać, nie boicie się takiej sytuacji?

Wiadomo, że w życiu różnie bywa, gdyby u nas doszło do rozstania, to mamy ustalone, że oszczędności dzielimy na pół. Gdybym nie dawała rady za 1800 zł się utrzymać (choć uważam, że dla jednej osoby we własnym mieszkaniu to nie jest mało) to pracę mogłabym wtedy zmienić, to przecież nie jest problem, jak napisałam wyżej: pracowałam wcześniej w zawodzie, w firmie, gdzie zarabiałam naprawdę sporo i po roku zrezygnowałam. Może wynika z tego, że nie jestem ambitna, teraz zarabiam dużo mniej, ale jest wiele plusów: po powrocie do domu mam święty spokój, teraz ja i mąż wracamy o tej samej porze do domu i mamy więcej czasu dla siebie, mam super szefa, z którym bez problemu mogę się dogadać w razie jakichś problemów, mogę wziąć nieoprocentowaną pożyczkę na cele mieszkaniowe, wynagrodzenie jest zawsze wypłacane w terminie (w poprzedniej pracy zdarzały się kilkutygodniowe spóźnienia i to na przykład przed Świętami), nie mówię, że to reguła i że w lepiej płatnej pracy nie miałabym super szefa i innych profitów, ale to co mam naprawdę mi wystarcza. Każdy jest inny i ma inne potrzeby, ale nie można od razu zakładać, że jeśli ktoś zarabia średnio 1800 na rękę, to od razu jest nieambitny albo klepie biedę, podobnie jak nie można zakładać, że ktoś kto zarabia ponad 3000 jest pazerny i nie umie gospodarować pieniędzmi... Każdy ma różne priorytety i szuka czegoś innego w wykonywanej pracy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.