- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 marca 2018, 16:47
Często na studiach mam prezentacje, wystąpienia publiczne, referowanie w terenie itp. Mimo że to dla mnie już norma, nigdy nie mogę opanować głosu. Drży mi jakbym się miała zaraz popłakać. Serce wali mi jak nie wiem. Macie jakieś sposoby na pozbycie się tego? Może głupie ale czytałam nawet o braniu beta-blokerów przy takim stresie.
No nienawidzę tych publicznych wystąpień i totalnie się do tego nie nadaję, ale mus to mus :( A po wszystkim jest mi strasznie wstyd że mój głos tak brzmiał. Czy jedyna rada to przyzwyczajenie się...
13 marca 2018, 18:11
Annne17 ja nie wiem. Pewnie tak, bo ogólnie krępuje się siebie, swojego wyglądu, nie lubię jak ludzie na mnie patrzą odkąd trochę przytyłam. A jeszcze jak mnie słuchać muszą, brrr
A może patent rodem z amerykańskich poradników: oswoić tego stugłowego potwora (czyli wpatrzone w ciebie cale audytorium), wyobrażając ich sobie nago? Nie wiem czy pomaga, bo nigdy nie miałam takich problemów, ale spróbować można, przecież nic nie tracisz...
Czasem o tym myślę, ale szczerze jak wychodzę na środek to takie pomysły mi z głowy wylatują i mam pustkę
13 marca 2018, 18:21
Czasem o tym myślę, ale szczerze jak wychodzę na środek to takie pomysły mi z głowy wylatują i mam pustkę
To dla przypomnienia narysuj sobie ołówkiem na marginesie każdej strony śmiesznego golasa z głupią miną, żeby nie zapomnieć :)
A drugi pomysł jet taki, żeby mówić do jednej i tylko jednej osoby na widowni. Wybrać sobie jakąś przypadkową twarz (z dalszego rzędu, żeby twoja twarz i cała postać wyglądała naturalnie) i tylko do niej się zwracać.
13 marca 2018, 18:28
Rosel - spróbuj oddzielić swoje wystąpienie od wyglądu. Ludzie przychodzą Cię słuchać, Twoją rolą jest ich zaznajomić z jakimś tematem, przekazać określoną wiedzę. To nie konkurs piękności, Twoim atutem jest określona wiedza. Skup się na dobrym przygotowaniu tematu, na interesującym sposobie przekazaniu. Pomyśl jak Ty odbierasz wystąpienia innych - czy dla nich jesteś równie surowa jak dla siebie? Zazwyczaj ludzie nie wymagają perfekcjonizmu, często drobne potknięcia (nie mylić z nieprzygotowaniem) wzbudzają ich sympatię. Nie musisz być idealna.
13 marca 2018, 18:38
Dzięki dziewczyny za rady. Na pewno wezmę sobie do serca, wiem że muszę nad tym pracować, ale jest mi strasznie ciężko psychicznie.
Szczególnie dobija mnie jak wykładowcy wciąż powtarzają, że nie można być nieśmiałym ani nie lubić występować publicznie bo to wyklucza nas z jakiejkolwiek pracy po studiach (z czym się kompletnie nie zgadzam, bo istnieje wiele kierunków pracy po studiach gdzie nie będę musiała przewodzić grupie), po prostu jak tego słucham to brzmi jakby kopali leżącego.
Annne najbardziej się skupiam na tym że jak patrzę na występy innych to oni potrafią mówić bez żadnego zająknięcia, wyglądają jakby robili to cały czas, bez żadnego stresu, mówią własnymi słowami i nie czytają, głos im nawet nie zadrży. I to wtedy mnie dobija jeszcze bardziej, takie porównanie do innych.
13 marca 2018, 18:52
Rosel - spróbuj oddzielić swoje wystąpienie od wyglądu. Ludzie przychodzą Cię słuchać, Twoją rolą jest ich zaznajomić z jakimś tematem, przekazać określoną wiedzę. To nie konkurs piękności, Twoim atutem jest określona wiedza. Skup się na dobrym przygotowaniu tematu, na interesującym sposobie przekazaniu. Pomyśl jak Ty odbierasz wystąpienia innych - czy dla nich jesteś równie surowa jak dla siebie? Zazwyczaj ludzie nie wymagają perfekcjonizmu, często drobne potknięcia (nie mylić z nieprzygotowaniem) wzbudzają ich sympatię. Nie musisz być idealna.
Anne17 dobrze ci radzi - skup sie na temacie , wczuj sie w tresc ktora chcesz przekazac, przygotuj sie tak by krotkie spojrzenie na punkty wystarczylo bys mogla to co chcesz powiedziec mowila "z glowy" -zeby to wyszlo musisz sama czuc sie pewnie w temacie i swobodnie przechodzic z jednego aspektu w drugi. Prezentowanie nie jest latwe, ja na ogol nie mam z tym problemu (lata pracy jako nauczyciel zrobily swoje), ale bedac w Niemczech musialam przestawic sie na wystapienia w jezyku obcym, co na poczatku przechodzilam tak jak ty. Moim problemem dla mnie nie byl moj wyglad a moja poprawnosc jezykowa. Z czasem oswoilam sie z tym, ze nikt nie zwraca uwagi nawet jak zapomne jakiegos wyrazenia i lekko sie pogubie , jesli swoodnie poruszasz sie w temacie i masz cos ciekawego do powiedzenia, to ani wyglad ani jakies drobne potkniecia nie licza sie i nikt ich prawie nie widzi. Od czasu jak przytylam tez nie jest mi latwo sie prezentowac, moim sposobem na dodanie pewnosci siebie jest - w danym dniu staram sie szczegolnie dobrze dobrac ubior i zadbac o wlosy, itd, staram sie by samej ze soba czuc sie jak najlepiej i reszta - kto jak to widzi jest mi naprawde obojetne.
Poanalizuj jak ty odbierasz innych - czy sluchajac innych skupiasz swoja uwage na jakichs szczegolach ubioru czy raczej na tym co chce ktos przekazac i czy madrze prawi.
13 marca 2018, 19:06
Tez tak miałam w czasie prezentacj. Dlaczego miałam? Bo znalazłam na to sposób- dobre przygotowanie się. Z najgorszego przedmioty w zeszłym semestrze wylosowalam najgorszego prowadzącego. Ale przed każdą prezentacją siedziałam tydzień w bibliotece i czytałam, czytalam. Człowiek potrafił czepiać się o wszystko. Moj sposób to na danym slajdzie wszystkie skróty wytłumaczyć/ przetłumaczyć, ale musi to być dobrze wyuczone. U nas nie można było mieć żadnych notatek w ręce... I zauważyłam ze jak szybciej mówię, to sprawiam wrażenie pewniejsze siebie (nie bez przesady szybko, ale na tyle, żeby nie było krępującej ciszy/zacięcia się/ nagłego jąkania itp)
Nigdy nie lubiłam wystąpień tego typu, ale dobrze przygotowanie robi całą robotę ;)
13 marca 2018, 19:14
Każdy ma swoje mocne i słabsze strony. Jednym łatwiej przychodzą wystąpienia, Ty zapewne masz zalety których im brakuje. Nikt z nas nie posiada wszelkich umiejętności w stopniu doskonałym. Sama w takich przypadkach stwierdzam - nie wszyscy są stworzeni do wszystkiego.
Co do pracy masz rację, całego świata nie zbuduje się gadaniem .Tak że wiesz...wykładowcy mówią o swoim podwórku i tyle.
13 marca 2018, 19:26
Internista wypisuje farmakologię na takie stany lękowe? Tzn. mogę się zapisać na wizytę do rodzinnego z takim problemem ? :D A melisy piję sporo Następne wystąpienie mam w poniedziałek (i to do mikrofonu!) i chyba już nic nie zdążę załatwić :( Już mi się płakać chce na myśl o tym.Ja od siebie mogę polecić melisę i wszelkie ziołowe herbatki do picia codziennie przez np tydzień przed wystąpieniem (ja tak robię i jest lepiej) albo jeśli rzeczywiście przyspiesza Ci serce i od tego masz drąży głos to polecam lek propranolol. Jest bardzo delikatny i uspokaja trochę bicie serca i działa przeciwlękowo. Też go biorę na polecenie mojej pani internistki i na mnie działa bardzo dobrze. Mam te same problemy, co Ty i te dwa sposoby pomagają mi przejść przez ten trudny okres bez problemów z głosem czy serduszkiem :)
Tak, u mnie tak było :) Bo moja lekarka mi powiedziała, że te leki są na tyle delikatne dla organizmu, że nawet nie trzeba jakoś wybitnie iść z tym po receptę do kardiologa czy psychiatry :) Mówiła, że oni to dają często maturzystom lub nawet dzieciom. Zależy też na kogo trafisz, bo jeden lekarz pewnie potraktuje Cię poważnie (tak, jak u mnie) a inny może powiedzieć, że przesadzasz czy coś i nie zareagować w ogóle :/ Ale mi się wydaje, że ten głos wynika właśnie ze zbyt szybkiego tętna, które jest powiązane z tym stresem :) Może jeszcze oprócz tego spróbuj jakoś ogólnie zadbać o głos, o struny głosowe, krtań itp? Tak, jak np piosenkarze? Jakieś tam kogle mogle itp :D Bo może jeśli wzmocnisz cały aparat głosowy i go trochę wesprzesz to lepiej sobie poradzi z drżeniem, mimo że jego przyczyna leży gdzie indziej?
13 marca 2018, 21:09
Może jeszcze oprócz tego spróbuj jakoś ogólnie zadbać o głos, o struny głosowe, krtań itp? Tak, jak np piosenkarze? Jakieś tam kogle mogle itp :D Bo może jeśli wzmocnisz cały aparat głosowy i go trochę wesprzesz to lepiej sobie poradzi z drżeniem, mimo że jego przyczyna leży gdzie indziej?
No może warto spróbować
Tez tak miałam w czasie prezentacj. Dlaczego miałam? Bo znalazłam na to sposób- dobre przygotowanie się. Z najgorszego przedmioty w zeszłym semestrze wylosowalam najgorszego prowadzącego. Ale przed każdą prezentacją siedziałam tydzień w bibliotece i czytałam, czytalam. Człowiek potrafił czepiać się o wszystko. Moj sposób to na danym slajdzie wszystkie skróty wytłumaczyć/ przetłumaczyć, ale musi to być dobrze wyuczone. U nas nie można było mieć żadnych notatek w ręce... I zauważyłam ze jak szybciej mówię, to sprawiam wrażenie pewniejsze siebie (nie bez przesady szybko, ale na tyle, żeby nie było krępującej ciszy/zacięcia się/ nagłego jąkania itp)Nigdy nie lubiłam wystąpień tego typu, ale dobrze przygotowanie robi całą robotę ;)
Wiesz co, może i masz rację, ale uwierz mi ja mam chyba inaczej. Serio, referowałam na temat... kuchni regionalnej. Tu przecież wszystko doskonale umiem, wszystkie potrawy sama nawet przygotowywałam, jadłam no i w ogóle pestka. Referowaliśmy do mikrofonu w autobusie podczas wycieczki, więc odwrócona od wszystkich siedziałam na przednim miejscu. I co? szczerze wyszło jak zwykle. Mimo że tylko patrzyłam w drogę, zero ludzi mnie nie widziało to głos mi się trząsł jak zawsze, dodatkowo oddechu nie mogłam wziąć. Dodatkowo chciałam założyć nogę na nogę i utknęłam i siedziałam w dziwacznej pozycji cały czas! Już nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Edytowany przez rosel 13 marca 2018, 21:10
13 marca 2018, 21:45
Wilena podziwiam, bo ja tak nie potrafię. Jak mam coś powiedzieć sama z głowy mimo tego, że umiem i rozumiem tekst co do joty (bo sama go napisałam) to się blokuje i czasem myślę że słowa nie wykrztuszę, tylko słychać mój głośny oddech. Muszę mieć prezentację przed sobą albo referat. Najlepiej to jakbym mogła przeczytać całość i szybko uciec. Najgorsze jak już mówię i nagle w głowie pojawi się myśl, że jeszcze mi zostało 20 slajdów... wtedy to już totalna panika, nagle wszyscy którzy siedzieli znudzeni podrywają głowy bo myślą, że zaraz się popłaczę.
Potrafisz, każdy potrafi, po prostu jeszcze nie odblokowałaś w sobie tej umiejętności. Jasne, że różne ludzie mają predyspozycje i nie każdy musi być mówcą porywającym tłumy, ale do takiego poziomu, żeby wyjść i spokojnie coś powiedzieć każdy może dojść. Z tą kartką to serio - to jest źródło problemu. Znowu, logicznie tego wyjaśnić nie potrafię, ale ta kartka to taki powiedzmy "zły talizman". Normalnie ludzie zabierają ze sobą naszyjnik po babci, albo maskotkę na szczęście i to jest pozytywne, wierzą że im się powiedzie. Nie cierpię określenia "siła pozytywnego myślenia" - ale tak sobie właśnie człowiek wmawia, że będzie dobrze, bo ma tę rzecz i czuje się przez to bezpiecznie. W przypadku kartki jest dokładnie odwrotnie. Włącza się myślenie "muszę mieć kartkę, bo bez kartki zginę, skonam, ośmieszę się, zapomnę na amen, słowa nie wydukam". I już człowiek wychodzi, z tą nieszczęsną kartką w łapce, taki negatywny i zestresowany. A potem się stresuje, że się pogubi patrząc na kartkę - więc stres do kwadratu (bo ze stresem ni estety jest tak, że on się nie sumuje, a właśnie potęguje). Jeszcze dalej jest pokusa, żeby gnać jak najszybciej do końca, byle kolejny punkt i będzie spokój = stres do potęgi n-tej. Jak jeszcze Ci przeleci przez głowę myśl, że "wszyscy widzą, że czytam i że się stresuję jak czytam i na pewno mnie oceniają" to już w ogóle kopiesz sobie grób. Zresztą no po co ja Ci marudzę, sama słusznie zauważyłaś, że "totalna panika". Nie mówię, żeby iść tam bez żadnej kartki i zdać się na żywioł przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ale weź na początek ogranicz ilość tekstu - jak miałaś rozpisane wszystko zdaniami to przerób to tylko na podpunkty. Za kolejnym razem podpunkty poskracaj, aż zostaniesz z kartką na której będziesz miała tylko hasła. W końcu i to odstawisz, albo zostawisz sobie tylko takie słowa klucze (i to już jest ok).
A co do tej obawy, że ludzie Cię oceniają - wyobraź sobie, że jesteś na zajęciach, masz usłyszeć referat, oczekujesz że na środek wyjdzie "typowy polski student". A na środek wjeżdża ktoś na wózku inwalidzkim. Albo wchodzi ktoś o niezbyt typowym dla naszego kraju kolorze skóry. Czy nie wiem, starszy niż osoby idące trybem matura i od razu potem studia. Co sobie myślisz? - "o matko, inwalida!", "szok, murzyn", "ja cię, jaki stary"? Zakładam, że nie siedzisz całego referatu i nie powtarzasz sobie w głowie "inwalida", "murzyn", "stary". Na początku się dokona jakiejś obserwacji, stwierdzi się że pojawił się jakiś nietypowy element (przez nietypowy mam na myśli "niewystępujący przy każdej innej prezentacji"), ale to chyba tyle. No to tak samo z osobami, które by się jąkały, zacinały, którym by się łamał głos, trzęsły ręce, czy jeszcze cokolwiek innego. Dokona się, często bezwiednie, jakiejś obserwacji i tyle. Albo się potem chce słuchać tego referatu i się człowiek koncentruje na treści, albo się nie chce - ale wtedy się przechodzi myślami do tego co kupić na obiad, albo na co iść z Kaśką do kina, a nie fiksuje się na rozmyślaniu o osobie, która stoi i coś tam mówi. Aha, wyciągnęłam wcześniej przykłady osób niepełnosprawnych, czy o innym kolorze skóry, bo ich się jednak nie spotyka codziennie na każdych zajęciach. A ludzi, którzy się stresują tak - nic nowego, wiele osób tak ma. Więc się zastanów, skoro byś nie zwróciła szczególnej uwagi i nie fiksowała się na pewnych cechach ww. ludzi (tu znowu, zakładam że byś tak nie robiła), to czy serio inni będą tak straszliwie oceniać coś co się często widzi?