Temat: czy tatuaże to patologia?

Dzisiaj z kilkoma kolegami zeszliśmy w rozmowie na temat tatuażu i ci jednogłośnie stwierdzili, że jak widzę tatuaż to od razu wiedzą że coś jest nie tak i dla nich to taki znak ostrzegawczy. Że albo patologia albo jakaś średnio inteligentna niestabilna emocjonalnie osoba, która nie nadaje się do zakładania rodziny. 

Mam jeden tatuaż, zrobiony w wieku 15 lat, totalnie nieprzemyślany, na nadgarstku. Teraz tego bardzo żałuję i chciałam się go pozbyć. Zbieram na laser aktualnie. I w sumie zastanawiając się nad tym to się zgadzam z kolegami. Nie znam ani jednej normalnej sympatycznej ogarniętej osoby, która miałaby tatuaż. Zawsze to jakieś kasjerki z biedronki (chyba nie spotkałam takiej bez tatuaży), magazynierzy, nawet na studiach ludzie z tatuażami się wyróżniają i są to takie typowe karyny widzące tylko imprezy, powiększane usta i instagram i typowi ruchacze

ciekawa jestem co o tym myslicie... jeszcze 10 lat temu tatuaż to było coś niezwyklego, teraz większośc ludzi jakiś ma... 

Generalnie lubię, ale jak ktoś ma dużo takich chaotycznych, porozwalancych po całym ciele, to też mam wrażenie, że jest nie wiem, nieogarnięty, chaotyczny i impulsywny - trochę mi to podchodzi patolą. I tłumaczę - nie mam namyśli np. całego rękawa i klaty w tatuażu, ale tu pierdolnik na łydce, tu na bicku, tu na plecach, kilka na ręce, wszystko w innym stylu, kompletnie nie trzymające się kupy. Widziałam taką dziewczynę w letniej sukience w parku i na prawdę wyglądała jak karyna - bardzo to było szpecące.

Osoby, które uważają, że posiadanie lub nieposiadanie przez kogoś tatuaży świadczy o inteligencji - myślę, że same mają z nią problem. 

jurysdykcja napisał(a):

Generalnie lubię, ale jak ktoś ma dużo takich chaotycznych, porozwalancych po całym ciele, to też mam wrażenie, że jest nie wiem, nieogarnięty, chaotyczny i impulsywny - trochę mi to podchodzi patolą. I tłumaczę - nie mam namyśli np. całego rękawa i klaty w tatuażu, ale tu pierdolnik na łydce, tu na bicku, tu na plecach, kilka na ręce, wszystko w innym stylu, kompletnie nie trzymające się kupy. Widziałam taką dziewczynę w letniej sukience w parku i na prawdę wyglądała jak karyna - bardzo to było szpecące.

No mi się to też nie podoba, tak samo jak tatuaże na szyi albo twarzy. Ale to jest wrażenie czysto wizualne. Pod patolę nikogo z tego powodu nie podciągam, tak jak autorka. Jest mnóstwo tatuaży, które dla mnie są po prostu brzydkie, tak samo jak brzydki może być ich "rozkład" :)

Rozmawialam niedawno z 15-lat mlodszym ode mnie przyjacielem (lat 20, student z Warszawy, poglady lewicowe, liberalne) o tatuazach, bo bylam ciekawa, jak bardzo zramolałam mentalnie w stosunku do mlodego pokolenia. Stwierdzil, ze niewydziarana kobieta to jest luksus.  Bylam zdziwiona, ale po glebszym zastanowieniu stwierdzilam, ze to jest racjonalne. Pozadane jest to, co jest rzadkie. Kiedy wiekszosc ma na sobie jakies malowidla, atraktantem staje sie czysta skora. 

Znam mnóstwo fajnych, ogarniętych ludzi z tatuażami. W tym ludzi na poważnych stanowiskach. 

Pasek wagi

kropka36 napisał(a):

Furia18 napisał(a):

Zmień towarzystwo.
Niekoniecznie, ona ma takie same horyzonty, więc idealnie się wpasowuje :)

uuuu.......

Pasek wagi

Jak to dobrze, ze mieszkam w nowoczesnym kraju jakim jest Norwegia, gdzie ludziom obce jest takie zasciankowe myslenie... 

Z ciekawostek, mam w pracy mega inteligentnego i sympatycznego doktora, ktory ma wydziarane cale rece i nogi. Nigdy nie pomyslalam o nim jako o osobie z patologii.

w tym momencie obrażasz kasjerki z biedronki. 

"Normalne osoby nie mają tatuaży" "Jakies kasjerki z biedronki" ...czyli one są na pewno nienormalne i patologiczne? 

Ja mam podobne zdanie jak twoi koledzy co do tatuowanych osób.

nobliwa napisał(a):

.king. napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Podobnie uwazam jak autorka tematu (ale nie do konca). Z punktu widzenia socjologii - sa dwa typy ludzi tatuowanych - jedna grupe stanowia osoby posiadajacy jeden dyskretny tatuaz, robia to, aby przynalezec do danej grupy znajomych lub adepci zawsze aktaualnej mody, i druga grupa "prawdziwi wytatuowani" - ktorzy sie za takich uwazaja dopiero po drugim tatuazu.W psychologii, od poczatku XX wieku, znany jest mechanizm doznan przyjemnych i nieprzyjemnych i wiekszosc ludzi wbrew logice - powiela z przyjemnoscia doznania nieprzyjemne, w zwiazku z  tym, ze jest to nielogiczne - dorabiaja do tego "historie". Osoby, ktore sa na tyle rozwiniete emocjonalnie, ze pozwalaja sobie na powielanie doznan przyjemnych, nie musza juz sie np tatuowac, jesc rzeczy ktore im szkodza, wiazac sie z partnerem, ktory ich nie szanuje itd. Slowo "patologia" zostalo powyzej uzyte neiprawidlowo, obrazliwie i niepotrzebnie.
Mnie ciekawi czy to dotyczy tez np. srodowisk artystycznych? Rozmawialem z wieloma ludzmi oni jak sami mowia po prostu traktuja tatuaze jak sztuke. Ida do ulubionego tatuazysty, bo chca miec jego dzielo na sobie. Jak ma sie to do powyzszej teorii?
. Kazdy wytatuowany poda ci solidny powod dlaczego jest juz wytatuowany i dlaczego jeszcze  bedzie. To akurat, ze artysci maja artystyczne tatuaze, niczego nie zmienia. Nie kazdy artysta jest wytatuowany.

Jak dlanue to ozdoba tak samo jak biżuteria. Taki na łopatce czy kostce dobrze wygląda wg mnie.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.