- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 lutego 2018, 21:32
Witam.
Proszę sprowadzić mnie na ziemię, ale delikatnie, bo niestety należę do wrażliwców... Mam 23 lata i jestem studentką. Studiuję zaocznie i pracuję w kawiarni na 3/4 etatu. I tu pojawia się problem, ponieważ ja w ogóle nie mam motywacji, żeby pracować. Nie chodzi o to, że jestem leniem, nie chce mi się rano wstawać, żeby iść do pracy.. Po prostu praca mnie przygnębia.. Jak można się domyślić, nie zarabiam dużo. Okropnie mnie to irytuje, że w naszym pięknym kraju pracuje się ciężko a zarabia się strasznie mało.. Zwyczajnie mi nie starcza, żeby opłacić pokój, studia... Pomagają mi rodzice i jestem za to bardzo wdzięczna. Studiuję filologię angielską. Bardzo źle się z tym czuję, że chodzę do pracy, która nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, czym chciałabym się w przyszłości zajmować. Czuję, że tracę czas, bo za kilka lat ta praca, którą wykonuję teraz, nie będzie miała żadnego znaczenia. Boję się. Jestem młoda a jakby już wypalona na starcie... Za dużo rozmyślam, nie potrafię sobie wyjaśnić, że to jest praca tymczasowa, że jak skończę studia to być może uda mi się znaleźć lepszą pracę, że muszę teraz wytrzymać.. Nie wiem, proszę pomóżcie mi, bo jest mi naprawdę źle i to jest straszne, że już na początku mojej "kariery" jestem aż tak zniechęcona, z zerową motywacją, żeby iść dalej...
19 lutego 2018, 22:46
Ja zdecydowanie szukałabym czegoś zbliżonego do przyszłego wykształcenia i zainteresowań. Korepetycje, tłumaczenia itp. W przypadku języka dobrze się wyspecjalizować w słownictwie jakiejś branży. Polecam IT, bardzo mało osób jest w stanie dobrze (w zakresie fachowego słownictwa) przetłumaczyć coś, co ja chcę przetłumaczyć i strasznie mnie to irytuje.
19 lutego 2018, 23:02
zmien prace, skoro do obecnej tak niechetnie chodzisz. wiadomo, ze to praca tymczasowa i nie bedziesz tam na zawsze, ale fajnie robic w zyciu cos, co nam sprawia przyjemnosc, a nie sie meczyc. nawet jesli jest to krotkoterminowe. poszuaj czegos innego, zwiazanego z kierunkiem Twoich studiow, powiazanego z zainteresowaniami, pozwalajacego sie rozwijac.
19 lutego 2018, 23:25
ja Cię rozumiem - 5 rok łączę studia wieczorowe (wymiar godzin jak na dziennych) z pracą na prawie cały etat. zmęczenie czasem siada na psychikę. pracuję w kiosku z trafiką, więc też nie praca marzeń (kompletnie niezwiązane z moim kierunkiem studiów).
co Ci mogę poradzić - może faktycznie spróbuj poszperać w ofertach pracy by znaleźć coś, co będzie Ci bardziej odpowiadało? gastronomia to ciężki kawałek chleba (rok pracowałam w kawiarni), i to nie tylko moja opinia. nie każdy daje radę. dopóki nie znajdziesz lepszej, bardziej Ci odpowiadającej pracy, to spróbuj faktycznie spojrzeć na to jak na zadanie. zacisnąć zęby, myśleć o studiach i o tym, że bez pracy nie mogłabyś studiować. a w międzyczasie bądź na bieżąco z ofertami - a nuż coś się trafi, gdzie będziesz się lepiej czuła?
19 lutego 2018, 23:35
Pamietaj, Matt Damon ozenil sie z kelnerka, tak samo Nicolas Cage, Robert de Niro i tak dalej -) A na powaznie, to przeciez zajecie tymczasowe, bez tragedii. sprobuj to wykorzystac, moze naucz sie robic jakas potrawe czy deser, jakis koktajl itd.
20 lutego 2018, 00:02
Trochę trudno mi cię zrozumieć bo mam całkowicie inne podejście do życia. Jeśli masz problem to szukasz rozwiązania / zmiany (czyli innej pracy), a jeśli się nie da to zaciskasz zęby. I nie bardzo rozumiem dlaczego tak podkreslasz, że przygnębia cię sytuacja w Polsce - myślisz, że za granicą ludzie mają super prace, nie przemęczają się i zarabiają kokosy? Odpowiem za ciebie, bo mieszkam "za granicą" - tak nie jest. I tak prawdę mówiąc wszędzie jest podobnie, i wszędzie ludzie mają tyle, ile sobie wypracują ciężką pracą, wytrwałością, zaciętością i koncentracją na "wyższych celach".
Rzadko zdarza się tak, że młodzi ludzie zaraz po studiach, a tym bardziej w trakcie, mają super wspaniałe prace. Zazwyczaj swoje trzeba przeżyć, szukać, próbować, przemęczyć się w jednej pracy, w drugiej, zmieniać, dokształcać się, ciągnąć na kilka etatów, robić nadgodziny, znosić głupiego szefa, aż w końcu się do czegoś dochodzi i odnajduje się super firmę/posadę. Ale zazwyczaj jest do tego daleka droga.
A poza tym każda praca czegoś uczy. Np. obcowania z ludźmi, dyscypliny, właściwej etyki pracy (bo łatwo jest dobrze pracować w fajnej pracy, ale sztuką jest nauczyć się aby pracować solidnie nawet zamiatając przysłowiowe ulice). Życia się uczysz :)
20 lutego 2018, 00:27
Napisałaś coś o korepetycjach i o tym, że nie wiesz czy z nich wyżyjesz, zacznij budować sobie bazę klientów, małymi kroczkami i się zmieni. Jak już inni wspomnieli to, tylko środek do osiągnięcia celu. Z resztą zbudowanie bazy to też chyba nie bedzie takie hop siup to nauczycieli angielskiego pewnie sporo jest na rynku.
Nie napisałaś chyba co chcesz w przyszłości robić, więc nikt Ci nie doradzi jak możesz sobie sama pomóc.
W każdym razie, jak byłam mniej więcej w twoim wieku, żeby dać radę na studiach pracowałam przez pewien czas w Macu, nie było łatwo, dzienne studia i 11h zmiany w weekendy sobota i niedziela, zaczynałam już w pt. Ale pomagała mi myśl, że to tylko tymczasowe, że nie zostane tam na zawsze, tak też sie stało, żyje mi się dziś bardzo dobrze :)
Największy problem widzę w twoim podejściu i sposobie myślenia jaki sama sobie zaprogramowałaś. Nad tym powinnaś popracować. Większość ludzi zaczyna od czegoś, żeby w życiu do czegoś dojść i niestety ten okres musimy przetrwać :)
A i zgadzam się z tym, że każda praca czegoś uczy, nawet prosta, fizyczna, pozwala chociażby spojrzeć na ludzi bardziej empatycznie i życzliwiej. A to pomaga nie tylko w pracy, ale i w życiu.
Edytowany przez Magdzior1985 20 lutego 2018, 00:28
20 lutego 2018, 08:05
Załóż sobie profile na stronach gdzie pracę można znaleźć i przeglądaj na bieżąco.
Czujesz się tak ponieważ to praca nie dla Ciebie. Sama tak miałam pracując kiedyś na słuchawce. Po prostu tak małe pieniądze nie są warte tego wysiłku i męczarni psychicznej. Jedyne wyjście to, zmienić ją. To już chyba wiesz.
20 lutego 2018, 08:36
Przesadzasz. Ja w czasie studiów praktycznie nie pracowałam, bo ciągnęłam dziennie dwa kierunki. Jedynie w wakacje podejmowałam zajęcia dorywcze w okolicach domu rodzinnego, czyli zbieranie ogórków, zbieranie aronii, malowanie ścian. W czasie roku akademickiego raz tylko byłam gońcem i roznosiłam listy.
Tak więc "karierę" zaczynałam po studiach, w wieku 24 lat. Podjęłam pracę kompletnie nie związaną z żadnym z ukończonych kierunków i spędziłam w niej kolejne 3 lata. Ale nie była to beznadziejna praca, całkiem przyzwoita. W międzyczasie wzięłam ślub i urodziłam dzieci, z pracy odeszłam. Dzieci nieco odchowałam i podjęłam nową pracę, tym razem zdecydowanie dla mnie i powiązaną z wykształceniem. W jakim wieku? 28,5 :)
Miałam masę znajomych, którzy w czasie studiów zaocznych podejmowali jakiekolwiek zajęcia, byle by coś robić i mieć na studia. Koleżanka wiele lat pracowała na stacji paliw, a dopiero rok po ukończeniu studiów podjęła normalną prace, którą dość szybko zmieniła na taką super :) Głowa do góry!
20 lutego 2018, 09:11
dlaczego nie zmienisz tej pracy? Studiujesz zaocznie filologie angielska - zdajesz sobie sprawę że nie będzie u Ciebie takiego momentu że po studiach masz konkretny zawód, fach? Teraz moglabys już zacząć pracować w miejscy w którym widzisz się docelowo, jeśli nie jest nim ta kawiarnia.
20 lutego 2018, 09:18
Przychylam się do wcześniejszych wypowiedzi, zmień pracę albo nastawienie. Zwróciłam też uwagę na inne aspekty Twojej wypowiedzi i ciśnie się na usta stare powiedzonko:
Chciałoby się pokowboić a tu trzeba krowy doić.
Do pracy chodzi się po kasę, gdy trafi się na taka, która sprawia nam satysfakcję i jeszcze jest dobrze płatna to już pełnia szczęścia. Nie wszystkim w życiu taka się trafi i najczęściej nie od razu. Może "podskórnie" czujesz, że wcale nie musisz pracować bo rodzice mogliby Cię utrzymywać? A skoro tak to dlaczego masz się męczyć jeśli nie jest to życiowa konieczność? Może chcesz pokazać, że jesteś dorosła i samodzielna ale "koszty" są większe niż przypuszczałaś? Czy na filologię angielską poszłaś z wielkiego przekonanie czy dlatego, że nic innego nie pociągało Cię bardziej i jesteś na tych studiach bo jesteś?
Zastanów się do czego naprawdę Cię ciągnie i spróbuj poszukać w tym kierunku. Na pocieszenie powiem Ci, że jak człowieka życie nieco sponiewiera to potem potrafi docenić docenić gdy dobrze trafi. Znam takich co na starcie dostali niezłą pracę i stale byli niezadowoleni, w efekcie nie awansowali bo narzekali. Ci którzy trafili do niej po tułaczce u prywaciarzy i harówce za marne grosze są zadowoleni, do pracy się palą i mają przed sobą perspektywy. Nie ma tego złego