- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 stycznia 2018, 15:41
.. wrecz przeciwnie?
I jak nimi gospodarujecie, chcąc przyoszczędzić?
Ja niestety wydaje duuuzo na glupoty. Ubrania, 4 patelnia do kuchni, duze zapasy jedzenia ktorych czesto gesto nie zjadamy, taksowki. Nie zal mi wydac na wyjazdy czy wieczor z kolezankami (1x w tyg, zazwyczaj kino, po seansie jedzenie, drinki i zakupy)
Chce nauczyc sie oszczedzac. Jak jest u Was? Planujecie zakupy, nakladacie sobie okreslona kwote do wydania w tygodniu? Nie nosicie kart platniczych ze soba?
31 stycznia 2018, 17:59
Na poczatku miesiaca przelewam stała kwote na konto oszczednosciowe zeby nie przerąbac na glupoty. Do kina mam darmowe bilety z socjala, ubrania kupuje kiedy mam deficyt w szafie albo znajde cos w dobrej cenie i bardzo mi się spodoba. Na wycieczki jezdzimy srednio 3 x w miesiacu ale po polsce i w hotelach za rozsadna cene. Nie pilnuje ile wydaje na żarcie. Mam na zmiane 3 pary butow na caly rok +3 pary szpilek okazjonalnalnych i buty trekingowe, bede chodzic w nich do zajechania pare sezonow. Wiekszosc sprzetu sportowego mam uzywanego poza atlasem i rolkami. Jezdze tanim, niskobudzetowym samochodem, ma tanie czesci i oc. Chodzimy do teatru, imprezy kiedy mamy chec.
Edytowany przez niewiadoma_a 31 stycznia 2018, 18:02
31 stycznia 2018, 18:08
Pieniądze się mnie trzymają odkąd zmieniłam moją filozofię życiową i konieczność przeprowadzki za granicę. W momencie przygotowań do przeprowadzki zdałam sobie sprawę jak bardzo obroslam w różne graty i badziewia które nie są mi potrzebne, a kupowałam je bo w danym momencie chciałam je mieć. Teraz zanim coś kupię zastanawiam się czy naprawdę tego potrzebuję. I nie oznacza to że sobie żałuję, bo jak chcę kupić luksusowy kosmetyk czy perfumy to kupuję. A kasę mam dzięki temu że wcześniej nie kupiłam miliona bezużytecznych bzdur za 5 zł. Dzięki takiemu podejściu mam kasę na kosztowne hobby i bez większego ciśnienia mogę sobie pozwolić np. na 3 tygodnie wakacji w Ameryce Pld
31 stycznia 2018, 18:27
Co miesiąc odkładam stałą sumę. Nie oszczedzam bardzo na sobie, ale nie lubię przejadać pieniędzy i wydawać ich na głupoty. Nie oszczedzam na kosmetykach, na ubraniach też nie, ale staram się nie kupować tylu ubrań co dawniej, kupować rozsądniej bo mam już tyle tych "szmat". Nie wychodzimy często do pubów (ale to nie z oszczednosci, tylko nie mamy potrzeby byc co weekend w pubie), do restauracji z 2-4 razy w miesiącu, ale jest to poza budżetem bo mam z pracy kartę żywieniową, którą muszę wydać w knajpach, więc to duży plus. Nie aspirujemy do posiadania nowych, super samochodów. Do kina chodzimy rzadko- wolę oglądać filmy w domu, kino to moim zdaniem w Polsce droga rozrywka. Dużo wydajemy na podróże, ale jest to część naszych oszczędności. Lubimy wyjezdzac, mamy coraz wieksze parcie na czestsze, dluzsze, dalsze wyjazdy, ale w granicach tego na co nas stac- nie wyobrazam sobie wydawac na to wiekszosci oszczednosci. Jednym słowem zarabiając ok pozwalamy sobie na wiele przyjemności, ale w granicach rozsądku, bo brak oszczędności uważam za nieodpowiedzialność i głupotę.
Od tego miesiąca zaczęłam prowadzić budżet w excelu- generalnie chciałabym odkładać trocheę więcej, wydaje mi się, że to co zostawiam sobie na miesiąc życia- na swoje przyjemności, wydatki poza rachunkami i jedzeniem to kwoty spore a jednak wydaje wszystkie te pieniądze- w końcu zobaczę gdzie się rozpływaja;)
Edytowany przez sacria 31 stycznia 2018, 18:50
31 stycznia 2018, 18:45
Ja niestety jestem rozrzutna, poza oplatami typu mieszkanie, rachunki, bilety, to na jedzenie i inne przyjemnosci wychodzi mi miesiecznie okolo 1000zl, duzo mi sie jedzenia marnuje i mam szpargaly, ktorych nie uzywam
31 stycznia 2018, 18:58
Ja jestem oszczędna. W sumie robię bardzo podobnie jak Marisca, z tym, że nie mam dzieci.
31 stycznia 2018, 19:20
Ja mam troche jak Cyrica teraz...
Dlugi czas oszczedzalam na wszystkim na czym sie dalo, kupowalam ciuchy w lumpeksach, najtansze zarcie, ogrzewanie bylo wlaczone jak juz sie w swetrze siedzialo i bylo zimno - bo na nic kasy nie bylo. Zaczelam zarabiac sensowne pieniadze to sobie jakis czas odbijalam za te wszystkie lata kiedy mnie nie bylo stac. Co zabawne z mniejszej wyplaty bylam w stanie odlozyc, jak zaczelam zarabiac ok 1/3 wiecej to nagle zaczelam zyc od wyplaty do wyplaty...
Teraz mam zdecydowanie zdrowsze podejscie. Nie kupuje 'bo mi sie podoba, nie wazne ze mam juz takie, albo ze na nic mi to nie potrzebne' ale tez nie bede sie zastanawiac 10 razy zanim cos kupie. Z kazdej wyplaty wrzucam okreslona kase na oszczednosciowe, czasem na wakacje czy na swieta po ta kase siegne, ale przynajmniej wiem ze mam do czego siegac.
W tym roku postanowilam troche zacisnac pasa bo
a) planuje w koncu schudnac na tyle zeby wymienic garderobe wiec nie ma sensu kupowac ciuchow teraz
b) luby ma okragle urodziny i planuje wiekszy zakup prezentowy
c) marza mi sie wakacje w ciepelku w przyszlym roku wiec warto by troche kasy na ten cel odlozyc
Nie lubie miec pieniedzy tylko po to zeby miec pieniadze, nie jest to dla mnie cel sam w sobie, pieniadze mam po to zeby je w koncu wydac i tak co sobie wieksza sumke uzbieram to albo remont i polowa pojdzie, albo wakacje albo costam... Lubie miec pare tysiecy na koncie dla bezpieczenstwa (choroba, utrata pracy) ale nie mam zamiaru sie zarzynac i rezygnowac ze wszystkiego zeby tylko odlozyc, bo nie musze w sumie...
31 stycznia 2018, 19:24
ja mam ponad 5 tys sama z dzieckiemi.mi zawsze nie starczy
Nawet kiedyś miałam plan ze okladamy po 10% naszych wypłat ale nie sprawdził się bo wydalam wszystie pieniądze na ciuchy po 3 tygodniach
31 stycznia 2018, 19:56
Trzymają się mnie. Od dziecka byłam oszczędna, taki charakter ;) zawsze dwa razy się zastanowię, zanim na coś wydam. Jedynym wyjątkiem są wydatki na synka. Tu potrafi mnie ponieść, ale tu mnie na szczęście mąż stopuje, bo on również jest oszczędny. Ogólnie, nie lubię wydawać na głupoty. Dosyć szybko zaczęłam dorabiać ( już w szkole średniej) i zawsze potrafiłam gospodarowac tym, co zarobiłam. Nie wiem, co poradzić osobie, która nie jest oszczędna. Może zacznij odkładać co miesiąc jakaś kwotę? No i nie kupuj pod wpływem impulsu. Ja zawsze robię zakupy, jak czegoś potrzebuję. Nie chodzę do sklepów, żeby sobie popatrzeć. A pieniądze wydane na wyjazdy, to chyba akurat pozytywny wydatek.
31 stycznia 2018, 21:57
Tak pół na pół. Ani nie jestem wybitnie oszczędna, ani bardzo rozrzutna. Zakupy spożywcze w miarę planuję (tak też mi łatwiej gotować w taki sposób, żeby potem niczego nie wyrzucać). Ciuchów kupuję za dużo, ale z drugiej strony rzeczy takie, które mi długo posłużą - nie mam zrywów w stylu "o, kupię, bo modne w tym sezonie", raczej na zasadzie "kupię, bo jak będę potem potrzebowała to nie znajdę" (co też wynika z tego, że w sieciówkową rozmiarówkę się nijak nie wpisuję). Rzadko wydaję na "głupoty" (przez co rozumiem na przykład piątą paletkę cieni, dojeżdżanie taksówkami - jeżeli nie ma potrzeby w stylu choroba/dojazd na lotnisko/wali się i pali i tak dalej). Dwa takie poważniejsze grzechy to buty i rzeczy dla zwierzaków. I sporo pieniędzy wydaję na książki/gazety - wiem, że mogłabym iść do biblioteki i sporo rzeczy przeczytać online, ale jakoś wolę mieć swój własny papier i z tym nie wygram. Nie lubię płacić kartą, łatwiej mi kontrolować wydatki jak mam gotówkę - jakoś tak bardziej widzę jak szybko ubywa.
31 stycznia 2018, 22:18
Ja od kilku miesięcy zrobiłam się bardziej oszczędna. Generalnie do zakończenia studiów nie narzekałam na nadmiar gotówki i potrafiłam być oszczędna. Potem przyszła praca w korporacji i coraz lepsze zarobki. Teraz zarabiam naprawdę dobrze jak na Polskę rzecz jasna o trochę zrobiłam się zbyt rozrzutna ale kilka miesięcy temu postanowiłam zacisnąć pasa bo muszę odłożyć jak najwięcej kasy na wykończenie mieszkania.
Przede wszystkim przestałam co chwilę kupować nowe ubrania i kosmetyki. Ubrań mam pełną szafę i tak naprawdę przez dłuższy czas mogę niczego nowego nie kupować ( poza butami bo jakoś nie mam dużo butów a ja je szybko niszcze). Kosmetyki - kupuję te potrzebne a nie 10ta paletke cieni ( bo promocja )Mam zapas na tuszach do rzes i podkladach ( promocja minu 50 procent ) a szminek i cieni mam zapas z uwagi na potrzebe posiadania roznorodnych kolorow. Takze poza kosmetykami pielęgnacyjnymi niczego nie kupuje( i tez nie kupuje juz piatego balsamu) Gdy jadę gdzieś w podróż ( dużo służbowo jeżdżę samochodem)biorę dwa termokubki z kasą aby nie wydawać za dużo na kawę na stacji. Do kina chodzę, bo lubię ale staram się w dni z jakąś promocją. Postanowilam że jakieś nowe materiały do nauki angielskiego i niemieckiego kupię jak przerobie te które nabyłam w nadziei ze sie czegoś nauczę ( zajmie mi to co najmniej 2 lata tyle ich mam ) .Nie zrezygnowałam i nie zrezygnuje z farbowania u fryzjera i kosmetyczki która robi mi paznokcie ; za to ograniczyłam bardzo ilość innych zabiegów kosmetycznych ( ostatnie dwa miesiące tylko regulacja i henna) -na razie wykorzystuje wszystkie maseczki i peelingi które nabywalam w ostatnim czasie (przed fazą oszczedzania) . Soczewki kupuje w necie bo taniej. Mam Multisporta ale kosztuje naprawdę niewiele ( 75 zl na dwa miesiaca) wiec tu nie ma co optymalizować. Płace na Netflix;jakaś rozrywka musi być ).I zrezygnowałam w styczniu z caterignu, sama robie sobie jedzenie ?.Na jedzeniu jakoś nie oszczędzam ale odejście od cateringu spowodowalo spadek wydatków na jedzenie o połowę. Płacę za angielski, niemiecki i studia podyplomowe ale to wydatki przyszłościowe i nie do obcinania. W styczniu zaoszczędzilam wiecej niz planowalam;)