Temat: Pieniądze sie Was trzymaja czy..

.. wrecz przeciwnie?

I jak nimi gospodarujecie, chcąc przyoszczędzić?

Ja niestety wydaje duuuzo na glupoty. Ubrania, 4 patelnia do kuchni, duze zapasy jedzenia ktorych czesto gesto nie zjadamy, taksowki. Nie zal mi wydac na wyjazdy czy wieczor z kolezankami (1x w tyg, zazwyczaj kino, po seansie jedzenie, drinki i zakupy) 

Chce nauczyc sie oszczedzac. Jak jest u Was? Planujecie zakupy, nakladacie sobie okreslona kwote do wydania w tygodniu? Nie nosicie kart platniczych ze soba?

Ja mam smart sejwer w ing i mi się pieniądze odkładają na procent jeżeli chce automatycznie. 

Banki mają różne narzędzia - może spróbuj w ten sposób i jest więcej narzędzi oczywiście w tego typu banku, ach.

I to są mobilne pieniądze.

Ja uważam że lepiej zarobić tyle żeby nie można było łatwo wydać. 

No więcej starać się zarobić.

najpierw oszczędzałam mocno, bo kasy nie miałam, później miałam chwilowe zachłyśnięcie się wysokością pensji [praca w mordorze naprzeciwko galerii mokotów nie pomagała], teraz mam podobne podejście jak Cyrica. Sporo odkładamy, ale też sobie nie żałujemy.

tak, bardzo sie mnie trzymaja a przy tym nie odmawiam sobie, jak czegos chce, bo po to zarabiamy, moj ostatni drogi zakup to buty z Badury oraz odkurzacz pionowy i mop obrotowy zeby sobie zycie ulatwic,  jednak umiem odroznic potrzeby od glupich zachcianek. Nie wykupuje juz calej drogerii, bo po co mi tyle kosmetykow, to samo z gadzetami do domu, na jedzenie tez duzo szlo a potem sie tego nie zjadlo i wywalalo. 

Mojego meza niestety nie trzymaja sie i gdyby nie ja to bysmy nie mieli oszczednosci (tzn ja bym miala te swoje) a ja oszczednosci lubie i chce miec, dlatego daje mi okreslona sume co miesiac, az sam jest zdziwiony, ze tyle odlozone ma, bo sam by przepuscil. Choc z drugiej strony wole ja kontrolowac finanse, niz zeby byl np sknera :) 

PamPaRamPamPam napisał(a):

najpierw oszczędzałam mocno, bo kasy nie miałam, później miałam chwilowe zachłyśnięcie się wysokością pensji [praca w mordorze naprzeciwko galerii mokotów nie pomagała], teraz mam podobne podejście jak Cyrica. Sporo odkładamy, ale też sobie nie żałujemy.

Rowniez pracowalam w mordorze, wowczas kasa szla na splate mieszkania, ktore finalnie sprzedalam

Ostatnio chyba ode mnie uciekaja wrecz (impreza) Co sprawia, ze od grudnia (od listopadowej wyplaty dokladnie rzecz ujmujac) mamy oszczednosci na tym samym poziomie i dopiero z tej teraz bedziemy w stanie znowu odlozyc... No, ale zeby nie bylo - byly to wazne rzeczy (nalozylo sie ich kilka) i mimo, ze kosztowaly miliony monet, trzeba bylo wziac to na klate i przyjemnosci, ktore uwazam, ze nam sie po prostu naleza za ciezka prace ;)

Ale ogolnie, mysle, ze problemu nie mam. Ani ja, ani moj partner. Kupujemy to, co potrzeba (subiektywnie oczywiscie), chodzimy/jezdzimy tam gdzie chcemy i odkladamy, co nam zostanie. Wczesniej, zeby kupic dom, najpierw odkladalismy, a za reszte zylismy. Widze roznice jesli chodzi o wydawanie kasy, no ale teraz tez nie musimy odkladac tyle co wczesniej, wiec jest ok.

U mnie minimalizm jest hasłem przewodnim jeśli chodzi o codzienne decyzje,nie kupuję pierdół, zbyt często ciuchów i dodatków, taksówkami jeżdżę tylko wtedy kiedy jest to konieczne, zakupy planuję na cały tydzień i nie kupuję nic zbędnego, generalnie praktycznie w ogóle nie chodzę do sklepów, kart kredytowych nie mam, jedynie zwykła do konta, ale i tak jej nie noszę przy sobie. Wolę kupić sobie lepsze perfumy czy wysokiej jakości ciuch od czasu do czasu, niż wydawać na prawo i lewo :) u mnie to wszystko naturalnie wychodzi, odkąd pamiętam stawiałam na wyjazdy, szkolenia, przeżycia, niż na rzeczy materialne chyba dlatego pieniądze się mnie trzymają ;)

Pasek wagi

sadcat napisał(a):

tak, bardzo sie mnie trzymaja a przy tym nie odmawiam sobie, jak czegos chce, bo po to zarabiamy, moj ostatni drogi zakup to buty z Badury oraz odkurzacz pionowy i mop obrotowy zeby sobie zycie ulatwic,  jednak umiem odroznic potrzeby od glupich zachcianek. Nie wykupuje juz calej drogerii, bo po co mi tyle kosmetykow, to samo z gadzetami do domu, na jedzenie tez duzo szlo a potem sie tego nie zjadlo i wywalalo. Mojego meza niestety nie trzymaja sie i gdyby nie ja to bysmy nie mieli oszczednosci (tzn ja bym miala te swoje) a ja oszczednosci lubie i chce miec, dlatego daje mi okreslona sume co miesiac, az sam jest zdziwiony, ze tyle odlozone ma, bo sam by przepuscil. Choc z drugiej strony wole ja kontrolowac finanse, niz zeby byl np sknera :) 

Buty od Badury to najlepsze buty z jakimi mialam stycznosc. I buty wylacznie kupuje w Badurze juz od kilku lat, czasem trafi sie Baldowski czy Rylko - jesli chodzi o szpile. Zreszta po Badure jezdza Dunczycy ktorzy maja ze mna do czynienia, buty nie_do_zdarcia :)

Co do oszczednosci. Ubrania kupuje w Polsce, w Danii gdzie mieszkam i pracuje - olazjonalnie, jak wychodzimy gdzies z kolezankami z pracy.

Dom mam na wykonczeniu, jedyny kredyt to na wykonczenie, lacznie 130 tys zl. Raty będa malo odczuwalne, 1 rata w lutym. Na podstawowe oplaty, jedzenie, przedszkole, żlobek, meza szkole jezykowa starczy, czy pzyjazd do Pl (2x w miesiacu) Jestesmy w stanie odlozyc 15 - 20% przychodow, i o to jest boj. Bo o ile maz oglada 2x zlotowke nim ja wyda, tak ja juz nie. Stad musze opracowac strategie jak zatrzymac te 15 - 20% (20% to wynagrodzenie z moja premią/srednio co 2 mies)

Raczej sie trzymaja,tez lubie w weekend wyjsc na miasto i zaluje sbie, ale np jesli chdzi  ciuchy czy ksmetyki t najpierw zastanawiam sie pare razy czy na pewn mi to ptrzebne nim kupie. 

ja mam zlecenie w banku ze co miesiącodcoagaja mi daną kwotę z konta, nie widać tych pieniędzy w saldzie więc są ukryte przed wydawaniem i przede mną. Taki zapas na czarną godz oprócz oficjalnych standardowych oszczędności. Oprócz tego z każdej wypłatycoś się udaje odłożyć jak nie ma niespodziewanych wydatków.  Określam sobie daną kwotę ile przeznaczam na oszczędności a ile na życie. przewaznie udaje sie plan wykonac. Kupuję na co mam ochotę.  Czasem zjem coś na mieście, czasem jakis gadżet do domu czy ciuch. Jak mam ochotę i mi się podoba to kupuję ale kontroluje żeby w miesięcznym założonym budżecie się zmieścić. Z kosmetykami w ciągu ostatniego roku trochę przystopowalam bo miałam małą drogerie w domu. za promocjami jakoś mega nie latam bo nie mam na to czasu. Gazetki czasem sprawdzam jak nie wiem do którego marketu iść. Wybieram jeden gdzie jest więcej rzeczy które mi sa aktualnie potrzebne. Mało kiedy odwiedzam więcej niż 1 sklep podczas 1 zakupów  (No chyba że wybitnie szukam czegoś konkretnego ). 

Wiem ze mogłabym spokojnie zaoszczędzić 30 do 50% więcej ja bym się postarala. Jednak nie muszę oszczędzać za wszelką cenę i jak najwięcej więc żyje sobie mniej więcej tak jak chce. 

Pasek wagi

(Nie)legalna_blondyna napisał(a):

sadcat napisał(a):

tak, bardzo sie mnie trzymaja a przy tym nie odmawiam sobie, jak czegos chce, bo po to zarabiamy, moj ostatni drogi zakup to buty z Badury oraz odkurzacz pionowy i mop obrotowy zeby sobie zycie ulatwic,  jednak umiem odroznic potrzeby od glupich zachcianek. Nie wykupuje juz calej drogerii, bo po co mi tyle kosmetykow, to samo z gadzetami do domu, na jedzenie tez duzo szlo a potem sie tego nie zjadlo i wywalalo. Mojego meza niestety nie trzymaja sie i gdyby nie ja to bysmy nie mieli oszczednosci (tzn ja bym miala te swoje) a ja oszczednosci lubie i chce miec, dlatego daje mi okreslona sume co miesiac, az sam jest zdziwiony, ze tyle odlozone ma, bo sam by przepuscil. Choc z drugiej strony wole ja kontrolowac finanse, niz zeby byl np sknera :) 
Buty od Badury to najlepsze buty z jakimi mialam stycznosc. I buty wylacznie kupuje w Badurze juz od kilku lat, czasem trafi sie Baldowski czy Rylko - jesli chodzi o szpile. Zreszta po Badure jezdza Dunczycy ktorzy maja ze mna do czynienia, buty nie_do_zdarcia :)Co do oszczednosci. Ubrania kupuje w Polsce, w Danii gdzie mieszkam i pracuje - olazjonalnie, jak wychodzimy gdzies z kolezankami z pracy.Dom mam na wykonczeniu, jedyny kredyt to na wykonczenie, lacznie 130 tys zl. Raty będa malo odczuwalne, 1 rata w lutym. Na podstawowe oplaty, jedzenie, przedszkole, żlobek, meza szkole jezykowa starczy, czy pzyjazd do Pl (2x w miesiacu) Jestesmy w stanie odlozyc 15 - 20% przychodow, i o to jest boj. Bo o ile maz oglada 2x zlotowke nim ja wyda, tak ja juz nie. Stad musze opracowac strategie jak zatrzymac te 15 - 20% (20% to wynagrodzenie z moja premią/srednio co 2 mies)

No czyli tu jest sprawa prosta jak dla mnie. Masz juz wszystko wyliczone i wiesz o jakich liczbach mowa, wiec zaraz po wyplacie przelewasz te 15-20% na oddzielne konto oszczednosciowe i ... o nich zapominasz. Zyjesz za to, co zostaje. Chyba, ze te 15-20% nie jest wystarczajaco przemyslane i bedziesz miala duzo za malo wtedy zejdz do powiedzmy 12-15% Ale zawsze najpierw zaplac sobie, czyli oszczedz.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.