Temat: Pieniądze sie Was trzymaja czy..

.. wrecz przeciwnie?

I jak nimi gospodarujecie, chcąc przyoszczędzić?

Ja niestety wydaje duuuzo na glupoty. Ubrania, 4 patelnia do kuchni, duze zapasy jedzenia ktorych czesto gesto nie zjadamy, taksowki. Nie zal mi wydac na wyjazdy czy wieczor z kolezankami (1x w tyg, zazwyczaj kino, po seansie jedzenie, drinki i zakupy) 

Chce nauczyc sie oszczedzac. Jak jest u Was? Planujecie zakupy, nakladacie sobie okreslona kwote do wydania w tygodniu? Nie nosicie kart platniczych ze soba?

Umiem bardzo dobrze oszczędzać i idzie mi to całkiem szybko nawet jeśli prowadzę dość rozrzutny tryb życia. Natomiast wszystko co oszczędzę, to prawie natychmiast tracę. Już mam takiego pecha w życiu. Zaoszczędzę głupie 100 zł, rozpieprzą mi się spodnie, a że mam 2 pary to trzeba kupić. Zaoszczędzę 400 zł, pęka matryca w laptopie trzeba wymienić. Zaoszczędzę 1000 zł, nagle się okazuje że dzięki reformie edukacji muszę tyle zapłacić za powrót na studia. Oszaleć można. Ale mam jedną cholerną skarbonkę, w której odkładam 5 złotówki i przysięgłam sobie, że jej nie ruszę choćby mi się świat walił na głowę.

Pasek wagi

Ja jestem raczej oszczędna, a jak chcę to potrafię mocno zacisnąć pasa. Generalnie mam nawyk kupowania po promocji, więc jeżeli chodzi o jedzenie czy ubrania to bardzo rzadko kupuję cokolwiek w standardowej cenie. Robię takie małe zapasy makaronów, puszek, przypraw... żeby nigdy nie musieć dokupić, jeżeli nie będzie promocji. :P Ciuchy raczej w lumpeksie, na promocji albo gdy jest jakiś dzień zniżkowy. Na miasto w celach towarzyskich rzadko kiedy wychodzę, ale jak już wyjdę to zwykle nie wybieram sobie do jedzenia/picia tego, na co mam ochotę, tylko coś, czego stosunek ilość/cena jest przynajmniej poprawny. 

i tak i tak. raczej niczego sobie nie odmawiam, uwazam ze teraz jest moj czas i kiedy mam tracic hajsy jak nie teraz?:?:PP piekniejsza, mlodsza juz nie bede. make up to moja pasja. godzinami moge siedziec i malowac po twarzy (nie tylko swojej:PP). nie zaluje tez kasy na markowe ciuchy. na tatuaze tez juz pieniadze poszly w tysiacach. ostatnio zaczelam korzystac z zabiegow medycyny estetycznej, a to tez jak wiadomo wciaga. z drugiej strony, kazdego miesiaca udaje mi sie cos tam odlozyc. nie jest tak, ze "denkuje" pensje totalnie do zera i pod koniec miesiaca nie mam za co zyc. nie. znam umiar. nie szastam pieniedzmi jak szalona, nie kupuje rzeczy niepotrzebnych. spelniam swoje zachcianki, ale nie sa to jakies chwilowe kaprysy czy widzimisie. jezeli czegos chce, to znaczy ze jest mi to potrzebne. mniej lub bardziej.:PP kazda kolejna paletka cieni to usmiech na mojej twarzy, nowy ciuszek=lepszy nastroj, wizyta u fryzjera czy w klinice med. estetycznej dodaje pewnosci siebie. a o to chyba chodzi, zeby zycie sobie ulatwiac, uprzyjemniac, upiekszac, ulepszac.:) 

zyje sie tylko raz, ale jesli zrobisz to dobrze, to ten raz wystarczy. :) i ja mam zamiar zrobic to dobrze i wykorzystac dany mi czas. szkoda zycia na odmawianie sobie wszystkiego, rezygnownie z przyjemnosci (nawet jesli sa przyziemne i malo istotne). lepiej zalowac, ze sie cos zrobilo, niz zalowac, ze sie tego nie zrobilo. generalnie.:PP bo wiadomo, ze tez nie zawsze.;)

Nie trzymają się w ogóle. 

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

kiedyś się trzymały, bo musiały. Poza tym ja pracuję na swoje utrzymanie od 16 roku zycia i zarobionych w weekendy i wieczorami pieniędzy żal mi było na prawie wszystko. Kupowałam taniej, oszczędniej, i udawałam że się cieszę jaka to ja jestem oszczedna, gospodarna i zaradna. I wszyscy dookoła tez w to wierzyli. Ale szczesliwa to ja nie byłam, za to zmęczona i bez satysfakcji owszem. Az powiedziałam dość. Jak mi zimno, bedę grzać do oporu, jak mi ciemno pozapalam wszystkie światła, nie będe latać jak debil po dziesięciu sklepach i robić zapasów bo taniej, czas jest cenniejszy, nie bedę czekać miesiącami aż odłożę na co chcę tylko wezmę już najwyżej na raty, 10% mojej pensji bede przepieprzać na co chcę bez zalu i bez patrzenia na ważniejsze potrzeby. I tak też 10 lat temu postanowiłam i tego się trzymam. Nie lubie pieniędzy jako takich, nie lubię się nimi zajmować, nie lubie byc od nich mentalnie uzalezniona. Nigdy mi nie żal na wyjścia, na hobby, na książki, na to co lubię. A jak mam cheć to na zbytki tez mi nie żal. Chociaż jedno co mi zostało - nie kupuje szmat w cenach regularnych ;)

lubię czytać Twoje wypowiedzi. Mądra babka jesteś. 

Ja nie mam duzego budzetu, nie wydaje na wyjscia na imprezy, czasami na jakies piwo/kawe, z narzeczontm kilka razy w miesiacu cos zjesc. Na jedzeniu nie oszczedzamy, ale raczej rozsadnie kupujemy i zeby sie nie marnowalo. Ubrania i buty to juz sie nauczylam, ze lepiej kupic rzadziej, ale z porzadnych firm i wtedy starczaja na dluzej. Do kina raz na 2-3 miesiace, jak czesciej to z rodzicami, bo oni lubia i mnie zabieraja czasami jak akurat przyjade do domu. Kosmetyki staram sie kupowac na promocjach i to co potrzebne, generalnie nie mam duzych wymagan. Na takich przyziemnych rzeczach umiem przyoszczedzic, ale sporo wydaje na plyty, koncerty, ksiazki, wyjazdy weekendowe itd. Jako, ze jeszcze studiuje wakacje raz w roku rodzice mi funduja, wiec z tym jest super

zyjemy oszczednie, ale nasze oplaty stale to jakies 70%naszych pensji. Reszte wydajemy na podroze szczerze mowiac. Wlasnie jestesmy na teneryfie

Nie lubię pieniędzy, wydaje w zasadzie ile mam (ewentualnie oszczędzam na jakiś konkretny cel, nigdy dla samego faktu posiadania większych oszczędności). Dlatego wydaje na dobry alkohol, dobre jedzenie, kosmetyki, taksówki i tak dalej. Wychodzę z założenia, że gotówki do grobu nie zabiorę a mogę mieć dzięki niej przynajmniej przyjemne życie. 

Wydaje sporo ale na rzeczy, ktore sa mi potrzebne. Fryzjer ,kosmetyczka , ubrania,tatuaze itp. No i tez sporo idzie na jedzenie, bo codziennie jemy na miescie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.