Temat: Nie umiem jeździć!

Hej,

Piszę do Was zdenerwowana i roztrzęsiona, więc proszę wybaczyć mi ewentualne literówki czy przecinki. Właśnie wróciłam z dwudziestej ósmej godziny jazdy. Dostałam innego instruktora niż zwykle. I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa. Matka w domu powiedziała, że w takim razie mam zrezygnować i taka osoba jak ja, z takimi zaburzeniami koncentracji nie powinna mieć prawka i mam sobie odpuścić (zapłaciłam 1300 zł z góry). A wy jak uważacie - każdy czy nie wszyscy powinni mieć prawko? 

Pasek wagi

Te dwie godziny to i tak 90 zł, więc w sumie jaki problem? Jakby Ci 10h zostało to może bym się zastanawiała, a tak? Już nie przesadzaj. Poza tym, dopiero po kursie naprawdę zaczniesz się uczyć. To raz. Po drugie, też poszłabym na ten egzamin, niewiele brakuje a nuż widelec Ci się uda. Papier to papier, jak tego nie czujesz i nie chcesz potem jeździć to nikt Cię nie zmusi. Ja prawko zrobiłam, na początku nawet jeździłam, ale zorientowałam się, że stanowię zagrożenie na drodze - głównie dlatego, że moja wada wzroku sprawia, że nie zauważam pewnych elementów, które są na drodze zdecydowanie powszechne. Przyjęłam do wiadomości, jak trzeba podjechać gdzieś blisko to luz, w jakieś duże wycieczki się nie bawię, bo nie i nikt mnie nie zmusza. Samochodu też nie kupiłam bo po co. I żyję, całkiem szczęśliwie z takim stanem rzeczy. 

Z ciekawostek, na kursie ze mną była pewna dziewczyna. Miałyśmy razem ostatnie jazdy. Dzień przed egzaminem na skrzyżowaniu (faktycznie trudnym, no ale...) w sytuacji kryzysowej puściła kierownicę, zasłoniła oczy i zaczęła krzyczeć :D To dopiero osoba, która nie powinna siadać za kółkiem (zdała za pierwszym), a to co wymieniasz, to po prostu rzeczy które wchodzą w nawyk jak się jeździ. 

Essaya napisał(a):

Te dwie godziny to i tak 90 zł, więc w sumie jaki problem? Jakby Ci 10h zostało to może bym się zastanawiała, a tak? Już nie przesadzaj. Poza tym, dopiero po kursie naprawdę zaczniesz się uczyć. To raz. Po drugie, też poszłabym na ten egzamin, niewiele brakuje a nuż widelec Ci się uda. Papier to papier, jak tego nie czujesz i nie chcesz potem jeździć to nikt Cię nie zmusi. Ja prawko zrobiłam, na początku nawet jeździłam, ale zorientowałam się, że stanowię zagrożenie na drodze - głównie dlatego, że moja wada wzroku sprawia, że nie zauważam pewnych elementów, które są na drodze zdecydowanie powszechne. Przyjęłam do wiadomości, jak trzeba podjechać gdzieś blisko to luz, w jakieś duże wycieczki się nie bawię, bo nie i nikt mnie nie zmusza. Samochodu też nie kupiłam bo po co. I żyję, całkiem szczęśliwie z takim stanem rzeczy. Z ciekawostek, na kursie ze mną była pewna dziewczyna. Miałyśmy razem ostatnie jazdy. Dzień przed egzaminem na skrzyżowaniu (faktycznie trudnym, no ale...) w sytuacji kryzysowej puściła kierownicę, zasłoniła oczy i zaczęła krzyczeć :D To dopiero osoba, która nie powinna siadać za kółkiem (zdała za pierwszym), a to co wymieniasz, to po prostu rzeczy które wchodzą w nawyk jak się jeździ. 

i nie dostałaś ograniczenia prawa jazdy?

Spokojnie. Idz na egzamin, jak nie zdasz to wykupisz sobie wiecej godzin. Musisz tylko trafic na dobrego instruktora, wszystkiego da sie nauczyc. Nie rezygnuj :) 

Uważam, że prawko nie jest dla każdego, ale jednocześnie 30 godzin jazd to bardzo mało i trzeba się "objeździć". 

Nie sugerowałabym się mamą wcale, tylko ewentualnie wykupiła więcej jazd po niezdanym egzaminie u tego gościa, który Ci wytyka błędy i stara je poprawiać :).

Olkeens napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Uwazam, ze kazdy nadaje sie na prawko, a nie kazdy na instruktora i zeby zakladac szkole jazdy. Niestety trafilam na takich becwalow jak Ty, ktorzy mi wmowili, ze problem jest we mnie. Wydalam kase na dwie durne szkoly i idiotow /na jednego zlozylam skarge/. Zapisalam sie do trzeciej szkoly /po 12 latach!!!/, do ktorej podeszlam bardzo krytycznie, a wyborem kierowalam sie, gdyz miala jedna z najlepszych zdawalnosci wg osrodka w ktorym zdawalo sie egzaminy. Warto spojrzec sobie na to co pisza te wojewodzkie osrodki, a nie to co same szkoly pisza o sobie samych. Efekt byl taki, ze po normalnym kursie w tej trzeciej szkole, zdalam za pierwszym razem.
O, właśnie! Mój strach przed jazdą jest również spowodowany tym, że cały czas słyszałam od instruktora, że nie umiem jeździć... 

Tez mialam takiego w swojej pierwszej szkole. Facet porazka! Za to w trzeciej szkole, podczas nauki jazdy nigdy czegos takiego nie slyszalam, ani zadnych nie przychylnych komentarzy, ewentualnie po jezdzie slyszalam co bylo dobrze, co zle, ale w formie kulturalnej. Dopiero przy dwoch ostatnich godzinach dostalam innego instruktora, ktory powiedzial moi, ze bedzie juz ocenial, bo jestem tuz przed egzaminem. Uslyszalam od niego: ze niezle jezdze. 

W ogole w szkole trzeciej, mialam chyba pieciu instruktorow, kazdy inaczej uczyl i zwracal uwage na cos innego. Wszyscy przewijali sie przez kilku instruktprow, a nie jednego. Mysle, ze to tez byl sukces tej szkoly. Naprawde bylam i jestem im wdzieczna. Super uczyli, ceny mnieli mniejsze niz konkurencja i wysoka zdawalnosc /wiele lat temu/. Zdawalam w Warszawie.

Ja pierwszy raz robilam kurs w Polsce jak mialam 18 lat. Jakbym wtedy ten kurs skonczyla i zdala jakims cudem to nie wiem czy bym to pisala, bo kierowca ze mnie byl zaden... Zajelo mi do 30 zeby w koncu sie ogarnac i prawko zrobic. Jezdze od 4 lat i poki co (odpukac) jezdze bezproblemowo, zagrozenia na drodze nie stanowie, ale musialam dojrzec do tego to raz a dwa przelamac swoja opinie o samej sobie - ze na kierowce sie nie nadaje... I tez jak w PL robilam prawko to mialam problemy ze zmiana biegow, z wlaczaniem sie do ruchu... Duuuzo zalezy od instruktora. 

Pasek wagi

wacpanna22 napisał(a):

Hej,Piszę do Was zdenerwowana i roztrzęsiona, więc proszę wybaczyć mi ewentualne literówki czy przecinki. Właśnie wróciłam z dwudziestej ósmej godziny jazdy. Dostałam innego instruktora niż zwykle. I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa. Matka w domu powiedziała, że w takim razie mam zrezygnować i taka osoba jak ja, z takimi zaburzeniami koncentracji nie powinna mieć prawka i mam sobie odpuścić (zapłaciłam 1300 zł z góry). A wy jak uważacie - każdy czy nie wszyscy powinni mieć prawko? 

Trafiłaś na jakiegoś ch..ja. Po prawku nie umiałam ruszyć, bo nikt mi nie wytłumaczył, że najpierw ciśnie się gaz a dopiero spuszcza sprzęgło. Każde ruszenie wiązało się ze stresem, że mi zgaśnie. Wujek google pomógł. Nie przejmuj się, nauczysz się jeździć gdy będziesz mieć własny samochód. Raz czy dwa cię otrąbią i będziesz pamiętać o kierunkowskazie czy patrzeniu w lusterka. Ogarnięcie obsługi samochodu + ogarnięcie sytuacji na drodze wymaga objeżdżenia się. A nie 28 godzin. I najlepiej się czułam, gdy nikt mi nie siedział obok i nie komentował. Na początku jeździłam z zawrotną prędkością 40 km na godzinę, blokując pasy. I w nosie miałam, że ktoś na mnie trąbi.

Prawo jazdy moze i nie jest dla kazdego, ale ludzie tez sie ucza w roznym tempie. Znam takich co, zeby sie nauczyc jezdzic, musieli dokupic kilkanascie dodatkowych godzin. Ja bym nie odpuszczala tak latwo:)

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Uwazam, ze kazdy nadaje sie na prawko, a nie kazdy na instruktora i zeby zakladac szkole jazdy. Niestety trafilam na takich becwalow jak Ty, ktorzy mi wmowili, ze problem jest we mnie.

Nie możesz tworzyć reguły na podstawie swojego jednego przypadku... Faktycznie pewnie źle trafiłaś, ale jednak miałaś jakieś tam predyspozycje do jazdy autem, które w końcu udało się przełożyć na umiejętności. Ale to nie znaczy, że każdy może być dobrym kierowcą, a tym bardziej nie każdy może być kierowcą w ogóle. Niektórzy po prostu się do tego nie nadają i trzeba się z tym pogodzić. Ja nie zostanę nigdy malarką, ktoś inny nie zostanie kierowcą, tyle. Szczerze mówiąc na początku też myślałam, że nie będę jeździć. Ale u mnie to był bardziej brak pewności i obycia za kółkiem, ale zapomnieć wrzucić bieg, zmienić pas czy spojrzeć w lusterko mi się nie zdarzało.

Tak czy inaczej zdałabym kurs, podeszła do egzaminu i zobaczyła, co będzie. A jeśli się uda, to próbowałabym jeździć. Ale gdybym po jakimś czasie wciąż i wciąż popełniała błędy i miała wątpliwości co do swoich umiejętności, to jednak bym odpuściła - ze względu na bezpieczeństwo swoje i innych.

agazur57 napisał(a):

wacpanna22 napisał(a):

I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa.
Trafiłaś na jakiegoś ch..ja.

Dlaczego twierdzisz, że trafiła na ch*ja, skoro sama napisała, że facet spokojnie i konstruktywnie wytykał błędy. W końcu instruktor jest od tego, żeby nauczyć, a nie głaskać po główce i chwalić, mimo kardynalnych i podstawowych błędów. Ch*jem to by był, gdyby darł mordę bez powodu. 

kropka36 napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Uwazam, ze kazdy nadaje sie na prawko, a nie kazdy na instruktora i zeby zakladac szkole jazdy. Niestety trafilam na takich becwalow jak Ty, ktorzy mi wmowili, ze problem jest we mnie.
Nie możesz tworzyć reguły na podstawie swojego jednego przypadku... Faktycznie pewnie źle trafiłaś, ale jednak miałaś jakieś tam predyspozycje do jazdy autem, które w końcu udało się przełożyć na umiejętności. Ale to nie znaczy, że każdy może być dobrym kierowcą, a tym bardziej nie każdy może być kierowcą w ogóle. Niektórzy po prostu się do tego nie nadają i trzeba się z tym pogodzić. Ja nie zostanę nigdy malarką, ktoś inny nie zostanie kierowcą, tyle. Szczerze mówiąc na początku też myślałam, że nie będę jeździć. Ale u mnie to był bardziej brak pewności i obycia za kółkiem, ale zapomnieć wrzucić bieg, zmienić pas czy spojrzeć w lusterko mi się nie zdarzało.Tak czy inaczej zdałabym kurs, podeszła do egzaminu i zobaczyła, co będzie. A jeśli się uda, to próbowałabym jeździć. Ale gdybym po jakimś czasie wciąż i wciąż popełniała błędy i miała wątpliwości co do swoich umiejętności, to jednak bym odpuściła - ze względu na bezpieczeństwo swoje i innych.

agazur57 napisał(a):

wacpanna22 napisał(a):

I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa.
Trafiłaś na jakiegoś ch..ja.
Dlaczego twierdzisz, że trafiła na ch*ja, skoro sama napisała, że facet spokojnie i konstruktywnie wytykał błędy. W końcu instruktor jest od tego, żeby nauczyć, a nie głaskać po główce i chwalić, mimo kardynalnych i podstawowych błędów. Ch*jem to by był, gdyby darł mordę bez powodu. 

A nie jest tak, ze dla niektórych ch#*jem jest każdy krytykujący? ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.