Temat: prymitywne zaczepki ze strony mężczyzn.

Zastanawiam się, jak na nie reagujecie. Czym innym jest oczywiście miły męski komplement na ulicy, bo te chyba cieszą każdą z Nas. Czym innym jednak prymitywne, wulgarne, wieloznaczne hmm.. propozycje, na które nie wiadomo jak reagować. Ostatnio codziennie jestem celem takich tekstów. Gdy wychodzę gdzieś sama, idę do sklepu, pobiegać itp. Są słowa, zastępowanie mi drogi etc. Nie wiem jak sobie z tym radzić, szczególnie gdy wybieram się gdzieś sama, pod wieczór. Zaczynam odczuwać niechęć, bać się wychodzić samodzielnie w miejsca gdzie byłabym na nie narażona. Co robić? Odpyskować czasem aż strach, zbyć docinkiem czy żartem - jak wyżej. Nie reagować? - niejednokrotnie jeszcze bardziej nakręca to takiego delikwenta.
Jak sobie z tym radzicie?
Moja koleżanka takiego raz spotkała,było juz ciemno ok.22.
Koles do niej podbił blisko,ona się zatrzymala,bo myslalam ,ze chce sie o godzine zapytac,bo tak to wygladalo.
A on do niej "miałas kiedys kutasa w buzi?",ona sie wystraszyła i pow. ,ze nie ,a on "a chcesz miec?".
Uciekła,a on ją olał,nie biegł ani nic.
Ja mam zawsze żel lub gaz pieprzowy w torbie pomimo tego, że prawie wszędzie jeżdżę samochodem.

Pomijając kwestie prymitywnych zaczepek, bo to najlepiej najzwyczajniej w świecie olać, to warto zapoznać się z przykładowymi reakcjami samoobronnymi. Przykład: zamiast krzyczeć "pomocy!" lepiej wykrzykiwać np. "pożar, pali się!". Ludzie prędzej wybiegną z domów w pogoni za sensacją, niż zareagują na wołanie o pomoc (głównie ze strachu).

Zachęcam Was do udziału w kursach samoobrony. Już nawet nie chodzi o umiejętność odparcia ewentualnego ataku, ale o poznanie ludzkich reakcji, psychiki.
Tacy ludzie nie są warci tego, żeby poświęcić im chwilę na zastanowienie się nad odpowiedzią na zaczepki. Najwyżej spojrzę na osobę która mnie zaczepiła i odchodzę bez słowa. To są wyrzutki, nie ludzie godni jakiegokolwiek zainteresowania i zmiany toku moich myśli;)
Pasek wagi
Kamaelka ma rację. Niedawno skończyłam taki kurs. I wiem, że atakujący wybierają ofiary. Nie zaczepią Cię, jeśli idziesz pewnym krokiem i wysyłąsz sygnaly o swojej sile
Ja dodam tylko od siebie, że raz miałam bardzo niebezpieczną sytuację. Zareagowałam instynktownie i sądzę, że uniknęłam dzięki temu tragedii.

W skrócie: wieczorem niedaleko domu (godzina 19, ale było już zupełnie ciemno) zaczepiła mnie grupka 4 podpitych mężczyzn. Zaczęły się zaczepki słowne i ciągnięcie za włosy, ubranie. Mieszkam na odludziu, ale zauważyłam w oddali jakiegoś człowieka. Nie krzyczałam, nie wyrywałam się, bo zbyt bardzo się bałam ich reakcji. Powiedziałam najspokojniej w świecie: "sorry chłopaki, ale na imprezkę idę" i zaczęłam drzeć się do człowieka na horyzoncie: "Adaaaam! Sorry! Już idę! Czekajcie na mnie!

Napastnicy odpuścili od razu...
>Kamaelka ma rację. Niedawno skończyłam taki kurs. I wiem, że atakujący wybierają ofiary. Nie zaczepią Cię, jeśli idziesz pewnym krokiem i wysyłąsz sygnaly o swojej sile

Dokładnie. To taki zwierzęcy odruch, instynkt. Nawet, jeżeli ktoś jest fizycznie silniejszy, to może po prostu nie pojawić się u niego sygnał, że warto zaczepić.

Gdy jeszcze studiowałam i niekiedy wracałam wieczorami sama do domu, to wymyśliłam sobie patent z telefonem. Trzymałam komórkę przy uchu, szłam przed siebie pewnym krokiem i rozmawiałam sobie z wyimaginowanymi kumplami na zasadzie: no już za sekundkę jestem. Powiedz Mirkowi, żeby chłodził piwko <śmiech>. Czułam się dzięki temu tak pewnie, jakbym co najmniej miała przy sobie 2 metrowy miecz obusieczny.  :}
>.A on do niej "miałas
> kiedys kutasa w buzi?",ona sie wystraszyła i pow.
> ,ze nie ,a on "a chcesz miec?".

Zszokowało mnie ...

>Kamaelka ma rację. Niedawno skończyłam taki kurs. I wiem, że atakujący wybierają ofiary. Nie zaczepią Cię, jeśli idziesz pewnym >krokiem i wysyłąsz sygnaly o swojej sile

Masz racje, ale wiesz, własną psychikę trudno przeskoczyć. Jeśli N razy byłam świadkiem takich zachowań, to przyznaję - na pewno nastawiam się negatywnie.
Mimo wszystko, takie sytuacje zdarzają mi się nawet gdy idę dosyć pewnym krokiem, jestem zajęta sobą, etc. Wtedy raczej nie wzbudzam wrażenia "ofiary" jak sądzę.

Co do kursów samoobrony - samoobrona, samoobroną - symulacja na kursie to jedno . Ale czy naprawdę zastosowałybyście jakąś z tych technik w sytuacji podbramkowej, prawdziwej konfrontacji z napastnikiem ? (O sytuacji gdy ma nóż, już nie wspomnę). 
WildThing ja miałam na myśli kursy, które nie tylko przygotowują od odparcia ataku, ale właśnie szkolą, jak zachować się w konkretnych sytuacjach. 

Uważam, że zawsze lepiej znać pewne techniki niż być zdanym zupełnie na łaskę losu. Przynajmniej sama świadomość, że nie jesteśmy totalnie bezbronne (choć faktycznie może być inaczej) może dawać odrobinę więcej pewności siebie, pozwoli zachować zimną krew. Ja w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia byłabym skłonna np. wybić szybę w samochodzie, by uruchomić alarm albo rozwalić komuś okno w mieszkaniu.

A jeżeli chodzi stricte o samoobronę, to ja polecam Krav Magę. Jest to bardzo ciężki system walki, ale uczy bazowania na instynktach i korzystania z okazji, a nie tylko uczy konkretnych chwytów etc.

" Krav maga to tzw. system walki, więc jest niemal całkowicie pozbawiony znanej z innych sztuk walki otoczki filozoficznej - jego główna myśl brzmi jednoznacznie: "Jeżeli Twoje życie lub zdrowie jest zagrożone, masz prawo do jego obrony, bez względu na środki". Podstawowym celem szkolenia jest nauczenie przewidywania sytuacji zagrożeń, ich unikania, przytomności umysłu i działania w stresie."
O krav maga słyszałam, zastanawiałam się nawet nad nią. Co do kursów Kamaelka - dzięki za informacje, chyba będę musiała się nad czymś takim zastanowić. Czasem wręcz czuję się tym zaszczuta i wkurza mnie to, że będąc silną osobą uginam się ze strachu przed bandą jakichś prostaków ;/ Nie wiedziałam, że kursy samoobrony uczą czegoś ponad "chwyty", trochę pewności siebie chyba by mi się przydało ;].

Kamaealka Ja tez taki patent z telefonem stosuje jak ty.

Raz zdarzyla mi sie niemila sytuacja. Bylam o jakies wczesnej porze na dworcu autobusowym. Juz jasno bylo. Podszedl do mnei jakis koles i zlapal za reke, belkotal cos zebym z nim poszla itd.

Nie wiem co we mnie wstapilo ale tak mu nabluzgalam strasznie ze puscil mnie i uciekl.


Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.