- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 października 2017, 23:18
Mam nadzieję, że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.
A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki?
15 listopada 2019, 10:39
Mam plantacje żeńszenia w okolicy tak że w razie czego z sadzonkami kłopotu nie ma-ale nie kupowałam ;) z tego co wiem dość opornie wschodzi i długo wyrasta więc uzbrój się w cierpliwość.. Pewnie koło lutego też coś dokupię...maciejkę na przykład.. Aksamitki,lewkonie itp. to wolę kupić na targu lub na giełdzie gotowe- taka masa tego jest-a mnie czasu brakuje na pilnowanie miliona siewek.. Mam jeszcze mase nasion lwich paszczy i maków, chyba wiosną hurtowo rzucę w grunt-coś tam wzejdzie bo same troszkę też się potrafią rozsiać.. Za to straciłam moje łany niezapominajek.... :( jak wyżwirowałam tą część ogrodu to się obraziły i uciekły na ugór sąsiadki- teraz ona ma kolorowe błękitno różowe płaty kwiatków a u mnie brak...to się nazywa roślinna złośliwość ;) Wykopane i wsadzone w doniczki karpy yacon-a postanowiły podjąć wzrost- chyba za ciepło jest- stoja na dworze ile się da.Bulwy nawet nieżle się udały- już odleżały w woreczku i stały się bardzo słodkie- dodaję do surówek tak jak topinambur i duszonych warzyw.
22 listopada 2019, 00:01
Nie wiem sama po co mi ten żeńszeń, ale czytałam, że nasiona trzeba stratyfikować 6 miesięcy w temperaturze ok 15- 20 stopni a potem miesiąc w temperaturze 5 stopni. Mam taki badylnik na dziwne rośliny, gdzie pełno żywokostu, melisy, chrzanu, to i żeńszeń się tam zmieści. O ile wyrośnie.
Posadziłam już z 70 ząbków czosnku w trzech odmianach. Chcę dosadzić jeszcze słoniowy i chyba będę siała pietruszkę. Mam jeszcze ochotę wyplenić perz, który rośnie za altanką. W tym celu powyrywam korzenie i czymś go chyba nakryję wiosną. Pewnie jakimiś kartonami i grubą plandeką. Mam nadzieję, że jeden sezon wystarczy, żeby się tego pozbyć.
A najbliższy sezon będzie ciekawy, bo sąsiedzi postanowili zrezygnować z jakichkolwiek warzyw i posadzić tytoń. Twierdzą, że na własny użytek i na handel, bo ten nie jest zabroniony w De.W sumie to mogłam się tego spodziewać. Pomidory ode mnie powyrywali i wyrzucili na chodnik przez altankę. Mijają je tak już drugi miesiąc, ale sprzątnąć się nie kwapią. Wielkimi literami wbiłam sobie do głowy, że koniec z rozdawaniem sadzonek. Nie będę się wysilać, skoro tego nikt nie doceni.Dziadkowi Apaczowi posieję co zechce i tyle. Jeszcze chciałabym go delikatnie przekonać do zajęcia się czereśnią,ale to grząski grunt, więc chyba dam sobie spokój.
22 listopada 2019, 08:07
O, to dobre :) z tym handlem tytoniem hahah.... a suszarnię już planują? bo jak pamiętam z wyjazdów do dziadków ze strony ojca to masa z tym roboty- podrywanie tylko konkretnej dojrzałości liści,suszenie na drutach w wiatach..No i zapach- mnie jako dzieciaka odstręczał-nie wiem jak by teraz było. U nas na szczęście to nielegalne, nawet sadzonek nie kupi się bez kontraktacji.
Wczoraj ścięłam ostatnie kalafiory- 2 mega giganty i całkiem sporo młodych wyrastających kwiatów! Pewnie kolejne by rosły przy takiej pogodzie ale trzeba to sprzątnąć definitywnie.Jeszcze wielki pęk koperku i wyczyszczone.Jutro skultywatoruję i niech odpoczywa. Miało być do końca tyg słońce-liczyłam że odkurzę liście, ale oczywiście nie potrafią pogodny nawet na dwa dni przewidzieć- zimno, czarno, wieje jak wściekłe, mokre liście to tylko ręczne grabienie bo mi odkurzacz zapcha.. chyba jeszcze poczekam ;)
26 listopada 2019, 12:22
Nie wiem co oni sobie myślą. Mieli ten tytoń już w tym roku, ale ja go zauważyłam dopiero w sierpniu. Późno posiany i późno zbierany. Nie wiem gdzie suszyli. Widziałam żółte maleńkie listki. Dosłownie garstkę. Myślę, że Lars będzie palił i sprzedawał tylko swojemu koledze. Dużo miejsca w warzywniku to nie mają. Może jest tam z 10-15 metrów kwadratowych. Nie przeszkadza mi to zupełnie. Tylko nie mogę zrozumieć ich sposobu myślenia. Ale oni chyba generalnie inaczej żyją i jedzą głównie gotowe żarcie. Dziecka mi tylko szkoda. Dziadek posadził młodej (10 lat) kilka sztuk borówek i trochę malin. Nic więcej tam nie ma. A u mnie zachwyca się wszystkim: sałatą, rzodkiewką i pomidorem. Wszystko jest lecker i lecker.. Ale mamy tu jeszcze lepsze przypadki. Do mojej córki kilka razy przychodziła pięcioletnia dziewczynka, która nie jadła w życiu owoców. Ja ją częstuję porzeczką czy borówką, truskawką, maliną, a jej babcia mówi, że matka jej takich rzeczy nie daje do jedzenia i ona nie wie co to jest. Szok.
W przeciągu kilku dni spadły liście z drzew. Widzę już obydwa ogródki w pełnej krasie. Tunele u nas rozebrane. Na mniejszym porwaliśmy folię, ale była na 4 sezony czyli dwa lata a przetrwała trzy, więc i tak dobrze. Na szczęście można dokupić kompletną, bo nie chciałabym się bawić w zgrzewanie.Mąż przyciął żywopłot ze znienawidzonego przeze mnie żywotnika. Przyznam, że zapach był bardzo przyjemny, żywiczny. Już nie myślę o tym, żeby go wycinać. Szkoda pracy a i efekt nie byłby zadowalający. Zima za pasem. Chciałabym odpocząć, ale nawet na moment przed snem mam obraz ogródka wiosną i planuję co gdzie posiać i posadzić. To już chyba jakaś obsesja
26 listopada 2019, 22:24
Ha.. to tylko pięciolatka.... a wyobraź sobie mój szok, gdy (no sporo lat temu) przyjeżdżała do nas na wakacje pewna nastolatka i właśnie nie jadła mnóstwa owoców i warzyw i taka zachwycona była łupiąc to z krzaków...
U nas nadają w niedzielę możliwy śnieg-gwałtowną zmiane pogody, chyba liści już nie wygrabię bo nie mam czasu,remont mnie pochłania.Ciągle czekamy na potwierdzenie z gminy że mamy pusty kontener i możemy wywieźć odpady budowlane- no już drugi tydzień czekamy...i już już na pewno... a mnie stoi kilkadziesiąt worów wypełnionych starymi ociepleniami,płytkami,regipsem itd.Jak je śnieg zapada i przymarzną do ziemi to będzie fantastycznie.. Odsuwam do wiosny plany obmurowania 2 rabatek i wymiany jednej ścieżki wyłożonej podkładami-drewno powoli się rozpada, nie ma co już za długo odwlekać-trzeba to wymienić na beton imitujący drewno-będzie przy okazji mniej śliskie. Będę tez zimą szukać ładnej ławki ogrodowej takiej żeby jej nie chować na zimę-mam fajną miejscówkę pod wiekową jabłonią wyłożoną kamieniem, tylko ławeczka się już rozpada bo była drewniana..
28 listopada 2019, 10:36
Chyba zadzwoniłabym do gminy, że mam już wory ze śmieciami na wywrotce i proszę podać adres gdzie je dostarczyć. W razie braku odpowiedzi przywiozę pod Państwa adres i je tam wyrzucę. No żarty sobie robią? Chyba bym nie przeżyła, gdyby mi przyszło patrzeć pół roku na śmieci przymarznięte do ziemi.
Śniegu prawdziwie zazdroszczę. To dlatego, że nie dotyka mnie odśnieżanie :) W przeciwnym razie nie byłoby już tak kolorowo. Prognozy mówią o białych świętach w lubelskim a my się tam właśnie na koniec roku wybieramy. Bardzo się cieszę. U nas byłoby mokro i deszczowo. Tym bardziej dobrze.
Liandro mam jeszcze nie wycięte maliny. Przeczytałam, że owocują na pędach jednorocznych i po owocowaniu trzeba je ciąć. U mnie to powinno nastąpić ze 3 tygodnie temu. Ale nie miałam czasu ani głowy. Mogę jeszcze to zrobić??
28 listopada 2019, 20:42
Tak.jasne że można. Ja też swoich nie wycięłam jeszcze z braku czasu, zdążę w dowolnej chwili przed wiosną,byle zanim ruszy wegetacja i młode przyrosty.. Na czarnej to wręcz czekam na drugą połowę zimy bo wtedy te co owocowały są już uschnięte i zwyczajnie się ładnie wyłamują bez sekatora 😀
29 listopada 2019, 16:49
Wczoraj powycinałam pędy, które owocowały. Młodych jeszcze nie owocujących było niewiele. Te, które zauważyłam to zostawiłam. Czeka mnie jeszcze to samo w drugim ogródku. Ale chyba nie w ten weekend, bo temperatury mają dość gwałtownie spaść do 3 stopni. No i przymrozki się od dzisiaj zaczynają. To chyba będzie pierwszy spokojny weekend od ponad pół roku:)
Z cyklu co u sąsiadów? Powystawiali w październiku karmniki dla ptaków. Nasypali full ziarna. Ptactwo miało używanie. Teraz się zrobiło chłodno - nikt do ogródka nie przyjeżdża, karma wyjedzona. Aż przykro.
30 listopada 2019, 19:00
Ja swoich nie dokarmiam jeszcze, nie ma śniegu, jest ciagle mnóstwo nasion roślin w ogrodzie-niech pracują, a nie się uzależniają od karmnika.. Nie usuwam większości roślin- ptactwo buszuje na różnych jagodach których nie zerwałam, długich ozdobnych trawach, porastających trejaż i drzewo pędach wilca(uwielbiają ich nasiona) no i oczywiście w stajni.... Mamy masę ptaków- zwł. wróbli-gniazdują od lat w szczelinach domu, budynków i żywopłocie.Wkrótce doją do nich sikorki, "nasze" zdziczałe gołębie też mają się dobrze-chyba się rozmnożyły bo w tym roku jest już kilka.. Bardzo lubię jak tak ogród żyje-ale jedna wada jest niestety-wszystko ciągle obs....ane przez tą "ptasią grypę" ;) Cokolwiek się nie zostawi-zaraz masz na biało głównie przez wróble które nas tak lekceważą, że czasem ledwo się uniknie zderzenia z pędzącymi w jakiejś wróblowej zabawie 2-3 osobnikami.. No ale worek mieszanki ziaren czeka-jak zaczną przesiadywać na panelach ogradzających taras wypatrując choćby pozostałości z psiej miski, to będzie znak, że już oczekują od nas wsparcia. Mam duży, samodozujący karmnik-jak zima przyciśnie to w 2 dni go opróźnią... a jak się robi cieplej to już karma stoi.
1 grudnia 2019, 18:07
U nas to mam wrażenie, że są same sroki i wróble. Ja się nie poczuwam do dbania o ptactwo, bo każdy z sąsiadów ma karmnik a dodatkowo po drugiej stronie ulicy jest masa krzaków dzikiej róży. Wiem, że nawet nie zauważą, że zostały zignorowane. Natomiast chcę powiększyć obszar domku dla owadów, bo o nich tutaj mniej osób pamięta.
Wykopałam dzisiaj ostatnią marchewkę i pietruszkę. I tak po cichu kombinuję, że za kilka dni przekopię z nawozem jakiś metr kwadratowy ziemi i w redlinach posieję pietruszkę. Tyle, że ja nigdy nie robiłam nic w redlinach. No ale spróbuję.