- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 października 2017, 23:18
Mam nadzieję, że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.
A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki?
25 czerwca 2019, 10:25
Ja dlatego właśnie zrezygnowałam z jarmużu... o ile jakoś same inne kapustne były w stanie ładnie urosnąć bez pryskania o tyle jarmuż jeśli posiałam-natychmiastowo łapał mączlika i było to niemal nie do zwalczenia! Spróbowała 3 razy bo się napaliłam na bordowy jarmuż po czym zrezygnowałam, ba! przestałam absolutnie kupować go w sklepie bo po takiej praktyce nikt mi nie wmówi że on nie ma w sobie tony chemii...
Wróciłam z urlopiku i ruszam dzisiaj zobaczyć co mi pod opieką ślubnego zdechło albo nie wyrosło ;) może jeszcze uda się dosadzić..?
Edytowany przez 25 czerwca 2019, 10:26
27 czerwca 2019, 00:04
To ja czekam na relację z obchodu pourlopowego,
A jeśli chodzi o chemię w owocach i warzywach to ręce opadają. Oglądałam filmik o malinach na plantacjach i człowiek bez skrępowania podawał nazwy preparatów i ilość oprysków robionych w sezonie. Moje dziecko to chyba ma szósty zmysł, bo kupionych owoców nie tknie. No poza jabłkami i gruszkami. Za to przy krzaku będzie stać i tupać, albo wyrywać wszystko jak leci. Ja już przestałam się przejmować jednym czy drugim opryskiem. Choć i tak robimy je bardzo rzadko i w razie wielkiej konieczności.
Teraz na dniach wyrywam bób i będę tam siała kalarepkę na jesienny zbiór. Niedługo potem mam do wyrwania czosnek zimowy i cebulę marcową. Jutro zrobię sobie chyba rozsadę kilku cukinii, żeby mieć co posadzić w to miejsce.
Upały mnie dobijają. Nie zrobiłam ostatnio dawno nic sensownego w ogródku. No i zmienia się roślinność z pięknej,bujnej wiosennej w letnią, spaloną słońcem i steraną życiem. Ech...
Cancri żyjesz? Co słychać na działce?
Mam jeszcze pytanie odnośnie przepisów niemieckich. Nie pamiętam już kiedy i kto pisał o rozmiarach laudy. Liczę, że ta osoba tu czasami zagląda i będzie wiedziała gdzie i jakie pismo trzeba napisać, z prośbą o zgodę na wykopanie studni głębinowej. Co prawda ja nie planuję takiej dużej z kręgami, tylko odwiert ręczny, ale wiem, że samowola w tym temacie drogo w Niemczech kosztuje. Z drugiej strony Wrocław daje kasę za budowę łapaczy wody deszczowej, to chyba podlewanie wodą czerpaną z wód gruntowych też jest ekologiczne i też oszczędza zasoby wody uzdatnianej do picia. Błagam o pomoc w tym zakresie, jeśli ktoś ma wiedzę na ten temat.
27 czerwca 2019, 00:41
U nas też trzeba mieć pozwolenie na odwiert.... myślę że najszybciej by ci udzielili odpowiedzi w twoim odpowiedniku urzędu gminy :) Mnie wszystko zarosło chwastami-gł. skrzypem....nie mam weny w dzień tego plewić,nadrabiam na razie podlewanie. Mimo upału i generalnie suszy i tak już truskawki i poziomki dostają plam bo nie opryskane... na szczęście borówek chwilowo nic nie rusza a właśnie zaczynają pierwsze dojrzewać-mniam.
8 lipca 2019, 23:43
Kiepsko mi się lipiec zaczął. Ale to nie ogródkowe sprawy i już zakończone, więc nie będę do tego wracać. Ale kilka dni wyrwanych z życiorysu było. Zimno jest pierońsko i znowu z pracami stanęłam. Zaczyna do mnie docierać, że mam pracę nie do przerobienia. Cokolwiek bym nie zrobiła to kila innych równie ważnych spraw leży. Jedno wyplewię,dookoła mi zarośnie. I tak w kółko. Ale i tak niezmordowanie wymyślam nowe rzeczy. Dziś postanowiłam dosadzić sobie krwawnika i żywokostu. W dzień biegałam i wyrywałam nagietki, szałwię i firletki a jutro pewnie sypnę nasiona i poflancuję kosmosy gdzie tylko się da.
Czosnek wykopany. Ja na pierwszy raz z wersją jesienną jestem zadowolona. Na pewno mam już swoje ząbki do sadzenia a i kupować do przetworów i jedzenia długo nie będę musiała. Na przyszłość tylko muszę dać więcej obornika i to chyba kurzego granulowanego.
Lada dzień wyrywam cebulę sadzoną w marcu. Czekam aż do końca podeschnie a połamała się już jakiś czas temu. Za to kwietniowa z :Działkowca" to jest jakaś pomyłka. Zmarnowany czas, miejsce i pieniądze. Albo wyschła,albo nie urosła, albo gdzieś wyszła.
Mam też wyjątkowo marne buraki. Siane w marcu a niektóre mają kilka centymetrów. Jutro będę dosiewała, tylko muszę ziemię czymś nawieźć.
Usycha mi już drugi z 8 arbuzów. Najgorsze, że ma całkiem duży owoc na pędzie. Jutro wykopuję i sprawdzam korzenie.
Z mączlikiem panikowałam chyba na wyrost. Siedzi tylko na kalafiorach i to w ilościach śladowych. A że kalafiory mi wystrzeliły w kwiaty, to niech tam sobie zostanie. Mam co prawda mospilan, ale chyba gra niewarta świeczki. Wybiję swojego, to i tak przyjdzie od sąsiada. W przyszłym roku planuję posadzić mniej kapusty, ale całkowicie ją osłonić agrotkaniną.
Cukinie rosną jak oszalałe. Mam dwie rugosy i te są chyba najbardziej plenne. Trombetta zawiązała mnóstwo owoców na dwóch roślinach. Za to romanesco mnie zaskoczyła pokrojem. Ona rośnie jak dynia i zajmuje jakieś kosmiczne ilości terenu. W dodatku przepyla mi się z innymi cukiniami i jest okrąglutka. Nie udały mi się złote,bo posadziłam w najgorszej ziemi jaką miałam. Są maleńkie i nie mają owoców. Chyba je przesadzę w nowe miejsce.
Bardzo narzekam na ogórki w tym roku. Słabo rosną, są blade i nie wiążą owoców. Do bieżącego spożycia mamy z kilku krzaków w tunelu. Ale na przetwory nie ma nic. Pierwsze pomidory już zjadłam. Jutro będą kolejne.
Liandro, gdzieś mi mignęła wiadomość, że wyzbywasz się nasion. Udało się wszystkie sprzedać? no ale na swoje potrzeby zostawiasz?
I jeszcze takie pytanie: skąd masz cierpliwość do pozyskiwania nasion? Wybierałam dzisiaj nasiona żywokostu i szło mi nędznie. Podobnie z kwiatami i sałatami zwłaszcza, kiedy trzeba łuskać z tych długich i cienkich nasion. Krew mnie po prostu zalewa.
11 lipca 2019, 23:29
Tak, nasiona wszystkie hurtem sprzedałam, a sobie zostawiłam to, co na pewno będę siać czyli po kilka rezerwowych nasion pomidorów z większości tej grubo ponad setki odmian(jako że nie wszystkie w tym roku siałam) trochę innych, ulubionych warzyw-musze liczyć siły na zamiary bo mam dokładnie to samo co ty-czyli z jednego końca robię a z drugiego już nie widać efektów bo zarosły ;) No i też już mi brak cierpliwości na łuskanie takich ilości nasionek- czas ten etap zabawy zakończyć i zostać tylko z tym co chcę jeść a nie testowaniem w naszych warunkach wszystkiego co gdziekolwiek na świecie wyszukam ;)
U mnie straszna porażka w warzywach-nie pamiętam takiej sytuacji od 2 dekad to pewnie też mnie zniechęciło mocno- susza taka że nie wzeszło mi autentycznie niemal nic albo uschło, nawet głupiej fasolki nie mam choć dosiewałam... drzewka owoce w dużym stopniu pozrzucały, tylko brzoskwinie, nashi i winogrona są w obfitości wielkiej. Na borówki właśnie wrzuciliśmy stale nawadnianie-bo owoce choć liczne to tylko granatowe a wcale nie rosną-wyglądają jak leśna jagoda, poziomki wyschły już.. Zimno, cos tam postraszyło deszczem ale spadło 10 kropli. Wczoraj sadziłam piękne szczepione orzechy włoskie, które kupiłam- to skrobałam ziemię łopata skacząc po niej tak że mnie dziś stopa boli.. W końcu udało mi się kupić 4 drzewka różnych "jacków" czyli orzechów nie towarowych tylko takich o olbrzymich owocach+ jeden o nasionach różowych. szykuję też siewki asiminy które w przyszłym roku zaszczepię gałązkami z mojej owocującej i mam zamiar przy orzechach szpaler zrobić-tym samym poważnie zmniejszając ten wielki warzywnik. Już zapowiedziałam mężowi że ma mi tam jakoś dociągnąć wodę-choćby i szlauchem bo jak przyszły rok będzie taki sam to bez podlewania się nie obejdzie.
Zaskoczyłas mnie z romanesco- to naprawdę coś się przepyla! u mnie rośnie akurat pod domem- bo przy pergoli mam taką małą rabatkę i 3-4 krzaczki dyniowatych tam sadzę- no i jest dalej krzaczasta-też już ma te swoje żebrowane owocki ale typowa jest jak najbardziej...tyle że fakt, nie ma niczego obok siebie z cukinii-bo pnie się koło niej melon woskowy, jakaś tykwa i coś tam- no nie pamiętam co trzecie ;) Na razie jestem zawalona malinami czarnymi, porzeczek już dalej nie zrywam, trudno reszta opadnie- 4 krzaki (2 czerwone 2 czarne) okazuje się za dużo na moje potrzeby, morwy już kilka razy zrywałam, mam namrożone na koktajle, zrobioną galaretkę niskosłodzoną..
Dziś pół dnia nadrabiałam plewienie- eksterminowałam kilka kęp krwawnika który miał być odmianowy- czerwony i żółty a jest różowy-niewiele ciemniejszy niż dziki za to wielki... zostawiłam 3 kepy bo to jest tak ekspansywne że za chwilę wszędzie będzie...(już wiosną łąki z niego pryskałam i dalej nie wszystkiego się pozbyłam-wypiera wszelkie pożyteczne gatunki :( ) Posadziłam truskawkomalinę na izolowanej rabatce pod budynkiem- mam nadzieję że w ten sposób ogranicze jej ekspansywność, oraz kontynuuje wybijanie jednej jagody goji która odrosty puszcza mi nawet ponad 3m od rosliny którą jesienią obcinałam i trułam... masakra.. Druga-żółta zostawiona ale jak odrosty pójdą na pół ogrodu to nie wiem jak długo zostanie ;) szkoda że tego wszystkiego nie piszą na etykietkach- sadząc dookoła wybetonuj opaskę zagłębioną na metr w głąb ziemi-hahah...
29 lipca 2019, 09:02
Wysiałam romanesco na osobnej rabacie z dala od innych cukinii i dyni. Chcę zobaczyć jak to naprawdę wygląda. Na brak cukinii w tym roku nie narzekam, wręcz rozdaję co kilka dni sąsiadom, ale obawiam się, że do późnej jesieni nie będą owocowały, dlatego wysiałam nowe na jesienny zbiór. Ja na plony w tym roku jakoś bardzo nie narzekam. Mam czosnek i niewielką cebulę, marchew i pietruszka wzeszły i rosną. Trochę gorzej z burakami, bo były wysiane do jałowej ziemi, ale już je przeflancowałam na nowe miejsce i prawie wszystkie się przyjęły. Fasola rośnie w kilku odmianach. Mam zwykłą szparagówkę (już ma owoce) i japońską od Ciebie. Przy podporach posadziłam tajską ( ma już ponad dwa metry i jest naprawdę okazała) i tylko zaskoczyła mnie borlotto, bo wydawało mi się, że mam pnącą a wygląda na karłowatą. Papryki mam piękne, nawet ładniejsze w gruncie niż w tunelach. Nie mogę tylko dojść do tego jakie mam gatunki ostrych papryk. Zośka mi powyrywała je w fazie rozsady i niestety podpisy diabli wzięli. Wrzucę kilka zdjęć, to może mi podpowiesz co to może być?
Yellow Python Pepperoni?
Poblano?
Te są naprawdę drobne i fioletowe.
A to jest Peter Pepper - najśmieszniejszy z okazów.
Co tam było w tych powyrywanych?
- Poblano
- Peter Pepper
- Jalapeno
- Habanero
- Chili peperoncino
- Yellow Python Pepperoni
- Wax hungarian
Z 24 sadzonek straciłam 3, więc prawdopodobnie każdą z odmian mam w ogródku. Potem dorobię jeszcze zdjęcia pozostałym. Ale niektóre są tak duże jak zwykłe słodkie papryki!!
31 lipca 2019, 22:09
Pierwsza to na pewno peperoni python- co roku w słoiczki robię wiec rozpoznam ;) druga to nie ode mnie , to ostra drobna? jakąś kiedyś podobną miałam ale nie mogę sobie nazwy przypomnieć bo tylko rok była-może to ta jalapenio?, kolejna trochę do wax hungarian podobna, następna czarna jak marconi Purple wygląda... następna ta pionowa czarna to na pewno Purple chilli-potem będą z czasem czerwieniały owocki, bardzo fajna papryczka . A papryfiutki też kiedyś miałam, ale to chyba tylko do marynaty zapakować-żeby był fun z kształtu bo tak to za ostre do jedzenia dla mnie..
Ja tylko 2 krzaki cukinii (friulana i romanesco) a już przegapiłam moment i mam 3 duże owoce, a więc trzeba zrobić sałatkę w słoiki... i w momencie jak zaczęła tuż obok kwitnąć dynia casper-tak jakby zaczęła romanesco owoce przepylać- kolejne są coraz mniej żebrowane... na młodych może słabiej widać ale jak podrosły to już wyrażnie.. Dziś były placki z cukinii i ziemniaków :) Casper ma jedną ogromną dynię-tym razem jest prowadzony przy podporze i jest 2 większa niż w ub roku jak leżały na ziemi.
27 sierpnia 2019, 14:57
Dziewczyny powiedzcie jak długo może trwać w tym roku sezon na pomidory? Chciałabym jeszcze włożyć w słoiki a przez najbliższe dwa tygodnie nie mam szans nic zrobić. Myślicie że po tym czasie jeszcze się załapię na ładne owoce?
27 sierpnia 2019, 15:29
Kupowałam na rynku i w październiku. Oczywiście już drobniejsze, ale nadal świeże. Myślę, że te dwa tygodnie spokojnie możesz poczekać. Na moich jest nadal mnóstwo kwiatów i zielonych owoców.
27 sierpnia 2019, 17:50
Dziękuję Matyldo, jeśli tak to mam jeszcze dużo czasu na zaprawy:)