- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 października 2017, 23:18
Mam nadzieję, że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.
A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki?
24 maja 2019, 23:21
Tak, mam dwie i obydwie ukorzenione. Takie maluchy kilkucentymetrowe. Jedna jeszcze na parapecie, bo chcę ją kilka lat przenosić na zimę do domu. Druga już posadzona dzięki roztrzepaniu męża. Obydwie wyglądają jak zasuszone patyki, ale poczekam na liście. Bo w moich o kwiatach nie może być jeszcze mowy. A jeśli chodzi o kiełkowanie, to moje wykiełkowały też po 2-3 miesiącach.
Z pieskami to bardzo współczuję. Gdzieś mi na FB kiedyś mignęło ich zdjęcie. Naprawdę bardzo ładne były. Suczka będzie tej samej rasy?
Ja z ogrodem i warzywniakiem już powoli finiszuję. Mam do posadzenia różne fasole, Wysieję jeszcze rządek pasternaku (skoro mam płacić za niego 15-20 złotych w sklepie to wolę mieć swój!), punktowo marchewkę pomiędzy porami, ogórki gruntowe i i bazylię. Do flancowania mam jeszcze z 10 małych papryczek, ale czekam na naprawdę ciepłe noce, 6 pomidorków gruntowych, jednego ogórka jako rezerwę i dynię piżmową.
Z kwiatów jeszcze dosieję złocień maruna, onętka siarkowego i goździki brodate na rozsadę. Resztę już mam w gruncie. Zostaje tylko podlewać i plewić. Jutro zaczynamy robić podpory dla pomidorów i ogórków gruntowych.
Słyszałam, że w Polsce są straszne ulewy i rośliny gniją wręcz w ziemi. Tutaj też trochę pada, ale to tyle, że zwykle nie muszę podlewać. Ale już znowu pustki w beczkach się robią. Także trochę opadów chętnie przyjmę:)
26 maja 2019, 23:48
Dziś było słońce piękne więc calutki dzień ganiałam z opryskiwaczem bo pokrzywy sięgają mi pasa a przy takim areale jest ich naprawdę masa wszędzie-pod płotami, w sadzie,różnych zakątkach.....To u nas zawsze był mega problem-po zakupie na działce generalnie nie rosło nic prócz pokrzyw przewyższających człowieka....i nie wszędzie udało się tego pozbyć mimo lat walki (co ciekawe sąsiedzi tego problemu nie mają...więc sądzę że u nas są miliony nasion w ziemi po tych latach kiedy działka była porzucona i ciągle to odrasta).
Tak, suczka tej samej rasy,przylepa wielka, ale z lekka jakby głuchawa ;) może z czasem nauczy się lepiej reagować na wołanie, tak to jest jak się adoptuje dorosłego psa po przejściach.
Ja jutro muszę jeszcze raz warzywnik skultywatorować zanim cokolwiek posieje- po tych ulewach ziemia jak skała się robi bo zasycha teraz błyskawicznie w skorupę...tak więc ja dopiero pewnie we wtorek zaczne nadrabiać zaległości w siewie.Też mam pasternak, w sensie nasion-wolę go smakowo od pietruszki-np. lubię pieczony... albo gotowany i na zimno przyprawiony sosem z przypraw,octu winnego i sosu sojowego..
Może te asiminy faktycznie uschły jeśli patyki nie maja jędrnej kory? Jednak wiele roślin potrzebuje chłodnego zimowania i parapet im zupełnie nie służy-sprawdziła bym lekko uszkadzając korę czy jest to zdrowe żywe drewno czy trup.
28 maja 2019, 00:03
Ja bym inaczej zagospodarowała te pokrzywy, Muszę jutro, albo pojutrze udać się w kaloszach nad rzeczkę i wyciąć sporo pokrzywy do 200 litrowej beczki. Tak mi się nie chce tam wchodzić. Mam paniczny lęk przed brudną wodą i brzegami rzek obrośniętymi gęstą roślinnością. Ale u nas wszędzie pokrzywy już kwitną i tylko te nad rzeczką jeszcze się trzymają...
Z tymi opadami to macie przechlapane.Widzę na FB jakie ludzie mają problemy z warzywami. Mama też się skarży, że nawet jak dwa dni nie pada to trzeciego leje jak z cebra. A u nas po zapowiadanych deszczach ani śladu. Teraz po północy niby ma spaść ze 13 centymetrów, ale nie bardzo wierzę w takie szczęście. No trzeba będzie jutro solidnie podlać większość ogrodu.
Ja już finiszuję z sianiem i sadzeniem. Jeszcze tylko nieszczęsny groch i ogórki. Połowę posiałam tydzień temu i wypada dokończyć na dniach, bo tamte właśnie powschodziły. A mamy z mężem jeszcze inne ciekawe zajęcie. Jakaś dobra dusza przywiozła dla działkowiczów trzy wielkie kupy gnoju. Szczerze mówiąc nawet nie wiem od jakich zwierząt hodowlanych. Mają sporo kamieni i trafia się obok słomy także siano. W każdym razie leży to już ze dwa czy trzy tygodnie i szefowa powiedziała, że skoro dotąd niewiele osób się pofatygowało, to prawdopodobnie zostanie to do jesieni. No i dobrze by było to jednak uprzątnąć. A my mieliśmy jesienią kupić ze dwie przyczepki, żeby się przekompostowało do wiosny. No i przy multum pracy jakie mamy na tych naszych włościach to jednak staramy się zabrać ten nawóz do siebie. Cały się nie zmieści, ale przewieziemy ile się uda. Jestem wstrząśnięta i nawet trochę zbulwersowana postawą sąsiadów. Wolą kupić gotowy w workach niż użyć naturalnego. Leży to gotowe do zabrania, przed bramą wjazdową a oni skrzętnie omijają. Ja sama po swoim ogrodzie widzę jak zmienia się struktura gleby i jakość roślin po porządnym nawiezieniu. A spora ilość tutejszych to ma sobie ogródek dla trampolin, basenów i grillów. Jeden sąsiad wywiesił sobie szyld: "ogródek piwny" Zabawa ponad wszystko. Przypominają mi się tylko słowa które dwa lata temu powiedział do mnie Kurt: my trochę boimy się oddawać ogródki Polakom czy Ukraińcom, bo mamy takie doświadczenie, że urządzają całonocne imprezy i dużo piją. Ech, bez komentarza.
Ps. Asiminy może nie wyschły na wiór, ale od góry rzeczywiście są podeschnięte. Zobaczymy.
29 maja 2019, 08:56
Ha- może likwidowali jakaś oborę i ciężkim sprzętem oczyszczali ziemię z gnoju-przy okazji trochę posadzki krusząc? bo inaczej nie wiem skąd by kamienie w tym się mogły znaleźć... o ale pewnie że dar losu-tylko na kupkę złożyc,dobrze udeptać(usunięcie powietrza) przykryć warstwą skoszonej trawy i na początku trochę popodlewać żeby się nie "spaliło", bo jeśli nie jest przefermentowany to jak dostanie powietrza zacznie znów wytwarzać temp. i potrafi "wypalić się" czyli wyschnąć na wiór w środku pryzmy i jest wtedy do niczego.I będzie nawet na 2 lata nawóz gotowy :)
Eee, u nas wieś a tak naprawdę od niedawna widzę że jakieś tam małe ogródki zaczęły kobiety uprawiać, dwie najbliższe sąsiadki po namyśle i oglądaniu u nas latami foliaków-postawiły też malutkie folie na pomidory... Większość jednakże tylko trawę kosi a po warzywa idzie do Stokrotki...no ale ja popylam w ogrodzie a one siedzą i grillują odpoczywając..
Hehe...naprawdę wydaje ci się z tymi pokrzywami ;) to są gigantyczne ilości wyrastające wszędzie..wysłała bym ci pocztą jak by sie dało tak się tylko wydaje że by się "zagospodarowało"..ale wystarczy pomyśleć ile tego jest- jeśli ja żeby opryskać cały teren tracę na to 4-5 godzin pracy non stop! Areał robi wielką różnicę
ja mam pewnie tyle samego sadu co u was całej działki..a to ułamek całości.Trzeba non stop walczyć z chwastami bo jak zaczynają dominować to człowiek ginie-zwł że to nie pole, gdzie ktoś wjedzie opryskiwaczem i w razie czego wszystko w diabły struje ;)
Muszę jeszcze pilnie żywopłot z bukszpanu przyciąć- odgradza jagodnik i zaczyna być znów zbyt szeroki i wysoki.... zawsze mi szkoda tych tysięcy gałązek które wyrzucam a z których można posadzonkować nowe roślinki.Mój cały jest właśnie z gałązek od sąsiadki, bardzo lubię taki zywopłot, jedyny minus to to cięcie co 1-2 lata i zbieranie gałązek- nie wiem, no alergicznie nie znosze zbierać gałęzi-chyba przez ten wielki sad
31 maja 2019, 13:03
Zastanawiałam się czy to może nawóz od jakichś przeżuwających zwierząt, którym kamyki trafiają do pyska na przykład z trawą? Ale chyba nie byłam orłem z biologii. W każdym razie kamyki nie dyskwalifikują całej reszty. Uznałam, że więcej jest korzyści niż szkód z tego interesu.
Pokrzywy zerwałam dwa dni temu. Już nawet poparzenia z dłoni i nadgarstków poznikały. Tak więc spokojnie truj swoje. Ja mam tego multum w drodze z domu do ogródka. A idę tam jakieś 3-4 minuty:) Przy ogródkach płynie taka mała rzeczka smródka. Jesienią ciężkim sprzętem oczyszczali jej brzegi i teraz mamy całe połacie bujnej, półtorametrowej roślinności. Oczywiście wszelkiego gatunku.
A w kwestii kupowania warzyw w dyskontach i uprawiania trawy - ja nie mam nic przeciwko temu. Wolna droga, wolny wybór. Jedni wolą pogrzebać w ziemi a inni moczyć odwłok w basenie i grillować. Mi jest szkoda tylko tych, którzy usiłują coś wyhodować i nic z tego nie wychodzi. Ciężko bowiem zrozumieć, że coś trzeba włożyć, żeby potem wyjąć. I tak ziemia nie podlana, nie nawieziona, chwasty po kostki, opryski co dwa tygodnie. A u nas jeszcze sporo osób ciągnie wodę z rzeczki na boku. Niestety jest ona chyba marnej jakości. Ja bym tego na warzywa nie lała w każdym razie.Myśleliśmy o wykopaniu studni, ale na to raczej żaden urząd nam nie pozwoli. Dlatego obstawiliśmy się beczkami na deszczówkę i bardzo lubimy deszcz...
Dwa dni temu miała być bardzo chłodna noc. Zapomniałam o tym i nawet nic specjalnie nie zabezpieczyłam. Uświadomiłam to sobie koło północy i nie mogłam zasnąć z wrażenia. Około 4 było u nas 6 stopni a rano mąż oświadczył,że musiał być przymrozek,bo dachy były białe. Z duszą na ramieniu sprawdzałam po 10 stan ogródka. O dziwo - nic się nie wydarzyło. Myślę,że ziemia jest na tyle już nagrzana, że nawet niskie temperatury nie są w stanie wyrządzić takich szkód jak miesiąc czy dwa wcześniej.
Jednak nie mam z czego się cieszyć. Wszędzie mamy mszyce - od bobu, po róże i porzeczki oraz groszek. Zielone, białe, czarne - do koloru, do wyboru.
Poza tym moje arbuzy wyglądają jakoś mizernie. Zerknij Liandro na zdjęcia. Czy mam już się martwić tymi lekko żółtymi listkami?
Jeszcze bardziej martwią mnie papryki. Część z nich ma poczerniałe liście, które opadają z roślin. Szukałam informacji na ten temat. Jedni twierdzą, że to normalne u wielu gatunków papryki. A inni mówią, że to poważna choroba bakteryjna i nie należy w tym miejscu przez następne 3 lata uprawiać ani papryk ani pomidorów. Spotkałaś się z czarną plamistością bateryjną papryki? Tu link do opisu: klik. Teraz nie wiem czy mam rośliny wyrywać i palić, czy tylko obserwować? Dodam, że mam kilka chorych w małym tuneli i kilka w gruncie. Obok rosną całkiem normalne rośliny. Mąż twierdzi, że to się pojawiło po oprysku miedzianem. Ja jestem załamana i chyba wolałabym wyrwać te 10 czy 15 krzaków niż narażać kolejne 50:(
Edytowany przez Matylda111 31 maja 2019, 23:40
6 czerwca 2019, 10:57
Zwierzaki nie mogą jeść kamieni- dostały by ciężkiej kolki- nawet zanieczyszczona ziemią pasza może ją spowodować, a co dopiero kamienie..... Arbuzki wyglądają normalnie :) jak się dobrze przekorzenią i wzmocnią to zarosną ładną zielenią :) pamiętaj że na matach ostro je słońce dogrzewa i początkowo wiele roślin z lekka podżółknie,cześć liści nawet osypie bo mają drastyczną zmianę warunków w stosunku do doniczkowych... Nie, nie miałam tego na papryce-ale po wsadzeniu poleciała mi większość liści- dopiero z czubków odbiły-efekt maty, skoków temperatur-zupełnie się nie przejmuję z braku czasu- urosną-super, nie, no to będzie szkoda ale cóż poradzić.. już się tak nie martwię jak kiedyś bo nie ogarniam nadmiaru zajęć i wybrałam tylko cieszenie się z tego-co się uda :) Jeśli pojawilo ci się po miedzianie to może po prostu je popaliłaś? on jest fitotoksyczny tak naprawdę...i nie jedna osoba przypaliła lub całkiem zabiła zieleninki opryskiem z niego-nawet ostatnio rozmawialiśmy na wystawie z kolegami bo ktoś z botanika tak coś sobie uszkodził. Mamy mega upały-a mnie się coś przypchało kropelkowe nawadnianie w pomidorowej szklarni-połowa dobrze kapie a reszta marnie...musze czekać na ślubnego żeby mi to kompresorem przedmuchał-może jakieś glony przypchały? Dereń kousa zaczyna kwitnąć-ależ ja lubię ten krzew, choć owocków praktycznie nie wykorzystuje.
Irysy też pięknie kwitną i piwonie-wszystko pachnie- najładniejsza pora roku....
14 czerwca 2019, 00:05
Ja to jednak panikara straszna jestem. Najpierw martwiły mnie pożółkłe liście, potem popękane łodygi. Zastanawiałam się nawet czy ich nasady nie przysypać ziemią, bo wydawało mi się, że może się wyżej ukorzenią i zagrożenie, że złamią się z mocniejszym podmuchem wiatru -minie. One u nasady wyglądają tak, jakby ktoś im wydłubał połowę objętości. Jednak doświadczony ogrodnik powiedział, że przysypać to mogę, ale tylko skoszoną trawą i to w celu nie dopuszczenia do wysuszania podłoża. Toteż uspokoiłam się i czekam na swoje pierwsze arbuzy.
Z paprykami podobnie. Martwiłam się, ze poczerniały liście. Wynajdywałam choroby. Minął tydzień a liście odzyskały barwę, papryczki dumnie stoją. Tu i ówdzie pokazały się już owocki:) Moja pierwsza (wysiana przez przypadek w lutym) wygląda teraz tak:
W sumie masz rację.Nie ma się co stresować czymś na co wpływu nie mamy. Urośnie to super a jak nie to kupimy gotowca w sklepie:)
Ja od dwóch tygodni zaczynam dzień spacerem na działkę po truskawki. Nawet zastanawiałam się jak to wytłumaczyć dziecku za kilka dni, kiedy truskawki się skończą. Problem rozwiązał się sam. Młoda pokochała teraz maliny i czatuje na każdą która choć częściowo zaczęła nabierać barw. O losie!
Kończy mi się sałata, w cebuli mam śmietkę cebulankę, na bobie pokazało się mało strąków przez mszyce i zdycha mi połowa porzeczek. A z drugiej strony - mam najpiękniejsze pomidory w naszej części miasta, w tunelu zrywam jutro pierwsze ogórki gruntowe, mam przepiękną i delikatną w smaku rzodkiewkę oraz całkiem pokaźną pietruszkę. Zakwitł mi jesienią posadzony czosnek, więc odłamałam kwiat i mam nadzieję, że w ciągu najbliższego miesiąca będę mogła już coś wykopać. Poza tym mam piękne małe cukinie. Prym wiedzie romanesco. To jest prawdziwy przodownik wśród cukiń. Do tunelu posadziłam jedną balsamkę a drugą dałam do gruntu. Będę porównywać która ma się lepiej. Ta gruntowa straciła swoje liście, ale rosną już jej nowe. Dziś prowadziliśmy z mężem debatę na temat luffy, bo jest już naprawdę duża, ma z 6 liści i długie wąsy. Imam ją posadzić jednak do dużej donicy i podwiązać na rusztowaniu zrobionym pod winogrona. Nie liczę na jakieś spektakularne plony. Ale jak uznam, że to potrzebne będę mogła jesienią wstawić ją do tunelu.
I najważniejsze: douczam się botaniki i zoologii. Przestaję zabijać domniemane stonki, bo przecież kocham biedronki:
Edytowany przez Matylda111 14 czerwca 2019, 00:12
15 czerwca 2019, 08:18
Tak jest-ogród-generalnie natura odstresowuje najlepiej ;)
U mnie nawał truskawek, poziomek, jagody kamczackiej... Zamroziłam, nastawiłam już balon na nalewkę z truskawek, kamczackiej i morwy-która w tym tygodniu powinna już być na pierwszy zbiór.Uciążliwie trochę się ją zbiera ale mam niski, rozłożysty krzew i owocków jest taka masa, że zawsze się coś skubnie. Robię też z niej dżem z dodatkiem kwaskawej jagody kamcz.lub inne miksy. Za to ze smutkiem stwierdzam że pierwszy raz od co najmniej 10-15lat praktycznie nie będę miała czereśni!! nie wiem co się stało-było masa kwiatów, i jak zawsze masa owocków, wczoraj wchodzę do sadu i jakieś mega zaskoczenie-na drzewach nie ma ani pół owoca! pustka wszystko odpadło... na jednym drzewie dosłownie 1 gałąź od południa ma normalnie wiszące zielone owoce. No takiego numeru to jeszcze nie miałam
Wczesne maliny masz :) u mnie głównie króluje czarna, troszkę żółtej i znikomo czerwonej ale te dwie ostatnie to takie do jesieni owocujące, na czarną też jeszcze kilka tyg trzeba poczekać.
Ten rok mam zbyt zabiegany więc warzywnik można powiedzieć w odwrocie,tak naprawdę to tyle co w szklarni osadzone-zwyczajnie nie mam czasu-jak jest chwila to ogarniam ogród- a to jakieś cięcie, a to trawnik, a to żywopłot cały dzień strzygłam....ślubny w rozjazdach non stop więc zero pomocy i tym samym z czegoś trzeba zrezygnować.. Zarasta mnie skrzyp i mięta .....obłęd-ze skrzypem walczę już kilka lat-jest wszędzie i to ogromny... natomiast miętę posadziłam sobie ze 2 lata temu jakąś z marketu-wyrosła ogromna-sięga do kolan,rozrasta się rozlogami jak wściekła wszystko dookoła zagłuszając! na wiosnę próbowałam ją struć ale tylko kawałek zdechł,reszta pomyka dalej... chyba będę musiała wykopać i przesadzić ją gdzieś w trawę-na rabatce jest zbyt inwazyjna jak się okazało.....
Olbrzymi powojnik- wspina się na stara gigantyczną jabłoń pokrywając jedną jej stronę falą kwiatów-absolutnie cudownie, słodko pachnących :) Co parę lat zdarza się że lekko podmarza na tej jabłoni ale szybko odbija i znów ją zarasta :) Uwielbiam go.
15 czerwca 2019, 23:41
Pojawił mi się mączlik na kapustnych. Także z tym odstresowywaniem się w ogródku to chyba na razie jest mało realne. Patrząc na to ile to ma pokoleń,to chemię trzeba lać z 10 razy w sezonie. Bez przesady. Taką kapustę to ja mogę sobie kupić wszędzie. W cebuli śmietka. Dookoła pełno mszyc. Ja pitolę taki ogródek!