Temat: ogródkowe pogaduszki

Mam nadzieję,  że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.

A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki? 

Jak im się sfuksi to może przeżyją -choć pewnie dobrze się nie czują jeśli temp spada ok 15C.. a jak będą przymrozki to potem będą płakać jak ci co ostatnio na Fb widziałam- jakaś "blogerka" im wysiewy doradziła w lutym, a jak teraz w foliakach pomroziło pomidorki bo grzejniczek do dogrzewania wysiadł w nocy i wszystko zdechło to na płacz odpisała że ...kto nie ryzykuje ten nie ma ;) Ubawiłam się setnie....bo dokończyłam sobie to zdanie...ten nie ma wysokich rachunków za prąd :D Gdzie sens... choć i tak ostatnie lata nawet u nas dość ciepłe w porównaniu z dekadą wcześniej ale potrafi kwiaty na drzewach zmrozić. Niemniej jak bym miała tunel dogrzewać to poczekam te 3 tyg dłużej. Na szczęście dziś cały dzień na zmiane pada i leje- tak że w przyszłym tygodniu wezme się za jakieś wysiewy w gruncie bo wcześniej nie było sensu taka była sahara.Najwyżej nie będę mieć bobu-bo na niego to już za późno.... nadrobię fasolką :) Chyba sobie nastawię w telefonie przypominajke na drugą polowę lata bo w ub roku zapomniałam posiać w terminie pak choi i zimującą sałatę.. Z reg niewiele rzeczy się sieje w takim przedjesiennym terminie i zapominam.

Nie wiem czy były przymrozki, bo za późno się budzę, ale na pewno temperatury zbliżają się nad ranem do zera. W moich foliakach na razie wszystko jest w porządku. Pomidory nabierają tężyzny. Nie rosną w górę, tylko stają się takie masywne, rozłożyste. Na dwóch pokazały się zalążki kwiatów. Natomiast selery i pory dostały chyba od tego zimna, bo liście zrobiły im się niemal przezroczyste.Natomiast nowe, maleńkie są jasnozielone, więc mam nadzieję, że będzie dobrze. Temperatury mają u nas rosnąć z dnia na dzień. Dzisiaj przygotowałam miejsce pod arbuzy, pomidory i papryki gruntowe, czyli jest przekopane z przekompostowanym nawozem i przykryte matami. Ziemia była mocno zmoczona i nie chcę, żeby nadchodzące słoneczne dni bardzo ją wysuszyły. No ale z sadzeniem poczekam do 15 maja a z arbuzami może nawet dłużej. Jutro poflancuję sobie dynie i  cukinie, bo pięknie mi powschodziły. I będę miała naprawdę ładne sadzonki. W ubiegłym roku długo czekałam aż mi powschodzą. Chyba do początku czerwca. Dlatego teraz podjęłam decyzję, że spróbuję takiej metody.

Au sąsiadów? 2 z 9 pomidorów już padły. Wszystkie trzy ogórki mają porażone liście (chyba mączniakiem).Stosunkowo najlepiej trzyma się papryka. Mogli poczekać choć tydzień i byłoby dużo lepiej. No ale...

U nas leje i zimno przeraźliwie... nawet mi się nie chce nic robić w ogrodzie- a żywopłot z bukszpanu aż się prosi o solidne cięcie ograniczające bo za chwilę będę miała ścianę ;) dobrze że zdażyłam wykosić trawniki zanim się rozpadało. Martwiłam się moimi sadzoneczkami Yacon-a kupionymi wiosną, bo w doniczki dałam i nic nie ruszało-już się bałam ze zgniły, ale widzę właśnie maleńkie listeczki- czyli w tym tyg przesadzam do gruntu bo jak korzeni narośnie to gorzej to zniosą, odczekam jeszcze tylko tą zimną Zośkę. Musze spróbować jesienią przezimować karpy w piwnicy- już 2 razy próbowałam-raz w gruncie-oczywiście zdechło, raz w zimnej szklarni w gruncie, tez padło...do 3 razy sztuka.

Każdy dzień zaczynam od prognozy pogody. Nie są one zbyt optymistyczne. A ostatnio z dnia na dzień przesuwają ostateczny termin ustąpienia przymrozków. W zasadzie temperatura nie spadła do zera, tylko oscyluje w pobliżu, ale jest pierońsko zimno. Popatrzyłam na kalendarz z ubiegłego roku i o tej porze dosadzałam rozsady ogórków sałatkowych. A teraz wszystko stoi i czeka na posadzenie. Mam nadzieję, że rzeczywiście za dwa dni temperatury poszybują o 10-15 stopni, bo najwyższa już pora. Moje dziecko wyrywa się do ogródka, Potem nie chce wracać z niego do domu. Nagminnie wyrywa mi zielone truskawki, bo nie potrafi zrozumieć, że będą jeszcze czerwone.

Z pozytywnych wieści... wykiełkowała mi pierwsza w życiu luffa. Cieszę się, bo zostało mi już ostatnie ziarenko i planowałam się ostatecznie poddać. W tunelach wszystko posadzone i powolutku, ale sukcesywnie rośnie. Pokazały się dalie i mieczyki. Czekam tylko na floksy.Posadziłam do gruntu rozsady cynii a w doniczce kiełkują mi lwie paszcze. Wszystko jest takie soczyście zielone dzięki padającym codziennie deszczom. W weekend temperatury mają znacznie wzrosnąć więc będę sadziła resztę warzyw do gruntu.

Pewnie ci już dawno piwonie kwitły :) bo dawno w pąkach były a moje dopiero teraz dorosły do etapu pączków ;) a truskawki do kwitnienia... Mnóstwa ogórkowatych nie posiałam na rozsadę jeszcze bo jest zimno-jedna paletka posiana to wyciągnięte niemiłosiernie....więc odpuściłam.Najwyżej posieję w grunt. Ciągle pada ale nie powiem- dzisiaj zdecydowanie poważnie pocieplało :) sam sweterek wystarczył bez bluzy czapki i szalika hahaha....

Moje piwonie cały czas w pąkach, choć u sąsiadów, nie powiem, kwiaty są. Natomiast truskawki za jakiś tydzień powinny mieć pierwsze dojrzałe owoce. Moja Zośka strasznie się tym emocjonuje, chodzi, maca, ogląda i robi wielkie: O! Ona truskawki po prostu uwielbia:)

Dzisiaj się zrobiło  całkiem ładnie. Posadziłam trochę koktajlówek do gruntu. Zostało mi jeszcze ze 30 krzaczków, ale w większości naprawdę małych. Bo ja siałam w marcu, na początku i na koniec kwietnia. I ten ostatni rzut to są naprawdę drobiazgi. Jutro posadzę największe rośliny a wieczorem mąż zrobi prewencyjny oprysk od chorób grzybowych. Niby nie ma oznak, ale dookoła sami ogrodnicy - szaleńcy, więc może się coś przyplątać. No i winorośl mam zaatakowaną jakąś chorobą grzybową, więc albo miedzian, albo Acrobat pójdą w ruch. Tak poza tym - wszystko w porządku. No może poza małymi koloniami mszycy na szpinaku i kwiatach kalarepki. Mam też inwazję mrówek,ale wypróbowałam jeden patent i chyba podziałało. Obsiadły mi nową czereśnię, więc powtykałam przy pniu zapałki łebkami do dołu. Ponoć siarka i fosfor odstraszają szkodniki. U mnie jeszcze tego samego dnia mrówki się wyniosły. Dzisiaj narwałam pokrzywy na gnojówkę. Dłonie mnie pieką okrutnie, ale jestem zadowolona. Jutro też przyniosę dwa takie worki do drugiego ogródka. Dla mnie gnojówka jest absolutną rewelacją. Nawet do zapachu zdążyłam przywyknąć.

A z ciekawostek - ogórki u sąsiadek wymarzły wszystkie. Pomidory stoją prawie w komplecie, ale jak zaklęte. Podejrzewam, że przeżyły szok i długo jeszcze nie ruszą. W ostatnie dni było chłodno i trzymałam swoje papryki pod białą agrowłókniną. Dopiero dzisiaj je odkryłam i zostawiłam pod chmurką. Nie mam się z czego cieszyć, bo 30 maja zapowiadają u nas 3 stopnie w nocy. Taka wiosna. Nic z tym nie zrobimy.Znowu będę biegać i przykrywać. Dyni wysiałam sobie 5 sztuk i 4 rodzaje a cukini 4 gatunki po dwie rośliny. Sadzonki są naprawdę ładne. Chyba powoli będę próbowała je przenosić do gruntu. Wypadałoby to samo zrobić z arbuzami, ale musiałabym folię nad nimi rozpiąć. Jeszcze się zastanawiam. Najlepsze,że ja jeszcze ogórków gruntowych nie wysiałam. I też mam cykora. A jutro już 18 maja...

U nas dzisiaj też pięknie i słonecznie-niestety waruję przy psiaku po poważnej operacji więc znów nic nie pogrzebię w gruncie... Wczoraj rozsypałam trochę Snacola na ścieżkach żeby wybić gołe ślimaki które na nie wychodzą..za to chcę zachować winniczki-więc po reszcie ogrodu nie rozsypuję i chyba działa bo winniczki po tych żwirowych ścieżkach wcale nie chodzą, a pomrowy wylegają nocami masowo.

Hmm... ale mrówki są pożyteczne generalnie ;) jasne- jak ci robią gniazdo w truskawce przez co ona się dusi bo ma przy korzeniach jedynie komory i powietrze-to ja też sypię preparaty na taki krzaczek, natomiast jak ci włażą na drzewa to zwalczają ci mszyce(to inne mrówki) więc odstraszyłaś sobie ale nie tego szkodnika co trzeba ;)

Wyjątkowo dużo jest zawiązków w sadzie- mimo chłodnej wiosny niczego nie pomroziło- mam mnóstwo zwł, gruszek, także jarzębo-grusza która w ub roku podmarzły kwiaty, w tym będzie dużo owoców, czereśnie, wiśnie-no..będzie klęska urodzaju ;) przynajmniej u mnie.Nie mam pomysłu co z tym zrobię bo dźemy mam jeszcze z ub roku, nalewek tyle że mogę z miejsca bez przygotowania robić spore wesele,kompotów nie pijamy, trochę sobie zamrożę na koktajle,część gruszek robię w całości w słoiki-tak w sumie jak kompot, potem dodaję alkohol-marynuję trochę tak i odsądzone faszeruję czymś i polewam czekoladą- jest super deserek.. Ale czereśni większość i tak zjedzą ptaki albo zgniją-mimo wycięcia kilku drzewek nadal jest ich pięć-nie do przejedzenia nawet wliczając dowożenie rodzinie czy do pracy..

O, współczuję sytuacji z pieskiem. O ile pamiętam to chyba nie pierwszy raz, kiedy jest poważnie chory? Chyba, że chodziło o innego, bo masz kilka psów. W każdym razie mam nadzieję, że szybko wróci do formy.

Jeśli chodzi o ślimaki, to mam inny sposób na nie. Wystarczy wypuścić moje dziecko do ogrodu. Zbiera ślimaki do miski i cieszy się niesamowicie. Potem razem wynosimy gdzieś w bezpieczne miejsce i tak daleko, żeby nie wróciły. Młoda wszystko bierze do rączki. Każdego robala. Muszę ją pilnować, żeby nie próbowała złapać bąka, albo trzmiela.(smiech) No i żeby nie jadła zielonych truskawek, bo jak zobaczy choć smugę czerwieni, to uważa, że już wolno.8)

Z mrówkami to już kiedyś ktoś mi zwracał uwagę, że nie są szkodnikami. Pamiętam. Ale dla mnie mrówka w pobliżu dopiero posadzonego, młodego i małego jeszcze drzewka to duże zagrożenie. Z moich obserwacji jest taka prawidłowość, że najpierw pojawiają się mrówki, potem taszczą mszyce a potem porażona roślina w najlepszym wypadku choruje a bywa, że zamiera. Dlatego jestem zadowolona, że przeniosły się gdzieś indziej. Doczytałam sobie ostatnio o ekologicznych sposobach na mszyce i zamierzam spróbować :

-oprysku z wody i płynu do naczyń;

- można też ugotować pół kilograma liści z rabarbaru w 2 litrach wody ( 30 minut) i opryskać tym płynem zmieszanym z mydłem;

- pół kilograma mniszka lekarskiego zalać 10 litrami wody i po 3 godzinach uzyskuje się gotowy wywar do spryskiwania (działa też na przędziorki i miodówki);

- wyciąg z aksamitki (kilograma suszu) zwalcza też choroby grzybowe;

- wyciąg z cebuli, czosnku lub rumianku;

- litr wody z łyżeczką sody oczyszczonej.

Uf, obym nie miała okazji, żeby to wypróbować. Źródło - internet.

Piękny jesienny i dżdżysty dzień dzisiaj. Wczoraj było wręcz upalnie. Wyplewiłam kapusty i chciałam dzisiaj posadzić wśród nich kilka pomidorków. Ale i pomidory i resztę papryk posadzę dopiero po niedzieli. Dzisiaj w nocy temperatura ma spaść do 8 stopni. Kilka następnych nocy będzie podobnie. Dlatego przykryję arbuzy i papryki i czekam na lepszy czas.

Wykiełkowały mi jeszcze dwie balsamki. Jestem już całkowicie spełniona:) Z tego co pamiętam to i luffę i balsamkę powinnam dać do tunelu. Prawda? Poczekam jeszcze na liście właściwe i sadzę. Luffę przy ogórkach a balsamkę wśród pomidorów.

Mam jeszcze jeden problem. Mianowicie nadal nie widać znaku życia ze strony asiminy. Jedną zostawiłam w domu a drugą wstawiłam do tunelu. Niestety mąż uznał, że ten patyk jest uschnięty i wywalił mi go z doniczki. Nie miałam już czasu na zastanawianie się nad lokalizacją i posadziłam patyka w miejsce lekko zacienione. Zobaczymy co z tego będzie. Doczytałam, że w maju pojawiają się kwiaty a liście jeszcze później... Więc chyba jeszcze żyją i mają czas?

Martwi mnie brak frezji i floksów. Podlewam, sprawdzam, ale nic jeszcze nie widać nad ziemią. 

Asiminę masz ukorzenioną? bo nie pamiętam...Tak, u mnie w tej chwili kwitnie ale liście są ledwo w fazie pękających pąków-wyrastają bardzo póżno żeby nie zacieniać kwiatów które są małe i przy samej gałęzi i ćmy musza do nich trafić...a liście wielkie :) Stanowisko lubi zdecydowanie bardzo słoneczne. Ja mam pierwsze kiełkujące siewki asiminy- jestem w szoku że tak szybko bo kolega posiał już dawno i 3 miesiące na pierwszy kiełek czekał ;) ale moje za to dłużej się chłodziły... Drugi netowy kolega wziął ode mnie patyki i zaszczepił na swoich maluchach żeby mu szybciej owocowało-no i przyjęły się :)

Ja dziś posadziłam kupione na wyprzedaży piękne ogromne cebule lilii- bardzo je lubię, jeszcze mi mieczyki zostały, ale w warzywniku nie sieje nic- są takie straszliwe ulewy że wszystko udusiło by się w ziemi- jedno zwarte ciężkie bajoro gliny :( Jeszcze tak póżno to nie robiłam grządek, ale przetestowane mam-jak ma wszystko wygnić bo się uduszą korzonki małych siewek to lepiej sobie na razie dać spokój..Dosiałam w doniczkach arbuzy bo mi jakiś zwierzak zeżarł-podejrzewam ślimaki mimo sypania snacola-bo rozsady stoją na dworze...

Nie, z psiskiem to nowa adoptowana dziewczyna, tamte 2 co chorowały zimą to oba zmarły niestety.... Z nową już jesteśmy na etapie diety płynnej i pilnowania żeby nie pędziła po ogrodzie do sąsiedzkich szczekaczy ;)

Jeszcze na mszyce eko podobno napar z petów, ee, znaczy z wykruszonego z papierosów tytoniu ;) U mnie na szczęście jest z tym spokój-z rzadka nieco na róży takich zielonych, jak kiedyś za mocno przycięłam jaśminowiec to był osłabiony i 2 lata była na nim potworna inwazja czarnych mszyc...nie wiadomo nagle skąd, jak teraz rozsądnie go prowadzę to nie ma w ogóle...

Tak mi cudnie kwitną irysy i wszystko te ulewy tłuką....dziś przeszły 3 burze z czego wieczorna to ściana deszczu prawie 2 godziny się lała....jak ja się cieszę że na górce mieszkam i nie ma w pobliżu kompletnie żadnej wody która mogła by wylać... Złotokapy obsypane kwiatami, już zaczynają dojrzewać jagody kamczackie tak że powoli uzupełnię mrożone zapasy na koktajle :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.