Temat: ogródkowe pogaduszki

Mam nadzieję,  że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.

A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki? 

Miały być róże, ale ich nie będzie. Mąż skomentował krótko mój nowy pomysł: "ręki do tego nie przyłożę. Jak chcesz, to rób sama". Oczywiście, że nie będę się bawiła w karczowanie żywopłotu i sadzenie nowego, kiedy nie mam czasu się porządnie wyspać. Może kiedyś.

Skąd mi się to wzięło? Używam dużo róży i chciałam mieć swoją a w dodatku połączyć pożyteczne i przyjemne i mieć piękny żywopłot. Naczytałam się o małych wymaganiach jeśli chodzi o nawadnianie, o dobrym wpływie na retencję wody, o pożytku dla ptaków i tak dalej. No ale najpierw musiałabym wkopać solidne ograniczniki a potem kupić rękawice do łokci:). Pasuję.

Czyli jak "używasz" róży to raczej byś chciała pomarszczoną a nie dziką....tam to byś za wiele nie naużywała ;) Owoce i płatki to właśnie z róży pomarszczonej(rugosa)- duże pachnące kwiaty i zwarty pokrój krzewów(które jednak dalej mają do 2m wys i sporo więcej średnicy... nie wiem, może są już jakieś bardziej kompaktowe odmiany z krzyżowania?

Czytałam owadach i zaletach rosa rugosa i rosa canina. Mam tu w Miśni piękny szpaler różany przez jednym z supermarketów. Jestem w nim zakochana. Ale nie stać mnie czasowo na takie fanaberie jak sadzenie żywopłotu z róż. Może za kilka lat. Na razie musi mi starczyć to, co rośnie za rogiem. Prawda jest taka, że za ogródkami jest mnóstwo zielonych terenów - dawne, zdziczałe dzisiaj ogrody. I tam rośnie mnóstwo dobra, w tym i róż. A są mi one potrzebne, żeby wzmocnić odporność. Pamiętam jak byłam w ciąży i miałam ból gardła i 38,5 stopnia. Mąż przyniósł kilka garści owoców dzikiej róży, pogotował to półgodziny i kazał mi wypić ten gęsty płyn, który został w garnku. Gorączka odpuściła niemal natychmiast. A inhalacje z róży odtykają mi nos, czyli leczą katar. Róża to bogactwo witaminy C. Od dwóch lat jesień kojarzy mi się z zapachem pigwowca i właśnie gotowanej róży.

Dzisiaj były u nas nad ranem przymrozki. Na szczęście dla ogrodu nie miały na razie następstw. Ja oczywiście mam jeszcze ogródek letni. Podczas, gdy wszyscy dookoła powyrywali co się dało, nawet kwitnące jeszcze kwiaty. Dla mnie to nie ma sensu, bo ja nie jestem użytkownikiem typowo rekreacyjnym. Ja do ogródka zaglądam nawet w śnieżną zimę, bo trzeba resztki na kompost wynieść i ptakom coś tam wysypać do karmnika. Ale dookoła to mamy głównie rozrywkowe towarzystwo. Dlatego ja lubię jesień, bo mniej gwaru i krzyków dookoła.:)

Złożyłam dwa zamówienia na rośliny. Pierwsza paczka ma przyjść jutro lub pojutrze i będą to głównie drobiazgi typu maliny,borówki i róże. Natomiast wielkie nadzieje pokładam w tej drugiej. Zamówiłam karłową czereśnię kordia, węgierkę zwykłą, wiśnię i nektarynę. Rozmawiałam dziś z dostawcą i wydaje się rzeczywiście bardzo solidny. Ale na paczkę poczekam do drugiej połowy października. Trochę się boję czy to niezapóźno na sadzenie drzewek.

W ogóle cierpię na chroniczny brak czasu - truskawki, tulipany i szafirki nie posadzone jeszcze...

Nie, no z gołym korzeniem drzewka sadzi się tak właśnie póżno...

Ja z kolei te róże pomarszczone posadziłam wyłącznie na kwiaty- uwielbiam ich zapach no i jak podrosną robiła bym sobie konfiturę z płatków... Za grzebaniem się z owocami nie przepadam- masa pracy żeby usunąć dokładnie te podrażniające pestki z włoskami a potem jeszcze przetrzeć skórki..., tak rzadko używam że kupię butelkę syropu z naszego lubelskiego Herbapolu albo herbatkę z owoców i wystarcza :)

Ostatnio stwierdzam powoli że nie potrzebuje browaru żeby wypić 2 x w roku szklanke piwa...wycięłam jedną pigwę, drugą chyba też jakoś mocno ograniczę(tylko sprzątanie śmiecia gnijącego jest z tego wszystkiego) aronia owoce wiszą w 90% choć krzak tylko jeden,  winogrona wycięłam i tak dalej jest tyle że cześć zaschła na krzewach a jeden cały czas jeszcze podjadamy...3 gruszki wycięłam(zostały2),głóg głównie mam robote z przycinaniem-no ale to przynajmniej rewelacyjny pożytek dla pszczół, zastanawiam się nad wycięciem nieśplika-nie mam już weny na przerabianie owoców..a nalewki mam zapas na 2 lata. Najpierw człowiek napalony sadzi, sadzi, sadzi a potem okazuje się że większość czasu spędza na pielęgnacji i sprzątaniu..

A ja ciągle stwierdzam, że wszystkiego mało. Papryki czerwone mi się kończą a jeszcze sałatek bym chciała porobić do słoików. Teraz trzeba poczekać aż zielone dojrzeją. U nas posadzone nowe borówki, maliny, pigwowiec i róże.Lada dzień zabiorę się za szafirki i tulipany. 

Po kilku zimnych i wietrznych dniach słońce znowu zaświeciło. Będę dziś przygotowywała ziemię pod czosnek niedźwiedzi. Masz Liandro jakieś rady jak go posiać? 

Gdzieś gdzie na spokojnie będzie się rozsiewał i nie będzie całkowicie ocieniony.. Ja pierwszy posadziłam w takiej mocno zacienionej części- pod metasekwojami- taka imitacja jak w rzadkim lesie..no fajnie- coś tam wyrastało z trawy, kwitło ale ile posadziłam tyle było kępek- więc ciągle mi brakowało liści.... Wykopałam i posadziłam na takim placyku przy niskim żywopłocie z bukszpanu oddzielającym jagodnik, placyk wyżwirowany kamykami, od południa trochę ocieniony żywopłotem z tui ale to kilka metrów od czosnku-efekt-rewelacyjny- sieje się masowo- wszędzie pełno siewek- z posadzonych pojedynczych roślinek zrobiły się mega gęste wielkie kepy a do tego dochodzą siewki- rok sa maleńkie a potem już ruszają... Mam kilka słoików pesto w oliwie z liści, w sezonie nie brakowało, a wkrótce coś czuję sama będę wykopywać i przerzedzać bo robi się łan :)

Ja zbieram nadal dynie i tykwy, orzechy i kasztany, jabłka w skrzyneczki,winogron i asimina na bieżąco do jedzenia...można by już pewnie zacząć kopać topinambur, a w ogóle to masa sprzątania pozostałości roślinnych a potem trzeba maty zdjąć...no tego to nie lubię strasznie...

No to mam teraz zagwozdkę, gdzie go wysiać, bo miałam już zaplanowane miejsce, ale ono jest raczej całkowicie zacienione, więc chyba poszukam innego. Mogę wysiać nasiona do gruntu? Czy posiać do doniczki i wiosną wysadzić na właściwe miejsce?

Poza tym mam bardzo ważne dla mnie pytanie.Czy jesienią likwidujecie rośliny w ogrodach kwiatowych do gołej ziemi?Czy jednak nie?? Ja wyrywam z korzeniami rośliny jednoroczne typu nagietki, aksamitki czy kosmosy, ale byliny i dwuletnie zostawiam przycięte 10 cm nad ziemią. Nie chcę, żeby ewentualny mróz skuł ziemię i zabił wszystkie żyjątka podziemne, albo wygnał je głęboko pod ziemię. Natomiast w sąsiednich ogródkach obserwuję dziwny trend wyrywania wszystkiego do zera i to już w połowie września. Dla mnie to nieco przerażające. U mnie kwitnie jeszcze groszek, rozkwitają też inne mniejsze kwiaty a dookoła pustynia...

Liandro, po niedzieli sadzę nowe drzewka. Co myślisz o sadzeniu drzew w pobliżu grządek warzywnych, lub na ich obrzeżach? 

Tak, zdecydowanie wysiej czosnek do gruntu- zwl że 2 lata siewki będą malutkie i będą budowały głównie cebulę..

Co do drzewek- no cóż-po prostu za parę lat nie będzie tam już warzywnych grządek ;) drzewa silnie wysuszają glebę,z czasem jak porządnie podrosną warzywa będą pod nimi bardzo słabe a i same drzewa mogą mocno ucierpieć ponieważ wiele odmian ma gęstą sieć drobnych korzeni blisko powierzchni gruntu i będą one ciągle uszkadzane przy kopaniu grządek... Nie na darmo od dawien dawna sad był sadem a ogrody warzywno-ziolowe kompleksami oddzielnymi...

Nie, nie wyrywam niemal niczego oprócz np.aksamitek(odcinam sekatorem),wykopania dalii..Ludzie po sąsiedzku mają widocznie spaczone pojęcie o tym jak wygląda estetyka ogrodu- resztki traw,kwiatów, krzewów tworzą faktury które zimą także mają swoją urodę a poza tym dają schronienie i pokarm ptakom i zwierzętom.Pokryte szadzią czy śniegiem dają bajkowy krajobraz jakże inny od wygolonych do zera połaci. Ja nawet wilców nie zrywam z kratownic bo mają masę nasion i ptaki żywią się nimi dość długo zimą(przy okazji nie ukrywam- rozsiewając je na potęgę- od paru lat nie sieje ipomoea bo zajmują się tym ptaki i rośliny choć pozornie jednoroczne- trwają w tych samych miejscach co roku odbijając dziesiątkami siewek które przerywam tylko...

Mam jeszcze kilka dni, żeby przemyśleć koncepcję nasadzeń. Na pewno masz rację, że idealnie byłoby założyć odrębny sad, ale niestety jest to poza zasięgiem moich możliwości. Dlatego dwoję się i troję, żeby na małej przestrzeni spełnić swoje marzenia. Przespacerowałam się dzisiaj alejkami wszystkich części naszego ogrodu i przekonałam się, że Niemcy drzewek owocowych za wiele nie sadzą.Natomiast jeśli już je mają w ogródkach, to połowa jest na trawie a połowa na zagonach. I chyba zaryzykuję i posadzę te dwa drzewka na obrzeżach grządki. Ona ma jakieś 10 metrów na 4,5 metra a te drzewka rosłyby przy dłuższym boku blisko krawędzi. Mam już doświadczenie z takim nasadzeniem, bo na sąsiedniej grządce rośnie jabłoń. Pod nią siałam dotąd nasturcje i nie przekopywałam ziemi.  Tym razem spróbuję zrobić podobnie. Wydzielę jakieś metr na metr gruntu wokół pnia, posieję tam gorczycę a potem jakieś drobne roślinki, może zioła a drzewka mają dawać nie tylko owoce,ale też trochę cienia.Właśnie sąsiedzi mają warzywnik pod gruszą i pięknie im tam obrodziła cebula, groch, fasola i pomidory. Jak będzie coś nie tak to najwyżej drzewka zetnę. Ale bardziej prawdopodobne jest ograniczenie ilości warzyw, bo w końcu i tak wiele z nich nie plonuje tak jakbym chciała. W przyszłym roku rezygnuję z ziemniaków, selerów, bakłażanów. Ograniczę czosnek i fasolkę, natomiast znacznie zwiększam ilość papryki i truskawek. Liandro - kiedy aktualizujesz listę nadwyżek? W nowym roku, czy może już niedługo??

Nasionkowych? raczej będę ja powoli kasować ;) jestem tak zarobiona że brakuje mi na to czasu- pomidory będą tylko ubiegłoroczne nasiona, w tym nic nie zbierałam bo mam multum-nie wiem czy nie sprzedam ich komuś hurtowo w całości- zostawiając sobie tylko troszkę dla siebie do siewu.., podobnie jak wielu innych warzyw mam z ub roku dużo.., na pewno dołożę tykwy-ale to jak wyschną czyli na przedwiośniu... dynie, cukinie,kavbuzy, arbuzy- to jak pooczyszczam i wysuszę nasiona, trochę papryk zwł habanero dodam .Z drobnych nasion to już w ogóle w tym roku nie zbierałam nic bo brakuje mi doby. Przyszły rok jeden warzywnik kasuję, drugiego pół obsieje gorczycą na poplon jakiś,rozmyślam jak go trochę zmodernizować, muszę od sąsiada przedłużyć żywopłot z tui (wiatry+jego opryski żeby nie zalatywały) ogarnąć chwast bo połowa nie była matowana i jest po kolana nasianego od niego rzepaku i żółtlicy-normalnie horror-nie da się w tym zrobić ani grządki bo by się człowiek zaplewił na śmierć... W przyszłym roku chyba nawet ziemniaki będą po angielsku na matach bo muszę te chwasty wygłuszyć-ciągle odbijają z nasion które się pewnie z wiatrem wsiały...Albo może tylko połowę uprawię a połowę będę truła do oporu a na jesień motylkowe na poplon? a za rok to samo z drugą połówką.

Mam piękny łan miechunki peruwiańskiej-ale dopiero niedawno zawiązała "latarenki" ciekawe czy zdąży choć trochę jagód w środku dojrzeć....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.