Temat: ogródkowe pogaduszki

Mam nadzieję,  że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.

A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki? 

Jeśli można gotować, to jakoś sobie poradzę. Gorzej byłoby, gdybym musiała serwować na surowo, bo męża mam strasznie wybrednego. ;)

Poszukam o właściwościach i uprawie balsamki, choć mam wrażenie, że to jedna z tych roślinek, o których Internet milczał.

Na pewno nie udało mi się znaleźć informacji o około 10 gatunkach pomidorów. Zbiory masz naprawdę zacne. A ja mam teraz za zadanie podzielić, które pomidory do tunelu a które pod chmurkę. Siejesz w pomidory bazylia czy koper?

Nie, bo mam pomidory w szklarni w większości(unikam oprysków na grzyba w fazie kiedy już owocują bo nic na nie nie pada ;) a koper i bazylię sieję na grządki...Zwł. że sieję dużo bazylii, szkoda by mi było cennego miejsca w szklarni.

Na pewno o balsamce net nie milczy- za bardzo popularne i użyteczne warzywo, zwł że u nas już od kilku lat wprowadzane do uprawy amatorskiej- nawet od jakiegoś czasu sprzedają w sklepach nasiona tych o wąskich mocniej pobrużdżonych owocach, a w sklepach internetowych są importowane z bodaj Indii owoce(choć nie wiem dlaczego importowane skoro u nas w folii z powodzeniem rośnie a w gruncie podobno tez- w końcu tego się nie zbiera dojrzałego tylko jeszcze dość młode choć spore owoce..

To i tak jestem zaskoczona że tylko 10 odmian pomidorków nie spotkałaś w necie :) bo wydawało mi się że więcej tam takich typowo kolekcjonerskich odmian-no ale w necie nie szukałam- niektóre mam od wielu lat, ale co roku jakieś wypróbowuję nowe i potem mam problem bo brakuje miejsca na posadzenie wszystkiego co by się chciało i co smakowało :) Chyba w końcu muszę się ograniczyć do jakiś ukochanych powiedzmy max 50 odmian ;) (zawsze sadzę po 1 roślince)

Często to były strony obcojęzyczna a nierzadko zdarzały się same zdjęcia. Także ten:) 

Mi się w tunelu zmieści może 20 krzaków, bo mąż chce koniecznie jeszcze paprykę a wspólnie uważamy, że strzałem w 10 były ogórki wężowe z folii. Co prawda czytałam,że nie jest to dobre sąsiedztwo, ale w tym roku i ogórki i pomidory obrodziły,więc będę próbowała nadal. Poza tunelem zaplanowałam sporą grządkę z pomidorami i chciałam je osłonić od góry folią, żeby deszcz nie moczył liści. Widziałam taką prowizorkę u sąsiadów, ale Mój się upiera, że to zbędne. Ja w ubiegłym roku posiałam między pomidorami koper i bazylię, bo ponoć dobrze współgrają ze sobą. Niekoniecznie jednak dobrze zrobiłam, bo w niektórych miejscach bazylia zagłuszyła późno posadzone pomidory. No nic, będę kombinowała w tym roku. Metoda prób i błędów najlepsza. Ze swoich nasion mam jeszcze dwa rodzaje bawolich serc i nasiona nieznanego mi gatunku podobnego do Guido lub Klary. Były pyszne. 

Tych żebrowanych jest sporo- amerykanie je lubią (Klara ma akurat gładkie owoce tylko ogromne)-ja osobiście smakowo niespecjalnie- mam lepsze o niebo, natomiast na pewno wizualnie są piękne :)

Tak, to prawda ale ja tez sadzę nieco ogórków koło pomidorów-jak miałam foliowy tunel to mogłam sobie dzielić, a w ub roku ustąpił pola altanie ;) więc zostałam tylko ze szklarnią. Z folią to dobry pomysł-a najlepszy po prostu jakas prosta konstrukcja z żerdek i zaciągnieta folią a oba końce otwarte całkiem. Choroby grzybowe biora się z moczenia liści-a w naszym klimacie okresy przewlekłych deszczy to norma-i potem ktoś płacze że już takie ładne owoce były i wszystko zgniło... Ale też nie wiem czemu ludkowie czekają z opryskami aż choroba się pojawi...gdy przy produkcji pomidorów pryska się już rozsady co 7-14dni.... Ja tez tak robię a przestaję pryskac jak zaczynają się wiązać pierwsze owoce-w efekcie po owocach nie pryskam i do końca sezonu praktycznie nie mam problemów z zarazą...(oczywiście usuwam dolne liscie). A w poprzednim sezonie to w ogóle taka byłam zapracowana że opryskałam raz i do zimy w ogóle-większość odmian poradziła sobie doskonale póki było ciepło zero objawów. Nawadnianie mam wężami kroplującymi więc nie ma mowy o mokrych liściach czy złej wentylacji.

Fox Nose(super słodki) i Ukrainian Purple(w środku bardzo ciemny)- oba świetne smakowo.

My nie stosowaliśmy żadnych oprysków w ogródku, pomijając oczywiście gnojówkę z pokrzyw. W zasadzie pomidory z tunelu były zdrowe (niektóre straciły część liści, ale owoce pozostały nietknięte), ale w warzywniaku doszło do zdziesiątkowania plonów. Będę walczyła o zaciągnięcie folii nad pomidorowymi grządkami. O tym, że nie wolno podlewać pomidorów po liściach i o usuwaniu liści wiedziałam. Stosowaliśmy się do tego na ile się dało, ale deszcze latem były dość częste i wyszło jak wyszło. 

Liandra - czy Sharony mogę dać do donicy na balkon? W tym roku pięknie mi wyrosły żółte Polki i chciałabym ten sukces powtórzyć. Co ciekawe ostatnie sztuki z własnej uprawy zjadłam jakoś na początku stycznia. Mało nie pękłam z dumy jak zebrane w listopadzie zielone kulki zaczęły pięknie się wybarwiać. I smakowały znakomicie. Przyznaj się jaki gatunek jest Twoim ulubionym??

I jeszcze jedno - pisałaś wcześniej o torfie w ogródku. Szkoda,że nie miałam tej wiedzy wcześniej. Wszystko sadziliśmy na podłożu torfowym i maliny i borówki i pomidory. O durna ja... Szkoda słów. Może to jest przyczyna tego, że podeschły mi wszystkie krzaczki agrestu! Maliny sadzone wiosną też padły. Przyjęły się za to przesadzane w środku sezonu od sąsiada krzaczki żółtych. A tydzień temu przywiozłam z Lubelszczyzny maliny od mamy i wszystkie poszły do ziemi. Jak przeżyją to dobrze, jeśli nie - trudno. Brat i tak miał je wyrzucać.Co z rododendronem? Będę monitorować i napiszę za kilka miesięcy. Dowieźliśmy go szczęśliwie i został zasadzony po 48 godzinach od wykopania. Mam nadzieję,że się przyjmie.

Siedzę sobie z kawką i nie mogę się obudzić bo wczorajszej imprezie ;) a za oknem po jagodniku spacerują sobie dwa bażanty-fajnie popatrzeć i cieszy że zaglądają do ogrodu jak psy są w domu.ciągle pamiętam jaka tu była pustynia jak kupiliśmy działkę....(pod każdym wzgl.i roślinnym  zwierzęcym).

No tak- na pewno możesz wysokiego pomidora posadzić w odpowiednio dużą donicę-sama kiedyś tak posadziłam chyba ze 20 krzakow bo zabrakło miejsca w ogródku a strasznie chciałam te odmiany wypróbować... Ale ponieważ ciągle udawało mi się ziemię przesuszyć(wypijały szybciej niż codziennie podlewałam) a pewnie i trochę zagłodzić ;) to owoce były mniejsze niż w gruncie.. Ja bym do donic jednak wybierała koktajlówki- obojętne czy wysokie czy niskie- ale drobnoowocowe mi w ten sposób o wiele lepiej się sprawdzały..

Hmmm :) ciężko wybrać bo ja strasznie kocham pomidory-

z zielonych- które sa u mnie na 1miejscu ze wzgl na niezwykły aromat i słodycz to od zawsze hitem będzie malachitowa szkatułka-stara, wymagająca cieplnie odmiana ale boska, a zaraz za nią Michael Pollen- mega plenny, gruszkowaty, bardzo aromatyczny, rewelacyjnie schodzi skórka ale podatny na pękanie owoców i odpadanie z ogromnych gron jak się tylko trąci...

Z czarnych nie wiem- masa jest ewelacyjnych-bo sama ta forma jest b.smaczna- negro albo crimea,chocolate Wonder, hybrydy malinowo czarne te z numerkami- zielono  srebrno pręgowane. a z póżnych oczywiście Kumato- nie ma nic wspólnego z tymi biedakami ze sklepu-chyba tyle że jest twardy więc może długo wisieć czy leżeć. A z takich o mniejszych owocach czarnych- zdecydowanie black sea men...

z żółtych- Sharon oraz dwubarwne- Old German(lub podobny pinneaple) i Zlatava, z wielkich oro gigante.

z pomarańczowych fox nose zdecydowanie

z czerwonych- Klara,Polish Lingua,Oslinye Ushi,Opalka Bycze rogi,ukrainian heart.

z fioletowych Yellow Indigo, Indigo Apple i Purple- maja kompletnie inny aromat, są wytrawne

z koktajlówek zdecydowanie na czele artisany- zwłaszcza różowy- maglia rosa i żółty blush tiger a za nimi mini san marzano. o ułamek za nimi Lemon,Aroma Star,Cerise i doniczkowe miniaturki- pendulina orange i oba kolory Tiny Tom-niezawodne maluchy.

białe są specyficznie delikatne w smaku ale na pewno najbardziej udany to white oxyheart, super plenny, z brzoskwiniowych najsłodsza jest yellow pear a do potraw, sałatek najlepsza shakerezada bo nie ma płynnej galarety, kilka rosyjskich przetestowałam(to w ogóle rzadka forma pomidora)- ale są albo gorsze smakowo albo nie radzą sobie ze wzrostem(np.mochatnyj-całkiem u mnie nie dał rady,ledwo kilka owocków słabej jakości)

Tak że nawet nie ma mowy żebym ci jednego ulubionego podała bo wszystkie formy kolorystyczne różnią się bardzo smakiem i mam cały zestaw odmian które bezwzględnie muszą być co roku posadzone ;)

Zlatava (czerwona w środku choć tu jakos słabo kontrast wyszedł-może nie do końce dojrzały wzięłam ;)

któryś z testowanych-ogromne ale mało kształtne więc nie zostawiałam nasion.

Taliaaaaa - ja mam ogrodzenie z siatki więc trudno mi się wypowiadać na temat drewnianego płotu. Mamy za to drewnianą altankę, którą trzeba będzie wiosną odświeżyć. Mąż kupił jakąś farbę do drewna i będziemy domek odmalowywać co jakieś trzy lata. Mój brat ma w ogrodzie drewniane huśtawki, ławki, stoły. Jesienią chowa to, co się da przenieść do garażu a huśtawki i zjeżdżalnię maluje co dwa lata. Z pleśnią to już kompletnie nie mam pojęcia i nie pomogę.

Liandra - ten pomidor z ostatniego zdjęcia to monstrum. Przyznaj się - ile dni go jadłaś? :) Dzięki za szczegółowy opis gatunków. Po przemyśleniu przyznam, że nie znalazłam około 10 odmian z Twojej listy, ale nie licząc hybryd. Zrobiłam sobie folder ze zdjęciami różnych gatunków i mam już swoje typy na kolejny sezon. Przede wszystkim pluję sobie w brodę, że dałam się mężowi zniechęcić do malachitowej szkatułki,bo znalazłam same pochlebne opinie. Ale on przecież ani zielonych, ani czarnych, ani żółtych. Taka konserwa straszna jest z niego. W ubiegłym roku też jęczał, że po co sadzić te żółte Polki? A potem jak jadł, to już nie narzekał;).

Cancri - wpadłam ostatnio na pomysł, że możesz posadzić truskawki do skrzyń, bo będziesz miała z tym mniej pracy a i tak z altaną i porządkowaniem będziecie mieli co robić. Może coś takiego sobie zorganizujcie:

Wygląda efektownie a i plewienia będzie chyba mniej.

Na koniec pomóżcie blondynce w obliczeniu ile ziemi trzeba kupić do skrzyni o wymiarach 20 cm wysokość, i 120 na 120 cm??

Nawet się nie próbuję brać za matematykę ;) zwł że grypoprzeziębienie mnie dalej dręczy.

Płot mam z siatki lub metalowych paneli ;) Starczy mi odmalowywania co 2 lata drewutni (drewnochron jakiś barwny) która na szczęście jest nasłoneczniona i drzewa jej nie ocieniają więc nie ma porostów i 1x w roku drewnianej bramy na pola która niestety porasta- glony musisz dokładnie oczyścić szczotką drucianą lub szpachelką a potem pomalować drewnochronem(większość preparatów chyba ma ochrone przed grzybami, problem w tym że jak już grzyb w dane drewno wszedł to i będzie wyłaził- zwyczajnie jego grzybnie przerastają całe drewno i preparaty tylko opóźniają rozrost. Niestety płot drewniany nie jest trwałym ogrodzeniem...kiedyś miałam,wymiana sztachet w którymś momencie jest niezbędna.

Truskawki w skrzyni trzeba plewic tak samo jak w ziemi ;) tylko tyle że obficiej podlewać i więcej nawozić bo mniejsza ilość podłoża szybciej się wyjaławia a podniesiona rabata zawsze jest mocniej obsuszona-a tego raczej jagodowe nie lubią...tak że owszem, efektownie, ale w sumie nie wiem po co bo pracy przy tym więcej. Nie chcesz plewić to posadż truskawki na czarnych matach szkółkarskich.Mam od dekady...plewienie tylko przy samej truskawce gdzie jest wycięty otwór w macie...

Matylda- dni....??? ależ ja spokojnie na 1 posiłek takiego pomidorasa zjem :) oczywiście bez dodatków.Latem zapycham się kilogramami pomidorów-no i w związku z tym jestem poważnie zdziwiona że jakoś drastycznie nie chudnę wtedy bo przecież są bardzo niskolaloryczne...

Eeee, tam, chłopa się w ogródku i kuchni słuchasz? Ja tam mojemu w gary nie daje zaglądać-to nie będzie głupio grymasił na tematy o których nie ma pojęcia- a na talerzu i tak zje :) Zresztą w miastach kolorowe pomidory są już w sklepach(choć w cenach zabójczych-no ale nic dziwnego skoro zamiast od nas brane sa gdzieś z Włoch....) rynek warzywny się budzi -kalafiory zielone, fioletowe i żółte, kapusta pekińska bordowa(zresztą moja ulubiona) marchewka żółta, czerwona, biała i fioletowa,bakłażany z min, 3-4 odmianach, buraczki w białe prążki, żółte,białe itp. to u nas norma :) 

bardzo fajna czarna koktajlówka-do mrozów owocowała.

Z tymi truskawkami w skrzyniach drewnianych to chodziło mi o coś innego. Mianowicie Cancri ma działkę porośniętą trawą czy darnią - nie wiem dokładnie. W jednym sezonie wszystkiego nie ogarnie, zwłaszcza, że chyba ma jeszcze studia na głowie i małą córeczkę.Dlatego pomyślałam (ale może błędnie), że jeśli miałaby nic nie uprawiać w tym roku tylko skupić się na porządkowaniu i budowaniu altany, to lepiej posadzić choć truskawki dla dziecka. Żeby oczyścić i przygotować teren, wypadałoby usunąć chwasty a to jest już spory wysiłek na takiej dziko prowadzonej latami działce. Dlatego ja sobie wymyśliłam te skrzynie - zbić, nawieźć trochę ziemi i posadzić na te 3-4 lata. Ale propozycję dałam jako zupełny laik. Do głowy mi nie przyszło, że potrzeba więcej wody i nawożenia. 

Wracając do pomidorów miałabym do Ciebie Liandro prośbę, a może nawet kilka. Mogłabyś podać kilka gatunków, które najwcześniej i najpóźniej dojrzewają? Bo na przyszłość tak chciałabym sobie planować nasadzenia, żeby mieć pomidory jak najdłużej a nie tylko w sierpniu i wrześniu. Druga sprawa - podałam namiary na Twoją stronę z nadwyżkami Natalii, która chętnie zainteresowałaby się nowymi gatunkami, ale chwilowo jest bardzo zniechęcona minionym sezonem, w którym straciła wszystkie pomidory. I tu jest pytanie - czy masz jakieś złote rady jak ustrzec pomidory przed zarazą ziemniaczaną? Dodam, że chodzi o rośliny rosnące w tunelu, ale w pobliżu sporego poletka z ziemniakami. Nie da się uniknąć tego sąsiedztwa. Trzeba sobie z nim jakoś radzić. U nas zaraza pojawiła się najpierw na krzewach posadzonych na grządkach, pod gołym niebem. Z jednej strony dlatego, że były narażone na ciągle padający deszcz a  z drugiej - rosły 5-10 metrów od ziemniaków. Dopiero pod koniec sezonu zaraza zaatakowała pomidory w tunelu. I to w zasadzie nie miało wpływu na plony, bo i tak kończyło się owocowanie. My nie używaliśmy środków chemicznych, tylko gnojówkę z pokrzyw. I tak naprawdę dawaliśmy 3-5 razy więcej do tunelu niż na zewnątrz. Czytałam o tym, że używasz środków grzybobójczych zanim pojawią się owoce. Możesz zdradzić jakie masz wypróbowane? Ja zdążyłam się tylko zorientować, że warto w sezonie sięgnąć po kilka różnych preparatów, bo mają trochę inne spektrum działania. Ja nie wiem czy zdecydujemy się na jakieś sklepowe środki, bo chciałam tego uniknąć i z takim zamiarem szukałam ogródka, ale przyznam, że nasza ziemia nie jest zbyt dobra pod pomidory.Choćby ze względu na to, że latami rosły w niej same ziemniaki. Dlatego pewnie jakieś środki poza gnojówką jeszcze wypróbujemy. Natalii będę zalecała to samo.

I na koniec jeszcze moje swobodne przemyślenia: jeśli w ubiegłym sezonie posiałam za dużo i za gęsto pietruszki, to będę mogła poflancować ją wiosną na grządki? Wykopałam wszystko jesienią i trzymam w domku na działce w skrzyniach. Przynoszę partiami, oczyszczam i używam w kuchni. Pietruszka jest tak drobna i lekko podwiędnięta, że połowę mogłabym wyrzucić. Jednak na youtube znalazłam filmik o tym, że można korzeń pietruszki, marchewki czy selera posadzić do doniczki. Tak też zrobiłam i mam trochę zieleniny zimą. Idąc tym tropem - ścięłam korzenie o 30% i odłożyłam do wiosny chyba z 50 korzeni pietruszki. Zamierzam je posadzić co 3-4 centymetry i liczę, że wyrosną z tego piękne warzywa Dobrze myślę? Czy szkoda miejsca?

A z takich spraw bieżących - jak Wam minął weekend? Orkan szalał w Waszych okolicach i ogródkach? Ja niestety zanotowałam straty - zerwana kolejna część dachu z altanki, trochę papy z domku i wyrwana furtka. To ostatnie, to jest dopiero "ból", bo przecież w 2017 roku robione było ogrodzenie i naruszone zostały dwa słupki wbetonowane w ziemię. Mąż naprawił prowizoryczne. Jak tylko przyjdzie wiosna to u nas roboty ruszą pełną parą- trzeba poprawić dach na domku (od strony gospodarczej, czyli tam gdzie są narzędzia - niedobrze), w zasadzie od nowa zrobić altankę przy domku, poprawić furtkę, nawieźć koński nawóz, jeśli tylko będzie taka możliwość. Poza tym wciśniemy gdzieś piaskownicę dla Zosi. To będzie te 120 na 120 centymetrów. I nie mogę przeżyć, że nie potrafię przewidzieć ile trzeba do niej piachu przywieźć.

Nie mogę się już doczekać wiosny. Korci mnie, żeby poznać tych nowych sąsiadów. Zrobiłam zdjęcia ich dobytku porzuconego na działce pod gołym niebem. Czy deszcz,czy śnieg, czy nawet orkan, ale ich nic nie rusza - nie pojawiają się wcale w ogródku. Zostawili jeszcze borówkę w doniczce postawioną na kamiennej płycie. Myślałam, że skonam jak to zobaczyłam. Nie wiem czy oni są tacy luzaccy, czy niefrasobliwi? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.