Temat: Otyłość olbrzymia - co o tym sądzicie?

Oglądam ostatnio często program na tlc "historie wielkiej wagi". Są tam ludzie bardzo otyli, niektórzy nawet nie ruszają się z łóżka. Wielu jest zależnych od ludzi, którzy się nimi opiekują - mycie, podcieranie, robienie jedzenia czy zakupów. Ci ludzie niejednokrotnie są już jedną nogą w grobie. Grozi im, że mogą się już nie obudzić. Do tej pory myślałam, że w takich sytuacjach od razu się stosuje operację zmniejszenia żołądka dla ratowania życia, ale nie. Lekarz najpierw każe zapanować nad jedzeniem, schudnąć ileś tam kilo i dopiero jak się udowodni, że da się radę zapisuje na operację. Ludziom, którzy do tej pory jedli po 6 sztuk pizzy na obiad, 30 000 kcal dziennie i których zapotrzebowanie wynosi z 5000 kcal każe nagle przejść na dietę 800 kcal :OOOOO Okazuje się, że ci ludzie normalnie chudną, a skoro tak to czy nie można im ograniczyć kaloryczności do np. 4000 i normalnie przejść przez proces odchudzania zamiast przeprowadzać tak ryzykowną operację jaką jest zmniejszenie żołądka i związane z zabiegiem komplikacje?

Pasek wagi

nie do konca sie zgadzam, alkohol, narkotyki, hazard moze na zawsze znikac z Twojego zycia, jedzenie jest najgorszym i najbardziej dostępnym uzaleznieniem, to co napisalam wyzej ta są statystyki, bariatria istnieje w Polsce od 20 lat, wiec nie dotyczy to jakiejs konkretnej grupy ludzi. 

aster1987 napisał(a):

nie do konca sie zgadzam, alkohol, narkotyki, hazard moze na zawsze znikac z Twojego zycia, jedzenie jest najgorszym i najbardziej dostępnym uzaleznieniem, to co napisalam wyzej ta są statystyki, bariatria istnieje w Polsce od 20 lat, wiec nie dotyczy to jakiejs konkretnej grupy ludzi. 

Ja to wiem - prawie dobiłam do tego BMI o którym pisałaś (ważyłam 115 kg przy 183 cm - w najgorszym momencie) i przeszłam przez zaburzenia odżywiania. I zgadzam się, że pewnie łatwiej by mi było się ogarnąć gdybym mogła po prostu przestać jeść w ogóle. Co jednak nie oznacza, że jak coś jest dla nas (piszę dla nas, bo pewnie osoby uzależnione od czegoś innego by się nie zgodziły) najgorsze i najbardziej dostępne to nie można sobie z tym poradzić. Też można, tylko wiadomo że łatwo nie jest. Każde uzależnienie ma swoje "dodatkowe minusy" - z alkoholizmu się często wychodzi ze zniszczoną wątrobą, z narkomanii z najsilniejszym uzależnieniem fizycznym (bo jednak najsilniej uzależnia heroina podobno), z hazardu z długami, a z otyłości z koniecznością radzenia sobie z substancją, od której się było uzależnionym do końca życia. Można oczywiście sobie wszyć esperal, albo odciąć przeprowadzić się do miejscowości gdzie nie ma kasyn i tak samo można wybrać drogę operacji, tylko to takie wybieranie prostszej drogi (która ma wiele wad), kiedy nie chce się iść trudniejszą. 

Wiecie co, a jak to wygląda po 10 latach? Po 20? Bo ok, może przez X lat można jeść 1500 kcal dziennie i nie nabawić się problemów zdrowotnych. Ale co dalej? Co po 40 latach? W ogóle ktoś szacował, jak osoby po zmniejszeni żołądka funkcjonują w na prawdę dłuższej perspektywie czasu?  Tzn. jak długo, jak już się osiągnie docelową wagę można niedojadać bez konsekwencji?

Wilena napisał(a):

aster1987 napisał(a):

nie do konca sie zgadzam, alkohol, narkotyki, hazard moze na zawsze znikac z Twojego zycia, jedzenie jest najgorszym i najbardziej dostępnym uzaleznieniem, to co napisalam wyzej ta są statystyki, bariatria istnieje w Polsce od 20 lat, wiec nie dotyczy to jakiejs konkretnej grupy ludzi. 
Ja to wiem - prawie dobiłam do tego BMI o którym pisałaś (ważyłam 115 kg przy 183 cm - w najgorszym momencie) i przeszłam przez zaburzenia odżywiania. I zgadzam się, że pewnie łatwiej by mi było się ogarnąć gdybym mogła po prostu przestać jeść w ogóle. Co jednak nie oznacza, że jak coś jest dla nas (piszę dla nas, bo pewnie osoby uzależnione od czegoś innego by się nie zgodziły) najgorsze i najbardziej dostępne to nie można sobie z tym poradzić. Też można, tylko wiadomo że łatwo nie jest. Każde uzależnienie ma swoje "dodatkowe minusy" - z alkoholizmu się często wychodzi ze zniszczoną wątrobą, z narkomanii z najsilniejszym uzależnieniem fizycznym (bo jednak najsilniej uzależnia heroina podobno), z hazardu z długami, a z otyłości z koniecznością radzenia sobie z substancją, od której się było uzależnionym do końca życia. Można oczywiście sobie wszyć esperal, albo odciąć przeprowadzić się do miejscowości gdzie nie ma kasyn i tak samo można wybrać drogę operacji, tylko to takie wybieranie prostszej drogi (która ma wiele wad), kiedy nie chce się iść trudniejszą. 

Rozumiem, ja moze wybralam latwiejsza droge ale wiem ze zyje, w sensie ze nie sapie odkurzając dom, mam sile bawic sie z dziecmi, wyjsc z nimi na spacer itd, moge ubrac sie praktycznie w to co mi się podoba itd, gdy mnie lekarz pytal skad taka decyzja powiedzialam mu ze zycie przecieka mi przez palce, ja bylam zdrowa jak kon, nie mialam nawet watroby otluszczonej, ale nie mialam sily zyć. 

Odchudzam sie od 12 roku zycia czyli 18 lat, przeszlam przez początki bulimi, po depresje, bylam u endokrynologa, ktory twierdzil ze mnie hormonami odchudzi, a to byl początek konca, bo puchlam w oczach. Bralam zelikse, krotko,( jedno opakowanie) ale po odstawieniu przytylam w 6 tyg 12kg przed samym moim slubem, gdzie oczywiscie bylam na diecie - wtedy kapuscianej. Nie jest tak zle jak niektorzy tu piszą, ale nie jest to tez taka prosta droga, jestem 15 miesiecy po i potrafie wymiotowac po roznych rzeczach najdalej wczoraj. Mam spadki cukru, zawroty glowy. Okresy jadlowstrętu, okropny refluks. Biegunki itd. Zamawiam kompleks witamin z Niemiec,  Ale nie zaluje. Wiekszosc osob ktore spotykam na korytarzu na kontroli mowią ze zalują jedynie ze tak pozno. 

Kiedy tj 20 lat temu byly popularne baloniki i opaski. Te pierwsze nie daja duzycj efektow, te drugie potrafią wrosnąc , lub nawet sie zsunąć, kiedy resekcja byla przeprowadzana w przypadku rakow zoladka lub wrzodow ale ludzie zyją do dziś, zoladek to miesien wiec sie rozciąga, jesli po jakims czasie pacjent bariatryczny zaczyna tyc przeprowadza sie drugą operacje gastic by pass, ja np suplementuje bialko, bo nie jestem w stanie dostarczyc odp ilosci z pozywienia i biore odpowiednie witaminy. Tu nie chodzi o ograniczenie kcal, bo mozesz jesc po 200 g posilku bardzo kalorycznego. 

aster1987 napisał(a):

Wilena napisał(a):

aster1987 napisał(a):

nie do konca sie zgadzam, alkohol, narkotyki, hazard moze na zawsze znikac z Twojego zycia, jedzenie jest najgorszym i najbardziej dostępnym uzaleznieniem, to co napisalam wyzej ta są statystyki, bariatria istnieje w Polsce od 20 lat, wiec nie dotyczy to jakiejs konkretnej grupy ludzi. 
Ja to wiem - prawie dobiłam do tego BMI o którym pisałaś (ważyłam 115 kg przy 183 cm - w najgorszym momencie) i przeszłam przez zaburzenia odżywiania. I zgadzam się, że pewnie łatwiej by mi było się ogarnąć gdybym mogła po prostu przestać jeść w ogóle. Co jednak nie oznacza, że jak coś jest dla nas (piszę dla nas, bo pewnie osoby uzależnione od czegoś innego by się nie zgodziły) najgorsze i najbardziej dostępne to nie można sobie z tym poradzić. Też można, tylko wiadomo że łatwo nie jest. Każde uzależnienie ma swoje "dodatkowe minusy" - z alkoholizmu się często wychodzi ze zniszczoną wątrobą, z narkomanii z najsilniejszym uzależnieniem fizycznym (bo jednak najsilniej uzależnia heroina podobno), z hazardu z długami, a z otyłości z koniecznością radzenia sobie z substancją, od której się było uzależnionym do końca życia. Można oczywiście sobie wszyć esperal, albo odciąć przeprowadzić się do miejscowości gdzie nie ma kasyn i tak samo można wybrać drogę operacji, tylko to takie wybieranie prostszej drogi (która ma wiele wad), kiedy nie chce się iść trudniejszą. 
Rozumiem, ja moze wybralam latwiejsza droge ale wiem ze zyje, w sensie ze nie sapie odkurzając dom, mam sile bawic sie z dziecmi, wyjsc z nimi na spacer itd, moge ubrac sie praktycznie w to co mi się podoba itd, gdy mnie lekarz pytal skad taka decyzja powiedzialam mu ze zycie przecieka mi przez palce, ja bylam zdrowa jak kon, nie mialam nawet watroby otluszczonej, ale nie mialam sily zyć. Odchudzam sie od 12 roku zycia czyli 18 lat, przeszlam przez początki bulimi, po depresje, bylam u endokrynologa, ktory twierdzil ze mnie hormonami odchudzi, a to byl początek konca, bo puchlam w oczach. Bralam zelikse, krotko,( jedno opakowanie) ale po odstawieniu przytylam w 6 tyg 12kg przed samym moim slubem, gdzie oczywiscie bylam na diecie - wtedy kapuscianej. Nie jest tak zle jak niektorzy tu piszą, ale nie jest to tez taka prosta droga, jestem 15 miesiecy po i potrafie wymiotowac po roznych rzeczach najdalej wczoraj. Mam spadki cukru, zawroty glowy. Okresy jadlowstrętu, okropny refluks. Biegunki itd. Zamawiam kompleks witamin z Niemiec,  Ale nie zaluje. Wiekszosc osob ktore spotykam na korytarzu na kontroli mowią ze zalują jedynie ze tak pozno. 

No i o tym piszę. Po co sobie to wszystko "fundować"? Po co się narażać na wymioty, na refluks i tak dalej? Ja schudłam 50 kilogramów bez operacji i nic takiego mi się nie dzieje. Nie wiem, może kiedyś przytyję - ale tak samo potrafią rozepchać sobie żołądek i przytyć ludzie po operacji. Operacja ma jednak ogrom skutków ubocznych. A nawet jak ktoś chce się odchudzać na niskokalorycznej diecie (albo nie wiem, musi - bo takie dostał zalecenie lekarskie) to przecież też to można zrobić jedząc to co by jedli ludzie po tego typu operacji, tylko bez operacji. Sama pisałaś, że schudłaś 10% wagi ciała - dałaś radę tyle to pewnie byś dała radę i 11, potem 15 i tak by to szło. 

A co do tego o czym pisała Jurysdykcja - ja bym się martwiła nawet nie perspektywą 40, ale właśnie tych 10 lat. Jem sporo więcej niż 1500 kalorii, do tego staram się jeść zdrowo i pakować sobie na talerz dużo warzyw, a i tak super ciężko jest pokryć w całości zapotrzebowanie na wszystkie witaminy i minerały. To co dopiero jak się je dużo mniej. Niby jasne, można wszystko suplementować - ale chyba w zdrowym odżywianiu nie o to chodzi, żeby łykać cały czas suplementy na wszystko. 

czyli co? Od 5 lat moje bmi jest powyżej 35. Nawet jak schudnę to i tak mam się liczyć z tym że znowu przytyje? Bo chyba czegoś nie załapałam....

Pasek wagi

Mozna wiedziec dlaczego nie przeszedles? Ja nie zaluje, choc lekko nie jest

Jasne, że można. Najkrócej mówiąc zaczęło się od tego, że postanowiłem być w tych 3% i nadal wierzę, że uda mi się to zrobić bez tego. Poza tym krótko przed samą operacją wyszło parę rzeczy w moim prywatnym życiu, które mi dały jasno do zrozumienia, że moja relacja z jedzeniem nie do końca jest poukładana a bez tego to nawet nie ma co kłaść na stół bo więcej będzie szkody niż pożytku. Potem osoba, która miała mieć operację w terminie koło mojego zmarła z powodu powikłań. A na koniec poznałem chłopaka (szedł na kontrolę), który startował z podobnej co ja wagi i był już dawno odchudzony. Wyglądał jak żagiel, czuł się fatalnie i odradzał mi tę operację. Opowiedział mi swoją historię, to jak bardzo jest nieszczęśliwy i dał namiar na forum, gdzie było pełno historii ludzi, którzy tę operację przeszli lata temu. Grupy CHLO na facebooku to jest zazwyczaj bajka i rzyganie tęczą, same ochy i achy, ciężko znaleźć kogoś kilka lat po operacji w ogóle a kogoś w 100% zadowolonego jeszcze trudniej. Ci niezadowoleni zeszli do podziemia gdzie mogą być anonimowi i pokazują ciemną stronę tych zabiegów i ich konsekwencji. 

Ale cóż to wnosi, że statystycznie mało komu kto chudł z dużej wagi wyjściowej się udaje do niej potem nie wrócić? To dowodzi tylko tego, że ludzie mają słabą wolę, w nosie własne zdrowie, nie radzą sobie z psychiką i nie potrafią się uporać ze złymi nawykami. Na tej samej zasadzie pewnie można napisać, że jedynie nikły procent osób które poważnie wsiąkły w prochy, hazard, albo w alkohol wychodzi na prostą. To jest głównie kwestia silnej/słabej woli i tyle. Przecież to nie jest zaprogramowane w jakiś magiczny sposób, że "oto przekroczyłeś BMI 35, teraz zła wróżka rzuca na Ciebie przekleństwo i zły urok nigdy już nie pozwoli Ci schudnąć w trwały sposób". Jest ciężej, bo się ma bardziej/dłużej utrwalone złe nawyki. Ale to, że jest ciężej nie znaczy, że od razu trzeba wybierać łatwiejszą drogę - czyli pójście pod nóż.

Powiem Ci, że długi czas myślałem tak samo jak Ty. Do czasu kiedy trafiłem do dobrego lekarza, który zaczął mi tłumaczyć jak zmienia się biochemia organizmu powyżej pewnego BMI i jak z odchudzania nagle się robi mission impossible. Oczywiście tu nie ma miejsca na akademickie dyskusje ale polecam poczytać sobie prace profesora Wyleżoła, którego wspominałem kilka stron temu. A skoro Tobie się udało to pozostaje tylko pogratulować, jak było tu mówione te 3% ludzi żyje, istnieje i są dowodem na to, że są ludzie którym się udaje zza tej granicy wrócić bez uszczerbku. Tylko niestety sprawa nie jest taka zero-jedynkowa, że wystarczy zastosować Twoje założenia do innej osoby i to będzie dokładnie tak samo działać. Nie działa. 

Wiecie co, a jak to wygląda po 10 latach? Po 20? Bo ok, może przez X lat można jeść 1500 kcal dziennie i nie nabawić się problemów zdrowotnych. Ale co dalej? Co po 40 latach? W ogóle ktoś szacował, jak osoby po zmniejszeni żołądka funkcjonują w na prawdę dłuższej perspektywie czasu?  Tzn. jak długo, jak już się osiągnie docelową wagę można niedojadać bez konsekwencji?

Jak już pisałem wyżej historie resekcji po latach są smutne dużo częściej niż by się każdy spodziewał. Na przykład nie wiedziałem, że 4 na 10 pacjentów po resekcji wraca do wagi startowej. Albo, że niektórzy rok-dwa po resekcji robią sobie gastric bypass bo nie są w stanie normalnie funkcjonować. Poznałem gościa, który nie potrafił zbudować grama masy mięśniowej (co nie dziwne mając żołądek wielkości 150ml i jedząc 1000kcal). Ważył 95kg, był po operacji skóry a wyglądał przefatalnie. Wystarczy w pisać w google resekcja skutki uboczne i leci lista długa jak ręka ale mało się o tym mówi bo większość ruchu o chlo w necie to ludzie bezpośrednio po operacji, którzy chudną w oczach i są zadowoleni (trudno żeby nie byli, pytanie jak długo)

Wilena nie kazdy jest na tyle silny psychicznie, zeby z odchudzaniem sobie sam poradzic, jesli to otylosc olbrzymia. Tobie do otylosci olbrzymiej(BMI powyzej 40) na szczescie bylo daleko, jeszcze moglas to ogarnac, choc pewnie lekko nie bylo. Schudnac samodzielenie 50 kg to wyczyn, bardzie wiele osob sobie z tym nie potrafi poradzic

Ten program jest o osobach wazacych w okolicach 300 kg, wiekszosc ma jakies problemy z samoakceptacja, bylo molestowanych, zgwalconych, rodzice pili, cpali. Za to mnie zaskakuje, ze praktycznie niemal nigdy nie mowia w tym programie na co choruja te osoby przez swoja otylosc

Pasek wagi

wedlug mnie im juz nie zalezy na niczym i jedyne co im sprawia przyjemnosc to jedzenie. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.