Temat: Otyłość olbrzymia - co o tym sądzicie?

Oglądam ostatnio często program na tlc "historie wielkiej wagi". Są tam ludzie bardzo otyli, niektórzy nawet nie ruszają się z łóżka. Wielu jest zależnych od ludzi, którzy się nimi opiekują - mycie, podcieranie, robienie jedzenia czy zakupów. Ci ludzie niejednokrotnie są już jedną nogą w grobie. Grozi im, że mogą się już nie obudzić. Do tej pory myślałam, że w takich sytuacjach od razu się stosuje operację zmniejszenia żołądka dla ratowania życia, ale nie. Lekarz najpierw każe zapanować nad jedzeniem, schudnąć ileś tam kilo i dopiero jak się udowodni, że da się radę zapisuje na operację. Ludziom, którzy do tej pory jedli po 6 sztuk pizzy na obiad, 30 000 kcal dziennie i których zapotrzebowanie wynosi z 5000 kcal każe nagle przejść na dietę 800 kcal :OOOOO Okazuje się, że ci ludzie normalnie chudną, a skoro tak to czy nie można im ograniczyć kaloryczności do np. 4000 i normalnie przejść przez proces odchudzania zamiast przeprowadzać tak ryzykowną operację jaką jest zmniejszenie żołądka i związane z zabiegiem komplikacje?

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

Dla mnie te operacje w większości przypadków to totalne nieporozumienie. Rozwiązanie nie silące się na znalezienie przyczyny problemu. Więc nie wiem, nie ogarniam. Może to forma ratowania ludzi, o których wiemy, że na 100% nie podołają reżimowi diety i trzeba ich zmusić do jedzenia mniej brutalnie i bezwzględnie - operacją. Jeśli ktoś ma trochę siły woli, to nie pojmę, dlaczego wybiera przymus jedzenia 100g porcji papki do końca życia i do tego poważne ryzyko niedoborów, problemów hormonalnych itd, zamiast normalnego jedzenia na ograniczonej kaloryczności.No może są inne powody sięgania po chirurgię, nie wiem, nie jestem w temacie.

Jak nie jestes w temacie to po co takie bzdury piszesz, papki sie je max miesiąc do zagojenia zoładka, pozniej jeszcze tyle ile on zmiesci, a skoro zmiesci malo 90% myslacych ludzi wybiera rzeczy wartosciowe. Nie mam zadnych niedoborow ani problemow hormonalnych, wyniki mam doskonale. 

Corinek napisał(a):

Głodówki rzędu 500, 800, 1000 kcal potrafią być prozdrowotne, jednak muszą być uzasadnione i kontrolowane przez lekarza (no i nie je się wówczas byle czego). Nie jest to jednak dobry sposób na odchudzanie da osób, które chcą zrzucić 5, 10, 20 czy nawet 30 kg. Ale przy takiej otyłości, która jest po prostu chorobą zagrażającą cały czas zdrowiu myślę, że wszystkie zasady przestają obowiązywać i to nie sprawa dla dietetyka, a dla  dobrego lekarza. Więc jeśli on uważa, że operacja jest niezbędna - nie kłócę się.Ponadto te osoby przez kompletny brak ruchu mają szczątkowe mięśnie. Szczątkowe mięśnie natomiast oznaczają, że ich zapotrzebowanie kaloryczne jest zdecydowanie mniejsze niż byśmy im pozornie przypisali (za metabolizm odpowiadają mięśnie, a nie tłuszcz - on praktycznie nie spala kalorii). Czysto hipotetycznie, jeśli osoba ważąca 200 kg ma tyko 50 kg suchej masy (bo reszta to właśnie tłuszcz), to jej zapotrzebowanie jest rzędu 1500-1800 kcal! Wtedy dieta niskokaloryczna jest jak najbardziej uzasadniona. W końcu chodzi o to, żeby organizm przestał szukać energii wokół, tylko nauczył się szukać jej we własnym ciele - z rozkładu tkanki tłuszczowej.
lekarz nie  nakazuje im glodowac wyraznie mowi ze kalorycznosc dzienna to ok 1500 kcal, a oni wbrew pozorom mowia ze sa najedzeni, bo jedzą rzeczy niskokaloryczne, ale duze porcje. Wiekszosc z nich ta diete odbywa w szpitalu. A pozostali przeprowadzą sie na rok co najmniej by byc w poblizu lekarza. 

nie ma mozliwosci by osoby z tak wielka waga same schudly do odpowiedniej wagi, a nawet jesli komuś by sie udalo to jej nie utrzyma, jest naukowo stwierdzone ze wiekszosc osob z BMI powyzej 35 predzej czy pozniej wroci / przekroczy wagę wyjsciową.

Czytałem kilka badań i opracowań na ten temat i to nie jest prawda, że "wszyscy". Jest to jednak niesamowicie trudne, procent osób, które miały BMI ponad 35 i schudły nie odzyskując wagi w żadnym z badań nie był większy niż 3-4%.

o boze , ryzyko zgonymu przy resekcji mankietowej jest mniejsze niz przy usunięciu pecherzyka zolciowego 1% , do roku po operacji ryzyko zgonu moze dosc do 10%, w szpitalu w ktorym ja mialam operację umarly tylko osoby, ktore : 1. Powstala przepuchlina bo po operacji nie zastosowala się do zakazu dzwigania i jej nie chciala zoperowac - pęchła, 2 zaraz po operacji napchala się i staplery nie wytrzymaly, wszystko sie rozlalo, 3 po operacji napila sie gazowanego tak jak w 2. 

ja nie napisalam wszyscy tylko wiekszosc! Swoja wiedze mam od lekarza bariatry

Jimmers napisał(a):

nie ma mozliwosci by osoby z tak wielka waga same schudly do odpowiedniej wagi, a nawet jesli komuś by sie udalo to jej nie utrzyma, jest naukowo stwierdzone ze wiekszosc osob z BMI powyzej 35 predzej czy pozniej wroci / przekroczy wagę wyjsciową.
Czytałem kilka badań i opracowań na ten temat i to nie jest prawda, że "wszyscy". Jest to jednak niesamowicie trudne, procent osób, które miały BMI ponad 35 i schudły nie odzyskując wagi w żadnym z badań nie był większy niż 3-4%.

ja nie napisalam wszyscy tylko wiekszosc! Swoja wiedze mam od lekarza bariatry

nie wiem ile odcinkow ogladalas ale ja praktycznie kazdy i wierz mize ze zaden z bohaterow nie schudnie sam do normalnej wagi czy lekkiej otylosci, oni sa chory tak jak alkoholik. Albo narkoman, dla mnie nie pojęte jest to, ze oni sami nie mogą wejsc do samochodu, wstac z lozka a w drodze do szpitala jada jeszcze po jakieś swinskie zarcie, jedna w czasie podrozy sie posikala w tym samochodzie. Bo nie zdazyla wyjsc na czas, inna zaklikowala sie w wc i pękl jej sedes, ale po drodze mialy po kilka torebek z zarciem, ja decydując sie na taka operację juz wtedy staralam sie na dobre panowac nad jedzeniem, choc roznie to wychodzilo. Ale do takiego stanu jak oni nigdy nie dobilam mialam najnizsze BMI kwalifikujące do operacji. 

aster1987 napisał(a):

Jimmers napisał(a):

nie ma mozliwosci by osoby z tak wielka waga same schudly do odpowiedniej wagi, a nawet jesli komuś by sie udalo to jej nie utrzyma, jest naukowo stwierdzone ze wiekszosc osob z BMI powyzej 35 predzej czy pozniej wroci / przekroczy wagę wyjsciową.
Czytałem kilka badań i opracowań na ten temat i to nie jest prawda, że "wszyscy". Jest to jednak niesamowicie trudne, procent osób, które miały BMI ponad 35 i schudły nie odzyskując wagi w żadnym z badań nie był większy niż 3-4%.
ja nie napisalam wszyscy tylko wiekszosc! Swoja wiedze mam od lekarza bariatry

Pardon, źle przeczytałem. 97% to zdecydowanie będzie większość ;) Ja również miałem dość konkretny kontakt z bariatrą, mimo że zabiegu nie przeszedłem i w sumie to potwierdził to co napisałaś.

Jimmers napisał(a):

aster1987 napisał(a):

Jimmers napisał(a):

nie ma mozliwosci by osoby z tak wielka waga same schudly do odpowiedniej wagi, a nawet jesli komuś by sie udalo to jej nie utrzyma, jest naukowo stwierdzone ze wiekszosc osob z BMI powyzej 35 predzej czy pozniej wroci / przekroczy wagę wyjsciową.
Czytałem kilka badań i opracowań na ten temat i to nie jest prawda, że "wszyscy". Jest to jednak niesamowicie trudne, procent osób, które miały BMI ponad 35 i schudły nie odzyskując wagi w żadnym z badań nie był większy niż 3-4%.
ja nie napisalam wszyscy tylko wiekszosc! Swoja wiedze mam od lekarza bariatry
Pardon, źle przeczytałem. 97% to zdecydowanie będzie większość Ja również miałem dość konkretny kontakt z bariatrą, mimo że zabiegu nie przeszedłem i w sumie to potwierdził to co napisałaś. [/quot

Mozna wiedziec dlaczego nie przeszedles? Ja nie zaluje, choc lekko nie jest

aster1987 napisał(a):

Jimmers napisał(a):

nie ma mozliwosci by osoby z tak wielka waga same schudly do odpowiedniej wagi, a nawet jesli komuś by sie udalo to jej nie utrzyma, jest naukowo stwierdzone ze wiekszosc osob z BMI powyzej 35 predzej czy pozniej wroci / przekroczy wagę wyjsciową.
Czytałem kilka badań i opracowań na ten temat i to nie jest prawda, że "wszyscy". Jest to jednak niesamowicie trudne, procent osób, które miały BMI ponad 35 i schudły nie odzyskując wagi w żadnym z badań nie był większy niż 3-4%.
ja nie napisalam wszyscy tylko wiekszosc! Swoja wiedze mam od lekarza bariatry

Ale cóż to wnosi, że statystycznie mało komu kto chudł z dużej wagi wyjściowej się udaje do niej potem nie wrócić? To dowodzi tylko tego, że ludzie mają słabą wolę, w nosie własne zdrowie, nie radzą sobie z psychiką i nie potrafią się uporać ze złymi nawykami. Na tej samej zasadzie pewnie można napisać, że jedynie nikły procent osób które poważnie wsiąkły w prochy, hazard, albo w alkohol wychodzi na prostą. To jest głównie kwestia silnej/słabej woli i tyle. Przecież to nie jest zaprogramowane w jakiś magiczny sposób, że "oto przekroczyłeś BMI 35, teraz zła wróżka rzuca na Ciebie przekleństwo i zły urok nigdy już nie pozwoli Ci schudnąć w trwały sposób". Jest ciężej, bo się ma bardziej/dłużej utrwalone złe nawyki. Ale to, że jest ciężej nie znaczy, że od razu trzeba wybierać łatwiejszą drogę - czyli pójście pod nóż. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.