Temat: Pojechal sam na wakacje

Moj chlopak polecial sam na Wyspy Kanaryjskie bo ja nie mialam pieniedzy tam leciec a nie chcialam zeby mi fundowal, ogolnie na poczatku pomyslalm ze to nic zlego ze poleci sam i odpocznie ale kiedy powiedzialam o tym przyjaciolkom stwierdzily ze sobie nie wyobrazaja takiej sytuacji kiedy ich chlopak sam jedzie na wakacje, ze jak ja nie mialam kasy to powinien zostac albo jechac na wakacje na ktore ja tez bym miala pieniadze i ze to nie w porzadku ze tak zrobil . troche mi namieszaly w glowie i nie wiem co o tym myslec, co o tym sadzicie?

skoro stawial trzeba bylo brac, komu ma stawiac jak nie tobie? Kochance? 

wrednababa56 napisał(a):

ja zarabiam duzo mniej od faceta i odlozyl z naszych pieniedzy na wyjazd. Jasne jest ze moje pieniądze sie koncza i jedziemy na jego wyplacie
 

no wlasnie moze malo zarabiasz ale jakas stala prace masz a ja sie obijam od pracy do pracy i nigdy nie wiadomo kiedy bede pracowac a kiedy nie

Już się stało, nie przejmuj się za bardzo. Pewnie tęskni za tobą i następnym razem nie przyjmie do wiadomości ze nie masz kasy tylko zapłaci za was oboje.

Pasek wagi

przecież związek nie jest od tego, żeby się ciągnąć w dół i kazać partnerowi warować przy nodze, bo samemu się nie może/nie chce gdzieś jechać. 

Jestem stanowczo na nie, tym bardziej jeżeli pojechał sam. Już nie chodzi o kasę, ale bałabym się, że coś mu się stanie. 

moim zdaniem powinnaś jechać z nim skoro zaoferował, że zapłaci ;) zachował się ok

dubel.

Sunniva89 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

a jak długo jesteście razem? na jakie wakacje Ciebie byłoby stać? bardzo stanowczo odmawiałaś, żeby zapłacił za Ciebie?
2 lata, tak dosc stanowczo odmawialam , nie byloby mnie stac na zadne wakacje

A ja go rozumiem i nie widzę nic złego w tym, że pojechał. Piszę to z perspektywy osoby dla której wyjazdy są bardzo ważne i nie wyobrażam sobie być tak ograniczona przez drugą osobę. Proponował, że Ci za ten wyjazd zapłaci- nie chciałaś. Co innego jakby stwierdził, że nie masz kasy- "trudno, jadę sam", co innego jak chciał zapłacić za Was oboje, odmówiłaś- widocznie naprawdę chciał wyjechać. Ja na jego miejscu uznałabym, że nie chcesz mi towarzyszyć po prostu i pojechałabym sama tak jak on. Nawet to ja byłabym zła, że mimo mojej propozycji mój facet nie chce ze mną jechać.

Napiszę z perspektywy faceta. Mężczyźni tacy już są, że lubią proste komunikaty i jeśli otrzymają komunikat to traktują go jako wiążący. Nie lubimy i nie umiemy się również domyślać więc trzeba z nami konkretnie. Jeżeli mu powiedziałaś, że nie masz pieniędzy, on chciał za Ciebie zapłacić i w zwrotce dostał komunikat - nie, dziękuję, możesz jechać sam to dokładnie tak to zrozumiał. I wcale mu się nie dziwie bo spora część facetów zrozumiałaby go dokładnie tak samo. Co ciekawe, Ty też nie miałaś z tym żadnego problemu dopóki Twoje koleżanki nie sprały Ci baniaka ;) 

A tak przy okazji bo w sumie w temacie. Kilka miesięcy po tym jak zacząłem być z moją obecną żoną poleciała sobie do Nowego Jorku. Beze mnie. Był to jej urlop, ciężko na to pracowała, ja nie miałem ani kasy ani możliwości i absolutnie sobie nie wyobrażam żeby miała z tego rezygnować w imię tego, że coś tam wypada. 

A na przyszłość jak będziesz miała taki problem to sugeruję po prostu zaproponować żebyście pojechali gdzieś gdzie jest taniej. Razem. Nie będzie potem takich jazd :)

Jimmers napisał(a):

Napiszę z perspektywy faceta. Mężczyźni tacy już są, że lubią proste komunikaty i jeśli otrzymają komunikat to traktują go jako wiążący. Nie lubimy i nie umiemy się również domyślać więc trzeba z nami konkretnie. Jeżeli mu powiedziałaś, że nie masz pieniędzy, on chciał za Ciebie zapłacić i w zwrotce dostał komunikat - nie, dziękuję, możesz jechać sam to dokładnie tak to zrozumiał. I wcale mu się nie dziwie bo spora część facetów zrozumiałaby go dokładnie tak samo. Co ciekawe, Ty też nie miałaś z tym żadnego problemu dopóki Twoje koleżanki nie sprały Ci baniaka ;) A tak przy okazji bo w sumie w temacie. Kilka miesięcy po tym jak zacząłem być z moją obecną żoną poleciała sobie do Nowego Jorku. Beze mnie. Był to jej urlop, ciężko na to pracowała, ja nie miałem ani kasy ani możliwości i absolutnie sobie nie wyobrażam żeby miała z tego rezygnować w imię tego, że coś tam wypada. A na przyszłość jak będziesz miała taki problem to sugeruję po prostu zaproponować żebyście pojechali gdzieś gdzie jest taniej. Razem. Nie będzie potem takich jazd :)

dzieki za odpowiedz !

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.