- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 lipca 2017, 07:28
Bardzo bym chciała pójść na wesele, bo lubię takie zabawy ale musialam już 3 odwołać... czemu? bo nie jestem w stanie dać więcej niż 250zł w kopercie a teraz młodzi są tak strasznie roszczeniowi, że lepiej nie iść niż by się obrazili bo za mało kasy...........
To lepiej chodzić na wesele samemu i dawać te 250zł i zanudzić się na śmierć bez towarzyszącej przez brak tańca? czy moze lepiej chodzić z towarzyszącą dać 250zł i narazić się na obraę połowy rodziny czy może lepiej dawać po 500zł i żyć bez pralki 3 lata zanim sobie uzbieram na nową bo kasę oddałam młodej parze??
czemu młodzi nie robią już wesel dla dobrej zabawy i by spotkać się zrodziną- tylko kasy??? Nie lepiej zrobbić uroczystość na 40osób i samym wszystko opłacić niż robić na 150osób i żebrać by gooście fundowali wesele?
20 lipca 2017, 12:09
Ja też tak myślałam, nie jesteś sama ;-)O kurczę, to ja prawie zawsze, gdy dawałam prezent, dawałam w takim razie "pustą kopertę". Bo do każdego prezentu przygotowuję kartkę z życzeniami, zawsze długimi i szczerymi, no ale mogłabym raz nie mieć czasu i napisać "wszystkiego najlepszego". Zawsze myślałam, że pusta koperta jest pusta :D A tu się okazuje, że nie zawiera pieniędzy.Akurat dla mnie te koperty to puste kopery. I nie chodzi o brak kasy w nich. Ale życzenia typu. Gratuluję A&E. Dla mnie to tam nawet życzeń nie bylo. Wiec do czego tu mam sentyment czuć? Natomiast do Pisma Świętego które otrzymaliśmy i zyczen które tam były napisane na pierwszej stronie mam sentyment i to mnie wzruszylo i uprzedze kolezanki hejterki nie nie było nic więcej. Można można!
Ja tez
20 lipca 2017, 12:21
Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle.
I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).
20 lipca 2017, 12:32
Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Z tym, że to taka polska tradycja to się akurat nie zgodzę. :-) Ja byłam zapraszana przez rodziców państwa młodych do stanów i byli to sami amerykanie bez polskich powiązań.
20 lipca 2017, 12:40
Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Ale jakie wyłudzenie kasy? Co ci za różnica czy wydasz 50 zł na toster czy włożyć to 50 zł w kopertę? Chyba ci zależy żeby obdarowana osoba była z prezentu zadowolona a nie miała zbędny gadżet, który jeszcze jej sprawi problemy, bo powiedzmy ma mało miejsca w mieszkaniu.
Nie widzę tu nic nie zręczność, większość gości woli rzucić kasę niż głowic się nad prezentem, jeździć, kupować pakować.
20 lipca 2017, 12:56
Z tym, że to taka polska tradycja to się akurat nie zgodzę. :-) Ja byłam zapraszana przez rodziców państwa młodych do stanów i byli to sami amerykanie bez polskich powiązań.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Jak dla mnie to, że ktoś jeszcze zapraszał w ten sposób nie oznacza, że to nie jest polska tradycja, tylko bardziej przemawia za tym że jest to szerzej praktykowana tradycja (co jest ciekawe, bo nie wiedziałam jak to w Stanach wygląda). To wpisywanie na zaproszeniach rodziców się wzięło z tego, że kiedyś to oni organizowali wesela (i za nie płacili). Skoro wszystko zorganizowali i ponieśli koszty to się wychodziło z założenia, że to oni zapraszają (skoro oni organizują wesele). A teraz coraz częściej młoda para sobie sama organizuje wesele i/lub za nie płaci - więc uzasadnienia z punktu widzenia savoir-vivru nie ma, została tradycja. No ale temat w sumie ciekawy (i zaznaczę od razu, że się nie będę upierać - jak ktoś ma źródło mówiące, że to jednak savoir-vivre to chętnie poczytam) - tylko bez związku z tym wpisywaniem co by się wolało na zaproszeniu. Tam akurat jest to bardzo jasno określone.
Ale jakie wyłudzenie kasy? Co ci za różnica czy wydasz 50 zł na toster czy włożyć to 50 zł w kopertę? Chyba ci zależy żeby obdarowana osoba była z prezentu zadowolona a nie miała zbędny gadżet, który jeszcze jej sprawi problemy, bo powiedzmy ma mało miejsca w mieszkaniu. Nie widzę tu nic nie zręczność, większość gości woli rzucić kasę niż głowic się nad prezentem, jeździć, kupować pakować.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Mnie żadna, już to zresztą napisałam. Natomiast to, że mnie coś nie robi różnicy nie oznacza, że komuś nie może robić. Mówienie gościom jaki mają dać prezent jest niekulturalne i tyle. Jakoś przy innych okazjach ludzie nie mają z tym problemu i nie zapraszają koleżanek z pracy na imieniny słowami "dziewczyny wpadnijcie w sobotę, tylko wolałabym żebyście mi kupiły wino, niż szampana", ani nie informują rodziny, że "pod choinkę w tym roku to bym jednak wolała koperty, niż kolejne perfumy" - a nagle przy ślubach się zaczyna kombinowanie. Zresztą pisałam już - nie wiem skąd pomysł żeby pytania tego typu kierować do mnie. Ja tylko piszę co mówi o tym savoir-vivre. Nie ma znaczenia moje zdanie, zasady są jedne i niezależnie ode mnie. Albo się je akceptuje, albo nie - ale to, że się ich nie akceptuje nie oznacza od razu, że one się tak na pstryk zmienią.
20 lipca 2017, 12:58
Skoro już zostałam wyrwana do odpowiedzi, to się odezwę. Nie jestem i nie byłam w bojowym nastroju. Wyraziłam tylko swoją opinię do której mam prawo. Co więcej przedstawiłam ją w sposób daleko bardziej kulturalny niż Ty to sugerujesz Cancri, bo nie użyłam słów "wyłudzenie kasy" i nie "obrabiałam nikomu d...". Zasadniczo moja wypowiedź w tym temacie dotyczyła tego, że wesela powinno się finansować samodzielnie a prezenty przyjmować. Tymczasem coraz częściej zdarzają się sytuacje, kiedy to gość jest stawiany w sytuacji zmierzenia się z oczekiwaniami zapraszających i dla mnie jest to co najmniej niesmaczne. Nie bywam często na weselach, ale nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek kupiła prezent. Uważam, że znakomita większość gości i tak daje prezent w formie pieniędzy. Są tacy, którzy z sobie znanych powodów kupują jednak podarki i uważam, że mają do tego prawo. Zatem informowanie gości, że wszystko mamy w domu i nic nie potrzebujemy poza "groszem" jest dla mnie żenujące i wpisuje się w polską mentalność, że wypada dać tyle i nie mniej. Wiele osób w tym temacie i podobny przyznało, że pokutuje w polskim społeczeństwie zwyczaj oceniania gości po prezentach.
Jeśli chodzi o kwiaty sytuacja drażni mnie jeszcze bardziej. Lubię kwiaty i są dla mnie czymś miłym i eleganckim, dopełnieniem do życzeń w stopniu daleko większym niż kupony lotto czy wino. Wartość użytkowa w tym momencie schodzi na dalszy plan, ponieważ ja chcę świętować i wyrazić swoją radość a nie patrzeć na to co się komuś opłaca. Nie lubię zabierać butelki wina do kościoła, bo jest to dla mnie niezręczne a nie zawsze jest okazja, żeby zostawić ją w aucie i przynieść po uroczystości. Zwykle więc idę i z kwiatami i z książką, albo tym nieszczęsnym winem, w zależności od tego co sobie tam młodzi zażyczą. Ale nadal uważam, że gość powinien mieć ten komfort, żeby dokonać wyboru i obdarować młodych tym, czym chce. A młodzi mogą kupić tych kilka butelek wina do wzniesienia toastu i nie oglądać się na gości. Jeśli chodzi o prośby o prezenty, to z pełnym zrozumieniem przyjmuję tylko te o datki charytatywne. Wszystkie inne są dla mnie widocznym znakiem braku taktu i tu zgadzam się z Wileną w 100%.
I jeszcze coś - nie narzucam nikomu swojego zdania i nie oceniam Twojej postawy Cancri, więc bądź tak dobra i nie przywołuj mnie już w swoich wypowiedziach. Od kilku dni jestem w trudnej życiowej sytuacji. Jest mi ciężko i nie mam ochoty z nikim dyskutować. I proszę uszanuj moją prośbę.
Edytowany przez Matylda111 20 lipca 2017, 13:41
20 lipca 2017, 13:09
Jak dla mnie to, że ktoś jeszcze zapraszał w ten sposób nie oznacza, że to nie jest polska tradycja, tylko bardziej przemawia za tym że jest to szerzej praktykowana tradycja (co jest ciekawe, bo nie wiedziałam jak to w Stanach wygląda). To wpisywanie na zaproszeniach rodziców się wzięło z tego, że kiedyś to oni organizowali wesela (i za nie płacili). Skoro wszystko zorganizowali i ponieśli koszty to się wychodziło z założenia, że to oni zapraszają (skoro oni organizują wesele). A teraz coraz częściej młoda para sobie sama organizuje wesele i/lub za nie płaci - więc uzasadnienia z punktu widzenia savoir-vivru nie ma, została tradycja. No ale temat w sumie ciekawy (i zaznaczę od razu, że się nie będę upierać - jak ktoś ma źródło mówiące, że to jednak savoir-vivre to chętnie poczytam) - tylko bez związku z tym wpisywaniem co by się wolało na zaproszeniu. Tam akurat jest to bardzo jasno określone.Z tym, że to taka polska tradycja to się akurat nie zgodzę. :-) Ja byłam zapraszana przez rodziców państwa młodych do stanów i byli to sami amerykanie bez polskich powiązań.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.Mnie żadna, już to zresztą napisałam. Natomiast to, że mnie coś nie robi różnicy nie oznacza, że komuś nie może robić. Mówienie gościom jaki mają dać prezent jest niekulturalne i tyle. Jakoś przy innych okazjach ludzie nie mają z tym problemu i nie zapraszają koleżanek z pracy na imieniny słowami "dziewczyny wpadnijcie w sobotę, tylko wolałabym żebyście mi kupiły wino, niż szampana", ani nie informują rodziny, że "pod choinkę w tym roku to bym jednak wolała koperty, niż kolejne perfumy" - a nagle przy ślubach się zaczyna kombinowanie. Zresztą pisałam już - nie wiem skąd pomysł żeby pytania tego typu kierować do mnie. Ja tylko piszę co mówi o tym savoir-vivre. Nie ma znaczenia moje zdanie, zasady są jedne i niezależnie ode mnie. Albo się je akceptuje, albo nie - ale to, że się ich nie akceptuje nie oznacza od razu, że one się tak na pstryk zmienią.Ale jakie wyłudzenie kasy? Co ci za różnica czy wydasz 50 zł na toster czy włożyć to 50 zł w kopertę? Chyba ci zależy żeby obdarowana osoba była z prezentu zadowolona a nie miała zbędny gadżet, który jeszcze jej sprawi problemy, bo powiedzmy ma mało miejsca w mieszkaniu. Nie widzę tu nic nie zręczność, większość gości woli rzucić kasę niż głowic się nad prezentem, jeździć, kupować pakować.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Imieniny czy święta to zazwyczaj impreza na mniejszą skalę z ludźmi którzy cię dobrze znają, wiedza jakie masz potrzeby i preferencje. Koleżanka z pracy, z którą spędzasz kupę czasu na codzień i juz byłaś na iluś imprezach z nią wie ze nie lubisz szampana, że masz już toster, masz alergie na kwiaty wiec ci tego nie kupią. A jakaś tam mieszkająca 500 km od ciebie ciotka to może nie mieć o tym pojęcia.
20 lipca 2017, 13:16
Jak dla mnie to, że ktoś jeszcze zapraszał w ten sposób nie oznacza, że to nie jest polska tradycja, tylko bardziej przemawia za tym że jest to szerzej praktykowana tradycja (co jest ciekawe, bo nie wiedziałam jak to w Stanach wygląda). To wpisywanie na zaproszeniach rodziców się wzięło z tego, że kiedyś to oni organizowali wesela (i za nie płacili). Skoro wszystko zorganizowali i ponieśli koszty to się wychodziło z założenia, że to oni zapraszają (skoro oni organizują wesele). A teraz coraz częściej młoda para sobie sama organizuje wesele i/lub za nie płaci - więc uzasadnienia z punktu widzenia savoir-vivru nie ma, została tradycja. No ale temat w sumie ciekawy (i zaznaczę od razu, że się nie będę upierać - jak ktoś ma źródło mówiące, że to jednak savoir-vivre to chętnie poczytam) - tylko bez związku z tym wpisywaniem co by się wolało na zaproszeniu. Tam akurat jest to bardzo jasno określone.Z tym, że to taka polska tradycja to się akurat nie zgodzę. :-) Ja byłam zapraszana przez rodziców państwa młodych do stanów i byli to sami amerykanie bez polskich powiązań.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
A ja się wcale nie upieram, że jest to savoir-vivre :-) Przyznaję, że nie jestem pewna, bo dotychczas akurat tym zagadnieniem nie interesowałam się jakoś bliżej. Nie jest to natomiast polska tradycja ale ogólnie tradycja występująca w wielu krajach a wynikająca z tego co napisałaś. I często się od niej juz odchodzi.
20 lipca 2017, 13:22
Imieniny czy święta to zazwyczaj impreza na mniejszą skalę z ludźmi którzy cię dobrze znają, wiedza jakie masz potrzeby i preferencje. Koleżanka z pracy, z którą spędzasz kupę czasu na codzień i juz byłaś na iluś imprezach z nią wie ze nie lubisz szampana, że masz już toster, masz alergie na kwiaty wiec ci tego nie kupią. A jakaś tam mieszkająca 500 km od ciebie ciotka to może nie mieć o tym pojęcia.Jak dla mnie to, że ktoś jeszcze zapraszał w ten sposób nie oznacza, że to nie jest polska tradycja, tylko bardziej przemawia za tym że jest to szerzej praktykowana tradycja (co jest ciekawe, bo nie wiedziałam jak to w Stanach wygląda). To wpisywanie na zaproszeniach rodziców się wzięło z tego, że kiedyś to oni organizowali wesela (i za nie płacili). Skoro wszystko zorganizowali i ponieśli koszty to się wychodziło z założenia, że to oni zapraszają (skoro oni organizują wesele). A teraz coraz częściej młoda para sobie sama organizuje wesele i/lub za nie płaci - więc uzasadnienia z punktu widzenia savoir-vivru nie ma, została tradycja. No ale temat w sumie ciekawy (i zaznaczę od razu, że się nie będę upierać - jak ktoś ma źródło mówiące, że to jednak savoir-vivre to chętnie poczytam) - tylko bez związku z tym wpisywaniem co by się wolało na zaproszeniu. Tam akurat jest to bardzo jasno określone.Z tym, że to taka polska tradycja to się akurat nie zgodzę. :-) Ja byłam zapraszana przez rodziców państwa młodych do stanów i byli to sami amerykanie bez polskich powiązań.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.Mnie żadna, już to zresztą napisałam. Natomiast to, że mnie coś nie robi różnicy nie oznacza, że komuś nie może robić. Mówienie gościom jaki mają dać prezent jest niekulturalne i tyle. Jakoś przy innych okazjach ludzie nie mają z tym problemu i nie zapraszają koleżanek z pracy na imieniny słowami "dziewczyny wpadnijcie w sobotę, tylko wolałabym żebyście mi kupiły wino, niż szampana", ani nie informują rodziny, że "pod choinkę w tym roku to bym jednak wolała koperty, niż kolejne perfumy" - a nagle przy ślubach się zaczyna kombinowanie. Zresztą pisałam już - nie wiem skąd pomysł żeby pytania tego typu kierować do mnie. Ja tylko piszę co mówi o tym savoir-vivre. Nie ma znaczenia moje zdanie, zasady są jedne i niezależnie ode mnie. Albo się je akceptuje, albo nie - ale to, że się ich nie akceptuje nie oznacza od razu, że one się tak na pstryk zmienią.Ale jakie wyłudzenie kasy? Co ci za różnica czy wydasz 50 zł na toster czy włożyć to 50 zł w kopertę? Chyba ci zależy żeby obdarowana osoba była z prezentu zadowolona a nie miała zbędny gadżet, który jeszcze jej sprawi problemy, bo powiedzmy ma mało miejsca w mieszkaniu. Nie widzę tu nic nie zręczność, większość gości woli rzucić kasę niż głowic się nad prezentem, jeździć, kupować pakować.Nie łapię po co ta ironia ;) I powtórzę się - nie chodzi o moje podejście do świętych i nienaruszalnych zasad, tylko pisałaś że nie rozumiesz problemu, to się go starałam wytłumaczyć. I nie uważam, że wycięłam wypowiedź z kontekstu - jeżeli ktoś odbiera pisanie wierszyków jako wyłudzanie kasy od gości to właśnie jak najbardziej jest to powiązane z savoir-vivrem. Te wszystkie zasady zostały stworzone po to, żeby pewne zachowania były przewidywalne i żeby ludzie się nie czuli niezręcznie (a jak ktoś się czuje jakby od niego wyłudzano kasę to przecież siłą rzeczy musi się czuć niezręcznie - bo chyba mi nie napiszesz, że ktoś się w takiej sytuacji będzie czuł super). Gdyby młoda para potrafiła się zachować to nie stawiałaby gości w niezręcznej sytuacji, w której czytają zaproszenie czują się źle/wykorzystywani - tyle. I nie, podajesz błędne informacje (nie wiem czy z niewiedzy, czy na siłę szukasz argumentu - ale błędne). To zapraszanie przez rodziców to akurat nie jest savoir-vivre, tylko po prostu taka polska tradycja (tak jakby napisać, że to że podajesz na Wigilii karpia, a nie indyka to savoir-vivre, a nie tradycja).Wiem wiem Wilena, wszyscy znają Twoje podejście do świętych, nienaruszalnych zasad. A skoro już jesteśmy przy zasadach savoir vivre, to akurat według nich to rodzice zapraszają na wesele a nie państwo młodzi, więc wysyłanie czy wręczanie zaproszeń napisanych przez młodych - z życzeniem pieniędzy zamiast prezentów, czy bez życzeń tak czy siak jest niezgodne z zasadami, o ile młodzi nie umieszczą w nich informacji, że zapraszają wraz z rodzicami.Wycięłaś moją wypowiedź z kontekstu, odnosiłam się do wypowiedzi Matyldy, która napisała, że pisanie wierszyków jest wyłudzaniem kasy od gości. Nie było w jej wypowiedzi odnośnie tego, czy to kulturalne czy nie, tylko od razu bojowe nastawienie - oni mnie zapraszają, bo chcą kasę.
Czyli wychodzi na to, że usprawiedliwieniem dla własnego braku kultury jest to że zaprasza się na wesele osoby (cytując "jakieś"), z którymi nie utrzymuje się tak naprawdę kontaktu i rodziną są widocznie tylko na zdjęciu skoro widzą o nas mniej niż koleżanki z pracy. Że też wcześniej na to nie wpadłam.
20 lipca 2017, 13:31
Dla mnie taki sposób myślenia, że ktoś napisze, że woli dostać pieniądze zamiast tostera to jest łasy na kasę właśnie wychodzi od osób, które mają poprzestawiane w głowie pod tym względem. W życiu bym nie wpadła na to, by się oburzać na taką adnotację czy obrabiać młodym dupę na forum z tego względu.I ojjj różne rzeczy ludzie dają w prezentach ;-)Tylko tu chodzi o to, ze wedlug mnie nie powinno sie miec wplywu na to co gosc chce dac w prezencie. To jego dobra wola co daje z serca. Takie wybieranie to patrzenie z zyskiem.A ja kartkę z życzeniami zamiast kwiatów, z którymi potem nie ma co zrobić.Ja nie rozumiem tylko problemu z wierszykiem. No jednak ja wolałabym dostać kasę zamiast tostera.
Oni tez obrabiaja dupy, bo nie to,bo za malo itd