- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 czerwca 2017, 14:25
Hej,
zapraszam do luźnej debaty na temat różnicy w wykształceniu w związku.
Interesuje mnie wasze zdanie każdej różnicy - on doktor ona ledwo po średniej szkole, ona Pani mgr. on budowlaniec i td.
Jak jest u Was?
Jakie macie opinie jeśli nie jesteście w związku?
18 czerwca 2017, 14:33
jeśli po 10 latach związku i kolejnej awanturze o przesolone ziemniaki/skarpety pod stołem (lub inny równie istotny temat) jedna ze stron nie przejdzie do argumentów: bo ty jesteś niewykształcony/-a, to nie widzę przeciwwskazań w tworzeniu takiego związku.
Jeśli komuś choćby przez myśl przeszło, że do swojego partnera mógłby się zwrócić słowami: ty tępaku bez szkoły, nic dziwnego że nie mogę się z tobą dogadać, to niech od razu zrezygnuje z takiego układu.
18 czerwca 2017, 14:37
w czasach kupowanych dyplomów raczej nie przywiqzywalabym aż takiej wagi do wykształcenia.
Wiedza, erudycja, a co za tym często idzie i zainteresowania, sposoby spędzania czasu, poziom prowadzenia rozmowy itp. owszem, mogą grać role.
Edytowany przez 18 czerwca 2017, 14:38
18 czerwca 2017, 14:43
Znam małżeństwo: ona wykształcenie wyższe, on po zawodówce. 25 lat razem. Często męczyli się ze sobą. Ona ciekawa świata, o wielu zainteresowaniach, on raczej bardzo praktyczny człowiek, o niewygórowanych potrzebach. Nie uważam, że wynikało to wyłącznie z różnicy wykształcenia, tylko z różnicy charakterów.
Znam też inne małżeństwo, gdzie tez kobieta jest lepiej wykształcona i bardziej inteligentna, a jest tłamszona, przez męża, który mieni się nieustępliwym głową rodziny i kiedy ona chce przeforsować jakiś pomysł to musi wmówić mu, że to jego genialny plan. Cyrk na kółkach, mówię wam. Ale w tym przypadku, to tez nie kwestia wykształcenia, tylko tego, że facet jest idiotą.
Osobiście sama nie zdecydowałabym się na związek, w którym mężczyzna zbyt mocno odstawałby ode mnie intelektualnie w którąkolwiek stronę.
Ale umówmy się poziom intelektualny i wykształcenie to zupełnie dwie różne sprawy.
P.S. Spotkałam tylu tłuków z dyplomami, że straciłam już wiarę w polski system szkolnictwa wyższego. Wiele kierunków studiów, to sztuczne twory, powołane do życia wyłącznie dla pieniędzy.
Edytowany przez Posterisan 18 czerwca 2017, 14:53
18 czerwca 2017, 14:45
w czasach kupowanych dyplomów raczej nie przywiqzywalabym aż takiej wagi do wykształcenia.Wiedza, erudycja, a co za tym często idzie i zainteresowania, sposoby spędzania czasu, poziom prowadzenia rozmowy itp. owszem, mogą grać role.
Popieram. Facet nie musi mieć dyplomu, to jest dla mnie również nieistotne. Ale człowiek musi reprezentować sobą pewien poziom. Ludzie właśnie według tego dobierają sobie partnerów.
Edytowany przez Posterisan 18 czerwca 2017, 14:47
18 czerwca 2017, 14:54
Mój chłopak rzucił studia, ja nie mam zamiaru i nie widzę problemu. Prawdę mówiąc wie o świecie dużo więcej niż ja, zna się na rzeczach, o których ja nie mam pojęcia a studia poświęcił dla własnej firmy. Dobra, może różnica w wykształceniu byłaby widoczna przy doktorze i osobie, która skończyła tylko gimnazjum ale kwestia posiadania tylko matury a ukończenia studiów wyższych to totalna pierdoła.
No i nie widzę związku między wiedzą o świecie a stopniem naukowym. W zasadzie studia ograniczają się do bardzo wąskiej wiedzy i naprawdę, jest masa magistrów, którzy w dodatku są całkowitym ignorantami w innych dziedzinach, poza tą, w której się kształcili - a czasem nawet nie mają wiedzy z obrębu ich studiów.
18 czerwca 2017, 14:54
Ja kończę (hehe) architekturę na bardzo dobrej uczelni w De, a mój ma 2 klasy liceum. Za to nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek go zagiął przy jakiejś dyskusji, potrafi rozmawiać na każdy temat, ma potężna wiedzę, czyta, ogląda codziennie kilka filmów dokumentalnych do poduszki i wszystko zapamietuje mam wrażenie. Wszyscy są zawsze pod wrażeniem dyskusji z nim, a potem się dziwią, że chłopak nie ma matury. I tak by mu się do niczego nie przydała, a musiał iść do pracy, żeby utrzymać siebie, siostrę i babcie. Ja sama się czuje przy nim głupia i jak but i często puka się w głowę pytając - i po co ci te studia...Dla porownania np. z moim bratem, za miesiąc magistrem dobrego kierunku tez na dobrej uczelni w De, nie pogadasz o niczym, on nawet nie wie co to jest Żoliborz.
Natomiast ja również nie mogłabym być z kimś, kto nie ma wykształcenia i nie ma też dużej wiedzy ani ogaru w życiu. Jednak jak jedziemy na wieś do mojego i tam spotykamy się z takimi prostymi ludzmi, no to przetrawić, porozmawiać o pogodzie okej, ale żyć z kimś takim bym nie umiala.
Edytowany przez cancri 18 czerwca 2017, 14:56
18 czerwca 2017, 15:16
Uważam, że różnica wykształcenia jest kompletnie nieznacząca w związku :) U mnie ja kończę studia, chłopak robił technikum dla dorosłych. Może ja jestem lepiej wykształcona, ale jemu to nie odejmuje inteligencji. Nie każdy musi mieć studia.
18 czerwca 2017, 15:57
Ja kończę (hehe) architekturę na bardzo dobrej uczelni w De, a mój ma 2 klasy liceum. Za to nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek go zagiął przy jakiejś dyskusji, potrafi rozmawiać na każdy temat, ma potężna wiedzę, czyta, ogląda codziennie kilka filmów dokumentalnych do poduszki i wszystko zapamietuje mam wrażenie. Wszyscy są zawsze pod wrażeniem dyskusji z nim, a potem się dziwią, że chłopak nie ma matury. I tak by mu się do niczego nie przydała, a musiał iść do pracy, żeby utrzymać siebie, siostrę i babcie. Ja sama się czuje przy nim głupia i jak but i często puka się w głowę pytając - i po co ci te studia...Dla porownania np. z moim bratem, za miesiąc magistrem dobrego kierunku tez na dobrej uczelni w De, nie pogadasz o niczym, on nawet nie wie co to jest Żoliborz.Natomiast ja również nie mogłabym być z kimś, kto nie ma wykształcenia i nie ma też dużej wiedzy ani ogaru w życiu. Jednak jak jedziemy na wieś do mojego i tam spotykamy się z takimi prostymi ludzmi, no to przetrawić, porozmawiać o pogodzie okej, ale żyć z kimś takim bym nie umiala.
Przykład nietrafiony. Ale, co ma Żoliborz do wykształcenia. Trudno znać dzielnice miasta, w którym pewnie nawet się nigdy nie było. Żoliborz jest jakiś wyjątkowy?
Wymień z pamięci dzielnice Białegostoku :)
18 czerwca 2017, 16:06
Kiedy poznałam mojego męża byłam na studiach, a on pracował, po skończonej trzy lata wcześniej zawodówce. Od zawsze chciał szybko iść do pracy. Technikum skończył i zdał maturę dwa lata po tym jak byłam już po studiach. Studia wybrał sobie takie a nie inne, bo interesował go kierunek - kilka lat później. Nigdy nie miał problemu ze znalezieniem pracy, jest bardzo zaradny i pasjonuje się wieloma rzeczami. Potrafi mnie zagiąć nie tylko w temacie historii, ale także ryb, botaniki czy mechaniki. Aktualnie w ramach hobby buduje samochód:). Nurkuje i wędkuje. Nie zawsze idealnie zgrywamy się z zainteresowaniami - część jest tylko jego, część tylko moich, mamy też wspólne. Kiedy go poznałam nie zaglądałam mu w papiery, żeby sprawdzić, jakie ma wykształcenie - po prostu był dla mnie interesującym człowiekiem. Ma jeszcze jedną zaletę: dzięki niemu osiągnęłam sporo w życiu zawodowym - zawsze mnie wspierał i wiem, że w jakimś stopniu mu imponuję. Nigdy mnie w niczym nie ograniczał. Nie prowadzimy dysput na tematy filozoficzne, ale z profesorem uniwersytetu też pewnie bym nie prowadziła:); czasem spieramy się na tematy polityczne.
Edytowany przez mirabilis1 18 czerwca 2017, 16:10