- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 czerwca 2017, 19:06
.
Edytowany przez Justnobody 12 lutego 2018, 21:25
16 czerwca 2017, 07:45
Chyba Twoj problem faktycznie jest wyolbrzymiony, skoro wyprowadzic sie nie chcesz. Wakacji calych nie musisz siedziec w domu- wyjedz do pracy na okres wakacji poza miejsce zamieszkania- duzo jest ofert pracy nad morzem czy zagranica. A jesli Twoj ojciec tak z mama nie daje rady to moze sie rozwiesc. Moim zdaniem szukasz wymowek. Skoro ojca masz fajnego to jak sie wyprowadzisz pewnie wspomoze Cie finansowo.
16 czerwca 2017, 08:34
Ale ja tutaj czegoś nie rozumiem, bo z postów autorki wynika, że NIE mieszka w domu, i przyjeżdża tylko na weekendy. Więc wyprowadzać się nie musi, bo już z rodzicami nie mieszka w sumie. Skoro tak, to niech: a) porozmawia z mamą, b) znajdzie sobie pracę na weekendy w mieście studenckim/wymyśli coś o jakichś kołach, czy zajęciach dodatkowych, i niech wtedy jeździ w weekend do chłopaka/on do niej, a do domu wpada raz w miesiącu.
16 czerwca 2017, 08:51
wyprowadziłbym sie. Moze zamieszkajcie z chłopakiem ? Wtedy bedzie wam łatwiej. Niw wytrzymałabym z taka matka
16 czerwca 2017, 09:32
Serdecznie współczuje też mam taką tosksyczną matkę, i raczej takiej kobiety nie zmienisz.... kombinuj i planuj wyprowadzkę, może poproś ojca wsparcie finansowe albo niech sie wyprowadzi razem z Toba wtedy moze cos dotrze do Twojej matki
druga opcja namówic na wizyte u psychologa ale ja znam taki typ ludzi i raczej mala szanse ze dadza sie na to namowic
16 czerwca 2017, 10:03
Naprawdę to taki problem wrócić 5, czy 6 razy w miesiącu o 23? Poza tym ja się jej nie dziwię, rodzice cię utrzymują, a Ty tylko wymagasz. Ciekawe co to za studia takie wymagające, że nawet na 2-3 miesiące w czasie wakacji nie można iść do pracy. W tygodniu jesteś w szkole, przyjeżdżasz na weekend i albo Twój chłopak jest u Ciebie, albo gdzieś wychodzicie... 3 dni pod rząd co można robić po 23?
16 czerwca 2017, 10:07
Wybrałabym np. rok dziekanki i wyprowadzkę, bo zanim skonczysz studia to twoja psychika moze byc juz w oplakanym stanie. Jeslo zostaniesz to pewnie bedziesz tego po latach zalowac.
Edit: doczytałam, że autorka nie mieszka w domu na codzień. Ja w takim wypadku przyjeżdżałabym sporadycznie. Ojciec jest dorosły i widocznie taka sytuacja mu pasuje, skoro przez tyle lat się nie wyprowadził i jeszcze pozwalał na gnębienie psychiczne córki.
Edytowany przez nataliu 16 czerwca 2017, 10:12
16 czerwca 2017, 10:36
Ale Ty nie mieszkasz z rodzicami przecież... Powinnaś znaleźć prace i rzadziej wracać do domu na weekendy, jak Cię temat męczy. A jeśli tego nie chcesz (takie mam wrażenie), to trzeba się podporządkować. 5 dni jesteś poza domem, 3 dni spotkania z chłopakiem wieczorami. Pewnie mama oczekuje, że pomożesz w domu, pospędzasz z nimi czas. Zastanów się, czy podczas tych wizyt w domu sprzątasz, pierzesz, gotujesz, usiądziesz z nimi na spokojnie? Może ją denerwuje, że Ciebie nie ma w domu i nie poczuwasz się do obowiązków domowych? Same studia to trochę mało.
16 czerwca 2017, 10:53
No mój chłopak studiuje. Teraz został mu rok jeszcze i idzie do pracy. Chce owszem ze mną zamieszkać za ten rok e wtedy będzie to oznaczało ze IDE do pracy. A boje się ze niedam rafy zeby miec czas na nauke, chłopaka, domowe obowiązki i jeszcze pracę a na chłopaku i jego pieniądzach nie chce polegać. Teraz widujemy się stosunkowo co tydzień piątek/sobota/niedziela do 11/12 zależy jak mamie odbije i jaki ma humor. O w wspólnej nocy w naszym domu lub jego nie ma szans. W sensie ze wzgledu na moja mame nie jego rodzicow bo jego rodzice sa bardzo w porzadku. W wakacje jedynie w gre wchodzą kłamstwa ze jade z koleżanką gdzieś na parę dni lub jak raz na jakiś czas przyjedzie do mnie do miasta w którym studiuje.to kiedy masz czas, by chociaz jedną noc na miesiąc spędzić z facetem? co on robi, studiuje, pracuje, ma swoje mieszkanie?ja nie wyobrażałam sobie nie móc wracać kiedy chcę mając lat 16,17,18.. nie mogłabym tak żyć jak Ty, jak w klatce i to w wieku 20 lat..współczuję tak toksycznej matki, to jest naprawdę tragedia moim zdaniem .. czasem nie wierzę jak czytam o rodzicach na Vitalii :(a kasę jej matka MUSI jej dawać :-) nie jest to żadna łaska.. czy dobra wolaprawnie jest to ustanowione, do 26 r.ż. chyba, o ile ona się uczy, przysługują alimenty
Powiem Ci tak. Ja mam 22 lata i drugi rok jestem na swoim z facetem. Oboje pracujemy, a ja do tego studiuje matematykę (więc a pro po ciężkich kierunków) i do tego oczywiście jestem 'kurą domową'. I nie jest źle :) Więc wszystko się da, jak się ma odpowiednie samozaparcie. Więc nie szukaj sobie tylu wymówek.
16 czerwca 2017, 10:55
I sama doszlas do tego,ze lepiej sie wyprowadzic ale wczesniej osoby,ktore to zaproponowaly, byc moze z wlasnego doswiadczenia, nazwalas rzucajacych jadem.Ja odkad nie mieszkam z rodzicami mam z nimi super kontakt.Nie wiem, ale spróbować można. Zwłaszcza, że finanse to tylko jeden problem. Jeżeli się nie uda dogadać to wzajemne relacje będą się pewnie coraz bardziej sypać. Z czegoś jej zachowanie musi wynikać, przecież to chyba nie wygląda jak u Kołaczkowskiej w kabarecie, że "wydrukowała sobie listę błędów wychowawczych, a potem wzięła i robiła", tylko z czegoś to musi wynikać (nie wiem, jakieś własne niespełnione aspiracje przelewane teraz na autorkę, nadopiekuńczość, to że ten chłopak kogoś na kim sama się sparzyła przypomina - można sobie zgadywać w nieskończoność, ale lepiej byłoby próbować zrozumieć o co tak naprawdę chodzi). Jeżeli się nie uda i rozmowa nic nie da to faktycznie, chyba lepiej się wyprowadzić, niż ryzykować własnym zdrowiem psychicznym. Nie odwracałabym kolejności, bo jak zacznie od rozmowy to jest jeszcze jakakolwiek szansa, że coś się zmieni. Jak zacznie od wyprowadzki to wątpię, mama pewnie się wścieknie/obrazi i z jakiejkolwiek rozmowy nici.Wilena wszystko spoko, tylko czy z mamą faktycznie da się porozmawiać? Po tym jak autorka ją przedstawia śmiem stwierdzić, że mama do rozmowy się nie nadaje. Autorka jakby też nie za bardzo chce rozwiązać swoją nie łatwą sytuację, a jej post na forum jest raczej w formie wyżalenia się niż szukania pomocy. Sama miałam niełatwą sytuację w domu i już od liceum mieszkałam poza nim a każde wakacje spędzałam w pracy zamiast spędzać czas ze znajomymi. Było bardzo ciężko, ale uważam, że moja poniekąd ucieczka była najlepsza decyzją. Czasami nie warto aż tak bardzo analizować za i przeciw tylko po prostu bez głębszego namysłu podjąć szybką decyzję, działać. Jeżeli faktycznie z autorka może normalnie, spokojnie z mamą porozmawiać to jasne warto, a nawet trzeba spróbować, ale autorka przedstawiła matkę jako no co najmniej niezrównoważoną także ten ;)Jej, jak tylko zaczęłam czytać wiedziałam, że na pewno będzie parę/wiele głosów mówiących o tym, że albo się podporządkujesz bez słowa zasadom mamy i jeszcze ją po rękach będziesz całować, albo wypad, radź sobie sama i szukaj roboty, bo stryjeczny wuj szwagra drugiego męża jednej z drugą studiował pięć ciężkich kierunków, ciągnął na trzy etaty i jeszcze pomagał w wolnym czasie w hospicjum (dramatyzuję oczywiście i wyolbrzymiam, ale sens zachowany). Na Twoim miejscu bym się nie przejmowała takimi komentarzami, one najczęściej wynikają z tego, że ktoś miał nie za fajnie w domu i jak pomyśli, że inni mogliby mieć lepiej to się od razu jad i frustracja wylewa. Moim zdaniem to co robi Twoja mama nie jest w porządku i postarałabym się z nią o tym porozmawiać. Rozumiem, że jak się u kogoś mieszka to trzeba się dostosować do jego zasad. Ale czym innym są zasady panujące w domu (np. dotyczące sprzątania, tego gdzie co jest poukładane), a co innego traktowanie dorosłej osoby jak dziecka, które można kontrolować. To bym rozgraniczyła na Twoim miejscu i próbowała to z mamą przegadać. Np. ok, jej dom, może nie chcieć żebyś spała u niej z chłopakiem. Ale u niego? - jeżeli jemu/jego rodzicom/współlokatorom (nie wiem z kim mieszka) nie przeszkadza Twoja obecność to Twojej mamie też nie powinna.
Chyba nie? Potrafisz czytać ze zrozumieniem? - pytam oczywiście retorycznie. Nie doszłam do tego, że lepiej się wyprowadzić. Napisałam jedynie, że lepiej będzie się wyprowadzić jeżeli rozmowa z mamą nic nie da. Natomiast uważam (i napisałam to wyżej), że trzeba zacząć od rozmowy. I nie, nie nazwałam rzucających jadem osób, które zaproponowały wyprowadzkę. Nazwałam tak osoby, które usprawiedliwiały okropne zachowanie mamy autorki, pisząc komentarze w stylu "jej dom, jej zasady, jak się nie podoba to się wyprowadź", jakby uważały że ma prawo źle traktować córkę, tylko dlatego że ta korzysta z jej pomocy.